Są takie książki, które recenzuje się bardzo trudno. Wydawać by się mogło, że co to za różnica: książka to książka. Jednak zupełnie inaczej opisuje się książkę nieznanego szerzej autora, a inaczej książkę autorstwa wybitnej postaci, cieszącej się jednym z największych wskaźników zaufania społecznego, postaci będącej dla wielu osób prawdziwym autorytetem. Problemem jest w takim przypadku to, żeby obiektywnie ocenić książkę, nie oglądając się na inne osiągnięcia i dokonania autora. Takim przypadkiem jest właśnie książka „1859 dni Warszawy” Władysława Bartoszewskiego.

Autora nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, jednak w ramach przypomnienia nadmienię, że jest to polityk, dziennikarz, działacz społeczny i historyk. Właściwie żadna sprawa na tym szerokim polu nie jest mu obca. W czasie II wojny światowej był więźniem obozu w Oświęcimiu, skąd został zwolniony dzięki działaniom Polskiego Czerwonego Krzyża. Należał do Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, brał udział w powstaniu warszawskim. Już w czasie III RP dwukrotnie był ministrem spraw zagranicznych, a także senatorem i ambasadorem polski w Wiedniu. Obecnie jest sekretarzem stanu w rządzie Donalda Tuska. Jest także posiadaczem wielu odznaczeń i tytułów, a ponadto prowadzi aktywną działalność społeczną, szczególnie na polu stosunków polsko-niemieckich i polsko-izraelskich. Jakby tego było mało Władysław Bartoszewski jest autorem około czterdziestu książek i setek artykułów. Jak widać, jest to znacząca postać w najnowszej historii naszego państwa.

„1859 dni Warszawy” jest kroniką, a tytuł odnosi się oczywiście do lat niemieckiej okupacji w czasie II wojny światowej. Nie jest do dziennik, ani wspomnienia autora z czasów, kiedy przebywał w mieście, ale właśnie opracowana przez niego na podstawie archiwalnych źródeł, rozmów i innych materiałów kronika miejskich wydarzeń z tego okresu. Jest to już trzecie wydanie tej książki, jednak pierwsze, którego nie dosięgła komunistyczna cenzura. Oczywistym, wręcz narzucającym się rozwiązaniem było zastosowanie układu chronologicznego i tak też się stało. Cała książka podzielona jest na lata, miesiące i dni, pod którymi znajdują się odpowiednie wpisy kronikarza. Co zrozumiałe, choć książka liczy sobie ponad tysiąc stron, nie znalazły się w niej wpisy z dosłownie każdego dnia, gdyż po prostu nie działo się czasami nic wartego odnotowania bądź też nie było na temat tych wydarzeń odpowiednich źródeł. Dlatego wielokrotnie zamiast konkretnej daty dziennej znajdziemy wpis typu: koniec listopada, ostatnie dni czerwca, początek stycznia. Nie jest to w żadnym wypadku wada czy niedociągnięcie. Wręcz przeciwnie, pozwala to czasami spojrzeć na wydarzenia w perspektywie nieco szerszej niż tylko jednodniowa, choć dla wielu życie w ówczesnej Warszawie bardziej właśnie przypominało walkę o przetrwanie jeszcze jednego dnia i nie snuli planów w dalszej perspektywie czasowej. Według mnie dobrze daje się to odczuć w „1859 dniach Warszawy”.

Wpisy są czysto kronikarskie. Nie znajdziemy w nich żadnych komentarzy od autora, który przez cały czas ogranicza się do podawania faktów. Jedne wpisy są dłuższe, inne krótsze. Wiadomo, jak to w życiu, raz dzieje się więcej, innym razem mniej. Historia okupowanej Warszawy to nie tylko antyniemiecka działalność podziemia, ale też, a być może przede wszystkim, codzienne życie i codzienne problemy tysięcy mieszkańców miasta, którzy każdego dnia stawiali czoła przeciwnościom losu. Choć wszystkie wynikały z niemieckiego ataku na Polskę, to później już problemem była nie tylko sama obecność niemieckich sił w stolicy, ale także szkody spowodowane działaniami wojennymi, jak zbombardowane, nienadające się do mieszkania budynki, brak wody i żywności, niedziałająca komunikacja miejska, słaba opieka medyczna i inne.

Aby jak najdokładniej oddać wojenne realia, autor za główne źródło uznał ówcześnie ukazujące się gazety. Zarówno te oficjalne, z redakcjami kierowanymi przez Niemców, jak i wydawane przez organizacje podziemne. Baza źródłowa uzupełniona jest plakatami, obwieszczeniami i innymi dokumentami, jakie znalazły się po wojnie w archiwach. Celowo zrezygnował z innych książek i opracowań dotyczących tego tematu, a postawił na źródła najbliższe opisywanym wydarzeniom. Jest to duża zaleta książki.

A jakie wydarzenia są opisywane? Ogólnie można powiedzieć, że wszystkie. Właściwie każdy aspekt funkcjonowania dużego miasta w czasie wojny został przedstawiony na kartach książki. Znajdziemy tam opis warszawskiego życia w ostatnich dniach pokoju, naloty bombowe, walki o Warszawę, życie w zrujnowanym mieście, niemieckie zarządzenia dotyczące zwykłych obywateli, sytuacje związane z odbudową miasta, a później oczywiście powstanie w getcie i warszawskie, zniszczenie miasta i wyzwolenie przez Armię Czerwoną. I tak na przykład pod odpowiednią datą znajdziemy aktualny repertuar kin i teatrów, ceny poszczególnych artykułów żywnościowych czy odnotowany fakt, że taka to a taka ulica uzyskała ponowne podłączenie do miejskiej sieci elektrycznej czy wodociągowej albo że na wyznaczonej trasie wznowiono kursowanie tramwajów. Powstanie warszawskie, jako szczególny okres w dziejach stolicy, ma osobny rozdział, gdzie opisane są nie tylko zdarzenia, jak w całej kronice, z dostępnych gazet, ale także normalne działania bojowe, których opisów nie znajdziemy w oficjalnych dokumentach. Było to możliwe dzięki temu, że autor sam brał udział w powstaniu, a ponadto w okresie, kiedy powstawało pierwsze wydanie kroniki, żyło jeszcze wielu powstańców, którzy mogli podzielić się swoimi wspomnieniami.

Każdy większy fragment książki ilustruje wkładka ze zdjęciami Warszawy czasów wojny. Wiele z tych zdjęć zestawionych jest z wcześniejszymi lub powojennymi, co wywołuje jeszcze większe wrażenie i pokazuje ogrom zniszczeń dokonanych podczas wojny. Stanowi to dodatkową atrakcję i pozwala lepiej wczuć się w klimat miasta. Wkładek tych jest kilka i stanowią duży atut książki.

„1859 dni Warszawy” zawiera nie tylko kronikę opracowaną przez historyka i jednocześnie świadka opisywanych wydarzeń, ale także zbiór recenzji dotyczących samej książki. Jest ich kilkanaście i zajmują niemal sto stron. Na początku zastanawiałem się, czy umieszczenie ich w książce było dobrym ruchem – w końcu Czytelnik, który dobrnie do miejsca, w którym są recenzje, będzie już w stanie sam sobie wyrobić opinię. Zastanawiałem się, czy nie jest to tylko sztuczne dodawanie objętości do i tak grubej książki. Jednak z drugiej strony w recenzjach tych autorzy mogli umieścić różne komentarze do opisanych wydarzeń, których nie znajdziemy w samej kronice, opisującej, jak już wspominałem, same fakty, powstrzymując się od ich komentowania. Takie rozwiązanie więc pozwala uzyskać w niektórych momentach szerszy ogląd na daną sprawę, szczególnie, że autorzy recenzji reprezentują różne poglądy na te same kwestie. Ostatecznie więc uznałem to za jeszcze jeden plus.

Książka została wydana nakładem wydawnictwa Znak. Jak można się było po nim spodziewać, praca została wykonana z dochowaniem najwyższej staranności. Nie jest to nic nowego, jeśli chodzi o wydawnictwo, które od wielu lat, serwuje swoim czytelnikom książki na najwyższym poziomie. Choć w niektórych tytułach można się czasami przyczepić do pewnych szczegółów dotyczących spraw militarnych – szczególnie nazewnictwa pojazdów, jeśli książka jest tłumaczona – to w tym przypadku nie ma o tym mowy.

Napisałem na wstępie, że ciężko jest oceniać książki napisane przez ludzi powszechnie szanowanych, uważanych wręcz za autorytety. Często w takich wypadkach ocena nie dotyczy samej książki, ale właśnie autora, a te nie zawsze muszą być zbieżne. W tym wypadku tak jednak nie jest. Książka, podobnie jak autor, zasługuje na najwyższe oceny. Jest to jedno najlepszych – o ile nie najlepsze – opracowanie historii Warszawy w czasie II wojny światowej. Ogromna ilość tych znanych powszechnie, jak i zapomnianych faktów, duża ilość zdjęć oraz bardzo dobre wydanie, sprawiają, że jest to książka zasługująca na najwyższą notę.