Po klęsce cecorskiej w roku 1620 sytuacja Rzeczypospolitej była nie do pozazdroszczenia. Od południa groziły jej zagony tureckie i tatarskie, od północy zaś, atakowali Szwedzi. Należało powstrzymać armię turecką jeszcze w Mołdawii, nie dopuszczając do wdarcia się wroga na terytorium Rzeczypospolitej, bo mogłoby to doprowadzić do upadku państwa. Zadania tego miał dokonać nowy wódz, Jan Karol Chodkiewicz.
Jan Karol Chodkiewicz zajął twierdzę w Chocimiu i postanowił, iż będzie ona głównym punktem oporu. Nastąpiło obsadzenie twierdzy. Liczebność wojsk polskich wynosiła około 35000 żołnierzy i 28 armat. Siły te zostały wydatnie wzmocnione przez oddziały przyprowadzone przez królewicza Władysława (około 10000 żołnierzy) i liczne siły kozackie hetmana Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego. Wojska kozackie (w sile około 10000 ludzi) składały się głównie z piechoty, lecz były to oddziały niezwykle bitne i znakomicie przygotowane do walki z Turkami i Tatarami.
Okres koncentracji wojska zużyto nie tylko na wybór i zajęcie korzystnych pozycji, ale także na zebranie wiadomości o nieprzyjacielu, jego siłach, ruchach i planach. Wiadomości dostarczali różni kupcy, zwłaszcza ormiańscy i polscy „poturczeńcy”. Dane, pochodzące od wywiadu polskiego, mówiły o tureckich przygotowaniach wojennych i o marszu wojsk sułtańskich ku granicom Rzeczypospolitej.
Siły tureckie z Mołdawii były znacznie uszczuplone całorocznymi działaniami zbrojnymi, dlatego też sułtan Osman II zdecydował się na osobisty udział w głównej wyprawie. Armia turecka wyruszyła 29 kwietnia 1621 roku ze Stambułu. Niepodobna ustalić jej wielkości; pewne jest, że liczbą znacznie przewyższała siły polskie i kozackie; szacunkowe dane mówią o 100000 żołnierzy (!). Marsz na północ tej ogromnej armii osmańskiej odbywał się powoli, co pozwoliło obrońcom przygotować się.
Pierwsze starcia nastąpiły 27 września. Wówczas to oddział kozacki liczący kilkuset ludzi wykonał szaleńczy podjazd. Tatarzy nie mogli uporać się z przeciwnikiem i wezwali Turków na pomoc. Odsiecz nadeszła wkrótce i rozpoczął się bój. Osaczeni Kozacy walczyli bez nadziei zwycięstwa i bez możliwości wymknięcia się z matni, lecz nie upadli na duchu, zadając ciężkie straty nieprzyjacielowi. Turcy uporali się z podjazdem kozackim. Okupili jednak to zwycięstwo znacznymi stratami (około 1000 ludzi).
2 września przybył pod Chocim sułtan z głównymi siłami turecko-tatarskimi. Dwie armie stanęły naprzeciwko siebie. Turcy rozbili obóz. Obozowiska wojsk sułtańskich umyślnie zatoczono bardzo szeroko. Chciano u przeciwnika wywołać przekonanie o wielkiej liczbie przybyłych Turków. Przybyłe pod Chocim wojska tureckie nie zaznały chwili wypoczynku. Osman II nakazał zaatakować pozycje polskie i kozackie.
Bitwa rozpoczęła się atakiem janczarów na Kozaków. Zaporożcy nie zdążyli się jeszcze należycie okopać, obóz ich osłaniały wozy wypełnione kamieniami i piaskiem. Atak piechoty tureckiej odparto, jednak gdy do boju wkroczyła osmańska jazda, Kozacy zaczęli się cofać. Kontratak jazdy polskiej przyniósł chwilę wytchnienia oddziałom Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego. Chwiejąca się dotąd szala zwycięstwa przechyliła się zdecydowanie na stronę polską. Bitwa trwała do zmroku.
Nazajutrz, 3 września, Turcy zaatakowali pozycje Lubomirskiego na prawym skrzydle. Kontratak Polaków wyparł janczarów z lasu, gdzie były ich stanowiska, i zmusił do odwrotu. Po południu uderzyli Turcy wielką siłą na obóz kozacki. Kozacy stawiali mężny opór, a gdy z pomocą nadbiegła im czeladź obozowa, natarli tak silnie na Turków, że ich wnet rozbili i pognali za nimi aż do obozu sułtańskiego. Następnego dnia walki były jeszcze cięższe, gdyż Turcy usypali szańce, z których ogniem działowym silnie razili stanowiska polskie. I tym razem szala zwycięstwa przechyliła się na stronę polską. Po uporczywej walce Zaporożcy, wsparci przez lisowczyków, piechotę polską i czeladź obozową, odrzucili nieprzyjaciela i pędząc za nim dopadli aż do pozycji artylerii tureckiej. Wysielki kanonierów, mniejsze działka wrzucili do pobliskich jarów, większe zniszczyli.
Obrona Chocimia przybrała charakter szeregu drobnych potyczek, w których dominowali głównie Polacy i Kozacy. Turcy również mieli swoje udane dni. Sułtan nie doczekał się jednak wielkiego zwycięstwa. Dodatkowym problemem trapiącym obydwie ogromne armie był głód. Trudności w zaopatrzeniu dotykały głównie strony polskiej i kozackiej. 24 września zmarł Jan Karol Chodkiewicz. Był to cios dla obrońców Chocimia, który mógł spowodować załamanie się obrony. Dowództwo objął Stanisław Lubomirski. Nie zmieniło to jednak znacznie sytuacji na froncie. Turcy, nie mogąc liczyć na sukces, podjęli rokowania pokojowe.
9 października, po ponad miesięcznym oblężeniu, zawarto z sułtanem układ, który nie powodował żadnych zmian terytorialnych. Rzeczpospolita uznała zwierzchność turecką nad Mołdawią. Były to warunki honorowe i korzystne dla obydwu stron.
Bibliografia:
1. Janusz Pajewski, Buńczuk i koncerz: z dziejów wojen polsko-tureckich, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1997