Mieszkańcy tego miasta nigdy nie doznają snu. Kiedy połowa z nich przedostanie się przez zatłoczone ulice do dzielnic Malad lub Jogeshwari na północ od centrum, druga połowa rusza w podróż parną nocą, aby dotrzeć w samą porę do odległych miejsc pracy. W ten sposób ulice Bombaju (Mumbaju) zawsze tętnią życiem.

Szaleństwo panujące na arteriach Bombaju należy do pierwszych atrakcji, jakimi miasto wita turystów. Od wschodu Słońca do późnego wieczora na ulicach tego megalopolis panuje godzina szczytu, podczas której miasto kona w konwulsjach, aby nocą wrócić do życia. Wtedy trasy szybkiego ruchu zamieniają się w tory wyścigowe znane z gier komputerowych – na zalanej światłem Western Express Highway, tuż obok blokowisk, luksusowe limuzyny stają do wyścigu z autobusami miejskimi, taksówkami, motocyklami i motorikszami. Szanse są wyrównane. Wygrywa ten, kto zwinnie i szybko poprowadzi pojazd między szeregami świateł. Nocna jazda po Bombaju to wrażenia, które uzależniają, zarówno miejscowych jak i turystów.

Tygiel i plejada gwiazd

Ile mieszkańców ma miasto nikt dokładnie nie wie. Optymistyczne statystyki mówią o 12 – 14 milionach, jednak eksperci szacują że liczba może przekraczać 17 milionów. Możliwości zarobku przyciągają ludzi z reszty kraju – z różnych zakątków kraju przybywa ich tu ok. 2000 dziennie.

Świątynia w Old Goa

Świątynia w Old Goa

Bombajska ulica to miejsce koegzystencji kontrastów. Kocioł, do którego jedno z Bóstw wrzuciło wszystkiego po trochę. Jest tu bieda i luksus, na wąskich i zatłoczonych ulicach spotykają się hindusi, muzułmanie, buddyści, chrześcijanie. Tu ozdobione kwiatami kapliczki z Matką Boską, a za rogiem świątynia hinduistyczna. Po ulicach gnają biznesmeni, wołają pucybutów, niemal na każdym rogu stoją handlarze obwieszeni świecidełkami, kalendarzami i biżuterią. Wołają wróżki, bębnią uliczni handlarze instrumentów, a obok nietykalne woły spacerują po drogach, którymi jeżdżą najnowsze limuzyny.

Katedra Bom Jesus

Katedra Bom Jesus

Nad całą scenerią unoszą się zapachy herbaciarni oraz ulicznych smażalni, które oferują placki oraz prażone orzechy. Naturalną ścieżką dźwiękową jest nieustanne trąbienie klaksonów, lament żebraków i wołanie sklepikarzy. Ta inwazja kolorów, odgłosów oraz innych bodźców sprawia, że zmysły są maksymalnie nadwyrężone. Ten kocioł jest bliski wybuchu, jednak jakaś niewidzialna siła czuwa nad tym, aby do tego nie dopuścić. Bombaj jest miastem męczącym, nie sposób przyjechać tu na tydzień i z przewodnikiem w ręku przechadzać się miedzy kamienicami. Miasto wsysa swoich przybyszy, obojętnie czy są oni turystami czy przyjechali tu za pracą.

Dom w stylu portugalskim

Dom w stylu portugalskim

Znakiem nowoczesnego Bombaju są wieżowce, diamenty i Bollywood. Miasto wraz z portem jest lokomotywą indyjskiej gospodarki, tutaj siedziby mają największe międzynarodowe korporacje, tu znajduje się największe na zachodnim wybrzeżu międzynarodowe lotnisko oraz siedziba Giełdy Papierów Wartościowych. W cudzie gospodarczym Indii Bombaj ma ogromny udział, wkład mieszkańców w krajowe PKB wynosi 5%.

Przydrożny krzyż w Panjim

Przydrożny krzyż w Panjim

Urbs prima in Indis

Dzisiejszy Bombaj wyrósł na miejscu fortyfikacji oraz portu, który założyli Portugalczycy. Po podbiciu twierdzy Bassein w Zatoce Bombajskiej w 1533 roku włączyli się oni do wojny pomiędzy muzułmańskimi dynastiami, sprytnie wykorzystując swoją przewagę militarną.
W efekcie cztery wyspy stały się posiadłością korony portugalskiej, które już w 1661 r. powędrowały w ręce Anglików.

Dawny klasztor w Panjim

Dawny klasztor w Panjim

Bombaj miał się okazać dla Brytyjczyków miastem strategicznym. Właśnie stąd rozpoczęli podbój Indii, o których mówiono że są {{perłą w koronie}}. Swój rozkwit i rozbudowę miasto zawdzięcza byłym najeźdźcom i wojnie secesyjnej w USA, podczas której miasto stało się najważniejszym portem przeładunkowym bawełny na świecie. To pociągnęło za sobą szereg inwestycji urbanistycznych, jak połączenie całego archipelagu w półwysep oraz budowa pierwszej trasy kolejowej w Azji z Bombaju do Thany. Wtedy właśnie rozpoczął się napływ ludności do miasta, który trwa do dziś.

Baszta w Fort Aguada

Baszta w Fort Aguada

Niepodległość Indii wywalczył Mahatma Gandhi. Przez kilkadziesiąt lat pacyfistyczny ruch na rzecz wyzwolenia {{Ojciec Narodu}} prowadził właśnie z Bombaju, z kamienicy, w której dziś mieści się muzeum. Ostatnich Anglików pożegnano przy {{The Gates of India}} (Wrota Indii), budowli z żółtego bazaltu, w lutym 1948 r. Dziś Apollo Bunder, skwer na którym mieści się monument, to ulubione miejsce spotkań tych, których stać na rozrywkę. Co prawda Indie od roku 1947 są niepodległym państwem, ale wpływy dawnego {{Empire}} są widoczne do dziś, szczególnie w architekturze miasta.

Wnętrze katedry Bom Jesus w Old Goa

Wnętrze katedry Bom Jesus w Old Goa

Brytyjczycy odeszli – jednak wyryte na monumencie słowa Urbs prima in Indis (łac. pierwsze miasto Indii) pozostają aktualne. Największe biurowce, drugie co wielkości centrum handlowe w Azji, najwyższe ceny za metr kwadratowy w całych Indiach. To miasto dyktuje warunki. Muszą nadążyć wszyscy, również sklepikarze z targowisk i bazarów ulicznych jak Colaba Causeway czy Chor Bazar. Kupić tu można dosłownie wszystko, a czasami jest to nawet wskazane, bo umiejętność perswazji indyjscy handlarze opanowali do perfekcji. Towar nie jest drogi – bezcenne są za to wrażenia przejścia między niskimi budkami.

Bombaj to miasto, które nie oddycha, które tylko na chwilę zatrzymuje się w zaułku, aby zaczerpnąć powietrza i gnać dalej. Ten niewyobrażalny przepływ ludzi czyni ten moloch anonimowym. Miasto bez twarzy, ale z wypiekami, jak człowiek, który nigdy nie dozna spoczynku. Dlatego historie, jakie Mumbai opowiada, są niezrozumiałe, są jak bełkot szaleńca, który w obłędzie rzuca wyrwanymi z kontekstu frazesami, niezrozumiałymi dla otoczenia. Nie sposób je zrozumieć, będąc tu nawet miesiąc lub dwa.

W roku 1508 portugalski kupiec Francisco de Almeida odkrywa i podbija zatokę leżącą przy wyspie Bombay, której daje nazwę Bom Bahia (port. Piękna Zatoka). Na podstawie traktatu z roku 1534 podpisanego z Sułtanem Bahadurem Schahem z Gujaratu Portugalczycy wchodzą w posiadanie kolejnych czterech wysp, na których rozbudowują fortyfikacje, magazyny oraz port. Większość terenów zostaje przekazana zakonom jezuitów oraz franciszkanów, którzy rozwijają handel przyprawami i nawracają tubylców, aż do 1661 r., w którym panowanie nad miastem przejmują Anglicy. Szybko podbijają resztę archipelagu (siedem wysp), które w XIX w. zostają połączone w jeden półwysep. W ten sposób nadany kształt Bombaj zachował do dziś. Pod rządami Anglików port zostaje rozbudowany i należy do największych w Azji. Od 1996 oficjalna nazwa miasta to Mumbai.

Śladami konkwistadorów

Dlatego w poszukiwaniu refleksji i wyciszenia warto udać się na południe, do stanu Goa. Niegdyś raj dla outsiderów z całego świata, którzy w malowniczych zatokach marzyli o wolności i o świecie bez trosk. Co ich tu przyciągnęło? Przyroda, klimat oraz potrzeba doświadczenia wschodniego mistycyzmu, z dala od zachodniej cywilizacji. Wszystko to jest tutaj możliwe. Ten ukryty w dżungli region dzieli tylko godzina lotu – mimo to ląduje się w zupełnie innym świecie. Już sam widok z lotu ptaka na ten zespół wysp koi duszę, daje odpocząć nadwyrężonym zmysłom. Zespół wysp na Morzu Arabskim przypomina zielony dywan, z którego gdzie niegdzie jak białe plamy wyglądają hacjendy dawnych gospodarzy.

Ruiny fortyfikacji portugalskiej nad Morzem Arabskim

Ruiny fortyfikacji portugalskiej nad Morzem Arabskim

Dziedzictwo europejskie

Bem – vindo a Goa – takim napisem na lotnisku Goa wita podróżnych. „Mam na imię Francisco” – przedstawia się uśmiechnięty Hindus w średnim wieku. „Dziwisz się? To tutaj normalne. Portugalczycy zajęli Goa w roku 1520 i ich panowanie trwało dobre 400 lat. Podczas ich rządów kraj ten przeżywał wzloty i upadki. Niegdyś było tutaj tak pięknie, że Old Goa, dawna stolica kolonii, nazywano drugą Lizboną. Tutaj Portugalczycy urządzili centrum administracji dla swoich terenów zamorskich leżących na wschodzie. Razem z konkwistadorami przypłynęli jezuici i trzymali Goa w ryzach do XIX wieku, aż w końcu rząd portugalski nakazał się im stąd wynosić. Bracia zarobili fortunę na handlu przyprawami, a ich ulubionym zajęciem było nawracanie rdzennych mieszkańców archipelagu.”

Katedra Bom Jesus

Katedra Bom Jesus

O obecności zakonów świadczą przydrożne krzyże, klasztory i piękne kościoły.
Najpiękniejszy z nich to bazylika Bom Jesus w Old Goa. Jezuici wznieśli ją w roku 1605.
”Do wystroju wnętrza świątyni wykorzystano 300 kg czystego złota, które sprowadzono z Angoli i Mozambiku. Bóg wyróżnił ten kościół, wybierając go na miejsce spoczynku jednego ze świętych, Franciszka Xaviera. Był on misjonarzem w Chinach, gdzie zginał śmiercią męczennika. Jego ciało zostało przywiezione statkiem w roku 1659 i uroczyście złożone w krypcie ze srebra i drewna. Legenda głosi, że jego ciało nie uległo rozkładowi.”

Bandra Kurla Komplex

Bandra Kurla Komplex

Przesąd? Indie to kraj ludzi głęboko wierzących. Tutaj każde wyznanie przeżywa się z ogromną intensywnością. Również chrześcijaństwo. W katedrze widzę Hindusów głęboko pogrążonych w modlitwie, wpatrzonych w relikwie św. Franciszka.

Widok na Bombaj z Marine Drive

Widok na Bombaj z Marine Drive

„Z wszystkich budowli, jakie Portugalczycy wnieśli w Old Goa, nie przetrwała ani jedna o charakterze świeckim. Po stopniowym wyludnieniu, spowodowanych głównie przez epidemie, wszystkie zostały wchłonięte przez dżunglę. Przetrwały natomiast katedry. I mimo że Old Goa przez wieki podupadła, to miejsce jest nadal spirytualnym centrum całego regionu.”

 "Wrota Indii” (The Gates of India)


„Wrota Indii” (The Gates of India)

Z jednej strony Morze Arabskie, fale i kilometrowe piaszczyste plaże, z drugiej dżungla i posiadłości zbudowane w stylu kolonialnym. Czas Portugalczyków skończył się w roku 1961, ale wiele z nich jest w doskonałym stanie. Przemieszczając się z wioski do wioski ma się wrażenie jakby odbywało się podróż w czasie i przestrzeni. Jednak nie jest podróż tylko po Indiach. Świetnie zachowane hacjendy, pałacyki i kapliczki sprawiają, że rozmywa się granica między dziedzictwem portugalskim a współczesnymi Indiami. Zachowały się nawet kolory domów, jakie do dziś używane są na Półwyspie Iberyjskim. Kultura łacińska, czyli europejska, otoczona soczystą tropikalną florą i fauną. Tutaj wszystko jest inne, bardziej przyjazne ludziom. Goa ma czyste powietrze, a poprzez zapomnienie przez resztę świata przez długi czas była zaspaną prowincją kolonialną. Dzięki temu miasteczka i wioski zachowały typowy charakter regionu śródziemnomorskiego, co sprawiło, że w drugiej połowie lat 60. ubiegłego wieku Goa została odkryta przez dzieci kwiatów.

Ratusz

Ratusz

Flower Power

„O pamiętam.

Koniec lat 60. i początek lat 70. to było jak życie w raju” – opowiada Francisco z nostalgicznym uśmiechem, jakby w ten sposób chciał jeszcze raz przeżyć choć chwile z tamtych lat. „Wtedy to ruch hipisowski przeniósł się z Haight Ashbury właśnie tutaj. Odnaleźli oni tutaj nieskażony skrawek ziemi, na którym mogli żyć według swoich ideałów, bez trujących kominów i bez zakazów. Tutaj chcieli doczekać rozpoczęcia epoki Wodnika, która ma zapoczątkować Nową Erę Duchowości. Dla nas oznaczało to prawdziwy high – life i wiele białych kobiet, które przecież wyznawały zasadę wolnej miłości. No i muzyka. Gościliśmy tu największe gwiazdy muzyki rockowej. Niektórzy z nich przyjeżdżali z głębokiej potrzeby duchowej, aby coś zmienić w swoim życiu. Jednak większość z nich przyjeżdżała do Goa, aby się wyszaleć. Na naszych plażach odbywały się imprezy, o których do dziś krążą legendy. Nikomu to nie przeszkadzało, tylko nasi starsi trochę się dziwili.”

Dziś na Goa takich imprez już nie ma. Pozostała tutaj garść dzieci kwiatów, reszta wyniosła się dalej na południe. Przyjeżdżają za to młodzi ludzie, aby po prostu wypocząć lub zabawić się przy muzyce elektronicznej, która właśnie tu miała swoje początki.

Jest tu wszystko, czego zapragnie dusza wczasowicza nastawionego na wypoczynek na wysokim poziomie. Są piękne, luksusowe hotele nad Morzem Arabskim z ofertą Spa jak np. Fort Aguada Beach Resort. Niegdyś ogromna fortyfikacja portugalska, z której do dziś zachowała się baszta wysunięta w morze, z której strażnicy wypatrywali wrogie statki. Dziś przypływają tylko turyści, aby wypocząć i poddać się zabiegom relaksującym jak indyjskie masaże olejkowe czy terapii aromatycznej.

Oddając się w ręce doświadczonych masażystów można podziwiać piaszczyste plaże oraz ukryte za drzewami ujścia rzek, w których niejeden portugalski statek znalazł schronienie przed sztormem.

„Przyjeżdżaj częściej” mówi na pożegnanie Francisco „przecież era Wodnika dopiero nastąpi. Kto wie, może będzie niezły koncert!”

Zdjęcia: Tomasz Gajek, Vladimir Pivtorak, Piotr Sypniewski