Wydarzenia, które miały miejsce 29 listopada 1947 roku w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, zmieniły bieg historii świata, a kompleksowe przedstawienie ich implikacji praktycznie nie jest możliwe. Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych podjęło tego dnia rezolucje nr 181, której treść ustanawiała podział brytyjskiego terytorium mandatowego w Palestynie na dwa państwa – żydowskie i arabskie. Spełnione zostały marzenia wielu pokoleń Żydów, rozsianych po całym świecie. Otrzymali oni od społeczności międzynarodowej własne państwo. Jak się później okazało oznaczało to przekreślenie palestyńskich aspiracji państwowych i początek krwawego konfliktu w Ziemi Świętej.
Bliski Wschód
Pierwszym bezpośrednim skutkiem oenzetowskiej rezolucji był wybuch konfliktu zbrojnego pomiędzy Arabami z Palestyny a żydowskimi osadnikami. Nie był to jednak konflikt wyłącznie między Palestyńczykami a Żydami. Emigranci Żydowscy, których masowe osadnictwo przypadło na lata międzywojnia, musieli stawić czoła palestyńskim bojówkom, ochotnikom arabskim z całego Bliskiego Wschodu oraz regularnym armiom Syrii, Egiptu, Iraku, Libanu i Transjordanii. Walczących z Żydami Arabów zasilił również saudyjski korpus ekspedycyjny1. W wyniku tego starcia, przegranego przez stronę arabską, młode Państwo Żydowskie weszło w posiadanie terytoriów znacznie większych, niż przyznane mu na mocy wspomnianej rezolucji Narodów Zjednoczonych. Taki rozwój wypadków stanął na drodze do utworzenia samodzielnego państwa palestyńskiego, które nie istnieje do dziś. Od tej pory region Bliskiego Wschodu stał się areną nieustannej konfrontacji. Wspomniany wyżej scenariusz wojenny, a więc starcie Izraela oraz mniej lub bardziej luźno powiązanej koalicji arabskich państw powtórzył się jeszcze kilkakrotnie. Naród palestyński pozbawiony możliwości samostanowienia i posiadania własnego suwerennego państwa, rozproszył się w bardzo dużej części po Bliskim Wschodzie i całym świecie. Różne szacunki mówią o liczbie od 600 tys. do ponad miliona ludzi, które wówczas uciekło z dawnego terytorium mandatowego{2}. Od tej pory kwestia uchodźców jest jedną z najbardziej palących w bliskowschodnim tyglu. Palestyńska diaspora, zarówno ta rozrzucona po całym regionie, jak i żyjąca na terytoriach okupowanych, nie pozostała bierna. Powstały organizacje, których celem stało się uzyskanie państwowości dla Palestyńczyków. Głównym determinantem osiągnięcia tego celu było pokonanie Izraela. Z oczywistych względów, Palestyńczycy nie mogli zwyciężyć z państwem żydowskim na polu walki. Konflikt izraelsko-palestyński niemal od swego zarania zaczął spełniać definicję konfliktu asymetrycznego{3}. W 1964 roku powstała Organizacja Wyzwolenia Palestyny, która z czasem stała się główną palestyńską formacją polityczno-zbrojną. Zrzeszała mniej lub bardziej luźno powiązane organizacje walczące o sprawę palestyńską,. Pozostałe państwa arabskie, w poczuciu solidarności ze swymi palestyńskimi pobratymcami wspierały ich ruch, prowadząc w ten sposób walkę przeciwko Izraelowi. Asymetryczny konflikt na terenach dawnego brytyjskiego terytorium mandatowego, przenoszony w różnej skali na Bliski Wschód i cały świat, był sponsorowany głównie z Damaszku, Bagdadu i Kairu.
Bliski Wschód jest szczególnym regionem, którego specyfikę bardzo trudno jest wyczerpująco zobrazować. Przede wszystkim termin Bliski Wschód, jako pojęcie geopolityczne nie jest kategorią do końca uściśloną. Używane często zamiennie określenie Środkowy Wschód jest znacznie bardziej szerokie{4}. W jego obrębie mieszczą się terytoria rozciągające się aż po Pakistan i Afganistan. Bardzo często uwzględniane są również arabskie kraje Afryki Północnej (Maghreb). Areną konfliktu izraelsko-palestyńskiego jest przede wszystkim arabski Bliski Wschód, określany jako Mashrek i mający swe centrum na terenach Syrii, Jordanii, Palestyny, Libanu, Iraku i Egiptu{5}. Przy rozpatrywaniu i opisywaniu konfliktu należy również być świadomym niezwykłej złożoności procesu dekolonizacji jaki miał miejsce na Bliskim Wschodzie{6}. Należy w tym miejscu podkreślić, że narody tego regionu przez większość swej historii funkcjonowały pod panowaniem zewnętrznych bądź wewnętrznych hegemonów, którzy w sposób mniej lub bardziej skuteczny narzucali im swój porządek polityczny oraz społeczny. Konsekwencją tego faktu, jest ciągłe poszukiwanie tożsamości, która z kolei jest niezbędna do uprawomocnienia władzy w stosunkowo młodych organizmach politycznych jakimi są arabskie państwa narodowe. Bardzo złożoną sytuację regionu w dodatkowy sposób skomplikowało utworzenie Izraela. Zaburzona została równowaga geostrategiczna (powstanie nowego, scentralizowanego, silnego wewnętrznie i militarnie kraju) oraz stosunki społeczne. Arabowie, którzy po wiekach odzyskali suwerenną władzę, postawieni zostali wobec autorytatywnej decyzji ONZ o budowie nowego, obcego organizmu państwowego na terenach postrzeganych przez nich jako rdzennie arabskie. Dramat Palestyńczyków, którzy wskutek decyzji zapadłych w Nowym Jorku i jeszcze w trakcie I wojny światowej w Londynie{7}, musieli opuścić swe siedziby, odcisnął się piętnem na całym arabskim świecie. Solidaryzowanie się z narodem Palestyńskim zwróciło Arabów przeciwko Izraelowi. Rozpoczęła się wojna toczona nie tylko na polu militarnej konfrontacji, ale przenikająca wiele aspektów egzystencji w regionie.
Kolejnym czynnikiem wpływającym w sposób komplikujący na i tak zagmatwaną sytuację Bliskiego Wschodu jest paradoksalnie bogactwo złóż ropy naftowej. Zasobność ta sprowadziła do regionu potężne firmy naftowe, a za nimi polityczne interesy, które trwale sprzęgły los regionu ze światem zachodnim.
Bogactwo naftowe Arabów nie spowodowało wejścia na ścieżkę dynamicznego rozwoju. Stało się zupełnie inaczej. Dwa czynniki: egoizm polityki mocarstw oraz arabska nieudolność, zdeterminowana przez skostniałą strukturę społeczną oraz chciwość wąskich elit władzy, działając jednocześnie sprawiły, że kraje naftowe zamiast najbogatszymi, stały się jednymi z najbardziej zadłużonych na świecie. Właśnie ze względu na ekstensywną gospodarkę, dychotomia pomiędzy krajami arabskimi a Zachodem powiększa się stale. Bliski Wschód, jak każda inna jednostka geopolityczna, nie egzystuje w próżni. Ze względu na pokłady strategicznie ważnej dla światowej gospodarki ropy naftowej, w latach rozwoju energochłonnych gałęzi przemysłu, stał się „języczkiem u wagi” całego industrialnego świata. Zimna wojna i ostra rywalizacja bloków zachodniego oraz socjalistycznego, w dużym stopniu odpowiedzialna jest za destabilizację regionu. Wszystkie te czynniki, sumując się z występującymi w regionie problemami czysto wewnętrznymi, doprowadziły do tego, że jest to obszar na którym znajduje się najwięcej punktów zapalnych potencjalnych konfliktów o wszelkich podłożach. Punktem centralnym jest konflikt izraelsko-palestyński.
Niezwykle trafne wydają się tu słowa ministra spraw zagranicznych II Rzeczpospolitej Józefa Becka: „Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną.” Ceną rozpoczęcia procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie są setki tysięcy ofiar wojen izraelsko-arabskich, miejskiej partyzantki oraz aktów terrorystycznych przeróżnych palestyńskich organizacji zbrojnych, akcji represyjnych izraelskiej armii oraz długotrwałej wojny domowej w Libanie. Trzeba było hekatomby ofiar, aby w umysłach przywódców stron konfliktu nastąpiła transformacja światopoglądowa. Zmiana sposobu percepcji umożliwiła przejście z pola krwawej konfrontacji do stołu rokowań. Niestety, owa zmiana nie dotyczy wszystkich podmiotów partycypujących w konflikcie. Poczynione zostały pierwsze kroki do nowego otwarcia w stosunkach izraelsko-arabskich. Sama inicjacja procesu pokojowego stanowi wydarzenie mogące być podniesione do rangi cudu. Do ostatecznego uregulowania sporów droga jest jeszcze daleka. Pewnym jest, że trwały pokój na Bliskim Wschodzie, tak wyczekiwany przez zwykłych ludzi pozwoli na stworzenie zupełnie nowej jakości w stosunkach świata islamu z cywilizacją zachodnią. Aby przedstawić genezę początku bliskowschodniego procesu pokojowego, należy się cofnąć do roku 1967 i wojny izraelsko-arabskiej, która przeszła do historii jako wojna sześciodniowa.
W tym okresie sytuacja w regionie była bardzo napięta. Linia frontu konfliktu izraelsko-arabskiego przebiegała wówczas na granicy Izraela i Syrii. Już wtedy jasnym wydawało się to, że kraje arabskie łączy przede wszystkim wspólna antyizraelska retoryka a nie trwała, występująca na wielu płaszczyznach więź. Naser, charyzmatyczny prezydent Egiptu, głoszący idee laickiego nacjonalizmu oraz solidarności arabskiej nie podejmował zdecydowanych kroków wspierających Syrię. Zaangażowany był wówczas w wojnę domową w Jemenie{8}. Rząd izraelski nie był z pewnością niezadowolony z kształtu stosunków międzyarabskich i braku prawdziwej jedności. Sieć powiązań państw regionu z antagonistycznymi mocarstwami światowymi, USA i ZSRR jeszcze bardziej zaogniała sytuacje w regionie. W maju 1967 roku doszło do eskalacji napięć na linii Damaszek-Tel Awiw. Wybuch wojny który nastąpił 5 czerwca, był konsekwencją wielu różnych wydarzeń, których znacznie był czasem bardzo wyolbrzymione. ZSRR udzielił ostrzeżeń o wysokim prawdopodobieństwie izraelskiego uderzenia na swych arabskich sąsiadów Egiptowi i Syrii, kierując się fałszywymi przesłankami{9}. Dodatkowo, istniały poważne rozbieżności w egipskim kierownictwie polityczno-wojskowym{10}. Nie wpływało to dobrze na efektywność procesu decyzyjnego i doprowadzało do bardzo niebezpiecznych sytuacji. Mimo wydatnej roli Związku Radzieckiego w eskalacji napięć, Egipt i Syria otwarcie mówiły o konieczności podjęcia wojny z izraelskim wrogiem i bez wątpienia same do niej dążyły. 16 maja Egipt zażądał wycofania z Synaju wojsk ONZ, rozmieszczonych tam po wojnie sueskiej. Równocześnie rozpoczęła się dyslokacja egipskich dywizji pancernych i zmechanizowanych na Półwyspie. W Sharm-el-Szejk wylądowali egipscy komandosi. Obecność wojskowa Egiptu w tym strategicznym punkcie oznaczała blokadę Cieśniny Tirańskiej, która stanowiła jedyne wyjście Izraela na Morze Czerwone. Rząd premiera Lewi Eszkola, uznał blokadę za casus belli. Pozbawiony ropy naftowej Izrael, był w nią zaopatrywany drogą morską. Powołując się na prawo międzynarodowe, Izraelczycy uznali to za zagrożenie dla fundamentalnego bezpieczeństwa państwa. Napięcie w regionie rosło. Kraje arabskie wyrażały solidarność z Egiptem i Syrią. Nie oznaczało to jednak absolutnej jednomyślności, ponieważ niektóre z nich nie chciały dopuścić do wojny{11}. W gronie izraelskich rządzących opinię również były podzielone. Minister obrony, Mosze Dajan optował za uderzeniem wyprzedzającym. Stany Zjednoczone, już wówczas uwikłane w wojnę w Wietnamie, nie chciały dopuścić do wybuchu konfliktu. W 1956 roku, sekretarz stanu Dulles, udzielił niejasnych zapewnień poparcia dla jakiejkolwiek akcji izraelskiej, mającej na celu zdjęcie blokady Cieśniny Tirańskiej{12}. Konflikt, jeszcze polityczny, nabrzmiewał z dnia na dzień i osiągnął masę krytyczną 3 czerwca. Na posiedzeniu izraelskiego rządu zapadła decyzja o dokonaniu uderzenia prewencyjnego na egipskie zgrupowania pancerne na Synaju.
Izraelczycy spisali na straty amerykańsko-brytyjskie inicjatywy, mające na celu pokojowe rozwiązanie kryzysu{13}.
Wojna rozpoczęła się 5 czerwca o 7.10. Był to podręcznikowy przykład wojny błyskawicznej. Izraelskie lotnictwo unicestwiło arabskie siły powietrzne jeszcze na lotniskach. Dywizje pancerne dokończyły dzieła zniszczenia. Izrael w ciągu sześciu dni opanował cały Półwysep Synaj, Strefę Gazy, Wzgórza Golan oraz Zachodni Brzeg Jordanu ze wschodnią Jerozolimą. Sukces zaskoczył samych Izraelczyków. Armie arabskie były bezsilne. Ogromu klęski nie podawano do wiadomości publicznej. Nawet największy sojusznik Arabów, ZSRR opóźniał wprowadzenie w życie zawieszenia broni przekonany o arabskim sukcesie. Ostatniego dnia, kiedy sytuacja była jasna, Moskwa zagroziła włączeniem się w konflikt. USA bardzo nie chciały dalszej eskalacji, ale mimo to wysłały do wybrzeży Synaju VI Flotę i kolejny raz powiało konfliktem amerykańsko-radzieckim{14}. Sama wojna była niezwykle spektakularna, ale największe znacznie miały jak się z czasem okazało, jej skutki polityczne, społeczne i militarne. Arabowie doznali kolejnego upokorzenia z rąk Izraela, wpieranego przez kraje zachodnie. Ogrom klęski zaskoczył ich całkowicie. 2 sierpnia, krótko po wojnie, w Chartumie zebrali się przywódcy państw Ligi Arabskiej. Decyzje zapadłe na tym szczycie są kluczowymi dla zrozumienia rozwoju sytuacji na Bliskim Wschodzie do 1973 roku. Gamal Naser, jeden z liderów ruchu państw niezaangażowanych został całkowicie pokonany. Idee panarabizmu, nacjonalizmu i ekonomicznego postępu przegrały z konserwatyzmem wrogich mu monarchii naftowych basenu Zatoki Perskiej, przede wszystkim Arabii Saudyjskiej{15}. Naser musiał porozumieć się z saudyjskim królem Fajsalem. Wyszedł z wojny bardzo osłabiony i potrzebował pomocy ekonomicznej. W związku ze swą militarną słabością, Liga mogła walczyć z Izraelem i stojącym za nim światem zachodnim tylko jedną bronią – ropą naftową. Embarga jednak nie wprowadzono. Arabia Saudyjska, sojusznik USA, bała się podjęcia takich kroków, ponieważ mogłoby to stanowić casus belli i de facto wspierać politykę Związku Radzieckiego{16}. Konsekwencją tego, było przyjęcie zupełnie sprzecznego założenia, mianowicie zasady nie uznawania Izraela, nie negocjowania z nim oraz nie podpisywania rozejmu z jednej strony oraz akceptacji pozycji i interesów Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników w regionie z drugiej. Owa sprzeczność doprowadziła do impasu w sytuacji na Bliskim Wschodzie, co spowodowało kolejne napięcia. Lewicująca Syria zbojkotowała szczyt. Pieniądze Zachodu były potrzebne krajom naftowym na przyspieszoną modernizację przez co nie skorzystały z jedynej możliwości podjęcia prawdopodobnie skutecznych działań przeciwko Izraelowi. W Chartumie utworzony został swoisty system bezpieczeństwa, w ramach którego monarchie naftowe przekazywały pomoc finansową dla tzw. krajów konfrontacji, a więc tych które bezpośrednio graniczyły i walczyły z Izraelem.
Naser okazał się podwójnym przegranym. Jego idea upadła i stał się uzależniony od saudyjskich petrodolarów. Islamski konserwatyzm zwyciężył na Bliskim Wschodzie. Egipt był bardzo osłabiony i głównym rozgrywającym w arabskim obozie stał się prozachodni król saudyjski Fajsal. To jednak dzięki jego pieniądzom, częściowo odbudowany militarnie Egipt mógł podjąć działania przeciwko Izraelowi na Synaju. Pretekstem była budowa „izraelskiej linii Maginota”, czyli bardzo wyszukanego systemu obrony na Półwyspie, tzw. Linii Bar-Lewa{17}. W 1969 roku rozpoczęła się wojna na wyczerpanie. Pozycyjny charakter walk oraz sporadyczne rajdy jednostek specjalnych doprowadziły tylko do strat po obu stronach (większych po egipskiej), a nie przyniosły konkretnego rozwiązania. Naser w końcu musiał ustąpić i zgodzić się na zawieszenie działań. Impas trwał. Naser nie chciał przystać na żadne rozmowy z Izraelem bez jego uprzedniego wycofania się z Synaju. Izrael natomiast, nie mógł się na wycofanie zgodzić, ponieważ w wyniku wojny czerwcowej uzyskał bezpieczeństwo terenów osiedlonych przez cywilną ludność.
Konieczne do odnotowania są wydarzenia września 1970 roku w Jordanii{18}. Król Husajn rozgromił wówczas palestyńskie ugrupowania zbrojne w swoim kraju, zmuszając je oraz cywilnych uchodźców do opuszczenia kraju. Stało się to jedną z podstawowych przyczyn wybuchu w 1975 roku wojny domowej w Libanie. Uchodźcy palestyńscy cieszyli się wsparciem świata arabskiego, zarówno werbalnym jak i materialnym, jednak w rzeczywistości, żadne z tych państw nie chciało ich przyjąć w swe granice. Uczynił to ostatecznie, pod naciskiem Syrii, Liban{19}. Kwestia uchodźców miała w przyszłości stać się jedną z najważniejszych i powodujących najwięcej sprzeczności kart przetargowych we wszelkiego rodzaju negocjacjach izraelsko-arabskich.
Gamal Abdel Naser umarł 28 września 1970 roku, próbując wynegocjować kompromis jordańsko-palestyński. Świat arabski stracił jednego z najbardziej charyzmatycznych przywódców. Naser cieszył się niezwykłą estymą Egipcjan i obywateli wielu innych krajów, zapatrzonych w idee postępu ekonomicznego, szybkiego rozwoju i uprzemysłowienia. Naser inspirował się zachodnim bogactwem i forsował model utopijnego kapitalizmu bez wyzysku. Na Bliskim Wschodzie nastąpił koniec epoki laickiego nacjonalizmu, który od tej pogrążył się w regresie. Następcą został Anwar as-Sadat, jego wcześniejszy współpracownik. Jako polityk był pełen sprzeczności. Chciał islamizacji systemu ustawodawczego i islamskiego konserwatyzmu w obyczajach. Z drugiej strony, również opowiadał się za industrializacją i postępem.
Pozwolił wrócić na scenę polityczną Bractwu Muzułmańskiemu, które tak zaciekle zwalczał Naser{20}. Sadat ogniskował w sobie sprzeczności idei czasów przełomu na Bliskim Wschodzie. Bardzo możliwe, że to własnie taki światopogląd pozwolił mu dokonać tak znaczącego zwrotu w stosunkach z Izraelem. Sadat starał się nawiązać do idei panarabskich, ale kolejne zjednoczone, arabskie organizmy państwowe okazują się tworami efemerycznymi{21}. Egipski przywódca zdawał sobie sprawę z faktu, że brak działań mających na celu odzyskanie utraconych w 1967 roku terytoriów będzie petryfikował status quo, czyli izraelską okupację. Izraelczycy lekceważyli go. Uważali, że nie jest politykiem formatu Nasera{22}. Izraelskie elity polityczne utrwalały przekonanie o niezwyciężonej potędze swojej armii oraz służb wywiadowczych. Okazało się to dla nich brzemienne w skutkach. Anwar Sadat bardzo racjonalnie oceniał sytuację międzynarodową, zarówno w skali regionu, jak i w skali makro. Zdawał sobie sprawę, że polityka detente nie sprzyja rozwiązaniu sytuacji na Bliskim Wschodzie i złe postanowienia szczytu w Chartumie doprowadzą do kolejnej eskalacji konfliktu. Poszukiwał dróg wyjścia z impasu. Oprócz odprężenia, stosunek USA i jego sojuszników do sytuacji na Bliskim Wschodzie był przyczyną trwania wspomnianej stagnacji. Dostawy bliskowschodniej ropy, dzięki przede wszystkim Arabii Saudyjskiej były zagwarantowane, osłabieni Arabowie, w oczach Amerykanów wierni sojusznicy Moskwy, to kolejny cios w blok radziecki. Nie zależało więc Stanom Zjednoczonym na nadaniu jakiejkolwiek dynamiki sytuacji w regionie. Po elekcji Richarda Nixona na prezydenta Stanów Zjednoczonych, jasne stało się, że polityka odprężenia będzie kontynuowana. Anwar Sadat uznał, że jedyną możliwością przełamania impasu jest wojna z Izraelem{23}. Prezydent Egiptu, mówił głośno o swoich zamiarach w mediach. Wyznaczał daty ostatecznego pokonania wrogiego kraju. Narażał się tym na szyderstwo ze strony polityków izraelskich i przywódców zachodniego świata{24}. Prawdopodobnie był to wybieg. Zaufanie Izraelczyków do skuteczności swej machiny wojennej oraz wywiadu wojskowego (Aman) i cywilnego (Mossad) sprawiało, że kraj ten nie obawiał się żadnego konwencjonalnego ataku ze strony państw arabskich. Sadat, który był zagorzałym wrogiem Związku Radzieckiego i jego ideologii, był skazany na dostawy sprzętu wojskowego właśnie z tego kraju. Rosjanie byli jednak coraz bardziej ostrożni w zaopatrywaniu w broń swoich arabskich sojuszników. Wojna czerwcowa z 1967 roku pokazała, że sprzęt ten jest w rękach Arabów praktycznie bezużyteczny. Moskwa zwodziła Sadata i nie była chętna transferować na Bliski Wschód swojej najnowocześniejszej broni. Egipski przywódca był poirytowany taką sytuacją i zdecydował się na podjęcie radykalnych kroków. W lipcu 1972 roku podjął decyzję o wydaleniu z kraju tysięcy radzieckich doradców wojskowych{25}. Usunięcie owych doradców, wbrew pozorom nie spowodowało odcięcia się ZSRR od Egiptu. W Moskwie doskonale zdawano sobie sprawę, że Sadat zupełnie opuszczony, może zrobić kolejny krok i zwrócić się ku Zachodowi. Prawidłowo odczytano jego intencje. Wypadnięcie Egiptu z radzieckiej strefy oddziaływania oznaczało dla ZSRR utratę dużej części wpływów na Bliskim Wschodzie, które były wypracowywane latami Jeszcze tego samego roku, radzieccy żołnierze-doradcy wracają. ZSRR nie miał wyboru. 24 października Sadat oficjalnie poinformował najwyższe dowództwo wojskowe o celach planowanej wojny – desant na wschodni brzeg Kanału Sueskiego i umocnienie się na nim oraz tym samym zmuszenie Izraela do rokowań. Najnowszy radziecki sprzęt szerokim strumieniem zaczyna napływać do Egiptu. Sadat oraz prezydent Syrii Hafiz Asad, przywracają funkcjonowanie wspólnego dowództwa operacyjnego{26}.
Anwar Sadat i Jimmy Carter, 1980 r.
Arabowie rozpoczynają przygotowania do wojny, prowadząc przy tym po mistrzowsku politykę dezinformacyjną. Doprowadziło to Izraelczyków do poczucia bezpieczeństwa, którego poziom graniczy wręcz z absurdem.
Stan konfliktu izraelsko-arabskiego nie ulegał zmianie. Po wojnie sześciodniowej, palestyńskie organizacje terrorystyczne, w przygniatającej większości ideologicznie marksistowskie, prowadziły intensywne działania przeciw Izraelowi. Ugrupowania te miały bardzo ścisłe kontakty z lewackimi grupami w Europie. Jest to jednym z powodów nie podejmowania przez Zachód żadnych rozmów z OWP i zarazem pretekst dla Izraela, który uznawał za partnera do rozmów jedynie prozachodnią Jordanię, do czynienia podobnie. Odmawiał rozpoczęcia dialogu z faktyczną stroną konfliktu, czyli Palestyńczykami{27}. Izraelska nieustępliwość w tych kwestiach blokowała jakiekolwiek szanse na podjęcie rozmów. Kwestia palestyńska była dla świata arabskiego najbardziej palącą. Wydarzenia w Jordanii potwierdziły fakt, że rzesze palestyńskich uchodźców, biednych i coraz bardziej radykalizujących się, stanowią jeden z najpoważniejszych czynników burzących kruchą równowagę bliskowschodnich reżimów.
Sadat konstruował koalicję państw arabskich, które miały wejść do wojny z Izraelem. Głównym sojusznikiem była Syria. Jak się później okazało, rozbieżność w percepcji celów wojny, która miała zostać rozpoczęta, doprowadzi do trwałego pęknięcia w i tak fasadowym aliansie tych krajów. Syria jako podmiot udzielający zdecydowanego poparcia Palestyńczykom za cel stawiała sobie utworzenie dla nich państwa, a to mogło według niej zostać zrealizowane tylko po zniszczeniu Izraela{28}. Sadat, oprócz zamiaru wyjścia z impasu i przywrócenia Egiptowi międzynarodowego szacunku, decydując musiał brać pod uwagę również aspekty ekonomiczne. Oto po zamknięciu Kanału Sueskiego po wojnie czerwcowej dochody egipskiego skarbu znacznie spadły.
Około miliona uchodźców ze strefy Kanału przybywało do i tak już przeludnionym Kairze. Ponadto Izrael okupował synajskie pola naftowe. Sytuacja gospodarcza Egiptu była bardzo trudna{29}.
Przygotowania do rozpoczęcia operacji o kryptonimie „Badr”, czyli działań wojennych przeciwko Izraelowi, zostały poczynione bardzo starannie. Szczególnie armia egipska, wyposażona w bardo groźny radziecki sprzęt, prezentowała się znakomicie. Plany błyskawicznej przeprawy przez Kanał okazały się niezwykle skuteczne. Egipcjanie byli gotowi do wymazania upokorzenia, jakiego doznali z rąk Izraelczyków w 1967 roku. Sadat uznał, że nawet ograniczony sukces w działaniach wojennych przeciw Izraelowi sprawi, że będzie mógł jak równy przystąpić do rozmów z jego rządem. Premier Izraela Golda Meir, opierając się na analizach wywiadu wojskowego i zdaniu większości najwyższych oficerów sztabu generalnego, była przekonana, że w najbliższym czasie wojna nie wybuchnie. O efektach arabskiej maskirowki najlepiej świadczy wypowiedź izraelskiego ambasadora w Stanach Zjednoczonych, Icchaka Rabina. 26 września 1973 roku, generał Rabin powiedział: „Nie było jeszcze takiego okresu, w którym bezpieczeństwo Izraela byłoby tak pewne jak teraz.”{30}.
Icchak Rabin
6 października o 14.00, w dniu żydowskiego święta Jom Kippur, nastąpił symultaniczny atak egipsko-syryjski na Synaju i Wzgórzach Golan. Izrael, który dosłownie w ostatniej chwili podjął ograniczoną mobilizację, był całkowicie zaskoczony. Egipskie wojska bardzo szybko forsowały wody Kanału i pokonując umocnienia linii Bar-Lewa, rozszerzały przyczółki na wschodnim brzegu Kanału. Na Wzgórzach Golan, również Syryjczycy odnosili początkowo sukcesy. Rząd izraelski i najwyższe dowództwo wojskowe znalazło się w krytycznej sytuacji. Załamanie się frontu północnego oznaczało bezpośrednie zagrożenie izraelskich osiedli cywilnych. Dzięki efektywnemu wykorzystaniu radzieckiego sprzętu, przede wszystkim przeciwpancernego, wojska egipskie odniosły spektakularny sukces. Izraelczycy byli już na skraju katastrofy. Stany Zjednoczone nie mogły dopuścić do całkowitego zwycięstwa Arabów. 12 października prezydent Nixon podjął decyzję o rozpoczęciu dostaw broni dla Izraela. Rozpoczęła się operacja „Nickel Grass”{31}. Amerykański most powietrzny odmienił losy wojny. Izraelczycy po uzupełnieniu braków w uzbrojeniu, mogli przejść do ofensywy, która okazała się dla arabskich aliantów druzgocąca. Na froncie północnym, Syryjczycy znaleźli się w odwrocie mimo otrzymania posiłków w postaci irackiej dywizji pancernej. Wojska Egipskie również ugięły się pod ciężarem izraelskiego kontrataku. Efektem ofensywy IDF na froncie Synajskim było przekroczenie Kanału Sueskiego, bezpośrednie zagrożenie Suezu oraz możliwość podjęcia marszu na Kair. Na północy, Izraelczycy osiągnęli pozycje, z których mogli prowadzić ostrzał artyleryjski Damaszku. Droga do syryjskiej stolicy stała otworem.
Pod sam koniec działań wojennych nastąpiła bardzo niebezpieczna eskalacja napięć pomiędzy USA a Związkiem Radzieckim. 22 października Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła rezolucję nr 338, w której żądała od walczących stron przerwania ognia w ciągu 12 godzin. Całkowita implementacja tych decyzji bardzo się przeciągała. Izrael, przy cichym wsparciu USA chciał zdobyć jak najlepszą pozycję przez rokowaniami rozejmowymi. Sytuację bardzo skomplikował Sadat, który osiągnąwszy w zasadzie swoje cele wojenne, zażądał od Rosjan zgody na użycie pocisków typu SCUD. Amerykanie uznali, że ZSRR zaczyna prowadzić bardzo niebezpieczną grę{32}. Kryzys znacznie się zaostrzył. Dwustronna akcja mocarstw prowadzona za pośrednictwem ONZ zaczęła się załamywać. Radziecki przywódca zagroził działaniem unilateralnym. W odpowiedzi na to Nixon, a faktycznie Kissinger, podniósł stopień gotowości wojsk amerykańskich na świecie do poziomu Defcon 3, czyli przygotowań do wybuchu wojny. Sytuacja była skrajnie niebezpieczna, jednakże zdrowy rozsądek przywódców USA u ZSRR doprowadził do złagodzenia napięć. Pod presją Kissingera, który zagroził „odcięciem się”, Izrael przerwał działania ofensywne w Egipcie{33}. Sytuacja zaczęła się stabilizować, największe niebezpieczeństwo eskalacji konfliktu minęło. 25 października, Rada Bezpieczeństwa ONZ podjęła decyzję o rozmieszczeniu na Synaju sił rozjemczych.
Wojna październikowa dobiegła końca. Anwar as-Sadat okazał się zwycięzcą. Podobnie jak Naser, który w 1956 roku wygrał na płaszczyźnie politycznej militarnie przegraną wojnę, Sadat mimo iż na polu walki został ostatecznie pokonany, zlikwidował impas w jaki znalazła się sytuacja na Bliskim Wschodzie. Egipski prezydent miał wreszcie możliwość podjęcia równych negocjacji z Izraelem i w ten sposób zbliżenia się do świata zachodniego, przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych. Na Bliskim Wschodzie pojawiła się nadzieja, na nowe uregulowanie stosunków w regionie. Wielki sukces jaki odniosły wojska arabskie, a przede wszystkim egipskie w pierwszych dniach wojny, bardzo poprawił stan morale społeczeństw arabskich. Przykładowo sforsowanie olbrzymich wydm, broniących dostępu do wschodniego brzegu Kanału Sueskiego, było czymś przez niektórych ekspertów uważanym za niemożliwe. Zagraniczni obserwatorzy twierdzili, że do ich pokonania potrzebne jest użycie taktycznych ładunków nuklearnych{34}. Wydźwięk tego sukcesu był w świecie arabskim ogromny. Izraelczycy, których potęga była na Bliskim Wschodzie wręcz mitologizowana, okazali się możliwi do pokonania. Dla Sadata przyszedł wówczas okres decydujący. Jeszcze przed wojną był zdecydowany na podjęcie radykalnych kroków w celu ułożenia na nowo stosunków w regionie. Rzeczą dlań najcenniejszą było uzyskanie zbliżenia ze Stanami Zjednoczonymi, których dobrobyt i prężna gospodarka były dla niego wzorem.
W wyniku dramatycznego starcia jakim była wojna październikowa, można było rozpocząć proces tworzenia zupełnie nowej jakości w stosunkach arabskich – izraelskich i arabsko-amerykańskich. Zapadły decyzje rewolucyjne, który zmieniły bieg historii. Sadat, polityk niewątpliwie wielkiego formatu, podjął śmiertelnie ryzykowną grę. W toku niezwykle trudnych rokowań z Izraelczykami, wykazał się godną szacunku determinacją i realną oceną sytuacji, zarówno na płaszczyźnie taktycznej i strategicznej. Jak się później okazało, zapłacił za to cenę najwyższą – cenę życia. Sama inicjacja pokojowego unormowania chociaż części skomplikowanego konfliktu arabsko-izraelskiego, była stale torpedowana przez ludzi po obu stronach stołu rokowań, którzy byli wrogami jakiejkolwiek zmiany. Nie sposób nie odnieść się tu do kryzysu naftowego, który wybuchł z chwilą nałożenia embarga na sprzedaż ropy na Zachód przez państwa OAPEC{35}. Organizacja podjęła taką decyzję po oszacowaniu skali pomocy jaką USA udziela Izraelowi w porównaniu do wielkości radzieckiej pomocy dla arabskich aliantów{36}.
Warto dokładnie przedstawić drogę do jednego z najważniejszych wydarzeń najnowszej historii, czyli egipsko-izraelskiego traktatu pokojowego. 101 kilometr szosy Kair-Suez stał się miejscem historycznego, przełomowego spotkania. 29 października, w namiocie strzeżonym przez siły rozjemcze ONZ spotkały się izraelska i egipska delegacja wojskowa. Nie obyło się od drobnych nieporozumień, które stworzyły niemałe zamieszanie. Niemniej jednak generałowie Aharon Yariv i Abdel Gani el-Gamasi{37} rozpoczęli rozmowy. Było to pierwsze spotkanie izraelskich i arabskich wojskowych od 1948 roku. Po 10 dniach rokowań, a właściwie targów, podpisano porozumienie zakładające zawieszenie broni, opierające się na pozycjach określonych przez rezolucję 338 Rady Bezpieczeństwa ONZ. Otoczonej przez Izraelczyków egipskiej 3. armii zapewniona została aprowizacja. ONZ podjęła się kontroli przestrzegania warunków zawieszenia broni. Kontynuacja negocjacji miała odbyć się w Genewie, na konferencji zwołanej przez ONZ, ZSRR i USA. Inicjatywa ta zakończyła się jednak fiaskiem. Syria odmówiła udziału{38}. Powrócono do rozmów na drodze Kair-Suez. Owocem tych spotkań oraz tzw. dyplomacji wahadłowej Kissingera, który krążył między Tel Awiwem i Kairem wypracowując consensus, było podpisanie 17 stycznia 1974 roku porozumienia, które miało być wstępem do pokoju. Nowa linia demarkacyjna miała przebiegać w pół drogi między Kanałem a strategicznymi przełęczami Gidi i Mitla{39}. To było zwycięstwo Sadata. Syria natomiast pozostawała nieprzejednana. Kissingerowi udało się wynegocjować rozejm pod koniec maja, ale starcia wybuchały z różnym natężeniem na Wzgórzach Golan, na które w wyniku porozumienia wycofali się Izraelczycy. Już sam fakt jakiegokolwiek odwrotu Izraela, był dla ogólnej sytuacji bardzo znaczący{40}.
Rozmowy egipsko-izraelskie zbiegły się w czasie z wybuchem fali niepokojów i przemocy na terytoriach okupowanych. Palestyńczycy w sposób zdeterminowany prowadzili wojnę przeciw Izraelowi. Organizacje palestyńskie eksportowały tą walkę również do Europy. Egipt coraz wyraźniej inklinował ku Stanom Zjednoczonym, a ostoją wpływów radzieckich na Bliskim Wschodzie pozostały Syria, Irak i Jemen Południowy. Negocjacje prowadzone między Izraelem, Egiptem i Syrią, dyplomacja wahadłowa amerykańskiego sekretarza stanu sprawiły, że Arabowie wreszcie stali się pełnoprawnymi uczestnikami gier dyplomatycznych. Skończyło się upokorzenie i swego rodzaju upośledzenie Arabów w kontaktach z Zachodem. Gotowość Sadata do ugody z Izraelem doprowadziła jednak do całkowitego zerwania relacji na linii Kair-Damaszek. Egipski przywódca nie konsultował swoich zamiarów z prezydentem Asadem. W związku ze zbliżeniem Egiptu do prozachodniej i antyradzieckiej Arabii Saudyjskiej króla Fajsala, na Bliskim Wschodzie rozpoczął się proces wypierania wpływów radzieckich. Konsekwencją tego stał się między innymi regres w kwestii palestyńskiej, która zeszła na dalszy plan jednocześnie nabrzmiewając coraz bardziej. Jedynym sukcesem Palestyńczyków w tamtym okresie, było uznanie OWP za oficjalną reprezentację swojego narodu w 1974 roku.
Sadata nie zadowalały porozumienia dotyczące jedynie rozdzielenia wojsk. Chciał jednoznacznego uregulowania kwestii spornych z Izraelem. Rząd prawicowej partii Likud w Izraelu, na czele z premierem Menachemem Beginem miał wątpliwości co do rzeczywistych zamiarów Egipcjan. Sadat jeszcze raz postąpił równie odważnie co ryzykownie.
Menachem Begin, 1978 r.
W maju 1975 roku jednostronnie otworzył Kanał Sueski{41}. Tym krokiem pokazał, że jest zdecydowany na pełne porozumienie. Wzbudziło to oczywiście zadowolenie Stanów Zjednoczonych i świata zachodniego. Otwarcie Kanału oznaczało transfer ogromnych środków finansowych z egipskiego skarbu. Syryjczycy o ile mieli wtedy wątpliwości, po tym kroku Sadata byli już pewni, że wyciąga on dłoń do Izraela i Zachodu. Palestyńczycy obserwując ten proces, radykalizowali się coraz bardziej ciążąc jeszcze mocniej ku skrajnie lewicowym nurtom ideologicznym{42}. Izraelczycy tymczasem również pokazali przejawy dobrej woli, ostrzegając Sadata o zamachu na niego, planowanym przez prezydenta Libii Kadafiego{43}. Wola rozmów po obu stronach istniała. Premier Begin, przebywając w sierpniu 1977 roku w Rumunii, za pośrednictwem neutralnego w konflikcie bliskowschodnim Nicolae Ceausescu nawiązał kontakt z Saidem Merei, egipskim parlamentarzystą.
Padły konkretne propozycje – Izrael oferował kompromis na Synaju, współpracę wywiadowczą przeciwko ZSRR i Libii oraz stopniowe ustanowienie autonomii dla Palestyńczyków{44}. Sadat zaakceptował propozycję podjęcia rozmów. Miały one być tajne, a pośrednictwo objął król Maroka Hassan. Minister spraw zagranicznych Izraela, Mosze Dajan odbył spotkanie z egipskim wicepremierem al-Tahanim{45}. Określono wówczas pozycje z jakich obie strony rozpoczną negocjacje. Warunkami Sadata, było całkowite wycofanie się izraelskiej armii z Synaju oraz ustanowienie jakiejś formy jordańskiej kontroli nad Zachodnim Brzegiem i Gazą. W zamian gotowy był udzielić dowolnych gwarancji bezpieczeństwa Izraelowi oraz pełną współpracę wywiadowczą przeciwko ZSRR i Libii. Dajan przedstawił wolę rządu izraelskiego do utrzymywania baz wojskowych nad Zatoką Akaba oraz budowania osiedli na wspomnianych terytoriach, zamieszkanych przez Palestyńczyków. Obie strony udały się na konsultacje do swych stolic.
Mosze Dajan
Dajan przed powrotem do kraju, udał się na spotkanie z prezydentem USA Jimmy Carterem. Wybrany w listopadzie 1976 roku Carter, wprowadził nową jakość w amerykańskiej polityce na Bliskim Wschodzie. Był rzecznikiem bardziej zbalansowanego oddziaływania na region, zwracania uwagi na arabskie aspiracje i zaprzestania bezwzględnej eliminacji radzieckich wpływów{46}. Dajanowi zakomunikował, że uważa izraelskie osiedla na terytoriach okupowanych za nielegalne i zażądał ich likwidacji. Izraelski minister w poufnych negocjacjach z Egipcjanami ustalił coś innego i odrzucił żądania Cartera. Zmiana w amerykańskim postrzeganiu problemów bliskowschodnich była zauważalna i stało się to dla Izraelczyków powodem do kładzenia nacisku na tajną formę rozmów z Egiptem i nie oczekiwania na amerykańsko-radziecką mediację. Sadat ze względu na rolę ZSRR był podobnego zdania{47}. Prezydent Egiptu gościł w 1977 roku w Rumunii, gdzie otrzymał zapewnienie Ceausescu, że Izraelczycy są zdeterminowani do osiągnięcia pełnego porozumienia. Również szach Pahlawi zachęcał go do intensyfikacji wysiłków. Sceptyczni co do ożywionych kontaktów z Izraelem, byli natomiast królowie Husajn i Fajsal{48}. Anwar as-Sadat miał jednak inne plany. To prawdopodobnie podczas tej podróży, podjął decyzję o chęci przyjazdu do Jerozolimy{49}. 9 listopada 1977 roku Sadat w przemówieniu w egipskim parlamencie mówił o impasie w negocjacjach, spowodowanym izraelską nieustępliwością w kwestii palestyńskiej. Następnie zadeklarował, że chciałby odwiedzić Kneset i bezpośrednio omówić problemy dzielące oba państwa. Nie będzie przesadzonym stwierdzenie, że Sadat zszokował świat. Zaskoczony był Begin, Carter i radzieckie kierownictwo. Egipscy politycy gorąco protestowali. Świat arabski również nie był obojętny. Stolica nieprzejednania, Damaszek, ogłosiła w kraju żałobę narodową{50}. Zdezorientowany izraelski rząd, dopiero po kilku dniach wysyłał via Waszyngton oficjalne zaproszenie dla egipskiego prezydenta.
19 listopada samolot prezydenta Sadata wylądował na telawiwskim lotnisku Lod. Podczas wizyty zachowana została pełna kurtuazja. Sadat wygłosił wspaniałe, historyczne przemówienie w izraelskim parlamencie. Entuzjastycznie, wręcz euforycznie zareagowali izraelscy obywatele. Oto wreszcie przełamana została bariera i Izrael przestał być wyobcowany wśród Arabów. Ta przełomowa wizyta w zasadzie była bardziej znacząca pod względem psychologicznym niż politycznym, ponieważ żadne konkretne ustalenia nie miały miejsca. Przed tym wydarzeniem, odległość między Kairem a Tel-Awiwem wyznaczały przemieszczające się dywizje pancerne, pojedynki artyleryjskie, operacje jednostek specjalnych oraz wojna na płaszczyźnie wywiadowczej. Mimo wręcz histerycznej reakcji arabskiej, Sadat dokonując niesłychanego zwrotu zbudował podwaliny nowego ładu, który jeszcze się nie ziścił, ale jest wysoce prawdopodobne, że ziści się w nie tak odległej przyszłości. Przyspieszenie, jakie zostało nadane mentalnym przemianom na arabskim Bliskim Wschodzie jest olbrzymie, jednakże za taką dynamiką zmian, jak pokazała historia już wielokrotnie, społeczeństwa nie mogą od razu nadążyć. Mimo znacznych postępów, nie nastapiło to w całej pełni po dzień dzisiejszy i trudno stwierdzić kiedy się to stanie. Pierwszy krok został uczyniony i pomimo, że od niego droga do pokoju wcale nie stała się prostsza, to ma on znaczenie fundamentalne. Jedyny konkret spotkania Begina i Sadata to wyrzeczenie się stosowania siły we wzajemnych relacjach oraz izraelska deklaracja o uznaniu pełnej suwerenności Egiptu na Synaju. Kwestia palestyńska dalej pozostawała w stanie impasu. W związku z zerwaniem stosunków z Egiptem przez państwa Ligi Arabskiej po wizycie Sadata w Izraelu, planowana kolejna konferencja w Genewie nie mogła dojść do skutku{51}. Równocześnie w marokańskim Rabacie, toczyły się tajne negocjacje Mosze Dajana i al-Talahaniego. Egipski wicepremier odrzucił propozycje izraelskiego ministra, który zaczął wówczas negocjować w sposób bardzo zachowawczy{52}. 25 grudnia miała miejsce rewizyta premiera Begina w Egipcie. Rozmowy z Sadatem toczone w Ismailii zakończyły się fiaskiem W styczniu 1978 roku ministrem spraw zagranicznych Egiptu został Ibrahim Kamil i zaostrzył kurs negocjacji. Postulatem Kamila staje się pełny powrót do granic sprzed 1967 roku. Izrael natomiast kontynuował politykę nieustępliwości w kwestii palestyńskiej. Sytuacja była bardzo trudna.
Sadat z pewnością zdawał sobie sprawę z tego, że nie może porzucić Palestyńczyków, ponieważ spowoduje to kolejną katastrofę w i tak już dramatycznych stosunkach z Arabami. Prezydent Carter, realizujący zupełnie już nową politykę na Bliskim Wschodzie, nazwał budowę nowych izraelskich osiedli na ziemiach okupowanych ekspansjonizmem{53}. Sadat miał coraz gorszą pozycję w swoim kraju. Liga Arabska wyrzuciła Egipt ze swojego grona, a w rozmowach z Izraelem wciąż nie widać było jednoznacznego rozwiązania. Egipcjanie zupełnie słusznie, obwiniali Izraelczyków za trwającą stagnację, a wręcz regres. Sadat spotykał się w Salzburgu z izraelskim ministrem obrony Ezerem Weizmannem. Przekazał mu wtedy dramatyczne ostrzeżenie – miał się podać do dymisji, jeśli w ciągu trzech miesięcy nie nastąpi jakiś przełom. Izraelczycy z pewnością zdawali sobie sprawę, że w takim wypadku wszystko co zostało osiągnięte od 1974 roku, może zostać zaprzepaszczone{54}. Begin po spotkaniu z Kamilem w Londynie, zareagował bardzo ostro i sprawy zaczęły przyjmować zły obrót. Dopiero interwencja prezydenta Cartera, pozwoliła na powrót do bezpośrednich rokowań. W prezydenckiej rezydencji w Camp David, 5 września 1978 roku rozpoczęły się trójstronne negocjacje – Sadat i Begin naprzeciw siebie oraz Carter jako mediator. Egipcjanin powtórzył żądania Kamila. Begin w odpowiedzi zagroził zerwaniem rozmów. Doradca do spraw bezpieczeństwa prezydenta Cartera, Zbigniew Brzeziński postanowił, że obaj przywódcy nie mogą pertraktować bezpośrednio. Brzeziński rozpoczął wobec tego „dyplomację wahadłową”, krążąc między pokojami Sadat i Begina{55}. Mosze Dajan próbował przekonać Begina o małej wartości Synaju dla bezpieczeństwa państwa w zmienionych warunkach geopolitycznych. Begin natomiast, miał na uwadze przede wszystkim żydowskich osadników na Półwyspie, którzy musieliby opuścić swoje siedziby. Sadat również zagroził opuszczeniem USA i przerwaniem rokowań. Zadeklarował jednak, że w przypadku podpisania porozumienia, jest w stanie nawiązać stosunki dyplomatyczne z Izraelem w ciągu dziewięciu miesięcy nawet wówczas, gdy kwestia palestyńska nie zostanie rozwiązana. Begin uległ wreszcie perswazji swoich doradców, między innymi Ariela Szarona{56}. Consensus został osiągnięty. Wojska izraelskie miały całkowicie wycofać się z Synaju, a Półwysep miał być strefą zdemilitaryzowaną. Wymiana ambasadorów zgodnie z obietnicą Sadata, miała odbyć się w ciąg 9 miesięcy od parafowania umowy o wycofaniu się IDF (która to miała się ziścić w ciągu 3 miesięcy). Kwestia palestyńska nie została jednoznacznie rozwiązana. Wrażenie, iż Sadat zrezygnował na rzecz pokoju z Izraelem ze zdecydowanego wsparcia palestyńskiego samostanowienia nasuwa się samo. Porozumienie przewidywało, że dalsze negocjacje dotyczące tej kwestii oraz sprawy utworzenia autonomii dla Palestyńczyków mają zacząć się nie później niż rok po jego wejściu w życie. Rozmowy miały toczyć się przy udziale Egiptu, Izraela, USA, Jordanii i wybranych przedstawicieli palestyńskich. Nie podjęto przy tym żadnych konsultacji z Jordańczykami, Palestyńczykami czy Syrią, bez której nie sposób regulować kwestii palestyńskiej.
Historyczny wydźwięk tych umów, pomimo faktycznego zlekceważenia kwestii palestyńskiej jest jednak ogromny,. Mimo niewiarygodnych trudności, stosowania uporczywej strategii pozycyjnej w negocjacjach i niewątpliwych różnic między Egipcjanami i Izraelczykami, consensus został wypracowany. Jak się okazało, nie był to koniec problemów w próbie rozpoczęcia pokojowego współistnienia między zwaśnionymi państwami. Ze względu na prowizorium, jakim były zapisy o sposobie rozwiązania problemu Palestyńczyków, kraje arabskie, nawet te umiarkowane, nie mogły uznać porozumienia. Umowa nie posuwała naprzód owej kwestii{57}. Dodatkowo, listy obu przywódców do prezydenta Cartera, które zostały włączone do całości umowy jako aneksy, ogólnie rzecz biorąc, nie stwierdzały prawa suwerenności Palestyńczyków do terytoriów przez nich zamieszkałych, a okupowanych przez Izrael{58}. Kneset przyjął porozumienia dzięki głosom opozycyjnej Partii Pracy. Większość członków rządzącego Likudu głosowała przeciw. Egipt nadał umowie moc obowiązującą w referendum narodowym{59}.
W związku z brakiem perspektyw dla rozwiązania problemu palestyńskiego, Ibrahim Kamil podał się do dymisji. Kraje arabskie na szczycie w Bagdadzie, nałożyły na Egipt sankcje polityczne. Rozpoczął się atak egipskiej opozycji na porozumienia z Camp David. Szczególnie naciski na Sadata wywierało Bractwo Muzułmańskie oraz naserowska lewica. Egipt wysunął w związku z tym nowe żądania. Warunkował istnienie trwałego pokoju od ustalenia sztywnego terminarza tworzenia autonomii dla Palestyńczyków. Groził również, że potraktuje traktaty z innymi krajami arabskimi, jako wyższe w hierarchii od umowy z Izraelem. Rząd izraelski odpowiedział w sposób równie zdecydowany. Zażądał potwierdzenia wyższości umowy z Camp David nad układami z krajami arabskimi oraz prawa do eksploatacji synajskich pól naftowych. Nie udało się prezydentowi Carterowi, namówić obu przywódców do przyjazdu na kolejną rundę negocjacji do USA. Wobec takiego stanowiska stron, Carter pojechał 7 marca 1979 roku na Bliski Wschód w podróż ostatniej szansy. Przedstawił Sadatowi i Beginowi dwie propozycje, które miały złagodzić napięcie nadać sprawom nową dynamikę. Izrael miał zobowiązać się do zakończenia przygotowań do wyborów rok po podpisaniu traktatu.
Taka formuła w jasny sposób mówiła, że każde działania obstrukcyjne ze strony Palestyńczyków, Jordanii czy innego podmiotu, może zakłócić lub uniemożliwić jej implementację. Egipt natomiast miał zadeklarować, że traktat jest wiążący co zwalniało go od stwierdzania wprost jego priorytetowej czy uprzywilejowanej pozycji{60}. Obie strony wysuwały jeszcze dodatkowe warunki, ale po przedstawieniu przez Cartera swojego ostatecznego argumentu o zagwarantowaniu pomocy ekonomicznej dla obu krajów oraz dodatkowych koncesji, przede wszystkim finansowych, Begin i Sadat przystali na te warunki. Droga do pokoju stanęła otworem{61}.
Ostatecznie podpisano dwa przeredagowane porozumienia przyjęte wczesniej, 6 listów, 1 suplement, 3 aneksy i protokoły z rozmów. Jak już zostało napisane, kwestia palestyńska została sformułowana w taki sposób, aby obie strony mogły ją dowolnie interpretować. Stany Zjednoczone zobowiązały się do wetowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ każdej rezolucji, która w jakikolwiek sposób zagrażałaby traktatowi. Egipt zapewniał sprzedaż ropy Izraelowi, a USA gwarantowały jej dostawy dlań na 15 lat. Ponadto, USA w świetle traktatu nie mogły sprzedawać sprzętu wojskowego krajom, które mogłyby zagrozić Izraelowi oraz miał pokryć koszty przeniesienia izraelskich baz wojskowych z Synaju na pustynię Negew. Pomoc finansowa dla Izraela miała wynosić łącznie 1,8 mld dolarów, natomiast dla Egiptu 0,8 mld{62}.
Po przebyciu tak trudnej, pełnej konfliktów, nieporozumień i zmagania się z wieloma przeciwnościami, zarówno zewnętrznymi jak i wewnętrznymi drogi, 28 marca 1979 roku w Białym Domu, podpisany zostaje izraelsko – egipski traktat pokojowy. Niedługo po parafowaniu traktatu, Menachem Begin przyjechał do Kairu, wygłosił tam znakomite, pojednawcze przemówienie. 30 kwietnia 1979 roku, pierwszy statek pod izraelską banderą wpłynął na wody Kanału Sueskiego. 27 maja, stu izraelskich i egipskich weteranów wojennych podało sobie ręce w geście pojednania i przebaczenia{63}. Od tej pory granica obydwu państw stała się granicą bezpieczną. Nastał długo wyczekiwany, ciężko wywalczony i wreszcie potwierdzony oficjalną umową międzypaństwową pokój. Pokój na który czekali ludzie zmęczeni ciągłym stanem wojny i bezwzględnej konfrontacji. Wbrew wzniosłym deklaracjom obu przywódców, deklaracjom o rozpoczęciu nowego etapu współpracy i całkowitego pojednania, gorąca wojna przekształciła się w zimny pokój. Nie jest to oczywiście fakt, który deprecjonuje znaczenie porozumień z Camp David. Wysiłki ludzi, którzy wynegocjowali ten traktat wymagają najwyższego podziwu. Begin i Sadat, którzy jeszcze w 1978 roku otrzymali pokojową nagrodę Nobla, dokonali prawdziwego przełomu. Aspekty symboliczne i psychologiczne samego zawarcia porozumienia arabsko-izraelskiego mają niezaprzeczalną, olbrzymią wartość. Żeby jednak mieć pełniejszy obraz znaczenia tego historycznego dokumentu, należy przede wszystkim skupić się na politycznych, ekonomicznych i społecznych konsekwencjach. Przynajmniej tych krótkoterminowych.
Świat arabski zerwał stosunki z Egiptem, który stał się wówczas pariasem tej wspólnoty. Jednym pierwszych skutków tego pęknięcia w arabskim {{commonwealth}}, jest powrót setek tysięcy egipskich robotników rozsianych do tej pory po całym Bliskim Wschodzie. Powoduje to duży wstrząs w egipskiej gospodarce. Wojska w związku z nową sytuacją strategiczną, zostały ześrodkowane nad granicą libijską. Utrzymanie ich w stanie podwyższonej gotowości było niezwykle drogie{64}. Wejście w orbitę amerykańskiego oddziaływania oznaczało, że pomoc ekonomiczna dla Egiptu będzie realizowana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, a to z kolei znaczyło konieczność zastosowania w słabej i zacofanej gospodarce, bardzo ścisłych wytycznych. Społeczeństwa regionu są niezwykle zróżnicowane i jednocześnie ściśle ze sobą powiązane. Dla ludności Egiptu prawdziwym ciosem musiało być potępienie ze strony ich pobratymców.
Petryfikacja amerykańskich interesów na Bliskim Wschodzie, która nastąpiła wskutek wojny październikowej, a potwierdzona została poprzez traktat z Camp David sprawiła, że Bliski Wschód zalała fala petrodolarów. Napływ zachodnich kapitałów, a siłą rzeczy również zachodnich wzorców konsumpcyjnych, zachwiał równowagą bardzo specyficznych społeczeństw i szeroko pojmowanego systemu społecznego{65}. Spowodowało to łatwe do przewidzenia w realiach regionu konsekwencje. Modernizm lansowany przez Zachód i wspierające go reżimy, spotkał się z odpowiedzią w postaci dynamicznego rozwoju islamskich ruchów fundamentalistycznych. Poszerzać zaczęły się grupy upośledzone społecznie, które nie miały dostępu do naftowego bogactwa. Wreszcie, centralny i najważniejszy odcinek konfliktu arabsko-izraelskiego, kwestia palestyńska, pozostała nieuregulowana. Rokowania izraelsko-egipskie utknęły w martwym punkcie, ze względu na nieprzejednanie premiera Begina. Paradoksalnie, postrzegany przez Zachód jako człowiek pokoju, prowadził bardzo ostrą politykę wobec Palestyńczyków, wspierał i forsował osadnictwo żydowskie na terenach okupowanych. Współpraca gospodarcza między oboma krajami był nikła. Sadat znalazł się po raz kolejny w trudnym położeniu. Begin nie chciał ustąpić. Na znak protestu przeciw blokowaniu realizowania postanowień traktatu, Mosze Dajan i Ezer Weizmann podali się do dymisji{66}. Sprawa palestyńska nie mogła zostać wówczas jednoznacznie rozwiązana. Palestyńczycy walczyli nieprzerwanie z Izraelem, używając „broni biednych” – terroryzmu. Hekatomba ofiar konfliktu bliskowschodniego powiększała się. Nawet umiarkowane kraje arabskie nie chciały bliższych relacji z Egiptem.
Złudzenia Sadata o możliwości posunięcia naprzód kwestii palestyńskiej zostały rozwiane 10 czerwca 1981 roku. Owego dnia Izraelskie Siły Powietrzne, dokonały brawurowego ataku na iracki reaktor atomowy w Osirak. Begin i Likud napawali się triumfem. Sadat nie został poinformowany o planach takiej operacji i potępił atak{67}. Implementacja postanowień porozumień w sprawie Palestyńczyków została zahamowana i miała nikłe szanse na kontynuację. 6 października 1981 roku, w ósmą rocznicę wybuchu wojny Jom Kippur, Sadat postanowił zorganizować paradę, przypominającą forsowanie Kanału Sueskiego i desant na wschodni brzeg. To miała być parada „ku pokrzepieniu serc” dla społeczeństwa, pogrążonego w marazmie i kryzysie ekonomicznym. Podczas obchodów, porucznik piechoty egipskiej armii i zarazem członek ugrupowania Islamski Dżihad Chaled al-Istambuli, śmiertelnie postrzelił prezydenta Anwara Sadata. Skądinąd religijny Sadat, pozwolił na powrót na scenę polityczną Bractwu Muzułmańskiemu oraz innym islamskim radykałom, represjonowanym przez Nasera{68}. Dla integrystycznych ruchów islamskich akceptacja pokoju ze znienawidzonymi Żydami i wzrostu wpływów Zachodu, była jednak niemożliwa. Siły tym grupom dodawał Iran, który dziś aspiruje do roli głównego rozgrywającego na Bliskim Wschodzie, a już wówczas prowadził politykę eksportu islamskiej rewolucji, destabilizującą inne państwa regionu. Śmierć człowieka, który przeprowadził prawdziwą rewolucję na Bliskim Wschodzie, spowodowała euforię radości w Syrii, w Egipcie większych emocji nie wzbudziła. Na pogrzeb przybyli przywódcy świata zachodniego oraz Begin i sudański przywódca Nimieri. Osoby bezpośrednio związane z zamachem zostały stracone, natomiast jego główny animator, szejk Omar Abdel Rahman, z braku dowodów został zwolniony z więzienia{69}. Rahman po udaniu się do USA, zorganizował pierwszy zamach na World Trade Center.
Sukcesja odbyła się w Egipcie według sprawdzonego wzorca – następcą Sadata został jego bliski współpracownik, generał Hosni Mubarak. Stany Zjednoczone, z obawy przed ewentualnym przewrotem, być może sterowanym z Teheranu, skierowały do wybrzeży Synaju VI Flotę{70}. Mubarak jednak przejął bez problemów schedę po Sadacie i został poparty przez USA oraz Izrael. Rozpoczął bezwzględną kontynuację polityki wielkiego poprzednika. 27 kwietnia 1982 roku, w byłym izraelskim dowództwie wojskowym w Ofir na Synaju, spotkał się z Menachemem Beginem. Osiedla żydowskie na Półwyspie zostały zlikwidowane, a obaj przywódcy zadeklarowali „pokój po wsze czasy”{71}. Ostatnim akordem przed całkowitym uregulowaniem kwestii izraelsko-egipskich, było przyznanie spornej enklawy Taba Egiptowi, na podstawie przeprowadzonego plebiscytu. Określenie „kwestie izraelsko-egipskie” należy tu w sposób zdecydowany podkreślić.
Izrael i Egipt egzystują w pokoju od końca 1973 roku, a więc końca wojny październikowej. Sadat podpisał pokój separatystyczny, czym przekreślił arabską solidarność i trwale splótł Egipt z siecią zachodnich interesów. Nie udało mu się uregulować kwestii palestyńskiej, która prawdopodobnie w ówczesnych warunkach była niemożliwa do uregulowania. Realizował jednak do pewnego momentu politykę arabskiej jedności, walcząc o jakiś sposób rozwiązania problemu palestyńskich terytoriów okupowanych. Robił to już wówczas, gdy został wykluczony z arabskiej wspólnoty. Zachował się w sposób racjonalny w sytuacji, kiedy gołym okiem widać było, że Izraelczycy stoją przy stanowisku paraliżującym jakiekolwiek konstruktywne rozmowy o autonomii dla Palestyńczyków. Wybrał naserowski nacjonalizm i zapewnił swojemu krajowi pokój, który okazał się pokojem trwałym. Zapłacił za to cenę swego własnego życia, pozbawiony go przez islamskich radykałów, którym pozwolił wyjść z cienia po epoce represji, dokonywanych przez laickiego nacjonalistę Nasera. Zaiste, Sadat był przykładem człowieka łączącego wszystkie sprzeczności Bliskiego Wschodu w okresie głębokich przemian. Ten typ osobowości w połączeniu z trzeźwą i wyważoną analizą sytuacji, pozwoliły mu dokonać tak doniosłych rzeczy. Begin, również dołożył niezwykłego wysiłku, w jakimś stopniu przełamując ograniczenia własnych poglądów. Jego postawa przed i po podpisaniu traktatu pokojowego jest dobitnym przykładem, potwierdzającym paradoks izraelskiej prawicy, czyli „jastrzębia niosącego w szponach oliwną gałązkę pokoju”. Niemal analogiczną postawę reprezentował później premier Ariel Szaron.
Obaj wielcy mężowie stanu zapisali się w annałach historii, dokonując rzeczy uważanej za niemożliwą. Wśród niektórych badaczy arabskich pojawiają się głosy, jakoby traktat izraelsko-egipski był swoistym uaktualnieniem Deklaracji Balfoura{72}. Umowy z Camp David nie są oczywiście idealnym aktem, zresztą podobnie jak każdy akt prawnomiędzynarodowy. Kompromisy zostały uczynione po obu stronach i wypracowano consensus, który jakkolwiek wartościowany, utrzymuje się do dziś. Proces pokojowy nie dobiegł jeszcze końca. Przeciwnie – ponad 20 lat jakie minęło od Camp David i traktatu, stanowi uwerturę do rzeczywistego, nowego otwarcia w relacjach izraelsko-arabskich.Pojawiające coraz to nowe inicjatywy, mające na celu uregulowanie kwestii palestyńskiej upadają, bądź są wdrażane w sposób mało skuteczny. Mimo fiaska wielu z nich, osiągnięto postęp, a każda nieudana nawet próba, przybliża do upragnionego pokoju. Traktat z Camp David, szczególnie po stronie egipskiej, był pokojem zaprowadzonym odgórnie. Społeczeństwo nie nadążyło za dynamiką zmian wprowadzanych przez Sadata. Całkowity pokój, można powiedzieć wręcz absolutny, stanie się faktem kiedy społeczeństwa jednym głosem wyrażą wolę jego zaprowadzenia.
W dzisiejszej sytuacji globalnej będzie to zadanie jeszcze trudniejsze ustanowienie pokoju, który uregulował zaledwie odcinek konfliktu izraelsko-arabskiego. Dynamika procesu globalizacji wpływa na radykalizację grup zmarginalizowanych. Bliski Wschód z ekstensywną gospodarką bazującą na ropie naftowej, pozostaje obszarem niepokojów społecznych, podsycanych w wyniku imperialnej polityki USA oraz oddziaływania Islamskiej Republiki Iranu, która chce pełnić rolę regionalnego mocarstwa. Jest to przyczyną między innymi niesłychanej eksplozji islamskiego fundamentalizmu. Dodatkowo, konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu nadano rangę konfliktu religijnego, opierając się na założeniach sprzecznych z nauką Koranu. Pokój między Izraelem a Egiptem wydaje się jednak być niezachwiany. Sprawdzianem dlań, będzie zbliżająca się nieuchronnie zmiana władzy i problem sukcesji po sędziwym prezydencie Mubaraku. Przy obecnej sytuacji geostrategicznej należy mieć nadzieję, że Egipt utrzyma dotychczasowy kurs, ponieważ zimny pokój jest nieporównywalnie lepszy niż gorąca wojna.
Przypisy
1. E. Karsh, The Arab- Israeli conflict .The Palestine war 1948, Osprey Publishing, Oxford 2002, s. 22.
2. K. Gebert, Wojna Czterdziestoletnia, Świat Książki, Warszawa 2004, s.11.
3. M. Madej, Zagrożenia asymetryczne bezpieczeństwa państw obszaru transatlantyckiego, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007, s. 50.
4. G.Corm, Bliski Wschód w ogniu. Oblicza konfliktu 1956-2003, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2003, s. 48.
5. Ibidem, s. 48.
6. Ibidem, s. 123.
7. K. Bojko, Izrael a aspiracje Palestyńczyków 1987-2006, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2006, s. 23.
8. K. Gebert, op. cit., s. 14. W konflikcie tym, Naser wystąpił bezpośrednio przeciwko Arabii Saudyjskiej.
9. Ibidem, s. 18.
10. Ibidem, s. 17
11. K. Gebert, op. cit., s. 21.
12. Ibidem, s. 21.
13. Ibidem, s. 31.
14. Ibidem, s. 35.
15. Kraje Zatoki Perskiej nie mogły popierać polityki Nasera, opierającej się na związku Egiptu z ZSRR, którego laicyzmu nienawidziły konserwatywne islamskie monarchie arabskie.
16. G. Corm, op. cit., s. 156.
17. Ibidem, s. 47.
18. G. Corm, op. cit., s. 162.
19. K. Gebert, op. cit., s. 48.
20. G. Corm, op. cit., s. 154.
21. Ibidem, s. 193.
22. K. Gebert, op. cit., s. 50
23. K. Gebert, op. cit., s. 52.
24. Ibidem, s. 50.
25. S. Dunstan, The Yom Kippur War 1973 (2) – The Sinai, Osprey Publishing, Oxford 2003, s. 17.
26. K. Gebert, op. cit., s. 50.
27. G. Corm, op. cit., s. 195.
28. S. Dunstan, op. cit., s. 17.
29. G. Corm, op. cit., s. 197.
30. S. Dunstan, op. cit., s. 14.
31. Ibidem, s. 14.
32. K. Gebert, op. cit., s. 93
33. Ibidem, s. 96.
34. S. Dunstan, op. cit., s. 44.
35. Organizacja Arabskich Krajów Eksportujących Ropę.
36. G. Corm, op. cit., s. 201
37. K. Gebert, op.cit., s. 98.
38. G. Corm, op. cit., s.213.
39. K. Gebert, op. cit., s. 100.
40. G. Corm, op. cit., s.214.
41. Ibidem, s. 254.
42. Ibidem, s. 261.
43. K. Gebert, op. cit., s. 103.
44. Ibidem, s. 104
45. Ibidem.
46. G. Corm, op. cit., s. 262.
47. Ibidem, s. 275.
48. K. Gebert, s. 104.
49. Ibidem, s. 105.
50. Ibidem, s. 105.
51. Ibidem, s. 109. Stosunki z Egiptem utrzymały Arabia Saudyjska i Jordania.
52. Ibidem, s. 111.
53. Ibidem, s. 105.
54. Ibidem, s. 111.
55. Ibidem.
56. Ibidem, s. 112.
57. Ibidem, s. 113
58. G. Corm, op. cit., s. 274.
59. K. Gebert, op. cit., s. 113.
60. Ibidem, s. 114.
61. Ibidem, s. 116.
62. Ibidem.
63. Ibidem, s. 117.
64. Ibidem.
65. G. Corm, op. cit., s. 211.
66. K. Gebert, op. cit., s. 117.
67. Ibidem, s. 118.
68. Ibidem, s. 119.
69. Ibidem, s. 119.
70. Ibidem, s. 120
71. Ibidem.
72. G. Corm, op. cit., s. 274.
Bibliografia:
1. Corm Gorges, Bliski Wschód w ogniu. Oblicza konfliktu w latach 1956-2003, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2003.
2. Gebert Konstanty, Wojna Czterdziestoletnia, Świat Ksiązki, Warszawa 2004.
3. Dunstan Simon, The Yom Kippur War 1973 (2) – The Sinai, Osprey Publishing, Oxford 2003.
4. Bojko Krzysztof, Izrael a aspiracje Palestyńczyków 1987-2006, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2006.
5. Karsh Efraim, The Arab- Israeli conflict . The Palestine war 1948, Osprey Publishing, Oxford 2002.
6. Madej Marek, Zagrożenia asymetryczne bezpieczeństwa państw obszaru transatlantyckiego, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2007.