Kandydat na amerykańskiego sekretarza obrony Pete Hegseth stwierdził, że w Stanach Zjednoczonych nie powinno być sytuacji, w których kobiety i mężczyźni będą służyć razem w jednostkach bojowych, i podał w wątpliwość zdolności kobiet do walki na pierwszej linii frontu. Słowa te – wypowiedziane w podcaście „The Shawn Ryan Show” (którego całość można zobaczyć tutaj) – wywołały niepokój wśród zwolenników wzmacniania pozycji kobiet na stanowiskach bojowych w amerykańskich siłach zbrojnych. Stanowisko Hegsetha zwiastuje koniec trwającej od dekady polityki udostępniania żołnierkom wszystkich stanowisk bojowych.
Administracja Baracka Obamy – w osobie sekretarza obrony Ashtona Cartera – po raz pierwszy zezwoliła kobietom na służbę w siłach zbrojnych w 2015 roku. Nie obyło się jednak bez votum separatum. Szczególne obiekcje miał ówczesny przewodniczący Połączonego Szefostwa Sztabów, generał Joseph Dunford z Korpusu Piechoty Morskiej, który chciał, aby niektóre stanowiska bezpośrednio związane z walką – jak obsługa karabinu maszynowego – pozostały niedostępne dla kobiet.
Trend jednak był inny i administracja prezydencka dążyła do tego, aby kobietom zagwarantować lepsze warunki służby, także na stanowiskach bojowych. Z czasem w amerykańskich wojskach lądowych wprowadzano zmiany w przepisach regulujących wygląd żołnierzy. Zmiany były efektem prac panelu złożonego z siedemnaściorga żołnierzy (o różnorodnym pochodzeniu etnicznym), powołanego w celu promowania różnorodności i inkluzywności. Powrót do Białego Domu republikanina Trumpa zapowiada woltę.
– Kobiety niejednokrotnie udowodniły jednoznacznie swoją skuteczność w walce na froncie, a badania naukowe dowodzą wprost, że różnorodność zespołu wpływa wymiernie na osiągane wyniki, a więc skuteczną realizację zadań bojowych, czego obrazem są liczne doświadczenia z operacji prowadzonych poza granicami państwa – podkreśla dr inż. Iwona Szkudlarek, którą poprosiliśmy o komentarz. – Nie zmienia to faktu, że postulat Hegsetha odzwierciedla poglądy Trumpa. Nie da się ukryć, że rozważania na temat odsunięcia kobiet od pełnienia służby na stanowiskach bojowych, które piastują już od blisko dziesięciu lat, wydają się tym bardziej zaskakujące, że w przyszłym roku będziemy obchodzić 25-lecie wprowadzenia w życie Rezolucji 1325.
Rezolucja Rady Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych nr 1325 dotycząca kobiet, pokoju i bezpieczeństwa z 30 października 2000 roku była pierwszym zasadniczym dokumentem prawa międzynarodowego, który miał zbudować autostradę do kobiecego udziału w siłach zbrojnych. Stany Zjednoczone wyraźnie się po niej rozpędziły. Zgodnie z danymi Departamentu Obrony kobiety stanowią ponad 17% wszystkich osób w czynnej służbie. Podczas gdy w 2022 roku ogólny stan liczebny amerykańskiego wojska obniżył się o 2,7% w porównaniu z rokiem poprzednim, odsetek kobiet w wojsku nieznacznie wzrósł.
Od 1994 roku Departament Obrony zakazywał żołnierkom przydzielania ich do bezpośrednich jednostek bojowych poniżej szczebla brygady, jednocześnie zezwalając kobietom na służbę na niektórych stanowiskach w drodze wyjątku. Ataki terrorystyczne z 11 września 2001 roku były punktem zwrotnym. Wraz z wojnami w Afganistanie i Iraku zmieniła się również rola kobiet w amerykańskich siłach zbrojnych. Ponad 300 tysięcy kobiet odbyło służbę w tych krajach. Co najmniej 179 z nich zginęło, a ponad tysiąc zostało rannych. 383 żołnierki otrzymały Purpurowe Serce — najstarsze amerykańskie odznaczenie wojskowe, przyznawane za rany na polu walki.
Drodzy Czytelnicy! Dziękujemy Wam za hojność, dzięki której Konflikty pozostaną wolne od reklam Google w lutym.
Zabezpieczywszy kwestie podstawowe, możemy pracować nad realizacją ambitniejszych planów, na przykład wyjazdów na zagraniczne targi, aby sporządzić dla Was sprawozdania, czy wyjazdów badawczych do zagranicznych archiwów, dzięki czemu powstaną nowe artykuły.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Z tą zbiórką zwracamy się do Czytelników mających wolne środki finansowe, które chcieliby zainwestować w rozwój Konfliktów. Jeśli nie macie takich środków – nie przejmujcie się. Bądźcie tu, czytajcie nas, polecajcie nas znajomym mającym podobne zainteresowania. To wszystko ma dla nas ogromną wartość.
— Podobnie jak po drugiej wojnie światowej trudno było sobie wyobrazić dobrze prosperującą gospodarkę i rynek pracy bez udziału kobiet, to obecnie coraz trudniej również myśleć o armii bez kobiet — dodaje Szkudlarek. – W tej sytuacji powstaną koszty dwojakiego rodzaju, ale ściśle ze sobą powiązane. Po pierwsze, utracona szansa i marnowanie potencjału połowy społeczeństwa, a co za tym idzie utracone zostają talenty i potencjał armii, który w obecnych czasach pomaga budować strategiczną przewagę nad przeciwnikiem. Po drugie, pociągnie to za sobą koszty finansowe dla wojska i całego społeczeństwa. Wynika to z konieczności zmiany stanowisk kobiet już służących, opłaconej edukacji w danej specjalności czy chociażby ryzyko roszczenia odszkodowań i ewentualnej całkowitej rezygnacji ze służby części żołnierek.
Hegseth nie ukrywa, że jest przeciwnikiem służby wojskowej kobiet w ogóle (czemu trudno się dziwić, kiedy rzekomo jest przeciwny nawet prawom wyborczym i prawu do pracy dla kobiet). Kiedy szefową operacji morskich została admirał Lisa Franchetti, Hegseth w książce The War on Warriors oskarżył ją o brak kompetencji i doświadczenia bojowego. Pominął przy tym, że jeśli przez „doświadczenie bojowe” rozumiemy obecność na pokładzie okrętu w strefie działań bojowych, to dwóch z trzech poprzedników Franchetti też nie miało takiego doświadczenia. Jako szef sztabu marynarki wojennej szef operacji pełni funkcję administracyjno-doradczą i musi przede wszystkim umieć sprawnie się przekopywać przez kilometry dokumentów i przedstawiać trafne wnioski cywilnym zwierzchnikom Pentagonu. Hegseth otwarcie sugeruje, że Franchetti dostała stanowisko, ponieważ jest kobietą (pomimo że nie transpłciową, co rzekomo w administracji Bidena miałoby działać na jej korzyść).
Hegseth na stanowisku sekretarza obrony mógłby oznaczać cofnięcie tamtejszych sił zbrojnych o trzydzieści lat w zakresie eliminowania nadużyć seksualnych w wojsku — które nasiliły się podczas pierwszej kadencji Trumpa — a nawet w zakresie rekrutacji kobiet do wojska. Sam Hesgeth na tym tle nie jest przezroczysty. Niejako przy okazji niefortunnych komentarzy w sprawie zdolności bojowych pań opublikowano raport policyjny zawierający sięgające 2017 roku szczegółowe oskarżenia pod adresem Hegsetha o napaść na tle seksualnym.
– Usunięcie kobiet ze stanowisk bojowych to w dalszej perspektywie słabszy potencjał bojowy US Army w związku z ewentualnym zdjęciem ze stanowisk bojowych żołnierek, które są już odpowiednio przeszkolone i posiadają niezbędne kompetencje do pełnienia służby w jednostkach bojowych, spełniając jednocześnie wszelkie wymogi formalne – kończy tę myśl dr inż. Szkudlarek. – Do tego dochodzą koszty społeczne, gdyż deklaracja Pete’a Hegsetha bezpośrednio godzi w ideę amerykańskiej wolności. Konsekwencje odsunięcia żołnierek od działań bojowych będą bezpośrednio godziły w wolność wyboru i równość społeczną, która przestaje nią być ze względu na kryterium płci.
Nic więc zaskakującego w tym, że słowa kandydata na stanowisko sekretarza obrony wywołały oburzenie, zwłaszcza w środowiskach kobiet służących w wojsku lub weteranek. Rozgoryczenie najmocniej słychać było w Kanadzie z ust Jennie Carignan. Była ona pierwszą kobietą, która dowodziła jednostką bojową w kanadyjskich wojskach lądowych. W trakcie kariery służyła w Iraku, Afganistanie, Bośni i Syrii. Carignan awansowano do stopnia generała i podczas ceremonii zmiany dowództwa latem ubiegłego roku została pierwszą szefową sztabu sił zbrojnych Kanady. Podczas Halifax International Security Forum Carignan nie kryła oburzenia, że Zachód, mimo przełamania barier prawnych, nadal musi borykać się z problemami w sferze kulturowej.
Gorzkie słowa krytyki spadły również ze strony Specjalnej Przedstawicielki NATO do spraw Kobiet, Pokoju i Bezpieczeństwa Irene Fellin. Przypomnijmy, że w Koncepcji Strategicznej na rok 2022 – dokumencie przewodnim Sojuszu na następną dekadę – podkreślono wszechstronne znaczenie programu „Kobiety, pokój i bezpieczeństwo”. Równouprawnienie płci stało się jednym z głównych zadań NATO. Czy więc po tym, gdy Trump już na dobre rozgości się w Białym Domu, wśród mówiących do tej pory w miarę jednym głosem członków Sojuszu będziemy doświadczać rozdźwięku w sprawie przydzielania ról bojowych kobietom?
Zasadne uwagi płyną również od weteranek, które mają za sobą bogatą służbę liniową w Afganistanie i Iraku, a więc miejscach, gdzie nie było tak zwanej miękkiej gry. The Washington Post opublikował ostatnio wywiady z trzema kobietami, które w takich rolach spędziły znaczną część służby. Teraz są na zasłużonej emeryturze. Kapral Riane Donoho z Korpusu Piechoty Morskiej była członkinią Female Engagement Team w Afganistanie. Uważa ona, że nie należy obniżać standardów rekrutacyjnych, ale zwraca uwagę, że nie wszyscy mężczyźni są w stanie im sprostać. Wielu nie będzie nawet się starać o przyjęcie do wojska, ponieważ nie spełniają kwalifikacji. Co więcej, wielu mężczyzn, którzy próbują, nie przechodzi testów. Donoho twierdzi, że są kobiety, które mogą sprostać tym standardom i należy to uszanować.
Ciekawie prezentuje się kariera Jasmine Walker Motupalli, absolwentki West Point i major US Army w stanie spoczynku. Motupalli dowodziła jednostkami bojowymi podczas misji w Iraku i Afganistanie, otrzymała Purpurowe Serce za obrażenia odniesione podczas jednej z tych tur służby. Później pracowała w wywiadzie wojsk lądowych w Pentagonie. Wcale nie gorszymi zasługami może pochwalić się trzecia z przywołanych pań. Jaclyn „Jax” Scott odbyła dwie zmiany w Afganistanie w ramach Army Special Forces. Brała udział w ponad dwudziestu operacjach bojowych i otrzymała Brązową Gwiazdę i Odznakę za Działania Bojowe, przyznawaną za służbę w kontakcie bojowym z nieprzyjacielem.
Te osiągnięcia nie przekonują najbardziej zatwardziałych krytyków roli kobiet w wojsku. Pojawia się coraz więcej wątków, które rodzą spór w łonie Kongresu. Grupa senatorów Partii Republikańskiej sprzeciwia się od dawna forsowanemu przez Demokratów projektowi ustawy, który ma zmusić młode kobiety do rejestrowania się do poboru do wojska. Ośmiu senatorów zaapelowała w ubiegłym miesiącu do przewodniczących komisji do spraw sił zbrojnych Senatu i Izby Reprezentantów o odrzucenie przepisu, który wymagałby od mężczyzn i kobiet automatycznej rejestracji w ramach Selective Service System. Senatorowie — sami mężczyźni – oświadczyli, że stanowczo sprzeciwiają się przepisowi w projekcie ustawy o autoryzacji wydatków na obronę narodową na rok 2025, sporządzonej przez komisję do spraw sił zbrojnych Senatu, który rozszerza rejestrację do służby wojskowej na kobiety, nazywając tę propozycję „narzędziem liberalnej polityki społecznej”.
– Decyzja związana z zakazem pełnienia służby przez kobiety w jednostkach bojowych USA niewątpliwie powinna zostać poddana gruntownej dyskusji wśród wysokich rangą oficerów i poparta odpowiednią opinią ekspertów – mówi Szkudlarek. – US Army jako jedna z pierwszych na świecie rozpoczęła rekrutację kobiet do służby wojskowej. Pierwszy nabór kandydatek do West Point przeprowadzono w 1976 roku. Dla porównania: w Polsce sporadycznie przyjmowano kobiety do służby wojskowej od 1989 roku na zasadach szczególnych, a pierwszy nabór do akademii wojskowych odbył się dwie dekady później, w 1999 roku, co stało się właśnie za sprawą wstąpienia Polski do NATO.
Co na wschodniej flance?
W obliczu tego, co dzieje się za oceanem, warto przyjrzeć się roli kobiet i ich nastawieniu do obrony w Finlandii, jednym z dwóch najmłodszych członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dobrym przykładem jest kurs szkoleniowy Nasta, jeden z czterdziestu prowadzonych przez Narodowe Stowarzyszenie Kobiet na Wypadek Wystąpienia Sytuacji Kryzysowych w Finlandii. Warte odnotowania jest to, że po rosyjskiej inwazji na Ukrainę liczba chętnych kursantek stale rośnie. Kobiety doskonalą swoje umiejętności w zakresie cyberbezpieczeństwa, radzenia sobie w dzikim terenie, jazdy skuterem śnieżnym i odporności na wojnę informacyjną serwowaną przez przeciwnika. Innymi słowy: są szkolone do działań na wypadek wojny. Chociaż szkolenie nie ma charakteru wojskowego, jest częściowo finansowane przez fińskie ministerstwo obrony i otrzymuje znaczne wsparcie od Narodowego Stowarzyszenia Szkolenia Obronnego.
Finki – które jako pierwsze kobiety w Europie, już w 1906 roku, otrzymały bierne i czynne prawa wyborcze – postanowiły jak najlepiej przygotować się do walki z agresywnym sąsiadem. Fińskie służby wywiadowcze określają Rosję jako największe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Finlandii i nie mają wątpliwości, że już teraz toczy się wojna hybrydowa. Finki oprócz bliskiego sąsiedztwa Rosji mają w głowach zbiorową pamięć o walce ze Związkiem Radzieckim podczas drugiej wojny światowej. W ostatnim kursie Nasta udział wzięło 75 kobiet, które musiały radzić sobie ze skutkami przerwy w dostawie prądu. W przypadku potencjalnej inwazji Rosji lub ataku hybrydowego taki stan rzeczy może stać się niemal codziennością.
Obowiązek uczestniczenia w obronie narodowej jest zapisany w fińskiej konstytucji, a wszyscy mężczyźni są zobowiązani do odbycia służby wojskowej. Natomiast kobiety mogą się zgłaszać na zasadzie dobrowolności. Niemniej panie nie zamierzają rezygnować z tego uprawnienia i chcą aktywnie uczestniczyć. Wśród kobiet rośnie popularność strzelectwa. Naprzeciw oczekiwaniom wyszedł rząd, który na początku 2024 roku rząd ogłosił plan otwarcia ponad 300 nowych strzelnic. Wzrosła również liczba Finek ubiegających się o licencje na broń.
– Jakiekolwiek szkolenie dające realne kompetencje kluczowe w czasie kryzysu czy wojny jest przydatne, niezależnie od jego formuły – ocenia dr inż. Szkudlarek, którą zapytaliśmy o sens recypowania w Polsce szkoleń podobnych do fińskiego. – Finlandia jest przykładem szczególnie dobrych praktyk w tym zakresie, ponieważ wojna z Rosją w 1940 roku była istotnie dotkliwym doświadczeniem. Zdecydowanie można czerpać wzorce z funkcjonującej polityki w zakresie szkolenia i wysokiej świadomości obronnej społeczeństwa fińskiego.
The Guardian: Women in Finland train for war with Russia
Women aged 18 to 70 are undergoing military training at an eastern Finland base.
The Nasta courses, backed by Finland’s Ministry of Defence, teach survival skills like fire-building, first aid, and outdoor cooking.
Other… pic.twitter.com/WuNex40xbh
— NEXTA (@nexta_tv) November 24, 2024
Finowie i Finki chcą zachować jak najwyższy poziom gotowości w przypadku konfrontacji z Rosją, ale też budują szeroką odporność społeczną. Podejście to obejmuje całe społeczeństwo, nie tylko mężczyzn. Fińska służba kontrwywiadowcza Supo ostrzegła, że Rosja traktuje Finlandię jako państwo wrogie, cel szpiegostwa i „szkodliwych działań wpływu”.
Zastępca dyrektora Supo, Teemu Turunen, jest zdania, że Helsinki znajdują się w fazie wojny hybrydowej i są zagrożone cyberatakami, dezinformacją i szpiegostwem. Rosja celuje również w infrastrukturę krytyczną i próbuje wykorzystywać azylantów jako „narzędzia do własnych celów”. Dlatego wschodnia granica pozostaje zamknięta.
– Odwołując się do polskich realiów, wystarczy spojrzeć na ogromne zainteresowanie programem „Samoobrona kobiet” – zwraca uwagę Szkudlarek. – W przypadku podobnego szkolenia w obszarze przetrwania w trudnych warunkach należy spodziewać się również sporego zainteresowania. Kobiety coraz częściej przejawiają postawy proaktywne, zwłaszcza w obliczu zagrożenia militarnego. Dodatkowo, o wysokim i stale wzrastającym zainteresowaniu kobiet służbą w Siłach Zbrojnych RP świadczy ich liczba zarówno w szeregach Wojsk Obrony Terytorialnej czy rekordowo wysoka liczba zgłoszeń kobiet do przeszkolenia w ramach dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. W niektórych jednostkach wojskowych ochotniczki stanowiły ponad połowę szkolonych, a szkolone grupy w dużej mierze przewyższały średnią krajową w zakresie partycypacji kobiet. Obecnie kobiety stanowią ponad 14% całości stanu osobowego SZ RP,a w formacjach ochotniczych – 16%, co oznacza, że już co szósty polski żołnierz, niezależnie, czy się komuś to podoba czy nie, to żołnierka.
Przykładem mogą być żołnierki w siłach zbrojnych Ukrainy, które w obliczu rosyjskiej napaści podjęły rzuconą rękawicę, stanęły ramię w ramię z mężczyznami i biją się z Moskalami. Ukraiński casus może być przykładem, że nie tylko mężczyźni mogą odznaczać się cechami, które umożliwią walką na pierwszej linii frontu. Wprawdzie Ukraina nie jest członkiem NATO, ale z powodu zmagań wojennych stanowi obecnie dobry punkt odniesienia. Dla wielu tamtejsze kobiety stały się wzorem i przykładem do naśladowania.
AFU has retrieved the body of sniper Kateryna Shynkarenko "Whisky", she was killed in combat during the retreat from Avdiivka in February. She leaves a husband & a small child behind. Hero #lviv pic.twitter.com/3EVYRaDx95
— TheLvivJournal (@LvivJournal) April 18, 2024
– Jak pokazują przeprowadzone przeze mnie pionierskie badania w SZ RP, do cech posiadanych przez żołnierki w stopniu ponadprzeciętnym, które predestynują je do służby wojskowej, należą głównie odpowiedzialność (80% wskazań), energiczność i chęć działania (70% wskazań) oraz umiejętność pracy zespołowej (50% wskazań) – dodaje dr inż. Iwona Szkudlarek. – Zwłaszcza umiejętność współpracy w połączeniu z odpowiedzialnością jest kluczowa na polu walki, gdzie istotne jest zrealizowanie postawionego zadania. Dodatkowo po 40% wskazań respondentek to cechy, takie jak: pewność siebie, lojalność i uczciwość oraz poczucie empatii. Z kolei co trzecia badana wskazywała również na odporność na stres, łatwość adaptacji do nowych warunków oraz konsekwencja i wytrwałość w działaniu. Niestety w stosunku do żołnierzy mężczyzn nie przeprowadzono odpowiadającego badania na próbie reprezentatywnej.
– W stanie wojny, gdy państwo potrzebuje wsparcia obywateli w działaniach wojennych, nikt nie kwestionuje roli i skuteczności kobiet na polu walki i pełnią one służbę na stanowiskach bojowych – zwraca uwagę nasza rozmówczyni. – Odsetek kobiet w ZSU po wybuchu wojny wzrósł skokowo, co pokazuje, że obowiązek obronny państwa raz na zawsze przestał być męską domeną. Dodatkowo poparcie społeczne dla wojskowej służby kobiet w społeczeństwie ukraińskim wzrosło do zaskakującego progu 85%, a 81% uważa, że mogą one dowodzić jednostkami bojowymi tak samo jak mężczyźni! Kobiety uzupełniają niedobory kadrowe, przez co jednocześnie mają możliwość wyrównania statusu społecznego z mężczyznami.
Polskie problemy wpisują się w bariery, które od dawna towarzyszyły NATO i z którymi sojusz postanowił walczyć. Sojusz w sprawach integracji kobiet w szeregach sił zbrojnych pokonał lata świetlne. Do 2000 roku Kanada była jedynym krajem NATO, który przyjmował kobiety do służby bojowej. Od tamtego czasu wiele się zmieniło (link PDF), a państwa członkowskie i organy sojuszu pracują nad tym, jak skutecznie zinstytucjonalizować akcesję kobiet do służby liniowej.
Przez lata integracji kobiet sprzeciwiały się dwa podstawowe aspekty – fizyczna sprawność kobiet i problemu stosunków seksualnych między mężczyznami i kobietami w służbie, mogącymi skutkować niedopuszczalnym zachowaniem o charakterze seksualnym.
– Należy zauważyć, że wnioski wojenne są wyciągane szybko, a podejmowane w tym zakresie działania są widoczne i zdecydowane – mówi Szkudlarek. – Znamiennym przykładem są podjęte przez ZSU prace nad damską kamizelką kuloodporną. Jeżeli kamizelka przejdzie pomyślnie badania laboratoryjne, wysoce prawdopodobne jest, że Ukraińcy będą pierwszymi, którzy systemowo rozwiążą ten problem. Dodatkowo należy podkreślić prace nad nowym umundurowaniem i środkami ochrony osobistej z uwzględnieniem danych antropometrycznych kobiet czy dyskusję na temat bielizny damskiej, co w części państw NATO nadal jest nieosiągalnym luksusem. Ostatecznie należy pamiętać, że zmiany i postęp społeczny zachodzą zdecydowanie szybciej podczas konfliktu, ponieważ sytuacja wymaga szybkiej reakcji na dynamiczne zmiany, jednakże utrzymanie tych zmian w trakcie pokoju jest zdecydowanie trudniejszym zadaniem, czego należy życzyć Ukrainie po zakończeniu wojny.
Służba kobiet w wojsku, w tym na stanowiskach bojowych – w piechocie, siłach specjalnych, wojskach pancernych czy artylerii – od zawsze miała zwolenników i przeciwników. Wydaje się jednak, iż arbitralne pozbawianie szans żołnierek, o ile spełnią odgórnie ustalone kryteria dostępowe do danego stanowiska, na uczestnictwo w walce jest pozbawiona najmniejszego sensu.