Jakie są pańskie wrażenia z tegorocznych ćwiczeń „Baltops 2015”?
To były bardzo udane manewry. Przeprowadziliśmy złożone i zaawansowane ćwiczenia z udziałem bardzo nowoczesnych okrętów, zrealizowaliśmy wiele skomplikowanych scenariuszy, a integracja sił przebiegła bardzo szybko. Sądzę, że dobrze zademonstrowaliśmy to na poligonowej plaży. Można było naocznie się przekonać, jak owocuje ciężka praca, którą tu wykonaliśmy. Uważam więc, że były to wyśmienite ćwiczenia, wywarły na mnie duże wrażenie.
Jakie jest największe wyzwanie stojące na drodze do poprawienia interoperacyjności w ramach NATO?
Największe wyzwanie w tej dziedzinie, nie tylko w ramach NATO, ale w ogóle na polu współpracy pomiędzy różnymi państwami, to zawsze łączność. Różne języki, różne systemy i wyposażenie… Na tego typu ćwiczeniach zawsze jednak udaje nam się uporać z tym problemem. Właśnie po to je organizujemy, za każdym razem idzie nam coraz lepiej. Na kolejnych ćwiczeniach znowu głównym zagadnieniem będzie kwestia łączności. I znowu pójdzie nam lepiej.
Do jakiego stopnia – w obecnej sytuacji geopolitycznej i wiadomych działań Rosji – tegoroczne ćwiczenia mają stanowić wiadomość wysłaną pod adresem Kremla?
Po pierwsze: ćwiczenia „Baltops” organizowane są od wielu lat, jeśli pamięć mnie nie myli, to od czterdziestu czterech [pierwsza edycja w 1971 roku, od roku 1993 z udziałem byłych członków Układu Warszawskiego – przyp. red.]. A teraz mamy po prostu kolejną edycję. Pokazujemy, że możemy działać w tym rejonie wspólnie z naszymi sojusznikami, że mamy siły, które możemy tu sprowadzić, i że jesteśmy w stanie zapewnić tutaj bezpieczeństwo. Baltops będzie nadal organizowany, za rok odbędą się następne ćwiczenia. A potem kolejne w dalszych latach.
Czy sądzi pan, że Rosja zostanie po raz kolejny zaproszona do uczestnictwa w ćwiczeniach, jak to było w poprzednich latach?
Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Należałoby je zadać komuś innemu.
Kontradmirał Roy Kitchener jest szefem sztabu Morskich Sił Uderzeniowych i Wsparcia NATO (STRIKFORNATO) z dowództwem w Oeiras w Portugalii.
Promocję do stopnia podporucznika otrzymał w marcu 1985 roku. Na morzu służył między innymi jako dowódca niszczycieli USS John Paul Jones (DDG-53) i USS Higgins (DDG-76) oraz krążownika USS Princeton (CG-59).
(fot. Łukasz Golowanow, Konflikty.pl)