Rome jest najlepszą grą z serii Total War. Zaszły w niej duże zmiany od czasu Medieval. Tym razem podbijamy świat pod flagą rzymskiego rodu…
Gra przeszła duże zmiany od czasu swojej poprzedniczki, której akcja toczyła się w średniowieczu. Na tyle duże zmiany, aby weteran Shoguna i Medievala, nie wiedział, jak zacząć. Gra na szczęście oferuje dosyć krótki tutorial, po którym wiadomo, co do czego służy (to jest plus), trening jest też niestety obowiązkowy (to jest minus). Gdy już go ukończymy, możemy przejść do gry właściwej, rozegrać historyczną bitwę lub stworzoną przez siebie.
Po wyborze właściwej kampanii możemy ustalić poziom trudności gry jak i bitwy. Możemy też wybrać czy będzie pokazywana pomoc, czy też nie i jak często. Jeśli ktoś po przejściu treningu wie już wszystko, to niech koniecznie wyłączy pomoc. Potem staje się ona bardzo uciążliwa. Np. po wskazaniu jakiegoś miasta nasza doradczyni Victoria mówi, do czego służy ten albo inny panel. Jednak czasem może przydać się jej pomoc. Może nam doradzić, jaki budynek wybudować lub jaką jednostkę wytrenować. Natomiast Brutus, doradca do spraw wojskowych, jest kompletnie bezużyteczny. Już podczas pierwszej bitwy nauczymy się wszystkiego, co on będzie mówił przez pół gry. No, ale wróćmy do początku. Możemy dowodzić jedną z 3 frakcji – domem Julii, Bruti, Scipii. Oczywiście każdy dom ma coraz większy stopień trudności, ze względu na położenie prowincji. Jeśli pamiętamy mapę z poprzedniej części, figurki, które trzeba było przemieścić na sąsiednie pola, to zapomnijmy teraz o tym. Tutaj każda jednostka ma punkty ruchu (nie można anulować ruchu, który się zrobiło), dzięki nim przemieszcza się po prowincjach. Widzimy to, co widzą nasze oddziały. Na zasięg ruchu wpływ ma pora roku, ukształtowanie terenu lub rodzaj jednostki. To samo dotyczy terenu, jaki został odkryty.
Czasem nie widzimy całego terenu, po którym możemy się poruszać, przemieszczamy wojsko i wpadamy na silniejszego przeciwnika. Teraz, aby zdobyć prowincje trzeba wejść do tego regionu swoim wojskiem, odszukać miasto, zaatakować je i miasto należy do nas (po zdobyciu miasta dostajemy pieniądze, decydujemy też, czy okupować miasto, zniewolić ludność, zabić wszystkich mieszkańców). Aby zwiększyć zasięg wzroku, nasze wojsko, jeśli znajduje się poza miastem, może wybudować w miejscu, w którym stoi wieżę wartowniczą lub fort. Budowa trwa bardzo krótko, ale musimy zapłacić za ten budynek. Jeśli członek rodziny (tylko oni mogą być gubernatorami, o których później) jest poza miastem, może najmować najemników. Możemy też wysyłać szpiegów i dyplomatów. Ci ostatni składają nasze oferty (sojusz, umowa handlowa) innym państwom, mogą też składać żądania (oddanie prowincji, płacenie haraczu). Szpiedzy zaś potrafią wślizgnąć się do wrogiego miasta i nie tylko wiemy, jakie są jego struktury obronne, ale też może w momencie, gdy atakujemy to miasto (jest taka szansa) szpieg może otworzyć nam wrota.
W miastach można budować nowe budynki, naprawiać uszkodzone, trenować jednostki i przegrupowywać niedobitki w całe oddziały. Jest jeden warunek – w mieście musi znajdować się gubernator. Jeśli go nie ma, to będą budowane tylko te budynki, które wcześniej zostały wybrane. Poza tym nic nowego nie da się stworzyć, naprawić, wytrenować. Niektóre miasta mogą się buntować, jeśli nie ma w nich takiej persony. Inne jakoś sobie będą radziły.
Tyle o polityce i budowaniu (jak na razie). Walka. To nieodłączny element serii Total War. Tysięczne armie prowadzone w bój. Tutaj jest tak samo, jak w poprzednich częściach, tyle że lepiej. Jest więcej realizmu. Np. pikinierzy w momencie, gdy atakuje ich konnica, opuszczają broń gotowi do walki. Jeśli konnica wtedy zaatakuje niemal na 100 procent poniesie straty już na samym początku. Co innego, jeśli zaatakuje od tyłu, wtedy to przeciwny oddział zostanie praktycznie wybity. Teraz już nie da się wtargnąć do miasta przy użyciu piechoty. Ach, mało co, a bym zapomniał, w tej części gry nie ma zamków, są duże miasta i to wcale nie takie łatwe do zdobycia. No, a wracając do szturmu. W średniowieczu wystarczyło zaatakować piechotą tylko bramę, aby po chwili można był wejść do środka. Tutaj tak nie ma. Aby wejść do środka trzeba użyć jednej z pięciu rzeczy. Można użyć machin w stylu katapulta i trebuszet. I atakować bramę. Są też inne fajne sposoby. Gdy atakujemy miasto, musimy przynajmniej na jedną turę zrobić oblężenie. W tym momencie możemy kupić urządzenia.
Są ich cztery rodzaje. Na screenie widać dwa z nich. Wieża. Zawsze jakiś losowo wybrany oddział dostaje sprzęt, może go oczywiście zostawić, a potem inny może go wziąć z powrotem. Wieżę należy nakierować na mur. W tej grze jednostki mogą znajdować się na murach, schodzić z nich lub wchodzić na nie. Po dotarciu wieży pod mur wybieramy oddziały do desantu. Wchodzą do wieży i gdy są na samej górze, klapa, która służy też za pomost, otwiera się i wszyscy wybiegają na mur. Jeśli chcemy, tą samą drogą mogą wrócić lub zdobyć wieżę (wrogą wieżę strzelecką) i tamtędy zejść. Drabina. Po drabinie wchodzi się na mur. Oczywiście wszystkie jednostki z wyjątkiem konnicy mogą używać, jak i korzystać z machin. Wszystkie machiny są podatne na ataki. Taran. Wskazujemy bramę, taran podjeżdża i wywarza ją. Potem zostaje odstawiony na bok i jest już nie potrzebny. Podkop. Podkop zostaje umieszczony gdzieś blisko naszych wojsk. Trzeba wybrać oddział i kazać mu użyć podkopu. Zaczną kopać tunel w kierunku murów. W momencie natrafienia na mur, zaczyna się on rozpadać (mur), tworząc przejście. W mieście trzeba dotrzeć do placu z flagą i zlikwidować wszystkie wrogie jednostki wokół. Potem zaczyna się odliczanie 3 minut. Po tym czasie miasto jest nasze. Możemy też wybić wszystkich wrogów. Ma to ten sam efekt.
Dodano wiele nowych jednostek. Słonie bojowe, psy bojowe, obserwatorzy z wieży, skorpion – broń przeciwpiechotna. I wiele, wiele innych.
Od czasu do czasu senat będzie zlecał nam misje, dzięki temu członkowie rodzin stają na coraz wyższych szczeblach senackiej drabiny, by potem zostać władcami Rzymu.
Przejdziemy już do grafiki. Otóż jest ona ogromnym skokiem naprzód w serii Total War. Wszystkie jednostki są trójwymiarowe. Widzimy na przykład Jak łucznicy przygotowują się do oddania strzału, pikinierzy do obrony, kawaleria do ataku. Wszystko to wygląda bardzo ładnie. Bardzo ciekawie wyglądają natomiast scenki w momencie zniszczenia murów, wyważenia bramy, śmierci generała. Możemy zrobić też duże zbliżenie na walczących, przewracają się, bronią, ustawiają w szyku. Grafika to jedna z mocniejszych stron gry.
Dźwięk jest lepszy niż wcześniej – słyszymy okrzyki wydawane przez poszczególne oddziały. Jeśli zbliżymy kamerę do wrogich oddziałów, wówczas słyszymy ich okrzyki. Nasi żołnierze krzyczą w momencie, gdy atakują, są atakowani lub ponoszą duże straty.
Gra na pewno spodoba się tym, którzy grali w Medievala. Z początku może być trudna, jednak potem gra się w nią miło i przyjemnie
[ocena]9[/ocena]