PRL można oceniać różnie, ale przyznać trzeba, że wywiad zagraniczny stał tam na bardzo wysokim poziomie. Lucjan Lewy infiltrował Szin Bet, Edward Kotowski działał w Watykanie, a szpieg nad szpiegami Marian Zacharski – w Stanach Zjednoczonych. Nie zapominajmy także o tych, którzy w 1990 roku pod kierownictwem Gromosława Czempińskiego wyprowadzili amerykańskich szpiegów z Iraku. Chociaż działali wtedy już jako UOP, wyszkoleni zostali w Polsce Ludowej. Do tego panteonu dołączyć powinien Aleksander Makowski, którego działalność mogła wpłynąć na losy świata.

Tak przynajmniej wynika z jego książki „Tropiąc bin Ladena. W afgańskiej matni 1997–2007”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Czarna Owca. Książka ta powstała w reakcji na opublikowanie tak zwanego Raportu Macierewicza, który powstał w związku z rozwiązaniem Wojskowych Służb Informacyjnych. W dokumencie tym Makowski oskarżany jest o szereg przewinień, lecz jednocześnie jest to przynajmniej częściowe potwierdzenie prawdziwości opisanej w książce historii. Co do reszty, Czytelnik sam musi osądzić jej wiarygodność.

W czasach PRL Makowski był młodym oficerem wywiadu i działał w Stanach Zjednoczonych. Po zmianach ustrojowych został negatywnie zweryfikowany i już jako wolny strzelec współpracował z wywiadem polskim i zagranicznymi. Od tego momentu aż do zakończenia swojej afgańskiej misji nie był formalnie związany ani z UOP, ani z WSI czy też z ich następcami. Prowadził wywiad niejako przy okazji prowadzenia zwykłych interesów, które wiązały się z wyjazdami do Afganistanu. No może nie były to tak do końca zwykłe interesy, bo nie każdy dostaje zlecenie na drukowanie afgańskiej waluty czy dostarczenie sprzętu do wydobywania szmaragdów, a następnie ich sprzedawania na rynkach międzynarodowych. W każdym razie tak zaczęła się afgańska działalność Autora, który zawarł znajomość z samym Ahmedem Szachem Masudem – Lwem Pandższeru, dowódcą Sojuszu Północnego, który latami był jedyną siłą, przeciwstawiającą się rządom talibów w Afganistanie.

Zdobywając zaufanie i przyjaźń Masuda i ludzi z jego otoczenia, Makowski był w stanie zdobywać informacje, jakich nie miał żaden inny wywiad na świecie, może poza pakistańskim ISI, który wspierał talibów i bin Ladena. W skomplikowanej układance wpływów amerykańskich, rosyjskich, irańskich, pakistańskich czy chińskich Makowski dzięki zaprzyjaźnionym – ulokowanym w najbliższym otoczeniu bin Ladena – źródłom był w stanie określić miejsce jego przebywania z wyprzedzeniem odpowiednim, by zaplanować i przeprowadzić na niego skuteczny atak. Informacje te przekazywano wywiadowi polskiemu, a przez niego także i CIA, która jednak jak w wielu innych przypadkach była całkowicie niezdolna do koniecznych działań. Było to na przełomie wieków. Dalszą część historii wszyscy znamy…

Kto wie, jak dziś wyglądałaby pozycja Polski w Afganistanie i wobec sojuszników, gdyby pozwolono jemu i jego współpracownikom z wywiadu kontynuować afgańską misję. Mieliśmy znajomości i przyjaźnie wśród najważniejszych afgańskich urzędników i szefów tamtejszej armii i służb specjalnych, a nasi żołnierze mogli otrzymać wielkie wsparcie od lokalnych ugrupowań walczących z talibami, ofiar mogłoby mieć mniej. Ale we wszystko wtrąciła się polityka i polskie wewnętrzne spory skutkujące bezprecedensowym w świecie wywiadu ujawnieniem oficerów i współpracowników wywiadu, które zniszczyło jakiekolwiek możliwości działania tam naszych ludzi i podważyło zaufanie do naszego państwa. Ciekawe, czy ludzie za to odpowiedzialni kiedykolwiek poniosą tego konsekwencje.

To wszystko i jeszcze więcej zajdziecie w napisanej bardzo dobrym stylem książce z Czarnej Owcy. Czyta się ją jak najlepszą powieść szpiegowską, ale wszystko to zdarzyło się naprawdę. Na potwierdzenie na końcu znajdziemy kilkanaście zdjęć autora z Afganistanu. „Tropiąc bin Ladena” to jedna z ciekawszych książek jakie ostatnio czytałem. Jej cena jest całkowicie adekwatna do zawartości. Potwierdza ona po raz kolejny, że Polak potrafi, ale jednocześnie, że nasza kłótliwość i zaślepienie potrafi zniszczyć najlepsze organizacje i przedsięwzięcia. Mam nadzieję, że ludzie podobni do Makowskiego nadal, stale służą naszemu państwu.