W 1998 roku brytyjskie archiwa państwowe odtajniły teczkę zatytułowaną „Russia. Threat to western civilisation”. Choć nie należy do szczególnie opasłych, jej treść okazała się zaskakująco interesująca. Wynikało z niej, że Winston Churchill rozważał wojnę przeciwko ZSRS już w 1945 roku.

Utajnianie akt państwowych nawet na dłuższy czas nie jest niczym nowym. Czasem chodzi tu o ukrywanie pewnych nazwisk czy wydarzeń, w wypadku innych teczek władze obawiają się negatywnych reakcji społecznych czy politycznych związanych z podjęciem (lub nie) danej decyzji.

Patrząc na zawartość teczki będącej podstawą niniejszego artykułu, łatwo jednak zrozumieć, dlaczego zdecydowano się na zamknięcie jej na dosyć długi czas. Ogłoszenie wszem wobec, iż Wielka Brytania rozważała (teoretycznie!) atak na ZSRS zaraz po zakończeniu drugiej wojny światowej w Europie, było dosyć niewygodne i utrudniałoby podtrzymanie narracji o wyłącznie obronnym charakterze przygotowań militarnych Zachodu w okresie zimnej wojny. Po jej zakończeniu teczka miała już wartość wyłącznie archiwalną, przynajmniej dla zachodniego odbiorcy.

Jej wartość dla polskiego czytelnika jest jednak o wiele większa. Można wręcz pokusić się o stwier­dze­nie, iż ma przeło­mowe znaczenie dla narracji o polskiej historii po 1945 roku i stoi w sprzecz­ności z twierdzeniami zawartymi w niejed­nej książce czy artykule. Co ciekawe (i zna­czące samo w sobie), bardzo niewielu badaczy i entuzjastów zauważyło te treści, a sama teczka odbiła się w Polsce relatywnie niewielkim echem.

Do powyższego zagadnienia jeszcze wrócimy. Czas na zajrzenie do samego materiału źródłowego.

O czym mówimy?

Wbrew temu, co możemy przeczytać w różnych opracowaniach, teczka nie zawiera żadnego „planu” wojny przeciwko ZSRS. To tylko (i aż) opracowanie ukończone 22 maja 1945 roku, zatytułowane „Operation Unthinkable” (Operacja Nie do Pomyślenia), wraz z zapisem późniejszych dyskusji z Amerykanami. W najlepszym wypadku mamy do czynienia z czysto teoretycznym studium wykonywalności pewnego zamysłu.

Okładka teczki zawierającej materiały na temat operacji „Unthinkable”.
(Łukasz Męczykowski)

O czysto hipotetycznym charakterze rozważań świadczy nie tylko bardzo ogólnikowa forma dokumentu. W teczce znajduje się list Churchilla skierowany do generała Hastingsa Ismaya, w którym stwierdza wprost, że mamy do czynienia z „precautionary study of what, I hope, is still a purely hypothetical contingency”, czyli ze studium przygotowywanym na wszelki wypadek w sprawie czegoś, co nadal jest czysto hipotetycznym wariantem rozwoju wydarzeń. Co ciekawe, w „drafcie” (wersji roboczej) wspomnianego dokumentu znajdziemy lekko inną wersję: „pre­cau­tio­nary study of what, I hope, is still a highly improbable event”, czyli studium tego, co jest wysoce nieprawdopodobnym wydarzeniem. Wersja ta zakładała jednak niewielką, lecz istniejącą, możliwość wprowadzenia owych rozważań w życie, więc w wersji ostatecznej postawiono na „czysto hipotetyczną ewentualność”.

Autorami opracowania są następujące postacie: komandor Guy Grantham (Director of Plans at the Admiralty), generał brygady Geoffrey Thompson (Director of Plans, War Office) i generał brygady Walter Lloyd Dawson (Director of Plans, Air Staff). Mamy więc trzy osoby odpo­wie­dzialne za planowanie w każdym z trzech głównych rodzajów brytyjskich sił zbroj­nych. W dokumencie wyraźnie zaznaczono, iż nie kontaktowano się z innymi pracownikami ministerstw ze względu na chęć zachowania tajności.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

KWIECIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 77%

Jest to zrozumiałe, jednak pozwala (po raz wtóry) na określenie omawianego dokumentu wyłącznie jako studium o charakterze teoretycznym. Jakikolwiek „plan” musiałby uwzględniać znacznie większą ilość bardziej precyzyjnych danych, do których opracowania niezbędna była bardziej znacząca liczba personelu, nie ujmując niczego zdolnościom organizacyjnym trzech wyżej wspomnianych panów.

Mając już ustalenie charakteru dokumentu za sobą, możemy przejść do bardziej zasadniczego omówienia jego treści.

Jak wyglądała sytuacja na świecie?

Pierwszym elementem, który powinien przyciągnąć uwagę każdego badacza, jest sama data zakończenia prac nad opracowaniem – wspomniany już 22 maja 1945 roku. Wojna w Europie dobiegła już końca, jednak dalej trwają zmagania na Pacyfiku. Siły amery­kań­skie będą – być może – musiały niedługo zmierzyć się z koniecznością dokonania morskiej inwazji na główną część Wysp Japońskich. Walki na Okinawie, rozpoczęte 1 kwietnia (i trwa­jące do 22 czerwca), wskazywały, że będzie to trudne i kosztowne zadanie. Broń atomowa jest jeszcze pieśnią przyszłości, a pierwszy praktyczny test takiej bomby nastąpi dopiero 16 lipca. Według wszel­kiego prawdopodobieństwa USA będą dążyły do maksymalnego skoncen­tro­wa­nia swych sił konwencjonalnych na Pacyfiku, co wiązać się będzie z szybkim przerzutem sił z Europy na tamten teatr działań wojennych.

Autorzy opracowania. Od lewej: Geoffrey Thompson, Walter Dawson i Guy Grantham.

Wielką niewiadomą było zachowanie się prezydenta USA, Franklina Delano Roosevelta. Do tej pory USA i ZSRS dominowały na konferencjach „Wielkiej Trójki”, formując kształt powojen­nego świata. Nawet jeśli w Londynie dostrzegano rosnące niebezpieczeństwo ze strony Sowietów i starano się przygotować choć teoretyczne środki zaradcze, Waszyngton mógł mieć inne zdanie w tej sprawie. Z tego powodu studium sporządzili wyłącznie Brytyjczycy bez konsultowania się z USA, choć nieuniknienie jakiekolwiek rozważania na temat wojny Zachodu ze Wschodem musiały obejmować także wykorzystanie wojsk amerykańskich.

Warto także spojrzeć na sytuację polityczną w Wielkiej Brytanii. Dosłownie dzień po sporzą­dze­niu raportu, 23 maja, Churchill złożył dymisję ze stanowiska premiera. Kilka godzin później król poprosił go o ponowne przejęcie sterów władzy, jednak wyłącznie w charakterze premiera rządu tymczasowego („Caretaker Ministry”), mającego „opiekować” się krajem aż do nadchodzących wyborów parlamentarnych. Churchill w nich przegrał i pożegnał się ze stanowiskiem premiera 26 lipca 1945 roku, by powrócić na nie w roku 1951. Jakiekolwiek wnioski wypływałyby z owego studium, pozycja polityczna Churchilla była już zbyt chwiejna, by mógł się zdecydować na bardziej radykalne działania.

Każda „gdybologia” musi mieć podstawy

Tworząc studium, jego autorzy musieli przyjąć pewne założenia graniczne, pozwalające na osadzenie rozważań w określonych ramach. Bez tego całe opracowanie nie miałoby najmniejszego merytorycznego sensu. Jak więc prezentowały się założenia studium „Operation Unthinkable”?

  • przedsięwzięcie będzie miało pełne poparcie opinii publicznej zarówno w Imperium Brytyjskim, jak i w USA, a morale brytyjskich i amerykańskich wojsk pozostanie wysokie;
  • Wielka Brytania i USA otrzymają pełne wsparcie ze strony polskich sił zbrojnych, jak również mogą liczyć na wykorzystanie niemieckich zasobów ludzkich i tego, co zostało z niemieckiego przemysłu;
  • nie bierze się pod uwagę możliwości uzyskania wsparcia ze strony innych zachodnich państw, choć dopuszcza się możliwość korzystania z baz umiejscowionych na ich terytorium;
  • Rosja sprzymierza się z Japonią;
  • moment rozpoczęcia operacji wyznaczono na 1 lipca 1945 roku;
  • przemieszczenia sił [na Pacyfik – dop. Ł.M.] i demobilizacja będą trwały aż do 1 lipca, po czym zostaną zahamowane.

Choć to dopiero pierwsza strona dokumentu, uważny czytelnik zauważy tu kilka elementów, delikatnie rzecz biorąc, mało prawdopodobnych. Przede wszystkim trudno byłoby oczekiwać, iż zachodnia opinia publiczna miałaby w ciągu kilku miesięcy porzucić pieczołowicie budowany przez USA i Wielką Brytanię obraz ZSRS jako sojusznika zachodnich demokracji. Sami żołnierze, po części oczekujący demobilizacji i powrotu do domów, również mogliby zareagować mniej niż entuzjastycznie na nagłą zapowiedź kolejnej dużej europejskiej wojny.

Sprawę politycznego, dyplomatycznego i propagandowego przygotowania zachodnich społeczeństw do kolejnej wojny mocno skomplikowałaby kwestia udziału w niej nie tylko niemieckiego przemysłu, ale też niemieckiego wojska. Choć nie znajdziemy tego w samym wstępie, w dalszej części studium pojawia się informacja o możliwym sformowaniu dziesięciu dywizji, gotowych – być może – na jesień 1945 roku. Alianci musieliby nie tylko wytłumaczyć własnym obywatelom, dlaczego ich dotychczasowy sojusznik jest wrogiem, ale również dlaczego dotychczasowy wróg przedzierzgnął się w towarzysza broni, a oni – obywatele USA i Wielkiej Brytanii – powinni się z tym pogodzić.

Wróg mojego wroga… moim przyjacielem?

To zagadnienie okazało się na tyle problematyczne, iż poświęcono mu cały aneks (Annex IV) zatytuowany „Estimate on German re-actions to conflict between the Western Allies and Russia”. Choć, jak stwierdzono, niemiecki korpus oficerski chętnie przystałby na taką współ­pracę, to problemem byłoby znużenie wojną występujące w niemieckim społeczeństwie, jak również skażenie niemieckiej młodzieży ideologią nazistowską, mającą znaczny wpływ na ich wyobrażenia o Zachodzie.

W oczach zachodnich planistów Norwegia miała być głównym źródłem zaopatrzenia dla „nowego” Wehrmachtu. Na zdjęciu magazyn w Stavangerze.
(BU 9763, Imperial War Museums)

Pewnym problemem byłoby też znalezienie odpowiedniej ilości sprzętu i wyposażenia dla owych dziesięciu dywizji. Można by oczekiwać, że jednostki zostałyby wyekwipowane w aliancki sprzęt. W dokumencie stwierdzono jednak, iż otrzymają one (niejako z powrotem) to samo uzbrojenie, którym dysponowały podczas drugiej wojny światowej. Skracało to czas potrzebny na szkolenie, jednak sprzęt był w dyskusyjnym stanie technicznym, a co ważniejsze, brakowało amunicji pasującej do niemieckiej broni. W tej kwestii liczono jednak na zapasy pozostawione przez Niemców na przykład w Norwegii. Autorzy zauważają równocześnie, że rozwinięcie armii niemieckiej do rozmiaru 40 dywizji będzie niemożliwe z powodu braku wystarczającej ilości sprzętu ciężkiego.

Patrząc z pewnej perspektywy, wydaje się, iż kwestie sprzętowe były tu jednak najmniejszym problemem. Zakładając dalsze zwiększenie (a nie zmniejszenie) ilości sprzętu produkowanego w USA, wyposażenie czterdziestu dywizji w amerykańską broń nie było zadaniem niemoż­li­wym, szczególnie jeśli przezbrojenie odbywałoby się stopniowo. Diabeł tkwił w szczegółach, a raczej w polityce.

Jeżeli zachodni Alianci mieli uderzyć na ZSRS jeszcze w 1945 roku, amerykańskie fabryki powinny zwiększać, nie zmniejszać produkcję czołgów.

Wspomniany problem został opisany bardzo bezpośrednio. Jeśli wymagano by od Niemców walki po stronie zachodnich aliantów, wiązałoby się to z reaktywacją niemieckiego Sztabu Generalnego. Tylko taka struktura umożliwiłaby sprawne sformowanie nowych/starych dywizji, jak również budowę/odtworzenie niezbędnego łańcucha dowodzenia. Sam fakt poruszenia tej kwestii świadczy także o tym, iż autorzy raportu postrzegali niemieckie siły zbrojne jako pełnoprawną część przyszłej koalicji antysowieckiej, a nie jako jednostki pomocnicze pozostające pod zachodnią kontrolą. Takie rozwiązanie, jak stwierdzono w Aneksie, wymagałoby jednak „some political agreement” – pewnego politycznego porozumienia między Niemcami i zachodnimi aliantami.

I tu docieramy do pewnego małego problemu. Dokument będący podstawą niniejszego artykułu ukończono w maju 1945, zanim jeszcze stworzono prawne ramy funkcjonowania Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze. Mówiąc wprost, proces rozliczania nazistowskich zbrodni dopiero się rozpoczynał, a świat dopiero zaczynał poznawać prawdę o ogromie zła i cierpienia wywoływanego przez nazistowskie Niemcy. Nowy/stary Wehrmacht tworzyliby przecież ci sami ludzie, którzy uprzednio (nierzadko z zawziętością) walczyli o Trzecią Rzeszę, wierni przysiędze składanej „Wodzowi”. Jak w takich warunkach przebiegałby proces poszukiwania i stawiania przed obliczem sądu niemieckich zbrodniarzy? Czy w ogóle doszłoby do procesów norymberskich?

Aż do 23 maja (formalnie – 5 czerwca) we Flensburgu przebywał niemiecki „rząd”. Czyżby trzymano go na „wszelki wypadek”? W ciemnym płaszczu Dönitz, za nim Jodl i Speer.
(BU 6711, Imperial War Museums)

Polski udział w nowej wojnie

Autorzy opracowania, porównując potencjał militarny obydwu stron konfliktu, brali pod uwagę także jednostki Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Co ciekawe, w gronie europejskich sojuszników wymieniono jedynie jednostki polskie, włoskie i niemieckie. Brak tu choćby Francuzów, Holendrów, Norwegów czy Duńczyków. Sami autorzy zastrzegli także, iż nie biorą pod uwagę wojsk brazylijskich i amerykańskich jednostek „kolorowych”. Jak więc miał prezentować się udział polskich wojsk lądowych w nowej wojnie?

Zaglądając do załącznika numer 1 do aneksu numer 3, znajdziemy tam niewielką tabelę przedstawiającą rozmieszczenie sił alianckich na 1 lipca 1945 roku, czyli w momencie zakładanego momentu wybuchu wojny między Zachodem a Wschodem.

Na obszarze Europy Północno-Wschodniej autorzy opracowania odnotowują jedną polską dywizję piechoty (nadal obecną w Wielkiej Brytanii), jedną pancerną, jak również jedną brygadę. Dwie ostatnie możemy rozpoznać jako 1. DPanc i 1. SBS, natomiast wspomniana dywizja piechoty to zapewne 4. Dywizja Piechoty wchodząca w skład I Korpusu.

W rejonie Morza Śródziemnego stacjonują dwie dywizje piechoty (3. DSK i 5. KDP), jak również jedna brygada pancerna (2. Brygada Pancerna). Co ciekawe, na obszarze Bliskiego Wschodu odnotowano obecność kolejnej polskiej brygady pancernej.

Trzecia wojna światowa byłaby wymarzoną okazją do powrotu do Kraju dla żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Na zdjęciu Sherman 2. Warszawskiej Dywizji Pancernej podczas defilady we Włoszech.

Dla pełności obrazu należy wspomnieć, iż w opracowaniu wspomniano także o 1. i 2. Armii Wojska Polskiego, nazywanych tu zbiorczo „armią Berlinga”, a których siłę określono na dziesięć dywizji. Według dokumentu można spodziewać się, iż nie tylko nie poprą Rosjan, ale też nie zachowają neutralności w nadchodzącej wojnie.

Da się czy się nie da?

Każde dobre studium, oprócz uwarunkowań, w jakich ma się rozgrywać dany scenariusz, musi mieć jasno zarysowany cel działania. W tym wypadku sformułowano go w następujący sposób: „Całościowym czy politycznym celem jest narzucenie Rosji woli Stanów Zjednoczonych i Imperium Brytyjskiego”. Chwilę później doprecyzowano ową „wolę” jako uzyskanie „square deal” (uczciwego układu) dla Polski. Jak jednak zamierzano to osiągnąć?

Pierwszym rozpatrywanym wariantem jest wojna totalna przeciwko ZSRS. Jej rozstrzyg­nię­ciem mogłoby być okupowanie tak wielkich przestrzeni Związku Sowieckiego, iż unie­moż­li­wia­łoby to kontynuowanie wojny przez Stalina, lub też pokonanie Armii Czerwonej w rozstrzy­ga­ją­cej bitwie i zadanie jej strat uniemożliwiających dalsze prowadzenie działań wojennych. Po solidnym roztrząśnięciu całej sprawy autorzy dochodzą jednak do wniosku, że rezultatu wojny totalnej z ZSRS nie sposób przewidzieć, a jeśli nawet miałaby się zakończyć zwycięstwem Zachodu, zajmie to bardzo dużo czasu.

„Walczymy o przyszłość naszych dzieci”. Niektóre niemieckie hasła propagandowe nadawały się nie tylko na drugą, ale i na trzecią wojnę światową.
(US National Archives)

Drugim (i opatrzonym swoją porcją zastrzeżeń) rozpatrywanym wariantem rozwoju wydarzeń jest szybkie zwycięstwo dzięki zdecydowanemu uderzeniu. Preferowana oś uderzenia przebiegałaby na linii Szczecin – Piła – Bydgoszcz, tak by Bałtyk (opanowany przez aliantów) mógł chronić lewe skrzydło uderzenia. Dopuszczano także bardziej południowy wariant, z uderzeniem przebiegającym wzdłuż linii Lipsk – Chociebuż – Poznań/Wrocław. Spodziewano się, że główne walki pancerne rozegrają się na wschód od linii Odry i Nysy Łużyckiej, zaś maksymalną linią, którą mogłyby osiągnąć wojska alianckie, byłaby linia Gdańsk–Wrocław. Osiągnięcie sukcesu w ten sposób uznano jednak za bardzo mało prawdopodobne ze względu na stosunek sił (3 : 1 na korzyść Sowietów), prawdopodobieństwo rozszerzenia walk na inne obszary Europy, Bliskiego Wschodu etc. Autorzy brali też pod uwagę to, iż ZSRS może, zawarłszy najpierw pokój, zdecydować się na kontruderzenie w późniejszym terminie.

Tę część studium podsumowano w bardzo prosty i wymowny sposób:

a) Jeśli rozpoczniemy wojnę z Rosję, musimy być przygotowani na zaangażowanie się w wojnę totalną, która będzie zarówno długa jak i kosztowna.
b) Nasza słabość liczebna na lądzie czyni osiągnięcie ograniczonego szybkiego sukcesu ekstremalnie wątpliwym, nawet jeśli z politycznego punktu widzenia takowy wystarczyłby do spełnienia celów politycznych.

Po sześciostronicowej głównej części studium znajdziemy dalsze dwanaście stron załączników dostarczających kolejnych argumentów na poparcie wyżej zaprezentowanych tez. Mapy, o których wspomniano w studium, niestety nie zachowały się.

Czy to, co nie do pomyślenia, może się wydarzyć?

Patrząc na daty zachowanych dokumentów, można stwierdzić, iż cały raport wylądował na biurku Churchilla dopiero 8 czerwca 1945 roku. Jest to zupełnie akceptowalne w wypadku teoretycznego studium, niemającego realnego terminu wykonywalności.

Treść dokumentu skłoniła Churchilla do udzielenia dosyć szybkiej odpowiedzi. 9 czerwca przygotowano wspomnianą już wersję roboczą („draft”) takiego dokumentu, a następnego dnia wysłano ją do generała Ismaya, sekretarza Chief of Staff Commitee, od którego zresztą Churchill otrzymał studium.

Gros pojazdów mechanicznych nowego/starego Wehrmachtu pochodziłby ze składnic sprzętu zdobycznego, co przekładałoby się zapewne na wysoką awaryjność. Na zdjęciu składowisko pod
Isigny-sur-Mer.
(via flickr.com/photos/photosnormandie)

Treść odpowiedzi daje, najłagodniej rzecz ujmując, do myślenia. Choć samo opracowanie poświęcono kwestii ofensywy przeciwko ZSRS, Churchill, zapewne pod wpływem informacji o sto­sunku sił i środków pomiędzy teoretycznymi adwersarzami, zapytuje w niej o szanse obrony Wysp Brytyjskich przed sowiecką inwazją. Oznaczało to polityczny zwrot o 180 stopni i posta­wie­nie siebie nie w roli państwa narzucającego komuś swoją polityczną wolę, ale kraju ponownie walczącego o przetrwanie, tak jak było to w 1940 roku. Każe to też zadać pytanie o rzeczywisty poziom wiedzy Churchilla na temat możliwości militarnych ZSRS, kiedy zlecał przygotowanie takowego studium.

W teczce brak odpowiedzi jako takiej, jest tu zaledwie wersja robocza datowana na 11 lipca 1945 roku. W opinii tej samej trójki ekspertów, wyrażonej na pięciu stronach, taka inwazja byłaby niemożliwa bez okresu przygotowawczego zajmującego kilka lat.

Transatlantyckie post scriptum

Wspomniany dokument kończy brytyjską część opowieści o operacji „Unthinkable”. Nie jest to jednak koniec materiałów zawartych w tej teczce. Następny z nich, datowany na 30 sierpnia 1946 roku, dotyczy rozmów z Amerykanami. Temat? Przewidywana wojna przeciwko ZSRS.

Patrząc na treść zachowanych dokumentów, widać wyraźnie różnice w podejściu obu stron do tematu. Amerykanie kładli nacisk na uszczegółowienie brytyjskich założeń teoretycznych, czemu ci ostatni sprzeciwiali się w imię zachowania tajemnicy. Jak wspomniano w samym opracowaniu, liczba osób biorących udział w jego przygotowaniu została celowo ograniczona, a przygotowanie nowego opracowania z większą liczbą szczegółowych danych oznaczałaby zwiększenie liczby osób pracujących nad dokumentem, co zwiększało w rezultacie szansę na przeciek i ostrzeżenie Sowietów. Z tych samych powodów dołączenie Kanadyjczyków do rozmów było dosyć skomplikowanym zagadnieniem.

Jednym z problemów nowego/starego Wehrmachtu byłby brak odpowiednich zasobów ludzkich.
(Signal Corps Archive)

Dziś już wiemy, iż Amerykanie zdecydowali się na przygotowanie własnego studium doty­czą­cego tej tematyki (operacja „Pincher”), jest to jednak temat na osobny artykuł.

Niezależnie od powyższych rozważań warto odnotować wydarzenia z października 1946 roku. Wtedy to na tapecie pojawia się kwestia wprowadzenia pewnej transatlantyckiej standaryzacji w kwestii szkolenia i wyposażenia wojsk. Według dokumentu z 31 października 1946 rozmowy miały dotyczyć koordynowania prac badawczych i rozwojowych, standaryzację i inter­wy­mien­ność wyposażenia, przyjęcie wspólnych procedur operacyjnych i osiągnięcie porozumienia w kwestii doktryn taktycznych i podstaw szkoleniowych. Dlaczego warto zwrócić uwagę na tę część? W 1949 roku utworzono Organizację Traktatu Północnoatlantyckiego, znaną szerzej jako NATO, kładącą nacisk na między innymi standaryzację uzbrojenia i wyposażenia wojsk Sojuszu w celu uproszczenia łańcucha logistycznego.

Ostatni dokument znajdujący się w teczce „Russia. Threat to western civilisation” jest datowany na 3 lutego 1947 roku.

Podsumowania część pierwsza

Patrząc na zachowane dokumenty, wypada zauważyć, iż autorzy podeszli do wykonania powierzonego im zadania z pełnym profesjonalizmem. Na tyle, na ile było to możliwe, zebrali odpowiednie dane dotyczące sił własnych i wroga, próbując jednocześnie przeliczyć stany sowieckich jednostek tak, by obliczeniowo określić, iloma odpowiednikami zachodnich dywizji dysponuje ZSRS. Badanie ścisłości owych wyliczeń pozostawiam entuzjastom cierpiącym na bezsenność i miłośnikom „liczenia nitów”. Przy okazji – serdecznie Was pozdrawiam!

Na pochwałę zasługuje także uczciwość, z jaką autorzy podeszli do opisu własnych możliwości militarnych. Flota? Tak, alianci mają tu przewagę, jednak panowanie na Bałtyku samo w sobie nie będzie znaczącym czynnikiem w tej wojnie. Lotnictwo? Tak, mamy przewagę, niemniej sowiecki przemysł jest bardzo rozproszony, a bazy ciężkich bombowców są nadal na terenie Wielkiej Brytanii, co znacząco zmniejszyłoby ich skuteczność. Jedyna nadzieja w lotnictwie taktycznym atakującym linie zaopatrzeniowe, niemniej olbrzymia przewaga liczebna i materiałowa sowieckich sił lądowych może sprawić, że całość dostępnych sił powietrznych (łącznie z ciężkimi bombowcami) będzie musiała zostać użyta do bezpośredniego wsparcia własnych jednostek naziemnych.

Równocześnie własne wojska będą musiały funkcjonować w oparciu o prawie całkowicie zniszczoną podczas drugiej wojny światowej niemiecką sieć transportową, zagrożoną przez sowieckich agentów rekrutujących się spośród miejscowych organizacji komunistycznych lub infiltrujących Europę Zachodnią, podszywając się pod uchodźców.

Bombowce B-29 Superfortress nie wykonywały żadnych lotów bojowych na europejskich teatrach działań wojennych drugiej wojny światowej. Gdyby operacja „Unthinkable” doszła do skutku, trzecia wojna światowa nie obyłaby się bez nich.
(US Air Force)

Dla całości obrazu warto zaznaczyć, iż autorzy wzięli pod uwagę również skutki zaprzestania wspierania sowieckiego przemysłu przez Amerykanów i Brytyjczyków. Ich zdaniem, dzięki dosyć obfitym łupom wojennym, sowieckie fabryki mogły funkcjonować na dotychczasowym poziomie jeszcze przez wiele miesięcy.

Podsumowania część druga

Zmierzając już do końca niniejszego artykułu, warto (a nawet trzeba) zastanowić się nad jeszcze jednym aspektem owego studium. Dokument ten jest namacalnym i niezaprzeczalnym dowodem na to, iż zaraz po zakończeniu działań militarnych w Europie Brytyjczycy rozważali podjęcie ofensywy przeciwko ZSRS z zamiarem między innymi zmiany powojennej sytuacji Polski. To powinno odbić się szerokim echem zarówno w świecie zawodowych historyków, jak i entuzjastów. Dlaczego?

Szanowni Państwo, ten dokument zaprzecza jakimkolwiek opowieściom o powojennej „zdradzie” Polski przez Brytyjczyków. To powinien być gwóźdź do trumny takich narracji, snutych przecież od lat, i zadziwiająco koncentrujących się na Brytyjczykach, a nie na Amerykanach, mających przecież o wiele więcej do powiedzenia pod koniec drugiej wojny światowej. Nic takiego niestety się nie stało, a zamiast tego co pewien czas nawracają bajania o niezaproszeniu Polaków na paradę zwycięstwa, o tym że Brytyjczycy kazali sobie płacić złotem za sprzęt i amunicję, i o paru innych sprawach. O przyczynie żywotności tych obalonych już przecież mitów powinni wypowiadać się jednak nie historycy, ale socjologowie i psycho­logowie.

Zakończenie

Biorąc pod uwagę szerszy kontekst wytworzenia dokumentów obecnych w teczce „Russia. Threat to western civilisation”, wypada stwierdzić, iż zawiera ona kilka ciekawych doku­men­tów pozwalających na lepsze i głębsze zrozumienie wydarzeń politycznych 1945 roku. Nie są to wiadomości wywracające do góry nogami naszą wiedzę o tym okresie, stanowią raczej uzupełnienie tego, co już wiemy, jednak jest to dodatek bardzo mile widziany.

Patrząc na nią z polskiego punktu widzenia, jak i na dosyć skromny odbiór studium w Polsce, nie sposób nie zauważyć przegapionej szansy na rozpoczęcie poważnej rozmowy na temat relacji polsko-brytyjskich w końcowej fazie drugiej wojny światowej i kilku późniejszych latach. Czy udałoby się dzięki niej pochować niektóre mity raz na zawsze? Nie, to niemożliwe, niemniej można było znacząco ograniczyć ich zasięg.

Bibliografia

Contingency planning against possible Russian aggression: Operation UNTHINKABLE [papers 22 May – 11 July 1945]; preliminary Anglo-US staff talks on Russian threat in Europe [papers 30 August 1946 – 3 February 1947], CAB 120/691, The National Archives.
Official munitions production of the United States. By months, July 1, 1940-August 31, 1945, Washington 1947.
Jonathan Walker, Operation Unthinkable. The third world war. British plans to attack the Soviet Empire, 1945, The History Press, Stroud 2013.
Robert Czulda, Polityka bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii w latach 1945-1955, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2015.
Lord Alandrooke, War diaries 1939–1945, University of California Press, 2001.

B 14835, Imperial War Museums