Konflikt może i zapomniany, jednak gra powinna być tym bardziej zapomniana. Jak do tej pory we wszystkich moich tekstach były gry, które były oceniane pozytywnie. Nadszedł więc czas aby zrecenzować jakąś grę, która jest naprawdę denna. Gra jest jednym z licznych klonów gry Commandos. Rzecz dzieje się w Korei podczas wojny. Na pomoc dzielnym wojskom Korei południowej wyrusza oddział czterech specjalistów. Facet od machania nożem, saper, lekarka i Koreańczyk-szpieg. Wszyscy oni mają do wykonania szereg misji, które doprowadzą wojnę do końca.
Tyle słowem wstępu, teraz czas na opis gry. Gra jest (moim zdaniem) koszmarna, no ale zacznijmy od początku. Każdy bohater ma plecaczek w, którym może się pomieścić osiem przedmiotów (broń i amunicja zajmują osobne miejsca). Mamy pistolety, granaty (którymi nijak da się rzucać. Przy rzucie trzeba zawsze leżeć inaczej zginiemy od odłamków. Bohater może rzucić granat na co najmniej 10 metrów), brzydkie pisma (chyba wiecie o co chodzi8), butelki z winem, noże, noże do rzucania, karabiny, strzelby, wykrywacze metalu, środki nasenne. Korzystanie z menu ekwipunku jest strasznie trudne. Nie ma skrótów klawiszowych.
Zanim wybierzemy broń, kiedy np. wróg jest obok nas on zdąży nas zabić ze trzy razy. Również kierowanie bohaterami jest trudne. Jako że w grze nie ma w ogóle skrótów klawiszowych, wybieranie postaci odbywa się poprzez kliknięcie. Niestety, po wskazaniu postaci często okazuje się, że nie wybraliśmy nowej, tylko zmusiliśmy wcześniej wybraną do ruchu w to miejsce. Również pojazdy są toporne. Takim UAZ-em to strach jechać. Jeśli choć lekko naciśniemy klawisz odpowiedzialny za skręcanie. Auto wykona natychmiastowy zakret o 90 stopni. W czołgach zaś nie można obracać wieży.
Jeśli jedna z naszych postaci zginie to robimy quickloada. A zginąć łatwo bowiem wszędzie pełno przeciwników. A my widzimy tylko linię zamiast pola widzenia strażników. Plansze są długie, misje trudne, ale przy błędach w sterowaniu stają się praktycznie niewykonalne. Żeby porwać rosyjskiego generała, musimy przebić się do szpitala polowego, potem przebić się do kwatery generała, lekarka daje mu zastrzyk a inny towarzysz bierze go, potem należy się przebić do wyjścia.
Grafika jest straszna. Jedynym jej plusem jest to, że cała jest trójwymiarowa. Niestety jeśli szukamy jakichś przedmiotów to musimy użyć podświetlenia aby je znaleźć. To samo tyczy się nieprzyjaciół.
Dźwięk jest tak samo biedny jak grafika, niczym nie porywa niczym nie zachwyca, monotony nieznośny jak koreańscy żołnierze.
Gry nie polecam nikomu. Lepiej kupić Commandosa 1. Chociaż ludzie, którzy przechodzą Comandosa na hardzie w niecałe trzy albo mniej dni. Może skuszą się i na Forgoten Conflict. Moim zdaniem jednak nie warto. Dlaczego ga otrzymała dwie gwiazdki a nie jedną? Bo uparci mogę w tą grę grać. Ale to dla masochistów…
[ocena]5[/ocena]