Mikulin rozerwał białą kopertę. Nadawcy nie było. Cóż, kolejny anonim z donosem na sąsiada lub członka rodziny. Zadziwiające, jak bardzo społeczeństwo rosyjskie wspomaga aparat ucisku. Niejeden donos stał się podstawą skazania na wieloletni wyrok w obozie pracy, jeśli w grę wchodziła korupcja urzędnika państwowego, który nie był związany z właściwymi ludźmi.
Rozłożył kartkę papieru i zaczął czytać.
Witaj, Mikulin.
Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że jednak postanowiłem uwolnić ten piękny świat od takiej kanalii jak ty i zakończyć twoją nędzną egzystencję. Nastąpi to dzisiaj między godziną piętnastą a siedemnastą.
Na czoło urzędnika wystąpiły kropelki potu. Z irracjonalną nadzieją, że może nie… przeniósł wzrok na koniec listu, gdzie było miejsce na podpis. Nadzieja prysła jak bańka mydlana. Podpis był odręczny, co nie pozostawiało wątpliwości co do jego właściciela: Witalij Jakuszyn. Zdecydował się doczytać do końca, by w pełni ocenić zagrożenie.
Naturalnie spodziewam się, że podejmiesz wszelkie środki bezpieczeństwa, by ujść śmierci. Tym lepiej. Rozgrywka między nami stanie się ciekawsza. Ja ze swej strony obiecuję, że jeżeli przeżyjesz te dwie godziny, to o tobie zapomnę i pozwolę ci dalej wieść twój bezwartościowy żywot. Powiem jednak szczerze, że na twoim miejscu nie liczyłbym za bardzo na taki obrót spraw.
Kazałem ten list dostarczyć wpół do trzeciej. Masz więc trochę czasu, żeby się przygotować.
Mikulin spojrzał odruchowo na zegarek. Jasna cholera! Była już za pięć trzecia.
Punktualnie o piętnastej zacznie się odliczanie. Długie sto dwadzieścia minut, które zdecydują o twoim życiu lub śmierci. Nie życzę ci powodzenia, bo ludzkość skorzystałaby na eliminacji twojej osoby, ale kto wie, może uda ci się przetrwać. Sam jestem ciekawy. Witalij Jakuszyn
– Straż! – wrzasnął Mikulin.
W jego głosie natychmiast dało się zauważyć przerażenie. Do gabinetu wpadło dwóch żołnierzy z karabinami w ręku. Rozejrzeli się po pomieszczeniu, spodziewając się zagrożenia. Zagrożenia nie dostrzegli. Jedynie czerwona, niemal sina twarz ich przełożonego dowodziła, że wydarzyło się tu coś wysoce niepokojącego.
– Na rozkaz! – krzyknął jeden z żołnierzy.
– Natychmiast postawić wszystkich na nogi. – Mikulin usilnie starał się uspokoić drżący głos. – Pełny stan gotowości. Dostałem właśnie informację, że dzisiaj ma być przeprowadzony zamach na moją osobę. Nikogo do mnie nie wpuszczać. Aż do siedemnastej. Zrozumiano?
– Tak jest – odpowiedzieli chórem.
– Podwoić straże i meldować mi o wszystkich podejrzanych ruchach. Wykonać!