America’s Army… czyli mała próba, jak zachęcić ludzi do wstępu do armii. Ta gra jest właśnie taką reklamą wojska. Gra została stworzona przez amerykańską armię. A to wszystko ,aby zachęcić i pokazać potencjalnym poborowym, że w armii nie jest tak źle.
Aby sobie zagrać w tę grę, trzeba posiadać połączenie z Internetem, przynajmniej przez modem. Samo rozpoczęcie gry może nastręczać kilka problemów. Proces ten przypomina trochę instalację Half-Life 2. Otóż najpierw na stronie głównej gry tworzymy swoje konto. Potem ściągamy grę. Najnowsza wersja opatrzona numerkiem 2.4.0 jest uzupełniona o wszystkie łatki i poprawki jakie do tej pory ukazały się na rynku. Dobrą wiadomością jest to, że gra jest do ściągnięcia za darmo, zła, wielkość pliku wynosi ok. 850 MB. Kiedy już przezwyciężymy te problemy, uruchamiamy grę. Wpisujemy login, hasło jakie zostało przysłane mailem i wczytujemy profil z Internetu. Kiedy przejdziemy jedną misję jej wynik możemy zapisać na serwerze. Po każdym ponownym uruchomieniu gry trzeba wczytać swój profil z zapisanymi wynikami. W zasadzie to był jedyny wielki błąd jaki znalazłem w grze. Czas na achy i ochy (w sensie jaka to gra wspaniała, nie kojarzyć mi tego z czymś brzydkim ).
Gra jest symulatorem żołnierza w konwencji FPP na miarę Operation Flashpoint, tyle tylko, że America’s Army jest przeznaczona do gry w sieci lokalnej i Internecie. Ale zanim zaczniemy grać w sieci musimy przejść trening, taki jaki przechodzą żołnierze US Army. Po wskazaniu typu treningu wybieramy część, jaką chcemy ukończyć. Możemy także przeczytać historię Fort Benning, w którym odbywa się całe szkolenie, informacje o wybranym typie szkolenia i informacje o części treningu, którą będziemy rozgrywać (włączając w to informacje, co mamy robić i jakie są wymogi, aby zaliczyć test). No i uruchamiamy misję.
Pierwszą misją jest strzelanie, jeśli uda nam przy użyciu 40 naboi trafić 36 lub więcej celów to skończymy test z kategorią ekspert. Po zakończeniu treningu podstawowego, który jest wymagany do gry przez sieć, będziemy mogli rozpocząć trening dla snajpera. Są też treningi na spadochroniarza, sanitariusza i do służb specjalnych. Jeśli chcemy być członkiem takiego specjalnego oddziału to musimy ukończyć wszystkie treningi. Swoją drogą trening na sanitariusza spodobał mi się bardzo. Otóż stoimy w szpitalu. Pielęgniarka mówi, w której sali odbywają się zajęcia. Idziemy tam, siadamy w ławce i słuchamy oficera, który przedstawi temat i dorzuci do tego slajdy. Potem bierzemy test, który leży przed nami i wypełniamy go. Jest to test wyboru (czyli tylko jedna odpowiedź jest prawidłowa). Po wypełnieniu idziemy do oficera i pokazujemy mu go. Ja niestety miałem 66% i nie zaliczyłem (pytania, jak i cały wykład są po angielsku).
Kiedy czujemy się na siłach walczymy z innymi graczami przez sieć. No i wypadałoby powiedzieć, czym walczymy. Otóż mamy takie zabawki, jak: M-16, M-203, M-249, M-24, M-4, M-89, granaty błyskowo – hukowe (Flashbangi), dymne, odłamkowe, zapalające. I kilka innych. W tym także broń produkcji rosyjskiej.
Na broń, jaką się posługujemy w grze multiplayer, ma wpływ ilość ukończonych treningów. Jeśli ukończyliśmy trening dla snajpera możemy posługiwać się karabinem snajperskim. I jedna rzecz, jaka bardzo mi się spodobała, mianowicie broń w grze zacina się. Oczywiście nie cały czas, ale czasem, gdy najmniej się tego spodziewamy, zatnie się i trzeba będzie gdzieś się schować i nacisnąć guzik odpowiedzialny za odblokowanie broni. Wtedy nasz wojak będzie bawił się zamkiem, aby odblokować naszą pukawkę. Broń został bardzo dokładnie odwzorowana i wszystkie czynności podczas przeładowywania są widoczne i tutaj.
Jako że jest to symulator, nie znajdziemy tu apteczek. Nasz wskaźnik zdrowia wskazuje sylwetka żołnierza. Wskazuje także, czy stoimy, kucamy, leżymy. Kiedy sylwetka zmienia kolor to znak, że albo zostaliśmy ranni, albo zostaliśmy ciężko ranni. Może również wystąpić krwotok. W tym momencie wzywamy sanitariusza i on już po chwili powinien nas poskładać. Mamy do dyspozycji także takie zabawki jak noktowizor lub maska przeciw gazowa. Jeśli strzelamy, możemy strzelać „z biodra”, co jest skuteczne tylko z bliska lub przyłożyć celownik do oka, bardzo skuteczne. Co do celności, to mamy także dwa paski. Jeden symbolizuje etaminę, czyli jak długo damy radę biec jeszcze sprintem. Drugi wskaźnik pokazuje celność. Rośnie gdy np. zamiast stać położymy się i przyłożymy celownik do oka.
Grafika w grze jest lepsza niż w Operation Flashpoint. Szczególnie dym z granatów dymnych wygląda fajnie. Nie są to tylko małe chmurki, lecz gęsty dym. Fajny efekt dają też granaty hukowe. Przez długą chwilę nic nie widzimy, tylko czarny ekran.
Dźwięk został dobrany idealnie. Każda broń brzmi jak prawdziwa. Wybuchy też, możemy pogadać z różnymi członkami naszego oddziału. Dźwięk taki, jak w rzeczywistości.
Gra jest jak Return to Castle Wolfenstein Enemy Teritory – sieciową grą, w której gracze z jednej drużyny muszą współpracować. Jeśli masz szybkie łącze z Internetem i nie masz w co grać, to spróbuj ściągnąć grę i przejść treningi. Jeśli nie masz Internetu, to nawet nie sięgaj po nią, szkoda czasu, bo i tak sobie nie pograsz.