Flight Lieutenant (kapitan) Stu Philips
Od jak dawna jest pan pilotem Tornada?
Latam na Tornadach od dwóch lat.
Uważa pan, że ten samolot jest przyjazny pilotowi?
Może być, ale może też nie być. W każdym kokpicie są tylko niektóre urządzenia, więc trzeba współpracować, aby wymieniać informacje między przednim a tylnym kokpitem. Po przyszłych modernizacjach, mamy nadzieję, będziemy mieć więcej informacji samodzielnie.
Czy fakt, że jest to samolot o zmiennej geometrii skrzydeł, utrudnia czy ułatwia pilotowanie?
Trzeba pamiętać, że wolno lecieć tylko do pewnej określonej prędkości z określonym kątem ustawienia skrzydeł, więc musisz pamiętać, aby nimi ruszać. Jeśli skrzydła są cofnięte, a ćwiczysz walkę powietrzną, musisz dużo nimi ruszać, aby osiągnąć samolotem maksimum jego możliwości.

Są pogłoski, że do 2020 roku, a więc jeszcze trzynaście lat.
Czy to nie za długo? To przecież dość stary samolot.
Tak, ma dwadzieścia pięć lat, ale zawsze zostają modernizacje. Modernizacje awioniki, silnika, to pomaga, jak powinno. Nie jest więc tak stary, jak na to wygląda.
Jak by go pan porównał do Eurofightera?
Eurofighter to fantastyczny samolot, wszystkim w nim sterują komputery. Będzie tu za kilka tygodni [na Dniach NATO w Ostrawie, 16 września – przyp. red.], więc będzie można go zobaczyć. To fenomenalny myśliwiec, a my nie jesteśmy myśliwcem, ale samolotem uderzeniowym.
Myśli pan, że działka wciąż są ważne we współczesnych myśliwcach?
Tak.
Wie pan, dlaczego pytam?
Tak, wiem co ma pan na myśli [Royal Air Force podjęło decyzję o permanentnej dezaktywacji działek już posiadanych Eurofighterów i niemonotwaniu ich na przyszłych]. Kiedy chce się kogoś odpędzić, parę strzałów przed nos to dość prosta i dość skuteczna metoda.
A rakietą się tego nie zrobi.
Właśnie. A poza tym działko jest bardzo celne. Zależnie od tego, co chce się osiągnąć, można go użyć zamiast bomb i rakiet.
Gdyby miał pan wybierać, wolałbym pan latać na Tornadzie czy Eurofighterze?
Lubię latać na tym [tj. na Tornadzie]. Tu zawsze masz z kim porozmawiać, nie jesteś sam, możesz podzielić podejmowanie decyzji, podzielić odpowiedzialność, podzielić stresy. Podoba mi się to.
Flying Officer (porucznik) Jenny Shackly
Jakie są zadania nawigatora w Tornadzie?
Jesteśmy odpowiedzialni za kontrolę aparatury nawigacyjnej, mamy GPS, inne systemy nawigacyjne. Kontrolujemy całe wyposażenie, wpisujemy do komputera, gdzie chcemy, aby samolot leciał, a wtedy pilot dostaje tę informację. Kiedy to wszystko jest już załatwione, GPS praktycznie sam dba o siebie, komputer sam dba o siebie, a my tylko pilnujemy i zajmujemy się takimi rzeczami jak radio, systemy uzbrojenia, systemy obronne, a także radar.
Jeśli pilot nie będzie w stanie pilotować, czy nawigator może przejąć samolot ze swojego stanowiska?
Nie, z tyłu nie mamy żadnych przyrządów sterowniczych. Mamy tylko fotel katapultowany, więc taka sytuacja jest naprawdę bardzo, bardzo zła. Mogę jedynie pociągnąć za dźwignię i oboje się katapultujemy.
Bardziej stresujące jest bycie nawigatorem czy pilotem?
Powiedziałabym, że nawigatorem, ale nie jestem obiektywna. Ale tak naprawdę myślę, że są równie stresujące. Zależnie od etapu lotu ilość pracy jest różna w jednym lub drugim kokpicie. Start to bardziej pilot, lądowanie – bardziej pilot, ale obsługa uzbrojenia i celowanie to bardziej nawigator, a pilot tylko dokańcza. Bardzo ściśle współpracujemy, a ja wiem, że kiedy pilot jest zajęty, nie powinnam dostarczać mu zbyt wiele informacji, jeśli tego nie potrzebuje, a kiedy ja jestem zajęta, on wie, żeby nie rozpraszać mojej uwagi i nie przekazywać mi tego, czego nie potrzebuję.
Czy uważa pani ten samolot za godny zaufania?
Tak. Od środka wszystko w nim, komputery, wyposażenie, jest naprawdę bardzo dobre. Samoloty są dość stare, ale wyposażenie jest nowoczesne, pozwala nam latać w złej pogodzie, w nocy, na niskim pułapie bez problemów i zmartwień.
A więc gdyby musiała pani wziąć udział w walce, nie byłaby pani zestresowana tym, że ma zły samolot?
Nie, ani trochę. Z radością zabiorę ten samolot na wojnę.
Od jak dawna jest pani nawigatorką?
Od czterech lat. Ale dopiero co skończyłam trening, zaledwie przed kilkoma miesiącami, więc jestem zupełnie nowa.
Jak długo trwa kariera pilota w RAF-ie?
Generalnie około szesnastu lat. Zapisujesz się na szesnaście lat i musisz odsłużyć sześć, po czym wolno złożyć wymówienie. Niektórzy zostają, inni odchodzą…
Myśli pani, że zostanie na zawsze w Tornadzie?
Mam taką nadzieję, mam nadzieję, że jak najdłużej. Samoloty zostaną z nami do 2020, może 2024, więc jeszcze trochę to potrwa.
A co pani myśli o hałasie? [w czasie wywiadu trwały akrobacje słowackiego MiG-a-29] Przeszkadza, czy można się przyzwyczaić?
Można się przyzwyczaić. Oczywiście staramy się chronić uszy, bo może im to zaszkodzić, ale kiedy to słyszymy, dostajemy „kopa”, uwielbiamy to. Tu chodzi o pasję, musisz uwielbiać tę pracę, bo jest trudna i spędza się w niej długie godziny, więc jeśli jej nie kochasz, zrezygnujesz.