Gry Paradoxu lubiłem, od kiedy uruchomiłem pierwszy z ich wspaniałych produktów – „Europa Universalis”.

Minęły lata, a ja zdążyłem poznać jeszcze kilka tytułów tego studia. Dzisiaj EU nie robi już takiego wrażenia jak dawniej – zaledwie kilka wydarzeń historycznych, mniej opcji i w ogóle… Ale Paradox dokonał tego, czego wielu nie potrafi – sequele jego gier są lepsze od poprzednich części. Jakkolwiek pierwsza „Europa Universalis” była grą świetną, to jej druga część była wręcz genialna. Masa wydarzeń historycznych (z czego całkiem sporo dla Polski), więcej państw leżących poza Europą, drobne zmiany na mapie Europy (chociażby podział Hiszpanii czy Francji na liczne księstwa, co w jedynce nie było uwzględnione) co sprawiało, że gracz mógł bardziej wczuć się w swoją rolę.

W końcu musiał nadejść ten moment – chłopaki ze Skandynawii postanowili zrobić grę na enginie „Europy…”, której akcja toczy się w innym okresie historycznym. Padło na II wojnę światową, swoją drogą modny temat. Jednak „Hearts of Iron” (w Polsce „II wojna światowa”, bo przecież dosłowne przetłumaczenie albo zostawienie oryginalnego tytułu byłoby by proste:) był zupełnie inny od innych gier osadzonych w czasach II wojny światowej – przede wszystkim, koncentrował się na wszystkich aspektach prowadzenia wojny włącznie z ekonomią., a akcja gry mogła się zacząć już od 1936 r. Oczywiście, zawsze gra przebiegała co najmniej odrobinę inaczej niż w rzeczywistoći – a to Polska przyłączyła się do Niemiec, a to republikanie wygrali wojnę w Hiszpanii, a to znowu USA weszły w sojusz z ZSRR… Gra stała się przebojem, więc naturalne że powstała jej druga część. I to właśnie o niej chciałem teraz napisać, więc kończę już ten trochę przydługi wstęp.

Jak już wiecie (większość pewnie wiedziała już to wcześniej, reszta dowiedziała się ze wstępu), Paradox potrafi robić dobre sequele. „Hearts of Iron 2” jest bardzo dobrym przykładem na potwierdzenie tego stwierdzenia. Wszystkie gry Szwedów mają jedną wspólną cechę – niesamowicie wysoki poziom trudności. Żeby osiągnąć w nich sukces ZUPEŁNIE bez pomocy kodów, trzeba być chyba nadczłowiekiem:). Ja tam zawsze musiałem co jakiś czas używać jakiegoś kodu (głównie żeby doprowadzić swoją ekonomię do stanu nomalności). Oczywiście, hardkorowi gracze nie zgodzą się z tą opinią. Jednak „HoI 2” jest trochę prostszy od swoich poprzedników, gdyż autorzy postanowili zrezygnować z części realizmu na rzecz grywalności. I bardzo dobrze! (hardkorowi gracze zabiją mnie za to zdanie:) Istotną zmianą jest dodanie do scenariuszy znanych z poprzedniej części (rozpoczynających się w latach 1936, 1939, 1941 i 1944) kilku mniejszych, w których gracz koncentruje się na wybranym wydarzeniu z tamtego okresu – np. Ardeny’44, wojna na Pacyfiku itd. Jest to dobry sposób na wytrenowanie swoich umiejętności.

Dla początkujących graczy autorzy udostępnili dobrze wykonany tutorial, ktory dzieli się na 9 rozdziałów. Każdy z nich porusza inne zagadnienie. Po zakończeniu samouczka nawet ktoś, kto po raz pierwszy widzi grę z tej serii, powinien umieć tyle, żeby nie przegrać już na samym początku.

Kiedy gracz wybierze już jeden z 4 scenariuszy, rozpoczyna się właściwa rozgrywka. W porównaniu do poprzedniej części na plus zmieniły się takie aspekty rozgrywki jak dyplomacja czy badania. Pojawiły się suwaki takie jak w Europie Universalis 2, które ustalają jaki jest ustrój państwa oraz rózne sprawy wewnętrzne. Suwaki można regulować raz do roku. Natomiast jeśli chodzi o badania, ich prowadzenie jest teraz dużo wygodniejsze – wybiera się, kto ma prowadzić projekt (może to być jedna osoba lub cały zespól ekspertów) i zleca się im dany kierunek badań, a oni automatycznie pracują nad wszystkimi projektami potrzebnymi do osiągnięcia tego celu. Autorzy nie chcieli, aby doszło do sytuacji, że jeden wyjątkowo utalentowany gracz (albo podły cheater:) dysponuje, załóżmy w 1938, technologiami z 1945, podczas gdy inne kraje pracują nad technologiami z 1937, dlatego każdy kierunek badań ma określony rok historyczny, przed którym badania nad nim przebiegają w wyjątkowo wolnym tempie.

Jeśli chodzi o sprawy militarne, to mamy do wyboru bardzo dużo typów jednostek. Starsze jednostki są modernizowane automatycznie do najnowszej dostępnej technologii. Sama „szara” piechota dzieli się na kilka rodzajów : Piechota’18, Piechota’36, piechota morska itp. O zróżnicowaniu czołgów czy samolotów można by napisać co najmniej kilka stron.

Skoro już jesteśm przy jednostkach, to wspomnę tylko o ciekawym rozioązaniu podczas walki – jednostki z sąsiednich prowincji mogą wspierać jednostki walczące w pobliżu bez konieczności opuszczania prowincji. Udźwiękowienie stoi na dobrym poziomie, w ucho wpadły mi utwory takie jak „Achtung Panzer!” czy „Happy march”. Oprawa graficzna jaka jest, każdy widzi:). Co ja się będę rozpisywał – kto by tam patrzył w tak znakomitej strategii na grafikę, jeśli ta stoi na w miarę przyzwoitym poziomie?

A teraz wady – tego nie ma tutaj aż tak dużo, może tylko to, że czasami ZBYT łatwo jest dostać to, co się chce, a czasami zbyt trudno – np. kiedy gram Polską, to z reguł wystarczy że zażądam od Związku Radzieckiego całkiem sporych terenów a Sowieci od razu uginają się pod moimi rządami. W poprzedniej części kraje oddawały mi sporne terytoria tylko wtedy, gdy postawiłem przy granicy rakietę z ładunkiem nuklearnym:).

Natomiast kiedy gram naszymi czerwonymi braćmi:) i żądam od Japonii kawałka jednej wyspy to ta nie chce jej oddać za żadne skarby świata.

Poza tym – gdzie wybory w państwach demokratycznych? Ja rozumiem, że teraz ustrój można zmieniać w inny sposób, ale wybory powinny pozostać choćby jako sposób na szybszą zmianę ustroju – teraz ustroj może się zmienić tylko w trzech wypadkach:

1) Przesunąłeś znacznie pasek „demokracja-autokracja” lub „lewica-prawica”,
2) miałeś zamach stanu,
3) przegrałeś wojnę i wróg narzucił ci rząd marionetkowy.

Natomiast wybory pozostały tylko w USA i Hiszpanii, ale to i tak za mało! Poza tym znajdzie się też pewnie trochę bugów, ale większość z nich zostanie zapewne (część pewnie już została) usunięte dzięki patchom.

[ocena]9[/ocena]