Ponadtrzydziestoletni okres panowania cara Symeona (893–927), drugiego zaledwie chrześcijańskiego władcy Bułgarii1, jest czasem wyjątkowym dla tego państwa. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia z okresem apogeum potęgi tak zwanego Pierwszego Państwa Bułgarskiego, która zaznaczyła się ambitną, momentami zuchwałą polityką, dość przewrotnie określoną przez jednego z badaczy jako Pax Symeonica. Z drugiej zaś strony kultura bułgarska rozpoczyna bujny rozwój – przede wszystkim w dziedzinie literatury, która opierając się na spuściźnie Konstantyna-Cyryla i Metodego, właśnie wówczas przeżywa złoty wiek. Również na polu sztuki i architektury wyraźnie zaznacza się definitywne zwycięstwo nowej orientacji kulturalnej, widocznej zwłaszcza w nowej, chrześcijańskiej stolicy – Presławiu2.
Można zatem powiedzieć, że w tym czasie położono trwałe podwaliny pod ewolucję państwowości i kultury bułgarskiej oraz wytyczono zasadnicze kierunki rozwojowe. W przywiązaniu do nich miał się ostatecznie uformować średniowieczny słowiański naród Bułgarów.
Doniosłą rolę w kształtowaniu się wspomnianych fundamentów państwa bułgarskiego musiało odegrać Cesarstwo Bizantyńskie. Jako potężny ośrodek cywilizacji śródziemnomorskiej, było wręcz predestynowane do szerokiego i głębokiego oddziaływania cywilizacyjnego na sąsiednie ludy. Kontakty między Grekami a Protobułgarami w początkowym okresie ich dziejów opierały się na dobrze znanych już z czasów starożytnych zasadach funkcjonowania tak zwanej sfery Barbaricum. Jednak kiedy chan Borys zdecydował się na oficjalny chrzest z rąk prawosławnego kleru bizantyńskiego, sytuacja uległa gruntownej zmianie. Bułgarzy, którzy zresztą po ponaddwuwiekowej egzystencji na równinach rzymskiej Mezji tylko nieznacznie przypominali swoich antenatów z protobułgarskiej hordy Asparucha, ulegając do pewnego stopnia slawizacji i bizantynizacji, stali się ludem, przynajmniej oficjalnie, chrześcijańskim.
Otwarły się – można powiedzieć – przed Bułgarią podwoje do późnoantycznej nauki i sztuki, których depozytariuszem było Bizancjum, co w konsekwencji umożliwiło recepcję liturgii słowiańskiej i spuścizny literackiej braci sołuńskich, a był to fakt najwyższej doniosłości dla dziejów Bułgarii. Ta forma chrystianizacji, nierozerwalnie połączona z bizantynizacją, niosła ze sobą jednak niebezpieczeństwo wpadnięcia w polityczną zależność od ośrodka tak hojnie obdarowującego wspomnianymi „dobrodziejstwami”. W przypadku Bułgarów zagrożenie było tym większe, że ów ośrodek było bardzo bliskim sąsiadem.
Znaczne ryzyko nadmiernego wzrostu wpływów bizantyńskich niósł ze sobą może nie tyle sam fakt przyjęcia chrześcijaństwa z rąk duchowieństwa greckiego, ile bezpośrednie, ścisłe podporządkowanie rodzącej się bułgarskiej hierarchii patriarchatowi Konstantynopola. Świetnie zdawał sobie z tego sprawę chan Borys, przed ostateczną decyzją o chrzcie prowadząc sui generis kontredans z Rzymem i Kościołem wschodnim, aby uzyskać jak największy stopień autonomii dla bułgarskiej metropolii. Niejako po to, aby go uspokoić, przyznano nowemu arcybiskupowi na Soborze Konstantynopolitańskim IV (870) nieco wyższą od innych metropolitów pozycję w hierarchii kleru greckiego. Tą niewiele kosztującą decyzją duchowni bizantyńscy ukontentowali natrętnego chana, a jednocześnie uchylili dla siebie furtkę bezproblemowej chrystianizacji, dla rządu cesarskiego zaś – pokoju i współpracy.
Wydaje się, że Bazyli I, a może również Focjusz traktowali całe to przedsięwzięcie jako swego rodzaju preludium – przygotowanie solidnych podstaw do opanowania in spe Bułgarii, co zresztą mogło w pewnym stopniu wiązać się z nabierającą powoli rozmachu rekonkwistą bizantyńską doby tak zwanego renesansu macedońskiego. Wstępujący na tron Symeon, jako władca wierny chrześcijaństwu, notabene kształcony przez wiele lat w Bizancjum na duchownego3, przypuszczalnie również planował kontynuować polityczną linię wyznaczoną przez ojca. W każdym razie w takim celu został wbrew porządkowi dziedziczenia intronizowany – po reakcji pogańskiej i próbie zmiany orientacji politycznej (nawiązanie współpracy z Arnuflem, królem Franków) za panowania starszego syna Borysa, Włodzimierza, po nowym księciu spodziewano się, że przywróci sytuację sprzed roku 889. Mało prawdopodobne, by młody władca już wówczas snuł wielkie plany charakteryzujące późniejsze lata jego rządów – o swoistej megalomanii można mówić raczej dopiero w drugiej połowie jego panowania.
„Wspaniałe” miraże współpracy rozwiał jednak logoteta dromu Stylianos Zautzes niekorzystnymi dla Bułgarii decyzjami w sprawie wymiany handlowej z cesarstwem. Wykorzystując uzależnienie importu i eksportu bułgarskiego od rynku w Konstantynopolu, rząd cesarski dążył do uzależnienia od siebie sąsiada, osłabionego niedawną reakcją pogańską. Ukazując, być może nieco przedwcześnie, swoje rzeczywiste intencje, a tym samym niszcząc dawne zasady kontaktów między Bułgarią a Bizancjum, Konstantynopol przygotował niejako grunt dla ponownego stworzenia wzajemnych relacji tych państw. Wydaje się, że ten ważny dla Bułgarii moment dziejowy w pełni zrozumiał nowy książę, jakkolwiek sytuacja, w której się znalazł, nie była łatwa i wymagała, jak się zdaje, dość dużej zręczności politycznej. Z jednej strony bowiem cofnięcie pewnych niezwykle istotnych decyzji dotyczących chrystianizacji i zasadniczej orientacji kulturowej, które przecież popychały w objęcia bizantyńskie, nawet nie wchodziło w rachubę, z drugiej zaś – stawką było utrzymanie własnej niezależności, a także pewnych elementów tożsamości kulturowej i narodowej Bułgarów.
Rywalizacja bądź współpraca mogły przebiegać na dwóch płaszczyznach, na których wpływy oraz interesy Bizancjum i Bułgarii ścierały się w największym stopniu – mianowicie na tle politycznym i kulturowym. Wydaje się, że w przypadku Symeona swoista emancypacja kultury bułgarskiej była jakby conditio sine qua non rozwoju jego bezprecedensowej na ówczesne warunku linii politycznej – poprzedzała ją, nadawała jej ton i ostateczny kształt. Dlatego też warto przyjrzeć się najpierw sytuacji w tym aspekcie stosunków bizantyńsko-bułgarskich, aby zrozumieć jej zewnętrzny przejaw, którym był konflikt między tymi państwami.
Najważniejsza w tym względzie była oczywiście literatura. Wspomniany wyżej rozwój monumentalnego jak na warunki bułgarskie budownictwa (przykład: Złota Cerkiew w Presławiu), jakkolwiek nosi znamiona pewnej rywalizacji, a w zasadzie chęci dorównania wspaniałym budowlom bizantyńskim, to jednak w stosunku do działalności piśmienniczej jest mało istotny, w gruncie rzeczy marginalny. Symeon bowiem objął szczególnym patronatem rozwój literatury, nie bez słuszności widząc w niej jeden z najistotniejszych czynników mogących ukształtować tożsamość bułgarską, zwłaszcza w oparciu o rozkwit idei i spuścizny cyrylo-metodiańskiej.
Problem polegał jednak na tym, że choć pierwotnym założeniem jej twórców była odrębność budowanego Kościoła słowiańskiego (w tym przecież celu bracia sołuńscy ułożyli głagolicki alfabet), a sama forma misji – wiele na to wskazuje – była ich oryginalnym dziełem, nie zaś przejawem jakiejś z góry przemyślanej koncepcji władz bizantyńskich4, to całe to przedsięwzięcie było niejako genetycznie związane z cesarstwem, z niego wyszło i propagowało typowe dla niego charakterystyczne wzorce i idee. Jak przystało na mnichów bizantyńskich, Konstanty i Metody na terenie Moraw i Panonii w konsekwentny sposób narzucali wschodnie prawa i obyczaje, co musiało budzić zaniepokojenie i niechęć nie tylko duchowieństwa niemieckiego, ale nawet samych Morawian i ich księcia – Świętopełka5. Nie bez powodu Bazyli I z Focjuszem w 881 roku potwierdzili słuszność działań Metodego, który po śmierci brata (869) sam kontynuował rozpoczęte dzieło. W każdym razie umiejętne wykorzystanie tej specyficznej formy misji, pozwalającej uniknąć przedwczesnego rozwiązania drażliwej kwestii, jaką orientację kościelną ma prezentować, umożliwiało osiągnięcie pewnych doraźnych celów politycznych, czego najlepszym przykładem jest uzyskanie przez braci sołuńskich w 869 roku akceptacji papieża Hadriana II, dopiero kiedy „przekonawszy się, że kraje [objęte przez nich misją – przyp. J.R.] należą do Stolicy Apostolskiej, nie uczynili nic wbrew kanonom”6.
Prawdopodobnie właśnie te możliwości postanowił wykorzystać Symeon, kiedy po synodzie z 893 roku liturgia słowiańska stała się obowiązująca w Bułgarii. Czyniąc ze swojego państwa główny ośrodek piśmiennictwa słowiańskiego, dążył do definitywnego związania idei cyrylo-metodiańskiej z kulturą narodową przy jednoczesnym zdeprecjonowaniu wpływów bizantyńskich. Moment był do tego odpowiedni, wspomniana akceptacja przez władze cesarskie liturgii i piśmiennictwa słowiańskiego nie od razu dotarła bowiem do świadomości szerokich rzesz duchowieństwa greckiego, niemniej jednak trudno określić, czy sam Symeon zdawał sobie z tego sprawę. W każdym razie dzięki jego mecenatowi rozwinęły się dwie główne szkoły piśmiennictwa słowiańskiego – ochrydzka, związana bezpośrednio z uczniami Metodego, Klimentem i Naumem, w której używano głagolicy, oraz presławska, gdzie ostatecznie uformował się drugi alfabet słowiański, mylnie nazwany cyrylicą.
Wydaje się, że ta druga szkoła, dużo bardziej „grecka” od ochrydzkiej, była kluczowa dla planów Symeona. Na pewno z jego inicjatywą związane jest powstanie w tym ośrodku bardzo wymownego traktatu O pismenach, napisanego na przełomie IX i X wieku7 pod pseudonimem Czernorizec Chrabyr (część badaczy uważa nawet, że to ledwie czterostronicowe dziełko jest autorstwa samego Symeona). Znaczenie tego traktatu dla dziejów Bułgarii jest doniosłe – mocny ton i ogromna pewność siebie uderzające ze słów Chrabyra zwracają uwagę jako manifest młodego narodu na progu dojrzałości kulturalnej8, mający jednak swą nie mniej ważną wymowę polityczną. Wykazując pasję i wiarę, autor walczy z tak zwaną trójjęzyczną herezją, której głównymi przedstawicielami dla Bułgarów byli właśnie duchowni greccy, zapewne sprzeciwiający się liturgii słowiańskiej. W tej sui generis ofensywie antybizantyńskiej na polu kultury, stwierdzającej, że „oto rozumem, bracia, Bóg obdarzył Słowian”9 i że nowa słowiańska kultura powinna wyprzeć stworzoną przez pogan kulturę helleńską, niezwykle mocno pobrzmiewają akcenty polityczne. Rychło okazało się, że korzystając z osłabienia Bizancjum, Symeon przystąpił do realizacji ujętego w czterostronicowym traktacie programu.
Wojna z lat 913–927 nosi wyraźne znamiona rywalizacji politycznej bułgarsko-bizantyńskiej. Warte podkreślenia jest przede wszystkim to, że nie miała ona charakteru dotychczasowych konfliktów między tymi państwami (dawniej chanowie bułgarscy w walkach upatrywali jedynie możliwość wykrojenia jak największego fragmentu cesarskich prowincji bądź też zdobycia wielkich łupów). Cele, które przyświecały Symeonowi, były dużo ambitniejsze, dążył bowiem do uzyskania korony Cesarstwa Rzymskiego. Jak pisze Ostrogorski: „w zamiarach jego nie leżało zbudowanie obok Bizancjum jakiegoś państwa bułgarskiego, zamkniętego w ściśle wytkniętych etnicznych i geograficznych granicach. Pragnął natomiast zastąpić stare państwo bizantyjskie nowym, uniwersalnym tworem”10. Było to poważne wyzwanie rzucone przez ledwie schrystianizowane państwo bułgarskie i stwarzające bezprecedensowe zagrożenie dla przeżywającego pewien kryzys cesarstwa.
Przebieg wojny wykazał jednak, że pomiędzy potencjałem Bułgarii a Bizancjum istniała przepaść, której nie były w stanie zniwelować ani kryzysy władzy cesarskiej, ani talenty Symeona. Realizacja zamiarów władcy bułgarskiego nie miała – jak się zdaje – najmniejszych szans powodzenia, jakkolwiek konflikt ten stał się na Bałkanach wydarzeniem dominującej wagi i inne państwa zostały do niego wciągnięte11.
Sukces, którym było uznanie Symeona za cesarza (cara) Bułgarów (924), i związane z nim podniesienie prestiżu państwa bułgarskiego jako carstwa (jednak tylko o regionalnej randze)12, co przecież tak silnie akcentowało jego niezależność od cesarza bizantyńskiego, przyszło okupić za życia następców pierwszego cara bułgarskiego osłabieniem wewnętrznym państwa, a w konsekwencji utratą niepodległości. I chociaż wydaje się, że w ostatecznym rozrachunku prowadzona z niespotykanym dotychczas rozmachem i wielkimi sukcesami polityka Symeona poniosła klęskę, to jednak pozostawiła po sobie niezatarte piętno aspiracji i dążeń narodu bułgarskiego, co w przywiązaniu do tradycji państwowej i własnej kultury pozwoliło mu przetrwać blisko dwuwiekową niewolę bizantyńską i odrodzić tak zwane Drugie Państwo Bułgarskie, mające jeszcze odegrać niemałą rolę w dziejach tej części kontynentu.
Mimo tych niepodważalnych przykładów rywalizacji niezauważenie – można rzec – zaistniała między Bułgarią a Bizancjum bardzo doniosła nić sui generis współpracy. Wszelkie działania Symeona, bez względu na ich antycesarską wymowę, upodobniały państwo bułgarskie do Bizancjum i cywilizacji, jakiej było ono nośnikiem. I odwrotnie – wojny z Bułgarią zbliżały cesarstwo do żywiołu słowiańskiego, uwidaczniały, jak znaczną może on odegrać rolę w dziejach Bizancjum. Działania obu krajów odbywały się niejako na jednej płaszczyźnie cywilizacyjnej, kształtowały ją nawet w opozycji do siebie. Był to ważny etap w krystalizowaniu się kręgu cywilizacyjnego państw chrześcijaństwa wschodniego.
W czasach Symeona dokonał się wielki postęp w formowaniu zasad, na których w przyszłości opierać się miała charakterystyczna grupa państw powiązanych ze sobą kulturalnie i religijnie, przez Dymitra Oboleńskiego określona jako Bizantyńska Wspólnota Narodów. Relacje bizantyńsko-bułgarskie za cara Symeona były niejako świetną zapowiedzią specyficznych stosunków, w ramach których będzie funkcjonować ta wspólnota, mimo bliskości kulturowej i cywilizacyjnej niewykluczająca ani bliskiej współpracy, ani – przeciwnie – ostrych konfliktów między państwami13.
Przypisy
1. Między Symeonem a jego ojcem Borysem, który dokonał chrztu Bułgarii, panował jeszcze starszy syn Borysa – Włodzimierz; w tym miejscu go pomijam z racji efemerycznego panowania oraz prób nawrotu do pogaństwa, które podjął, współdziałając z protobułgarską arystokracją.
2. D.M. Lang, Bułgarzy, Warszawa 1983, s. 124.
3. Wielka historia świata. Tom 4. Kształtowanie średniowiecza, pod red. M. Salamona, Kraków 2005, s. 486.
4. Ibidem, s. 117.
5. Ibidem, s. 277.
6. Cyt. za: T. Lehr-Spławiński, Konstanty i Metody, Warszawa 1967, s. 239–240.
7. Część badaczy okres powstania O pisemenach przenosi na czasy następcy Symeona – cara Piotra – jednak fakt, że sam traktat wspomina, iż jeszcze żyją ludzie, którzy znali zarówno Metodego, jak i Cyryla, raczej dostatecznie zaprzecza tej tezie.
8. D.M. Lang, Bułgarzy, Warszawa 1983, s. 110.
9. Cyt. za: Pasterze wiernych Słowian, tłum. A. Naumow, Kraków 1985, s. 29.
10. G. Ostrogorski, Dzieje Bizancjum, Warszawa 1967, s. 225.
11. Ibidem, s. 229.
12. Wielka historia świata. Tom 4. Kształtowanie średniowiecza, pod red. M. Salamona, Kraków 2005, s. 488.
13. Ibidem, s. 482.
na ilustracji: Symeon I i Konstantyn VII Porfirogeneta na uczcie.