Przy okazji wydania w Polsce przez wydawnictwo Karakter książki Rajy Shehadeha „Palestyńskie wędrówki. Zapiski o znikającym krajobrazie” miałem przyjemność porozmawiać z samym Autorem. Raja jest palestyńskim obrońcą praw człowieka, jednym z założycieli organizacji praw człowieka Al-Hak. Mieszka w Ramallah.
Marek Doskocz: Jaki rozciąga się widok z okna twojego mieszkania w Ramallah?
Raja Shehadeh: Za oknem mojego gabinetu widzę ogród, w którym znajdują się trzy duże drzewka oliwne. Mają około 150 lat. Były one na naszej działce, gdy czternaście lat temu budowaliśmy dom. Jednak musiały zostać przeniesione i teraz znajdują się przy ogrodzeniu od północno-wschodniej strony. Hodowaliśmy je na lekko podniesionej ziemi. Aby zapobiec erozji gleby i utworzyć dwie grządki kwiatów wokół pni drzew, trzeba było wybudować dwa okrągłe murki kamienne z głazów, które były wcześniej starannie wybrane, biorąc przy tym pod uwagę kształt, teksturę oraz ciężar tak, aby tworzyły solidną całość. Pomiędzy pniami a kamienną półką posadziłem irysy, które zaczynają właśnie kiełkować oraz kolorowe nasturcje. Nieco niżej pomiędzy skałami posadziłem cebulki fiołka alpejskiego, co imituje widok wzgórz fiołków wokół Ramallah. W ten sposób chciałem w pewnym sensie odwzorować te wzgórza wokół mojego domu. Zanim tu przybyliśmy, było tu bardzo pusto, ale teraz Ramallah rozbudował się w kierunku północnym.
Szaro-zielone liście drzew oliwnych przysłaniają sąsiadujący z moim dom. Nad wszystkim rozciąga się błękitne niebo.
Ostatnie kilkadziesiąt lat to dla Palestyńczyków ciągły konflikt z Izraelczykami. Jak ty się zapatrujesz na ten konflikt, jest szansa na szybkie jego zakończenie?
Konflikt w Palestynie to całkiem świeża historia. Przez wieki, zanim syjonizm stał się główną ideologią chrześcijańską, Żydzi i Arabowie żyli razem w Palestynie zupełnie tak, jak było to w innych państwach arabskich. Na dzień dzisiejszy Izrael uważa się za część Zachodu i nie robi nic ani w celu integracji w środkowo-wschodniej części regionu, gdzie było jego miejsce, ani w kwestii nauczania swoich arabskich obywateli języka, którym posługuje się większość ludności przyległych państw. Również rząd Izraela odrzuca propozycje ugody, które padały ze strony Palestyńczyków i Ligę Państw Arabskich. Proponowano zakończenie konfliktu poprzez podział ziemi i utworzenie obok siebie dwóch państw: Izraela i Palestyny.
Wbrew pozorom i temu jak to wszystko jest przedstawiane, konflikt nie jest aż tak skomplikowany. Są dwie grupy zamieszkujące historyczną Palestynę. Dla wprowadzenia pokoju ich prawa mogłyby być uznane, a ziemia podzielona. Aby jednak do tego doszło, państwo palestyńskie musiałoby być utworzone tuż obok Izraela. To z kolei mogłoby doprowadzić do kolejnych kroków mających na celu integrację ziem Izraela i Palestyny na Bliskim Wschodzie i utworzenia pewnego rodzaju konfederacji. Izrael mógłby uznać, że powstał w wyniku strasznej tragedii dla Arabów palestyńskich, pozbawionych ziemi w 1948 roku w „dniu katastrofy” (Nakba). Wtedy to 800 tysięcy Palestyńczyków zostało wyrzuconych ze swoich domów i terenów. Stali się uchodźcami bez prawa powrotu czy jakiejkolwiek formy odszkodowania.
Jeśli chodzi o Bliski Wschód, wszystkie ziemie tworzone przez zwycięskie potęgi Zachodu po klęsce Imperium Osmańskiego podczas I wojny światowej, włącznie z Izraelem, nie mogą polegać tylko na sobie i potrzebują ogromnego wsparcia z zewnątrz.
Rozumiem, że mówisz o konfederacji Izraela i Palestyny w jeden twór państwowy? To ma w ogóle jakiekolwiek szanse zaistnienia w przyszłości?
Ostatnio wszystko zaczęło się rozwijać w kierunku podziału Bliskiego Wschodu na państwa narodowe, które obszarowo nie są duże, nie są też gospodarczo wydajne. Kilkaset lat temu cały obszar podlegał tylko jednemu podmiotowi – Imperium Osmańskiemu. Kolonialne władze Wielkiej Brytanii i Francji dokonały podziału po I wojnie światowej, mając na uwadze własne interesy. Niestety czasu się nie cofnie, jednak aby te narody miały szansę przetrwać, muszą znaleźć sposób, by rozpocząć współpracę, dzielić się zasobami, których brakuje i z których dostawą jest problem, na przykład wodą.
Pokój i współpraca są warte zaprzestania ciągłego konfliktu. Granice pomiędzy państwami w tym rejonie nie są naturalne. Wszystkie są utworzone sztucznie. Kiedy tylko zmniejszy się pomoc finansowa ze strony innych państw, kraje te będą zmuszone do współpracy między sobą i do zawarcia pokoju. A gdy już tak będzie, powinni znaleźć wiele wspólnego. Nie mam pojęcia, jaką formę polityczną i prawną musieliby przyjąć ani komu podlegać. Wiem jednak, że obecne granice są na dłuższą metę nie do utrzymania i powinno się szukać nowych form współpracy. Jednak aby tak się stało, cała krwawa historia tego rejonu musi być uznana, nie można jej zaprzeczać, natomiast nowa wizja przyszłości musi obejmować oczekiwania ludzi całego obszaru – wspólna akceptacja, sprawiedliwość i koniec z ideologicznymi założeniami, które doprowadziły do konfliktu.
Ostatnio prasa w Polsce podała, że Kneset chce wprowadzić projekty ustaw, które zmierzają do redukcji finansowania ugrupowań opowiadających się za rozmowami z Palestyńczykami, uciszenia arabskiego azanu (adhanu), czyli nawoływań muezzinów do modlitwy, i zaostrzenia prawa o zniesławieniu w sposób, który może utrudnić relacjonowanie dochodzeń. To raczej uniemożliwia wszelki dialog z Izraelem?
Ostatnie ustawy w Izraelu doprowadziły do tego, że staje się on państwem faszystowskim. Około 20 procent izraelskiej populacji to Palestyńczycy niebędący Żydami. Ta jakże znacząca mniejszość jest dyskryminowana, gdyż prawa ustalono z myślą o mieszkańcach będących wyłącznie wyznawcami wiary żydowskiej. Wszelkie wysiłki tych, którzy chcą sprawić, aby Izrael był państwem dla wszystkich mieszkańców, gdzie każdy jest równy, nie są wspierane na żadnym etapie procesu legislacyjnego. Nie mówiąc już o Palestyńczykach żyjących w Zachodnim Brzegu Jordanu czy w Strefie Gazy, na obszarach Izraela okupowanych w 1967 roku, którzy nie są zadowoleni ani z praw cywilnych, ani z politycznych. Natomiast z prawa do posiadania ziemi wciąż korzystają wyłącznie Żydzi izraelscy. Żadne dotychczasowe działania nie sprzyjają dialogowi i nie widać możliwości pokoju między Izraelem a Palestyńczykami.
Jesteś adwokatem, opowiedz coś o chwytach, jakich Izrael używa by wywłaszczyć Palestyńczyków z ich ziemi.
Przejęcie ziem Izraela na terenie okupowanych terytoriów palestyńskich ma podłoże ideologiczne, terytorium nie ma statusu „terytorium okupowanego” w ramach Czwartej Konwencji Genewskiej, którą uznaje wiele państw świata, ale to raczej dotyczy Żydów i praw biblijnych. Rząd izraelski, mający obecnie pod kontrolą ponad 60 procent ziem w Zachodnim Brzegu Jordanu, pierwszy deklaruje, że chce przywłaszczyć ziemie „publiczne”, później są dostępne dla wszystkich, którzy ją uznają. Potem są oddawane w dzierżawę albo sprzedawane żydowskim osadnikom, którzy zasiedlają dany teren, podczas gdy Palestyńczykom pozostaje coś na wzór bantustanu.
W książce „Palestyńskie wędrówki” piszesz o wędrówkach, o zmieniającym się krajobrazie, o jego degradacji. Jak to na dzień dzisiejszy wygląda?
Jednym słowem: nieciekawie. Krajobraz Zachodniego Brzegu jest jedyny w swoim rodzaju. Znakomita jego część została zachowana, ogrodzona w celu ochrony gleby przed erozją i obsadzona w przeważającej mierze drzewami oliwnymi. Ponieważ tereny te zajmował Izrael, jego następujące po sobie rządy przyrzekały sobie utworzenie całkowicie nowych linii demarkacyjnych, zgodnie z czym palestyńscy Arabowie zamieszkujący te tereny ograniczeni zostaliby do obszarów, które zajmują obecnie. Ponadto, izraelscy Żydzi byliby zmuszeni do przeniesienia się z terenów Izraela na obszary okupowane, które z kolei byłyby połączone z Izraelem szerokimi autostradami w celu umożliwienia łatwego i skoordynowanego ruchu między Izraelem i tymi terytoriami. W rezultacie tych znaczących i szybkich przemian rozwojowych żydowskich miast i wsi, w miejscach, gdzie jeszcze kilka dekad temu, żadne z nich nie istniały, rozwój infrastruktury komunikacyjnej mającej im służyć, przyczynił się do ogromnych szkód dla krajobrazu. Zmiany były tak olbrzymie, że na obszarach, gdzie rozwój infrastruktury miał miejsce, rozpoznanie owego krajobrazu było niemożliwe. Wzgórza zostały zrównane i złączone, aby umożliwić budowę nowych budynków i dróg, jednocześnie nie bacząc na ochronę tego, co istniało przez stulecia na tym jednym z najatrakcyjniejszych i najbardziej kruchych krajobrazów na świecie.
Dalej wędrujesz po wzgórzach w Twojej okolicy, czy już jest to niemożliwe?
Kiedy zamieszkałem w Ramallah, przez wiele lat opuszczenie domu czy spacer po wzgórzach było czymś normalnym. W ciągu kilku minut mogłem znaleźć się wśród wzgórz pełnych drzew oliwnych, z dala od dróg i ludzi. Natomiast teraz jest to niemożliwe z uwagi na ekspansję terytorialną Ramallah i ze względu na osady żydowskie, które stale rozrastają się wokół miasta, do tego rozwój dróg ciągnących się przez wzgórza. Wszystko to niestety niszczy krajobraz.
Jak bardzo został już zniszczony? Co bezpowrotnie utracono?
Rejon Zachodniego Brzegu Jordanu w 60 procentach znajduje się pod bezpośrednią kontrolą Izraela. Są to albo wybudowane dawniej osady, albo obszary przeznaczone pod przyszłe dzielnice żydowskie. Typowe miejskie zabudowania występujące w większości obszaru zmieniły to miejsce nie do poznania. Aby zachęcić izraelskich Żydów do przeniesienia się tam, buduje się szerokie autostrady, co skraca czas dojazdu. Krajobraz całkowicie schodzi tu na dalszy plan, drogi nie przebiegają wzdłuż poboczy wzniesień, lecz przecinają wzgórza, niszcząc ich naturalne piękno. W niektórych przypadkach budowane są trzy rodzaje dróg: pierwszy stanowią proste i szerokie autostrady dla Żydów, drugi to drogi bardziej kręte i węższe z myślą o Palestyńczykach, natomiast trzeci rodzaj dróg to te, po których poruszają się wojskowe jeepy. Poza tym Izrael buduje mur, który nie przebiega wzdłuż granicy pomiędzy Izraelem a obszarem Zachodniego Brzegu Jordanu, lecz włącza jeszcze dodatkowo olbrzymie obszary do Izraela. To również przyczynia się do ogromnych zniszczeń i oddziałuje szkodliwie na tamtejsze wzgórza i doliny. Cierpią na tym zarówno naturalne strumienie, jak i piękny, przez wieki oszczędzony krajobraz.
Przejdźmy do obecnych stosunków palestyńsko-izraelskich. Według ciebie Izrael to już państwo faszystowskie, dyskryminujące mniejszości?
Przede wszystkim istnieje różnica między Izraelczykami żyjącymi na terenie państwa Izrael przed rokiem 1967, czyli przed okupacją Zachodniego Brzegu Jordanu wraz ze wschodnią Jerozolimą i Strefy Gazy (Palestyńskie Terytoria Okupowane, ang. OPT – the Occcupied Palestinian Territories), którzy, jak już wspomniano, stanowią 20% ludności, a Palestyńczykami mieszkającymi w obszarze OPT. Ci, którzy zamieszkują ziemie Izraela, mają obywatelstwo izraelskie, jednak podlegają ustawodawstwu rodzącemu dyskryminację, sprzyjającemu Żydom. Natomiast mieszkańcy OPT nie mają obywatelstwa izraelskiego. Wśród nich są również żydowscy osadnicy, którzy maja obywatelstwo izraelskie i którzy osiedlili się tam po roku 1967. Stąd na palestyńskich terytoriach okupowanych te dwie grupy ludności z różnym obywatelstwem żyją tuż obok siebie i obowiązują ich różne prawa. Bez wątpienia wygląda to na politykę segregacji rasowej. Ja mieszkam na obszarze OPT i dlatego nie mogę powiedzieć, jak naprawdę żyje się w Izraelu. Ale z tego co czytam, to państwo zdaje się iść w takim kierunku, iż wzbudza niepokój nawet u wyznawców judaizmu.
Głównie chodzi o to, że rośnie siła polityczna tych, którzy są przeciwni wycofaniu się z OPT, i pewne jest, iż żaden rząd Izraela nie mógłby podjąć politycznych decyzji o opuszczeniu terytoriów będących pod okupacją w 1967 roku. Wszystko wskazuje na to, iż ceną „Greater Israel” dla obywateli Izraela jest dojście do kompromisu w kwestii demokracji nawet dla Żydów izraelskich.
Palestyńczycy też chyba nie są zupełnie bez winy? Hamas ostrzeliwujący na oślep ziemie Izraela, flirt z Al-Kaidą. Jak to wygląda naprawdę? W Polsce wiemy tylko tyle, ile podadzą media.
Nie powinno się porównywać państwa, które pod względem militarnym znajduje się w pierwszej dziesiątce państw na świecie, do państwa, w którym grupy milicji działają w warunkach okupacji, nie mając możliwości równoprawnej obrony przed siłami okupanta. Różnice doskonale przedstawiają liczby. W styczniu 2009 roku Izrael doprowadził do śmieci 1397 Palestyńczyków, z kolei z ich rąk zginęło tylko 3 Izraelczyków. Od czasu tych działań śmierć poniosło 242 Palestyńczyków (w tym 31 nieletnich) i 5 Izraelczyków.
Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Palestyńczycy w Gazie wystrzeliwują rakiety na Izrael, jednakże nie popieram tych działań. Dosyć ważne i zastanawiające jest to, że obecne siły polityczne Izraela, kierujące rządem, nie dążą do pokoju z Palestyńczykami i tym samym nie są zainteresowane końcem konfliktu. Wszelkie działania Izraelczyków potwierdzają fakt, iż od pokoju ważniejsza jest dla nich walka zbrojna, gdyż pod względem militarnym mają zdecydowaną przewagę.
Jak minęły święta? Wiadomo ruch chrześcijańskich pielgrzymów do Ziemi Świętej. Było spokojnie?
Betlejem, będące domniemanym miejscem urodzenia Jezusa Chrystusa, jest przede wszystkim centrum świętowania chrześcijan. Jednak jest to też miasto będące pod oblężeniem i otoczone przez izraelskich osadników oraz mur z bramą przypominającą wejście do więzienia. Pomimo że w tym roku w Betlejem turystów było znacznie więcej, dla palestyńskich chrześcijan wiązało się to z udaniem się w kierunku zachodniej części Jerozolimy, która została przyłączona do Izraela w 1967 roku, a także z przedostaniem się przez izraelskie bramy i przejściem przez punkty kontrolne, które utworzono w ciągu ostatniej dekady. Wycieczka, która normalnie trwa 30 minut, w okresie Bożego Narodzenia zajmuje około półtorej godziny. Izraelski strażnik może odmówić Palestyńczykom zgody na wejście bez podania przyczyny, co jest oczywiście idealnym sposobem na pozbawienie ich okazji do radosnego świętowania w tym szczególnym czasie.
Bywasz w USA. Jak częste są to wyjazdy i jak to wygląda od strony formalnej? Pytam oczywiście o wyjazdy Ciebie, mieszkańca Ramallah, do USA czy w ogóle poza teren OPT.
W Stanach bywam przynajmniej raz w roku. Gdy wychodzi moja nowa książka, wydawca organizuje wyjazdy w związku z jej promocją. Wtedy też odwiedzam krewnych i przyjaciół. Fakt, iż polityka w USA jest tak jednostronna w stosunku do Izraela, irytuje mnie do tego stopnia, że chętnie odwiedziłbym to państwo w celu przypomnienia sobie, że Stany nie są monolityczne, ale jest to kraj godny podziwu.
Na koniec jeszcze jedna kwestia: jesteś jednym z założycieli Organizacji Praw Człowieka w Palestynie – Al-Hak. Jakie działania obecnie podejmujecie i jaki jest odzew społeczności międzynarodowej?
Przez wiele lat byłem jednym ze współrządzących Al-Hak. Teraz nastąpiło przeobrażenie w pełnoprawną, publiczną i powszechnie szanowaną organizację, będącą wzorem praw człowieka. Ponadto mimo pracy w firmie adwokackiej wiele czasu poświęcam na pisanie. Moja kolejna książka nosi tytuł „Occupation Diaries” i zostanie wydana latem tego roku w Londynie.
Dziękuję za rozmowę
Ja również.
tłumaczyła Marta Mentek