Często tak bywa, że kino Hollywoodu potrzebuje w momentach walki narodowej z jakimiś tam terrorystami, filmu-chluby, pokazującego odwagę i mężność, a także honor niezwyciężonych żołnierzy amerykańskich. Dobrze, gdy jest to produkcja typowo wojenna, tak jak Szeregowiec Ryan oraz Kompania Braci, gorzej, gdy za pisanie scenariusza bierze się ktoś, kto uważa, że wojnę łączy się z romansidłem kiepskiego pokroju i o tych samych parametrach historyjki miłosnej, która powtórzyła się w kilkudziesięciu filmach wcześniej. Tak też stało się i z szumnie zapowiadanym i reklamowanym „Pearl Harbor”. Powstało kiepskie romansidło, za to z doniosłą i krwawą wojną.

http://www.youtube.com/watch?v=wpLdo0s-S_c
Ale zacznijmy od początku. Historia opowiedziana w filmie jest standardowa. Dwóch przyjaciół z dzieciństwa wstępuje do USAF. W tym czasie lotnictwo amerykańskie stawia dopiero pierwsze kroki. Rafe i Danny są jedynymi pilotami z doświadczeniem. Wcześniej przed wojną latali na samolotach rolniczych przystosowanych do oprysków. Teraz, gdy pierwszy raz siadają za stalowym ogarem, odradza się w nich chęć powtórzenia wyczynów z przeszłości. Po zrobieniu tak zwanego „cykora” na oczach dowódcy, trafiają na dywanik. Rafe wybiera inną drogę niż Danny. Zgłasza się na ochotnika, do wyjazdu do Anglii gdzie ma służyć w Królewskich Siłach Powietrznych. W tym czasie Wielka Brytania broni się przed faszystowskimi planami jej podbicia. Wcześniej, przed wyjazdem do Anglii, Rafe poznaje Evelyn pielęgniarkę z tamtejszego szpitala. Obydwoje zakochują się w sobie.

Rafe nie może jednak odwołać swojego wyjazdu do Anglii. Tymczasem Danny i Evelyn zostają przeniesieni do Pearl Harbor. Evelyn i Rafe piszą do siebie listy, i znowu przez pół godziny lelum polelum ;). W tym czasie Rafe w jednym z pojedynków nad Kanałem la Manche zostaje zestrzelony. Jego koledzy z dywizjonu potwierdzają, że nie miał szans wyjść żywy z takiego wypadku. Informacja ta wędruje na Hawaje. Danny po utracie kolegi przekazuję tą informację Evelyn. W niedługim czasie zakochuje się ona w nim. W tym samym czasie Japończycy planują rajd na Pearl Harbor. W przeddzień japońskiego ataku, pojawia się Rafe. Cudem przeżył upadek samolotu do wody. Przepłynął kawałek kanału i ostatecznie znalazł się w Anglii, skąd powrócił na Hawaje.

Gdy przyjeżdża do Pearl Harbor. dowiaduje się, że prawdopodobnie nie żyje w kartotekach armii, a Evelyn jest teraz z jego najlepszym przyjacielem. Kłócą się w knajpie. Ostatecznie po wytłumaczeniu sobie nawzajem wszystkich spraw, Danny i Rafe zapijają noc. Rankiem budzi ich szum silników. Okazuje się, że rozpoczął się japoński atak. Główni bohaterowie znów zasiadają za sterami i z typowym dla Amerykanów i Polaków mesjanizmem zestrzeliwują kilka samolotów. Później zostają wcieleni do oddziałów porucznika Dollitlea, których celem jest zbombardowanie Tokio. Właśnie tam Danny, poświęcając własne życie, ratuje Rafe’a.

Film jest typowy. Przypadnie do gustu, tak twojej dziewczynie, jak i tobie. Świetnie pokazane jest Pearl Harbor. Płonące, z morzem krwi. Z solidarnością ludzką, próbą przetrwania, trwogą i bohaterstwem. Efekty specjalne i wierność historyczna to ogromny atut tego filmu. Minus to ciągnące się w nieskończoność wątki romantyczne, miłość i inne pierdoły ;). Gdyby film ten zawierał się tylko w ataku na Pearl Harbor byłby moim wojennym bestsellerem. Innym minusem, który trzeba doliczyć na rzecz tego filmu ,to znana u Amerykańców zasada pokazywania dziejów bohatera, terminatora który wszystko przejdzie.

Podsumowując, film jest dobry, jeśli oglądasz go z dziewczyną. Średni jeśli oglądasz go sam i liczysz na wojenne aspekty. Owszem występują one często, ale nie są tak obfite i jaskrawe jak powinny…

[ocena]7[/ocena]

Reżyseria: Michael Bay
Scenariusz: Ian La Frenais, Randall Wallace
Zdjęcia: John Schwartzman (I)
Muzyka: Faith Hill,