Nie da się ukryć, że bitwy morskie mają własną, odrębną specyfikę, która może nieco dziwić „szczury lądowe”. Jednak i tu totalny charakter II wojny światowej odcisnął piętno. W niniejszym artykule chciałbym jednakże przedstawić starcie, które „pozostało wierne” starym, honorowym regułom, znanym „ludziom morza” spod każdej bandery.
Korsarz
21 sierpnia 1939 roku rozpoczęła się korsarska odyseja jednego z trzech niemieckich ciężkich krążowników, zwanych „pancernikami kieszonkowymi” „Admirala Grafa von Spee” pod dowództwem kapitana Hansa Langsdorffa. Los chciał, że wypływający w wielkiej tajemnicy z bazy morskiej w Wilhelmhaven okręt już nigdy do niej nie powróci…
Dowództwo Kriegsmarine skierowało „Grafa” na wody południowego Atlantyku. Przez pierwszy miesiąc misji obowiązywał całkowity zakaz jakiejkolwiek agresji, gdyż Hitler liczący w sprawie Polski na „powtórkę z Monachium” nie chciał drażnić Zjednoczonego Królestwa. Gdy jednak nadzieje na ugodę prysły, 26 września dyrektywę odwołano, nakazując „korsarzowi” realizację postawionych celów tj. zatapiania alianckich statków handlowych oraz w pośredni sposób wiązanie znacznej liczby jednostek Royal Navy.
Początkowo wszystko szło gładko – już 30 września pod wodę poszedł brytyjski parowiec „Clement”. Do 22 października, operując w rejonie wybrzeża Afryki Południowej, niemiecki rajder posłał na dno cztery angielskie statki handlowe (Huntsman, Newton Beach, Ashlea, Trevanion). Sukcesy na granicy oceanów skusiły kapitana Langsdorffa na wpłynięcie na Ocean Indyjski. Tutaj niemieccy marynarze musieli zadowolić się trafionym niewielkim angielskim tankowcem „Africa Shell”. Widząc brak efektów z grasowania po Oceanie Indyjskim, Niemcy z powrotem zawrócili na Atlantyk, gdzie szybko udało im się zatopić dwa angielskie statki handlowe. Jednak drugi z nich, „Doric Star”, idąc na dno, zdążył nadać „Raider Report”, w skrócie R-R-R (z ang. dosł. „Raport o korsarzu). I właśnie dzięki tej informacji rozpoczął się początek końca pirackiej odysei. Ostatnim łupem „Grafa” był brytyjski frachtowiec „Streonhalh” zatopiony 7 grudnia 1939 r. Tego dnia również 303 z 365 jeńców brytyjskich zostało załadowanych na niemiecki zaopatrzeniowiec „Altmark”, z którym wiąże się późniejszy słynny incydent na norweskich wodach terytorialnych.
Polowanie na „Admirala Grafa von Spee”
Wyczyny Niemców, które kosztowały brytyjską flotę handlową dziewięć statków o łącznym tonażu 52 tys. ton, ostro zaczęły drażnić Brytyjczyków. Królewska flota na obszarze południowego Atlantyku posiadała dwa większe zgrupowania: Force „G” pod dowództwem komandora Henry’ego Harwooda oraz Force „H”, która jednak nie weźmie, z racji odległej dyslokacji, udziału w bitwie. W skład grupy Harwooda wchodziły cztery jednostki: dwa „ośmiocalowe” ciężkie krążowniki HMS „Exeter” oraz HMS „Cumberland” oraz dwa „sześciocalowe” lekkie krążowniki HMS „Ajax” (okręt flagowy kmdr Harwooda) oraz HMNZS (nowozelandzki) „Achilles”. W tamtej chwili Harwood dysponował jedynie jednym ciężkim krążownikiem, „Exeterem”, gdyż „Cumberland” przechodził modernizację w bazie Port Stanley na Wyspach Falklandzkich.
Po otrzymaniu wspomnianego „Raportu o korsarzu” komandor stanął przed dylematem każdego ścigającego: „Gdzie popłynie Langsdorff?”. Ostatecznie obstawiono kierunek: ujście La Platy. 12 grudnia Harwood nakreślił dowódcom trzem swych jednostek punkt zborny grupy. Znajdował się on 150 mil morskich na wschód od wybrzeży Urugwaju. Pozostający w Port Stanley HMS „Cumberland” został również postawiony w stan gotowości z rozkazem osłony archipelagu Falklandów.
Starcie
Intuicja nie zawiodła angielskiego komandora. Szybkie krążowniki już następnego dnia doścignęły niemieckiego intruza. Idealne warunki pogodowe pozwoliły jednak Niemcom już o 5:30 zidentyfikować napastnika. Plan Langsdorffa był prosty: wykorzystując własną przewagę w sile ognia oraz grubości pancerza, należy się zbliżyć kolejno do każdego wroga i oczywiście posłać go na dno, Po stronie przeciwnej o godz. 6:00 dostrzeżono dym, zaś o 6:14 z HMS „Exeter” został dostarczony meldunek o zidentyfikowaniu „Grafa”. Po dwóch minutach cała Force „G” skierowała się ku niemieckiej jednostce. Sami Niemcy obrali kurs na wprost „Exetera” rozpoczynając o 6:18 z odległości 11 mil morskich ostrzał z obu przednich wież. HMS „Exeter” (dow. kapitan Frederick Bell) odpowiedział ogniem w dwie minuty później. HMS „Ajax” (dow. kapitan C.H.L Woodhouse) rozpoczął ogień o 6:21, a HMZLS „Achilles” (dow. kapitan Edward Parry) włączył się do walki dwie minuty później.
Komandor Harwood, świadomy siły niemieckiego ognia, postanowił rozdzielić siły na dwie grupy: jedną tworzył sam HMS „Exeter”, druga zaś pozostałe dwa krążowniki. Zamiarem komandora było otoczenie „Grafa” i prowadzenie przeciw niemu równomiernego ostrzału ze wszystkich stron. Wiele nadziei wiązano z możliwością podejścia „zajętego” pancernika przez któryś z lekkich krążowników i odpalenie w jego stronę torped. Wielkim plusem tej koncepcji był fakt, że dzięki znakomitej widoczności okręty mogły nawzajem się obserwować i korygować celność dział.
Langsdorff, obserwując próbę przejścia „Exetera” na tył jego okrętu, zmienia kurs i rozpoczyna ostrzał wszystkich trzech napastników. Wobec tego efektywność baterii okrętowej znacznie spadła, dając „wytchnienie” zwłaszcza „Exeterowi”.
Pierwsza, gwałtowna kanonada niemiecka przeciw najsilniejszej jednostce w grupie Harwooda skutkowała celnym strzałem w śródokręcie zabijając przy tym obsługę wyrzutni torpedowej z prawej burty, zniszczeniem dwóch wodnosamolotów oraz rozbiciem wieży działowej „B”, której odłamki, spadając na mostek dowodzenia, poważnie raniły m.in. kapitana Bella. „Exeter” w odpowiedzi wystrzelił trzy torpedy, lecz niecelnie, a chcąc dokonać zwrotu, dodatkowo „otrzymuje” nowe ciosy, powodujące zniszczenie drugiej wieży działowej oraz wybuch pożaru na śródokręciu. Mimo tego Langsdorffowi nie udaje się „dobić” okrętu Bella, gdyż w sukurs przychodzą dwa pozostałe krążowniki, które nie mogąc przebić pancerza kadłuba, skutecznie atakują nadbudowę okrętu, wywołując pożar i zabijając sporo marynarzy. Poza tym celny strzał z „Exetera” poważnie uszkadza wieżę kontrolną.
Wobec „kąśliwych” ataków „Achillesa” i „Ajaxa”, płynących niewygodnie blisko „Grafa”, w odległości 5 mil, kapitan Langsdorff o 6:30 nakazuje zarzucić osłonę dymną i próbować się oddalić na dalszą odległość. W międzyczasie ostatnie salwy niemieckie całkowicie wyłączają „Exetera” z walki, niszcząc jego ostatnią wieżę przedziałową, ale nie są w stanie zatopić okrętu. Wobec znacznych uszkodzeń, niebezpiecznego przechylenia oraz naboru wody HMS „Exeter” odłącza się od Force „G” i płynie ku Falklandom.
Choć Foce „G” zostaje osłabiona (dodatkowo HMS „Ajax” stracił w walce dwie wieże działowe), kmdr Harwood, coraz bardziej czujący smak zwycięstwa, nie zamierza odpuszczać. W tym czasie również dochodzi do odważnego ataku z „Achillesa”. Nowozelandczycy wystrzelili w stronę „Grafa” 4 torpedy, lecz ich atak okazuje się nieskuteczny. Odpowiedź Niemców była natychmiastowa, lecz i równie niecelna.
Głównodowodzący Force „G” otrzymał ze swego flagowca raport o krytycznym stanie amunicji, wobec czego, spodziewając się (zresztą mylnie) podobnej sytuacji na „Achillesie”, nakazuje przejście podległych okrętów do stanu śledzenia, z bezpiecznej, 15-milowej odległości. Można śmiało powiedzieć, że o 7:40 było już po bitwie… Od 8:00 „Admiral Graf von Spee” z tyłu po swej lewej burcie miał „na ogonie” „Ajaxa”, zaś po prawej burcie „Achillesa”, Taki stan utrzymywał się przez 16 godzin, gdy stało się jasne, iż Langsdorff skierował swoją jednostkę do neutralnego portu stolicy Urugwaju Montevideo. Wówczas Harwood wyznaczył Nowozelandczyków do dalszego towarzyszenia „Admiralowi von Spee”, a sam z HMS „Ajax” stanął na południu od Montevideo, zabezpieczając drogę przed niespodziewanym zawrotem Niemców.
W całej bitwie zginęło zaledwie 11 marynarzy z lekkich krążowników alianckich, 61 marynarzy HMS „Exeter” oraz 36 członków załogi „Grafa von Spee”.
Dyplomacja w akcji
Dokładnie dziesięć minut po północy, 14 grudnia, „Admiral Graf von Spee” zarzucił kotwicę w porcie Montevideo. Konwencja Haska w takim wypadku przewiduje możliwość pobytu jednostki biorącej udział w konflikcie w neutralnym porcie jedynie przez dobę. Wyjątek stanowi sytuacja w której dana jednostka jest niezdolna do wypłynięcia na otwarte morze.
Kapitan Langsdorff ocenił, iż na naprawę okrętu potrzebuje około 15 dni. Uszkodzenia były na tyle poważne, iż okręt stracił spore możliwości ogniowe ze względu na uszkodzenia działa kal. 280 mm oraz kal. 150 mm. Dodatkowo żeglugę pełnomorską znacznie utrudniała spora dziura na dziobie pancernika. Bitwa, oprócz zużycia większości zapasów żywności i amunicji, kosztowała również znaczną liczbę załogi (ze służby ze względu na śmierć lub odniesione rany „wyłączono ” 102 osoby). 36 zabitych marynarzy „Grafa” zostało uroczyście pochowanych w Montevideo. Muszę dodać, iż 62 pozostających w czasie bitwy pod pokładem jeńców brytyjskich po zacumowaniu zostało uwolnionych. Aby móc uzyskać przychylność władz Urugwaju, obydwie strony rozpoczęły akcję dyplomatyczną. Trzeba dodać, że samym Urugwajczykom nie na rękę były odwiedziny niemieckiego okrętu. Na razie postanowili dokonać własnej inspekcji okrętu, a dopiero później wydać oficjalny komunikat. Wzmożoną agitację prowadzili urzędnicy Jego Królewskiej Mości. Wpierw brytyjski dyplomata Eugene Millington-Drake podał Urugwajczykom do rozważenia fakt, iż skoro niemiecki okręt przepłynął 300 mil od miejsca starcia, to musi być sprawny, co odrzuca zapisaną w Konwencji Haskiej klauzulę o niezdolności jednostki do służby. Prędka sugestia stała się „martwa” wobec nacisków samego kmdra Harwooda, który potrzebował czasu do ściągnięcia wsparcia. W owym czasie Brytyjczycy roznieśli fałszywą plotkę po urugwajskiej stolicy, iż w rejon redy Montevideo pospiesznie płynie ciężki krążownik HMS „Renown” oraz lotniskowiec HMS „Ark Royal”. W rzeczywistości do Force „G” dołączył wezwany z Port Stanley, przezbrojony krążownik HMS „Cumberland”. Przestraszeni Niemcy „połknęli haczyk” biorąc Cumberlanda” za „Renowna”.Niedługo potem minister Millington-Drake drugi raz odbył spotkanie ze stroną urugwajską. Na owym spotkaniu zasugerował, iż w myśl Konwencji Haskiej okręt uczestniczącego w wojnie państwa nie może wypłynąć w przeciągu doby od wyjścia w morze statku handlowego przeciwnika.
Ostatecznie całe wysiłki dyplomatów ukrócili sami gospodarze, informując załogę „Grafa” o konieczności opuszczenia portu w ciągu 72 godzin od wpłynięcia do portu.
Wobec uzyskania stanowiska Urugwajczyków Langsdorff skonsultował się z naczelnym dowództwem. Przedstawił obraz sytuacji, z której wynikał brak możliwości „prześlizgnięcia się” przez szczelny kordon brytyjskiej floty.
Na pytanie kapitano o możliwość internowania w Urugwaju, bądź zatopienia jednostki, Führer odrzucił pierwszą opcję ze znaną furią w kwestii kapitulacji.
Smutny epilog morskiej eskapady
Kapitan Langsdorff po raz ostatni usłuchał swego Wodza… 17 grudnia 1939 roku 700 członków załogi niemieckiego kieszonkowca znalazło się na pokładzie niemieckiego tankowca „Tacoma”. Pozostała na pancerniku, „szkieletowa załoga” wyszła w morze tuż po 18:00. Powolutku znalazła się cztery mile od wybrzeża, gdzie silniki okrętu przestały pracować, a załoga wraz z dowódcą dołączyła do pozostałych kolegów na „Tacomie”. Tankowiec obrał kurs na przeciwległy brzeg ujścia La Platy, do portu w Buenos Aires. O 19:52 na redzie Montevideo doszło do sześciu potężnych wybuchów. Przyglądający sie całej sytuacji dziennikarze oraz tłumy zwykłych gapiów ujrzało jak płonie wrak dumy Kriegsmarine. Załoga należącego już do historii pancernika kieszonkowego „Admirala Grafa von Spee” znalazła schronienie w przyjaznej dla Niemców Argentynie.
19 grudnia w pokoju hotelowym w Buenos Aires dopełnił się akt końcowy – samobójstwo popełnił kapitan Hans Langsdorff, którego ciało znaleziono leżące na banderze Kriegsmarine, pozbawionej jednakże hitlerowskiej swastyki. Samobójca zostawił również listy pożegnalne dla żony, rodziny oraz ambasadora III Rzeszy w Argentynie. Pozostawiona bez dowódcy załoga zaczęła się rozchodzić. Spora część oficerów, ale i zwykłych marynarzy w przeróżny sposób powróciła do Niemiec, lecz większość pozostała w Argentynie. Cześć z nich osiadła tu na stałe, pozostali zostali repatriowani do Niemiec w 1946 roku.
Bibliografia:
Świat w wojnie. Historia II wojny światowej, wyd. GALAKTYKA, Łódź 1995
http://mops.uci.agh.edu.pl/~piwosz/bezram/laplata.htm, dn. 19.02.2008
http://www.swinoujscie.uznam.net.pl/bitwy/laplata.htm, dn. 19.02.2008
http://wwii.pl/index.php?site=arth&id=18, dn. 19.02.2008
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_u_uj%C5%9Bcia_La_Platy, dn. 19.02.2008