O lądowaniu na lotniskowcu mówi się, że to tak naprawdę kontrolowane rozbicie się na jego pokładzie. Każda niesprawność samolotu lub pilota może spowodować tragedię dużo łatwiej niż w przypadku lądowania na ziemi. Oto krótka historia pilota, który dokonał tej sztuki na wpół oślepiony za sterami poważnie uszkodzonego samolotu.
Kilka miesięcy po zakończeniu pierwszej wojny w Zatoce Perskiej jednym z amerykańskich okrętów działających na jej wodach był lotniskowiec USS Dwight D. Eisenhower (CVN-69). W skład jego grupy lotniczej wchodziła (nieistniejąca już) eskadra VF-142 „Ghostriders” na myśliwcach Grumman F-14A Tomcat. 13 listopada 1991 roku jedna z tych maszyn krótko po starcie doznała niecodziennej i wyjątkowo groźnej awarii: oderwania owiewki anteny radiolokacyjnej. Co gorsza, urwany nos uderzył w osłonę kabiny, uszkadzając wiatrochron i rozbijając na strzępy kopułkę (czyli ruchomą, otwieraną część) nad stanowiskiem pilota.
Kawałki szkła ciskane przez powietrze opływające samolot z prędkością ponad ośmiuset kilometrów na godzinę smagnęły pilota w twarz i wbiły mu się w prawe oko, tak że widział już tylko lewym. Co gorsza, wstrząs był tak potężny, że złamał pilotowi prawy obojczyk. A jakby tego nie było dość, wiatrochron był dokumentnie popękany i nic nie było przezeń widać. Na szczęście pilot, komandor podporucznik Joe F. Edwards, i jego oficer radarowy, komandor podporucznik Scott Grundmeier, nie stracili zimnej krwi, a ich samolot, choć paskudnie okaleczony, udowodnił (podobnie jak kilka innych Tomcatów), że zakłady Grummana nie bez powodu zyskały wśród pilotów, doceniających wytrzymałość ich wyrobów, miano ślusarni.
Teoretycznie obaj lotnicy powinni się czym prędzej katapultować, ale Edwards sądził, że Grundmeier jest poważnie ranny (w rzeczywistości był tylko ogłuszony) i może nie przeżyć oczekiwania w wodzie na śmigłowiec ratunkowy. Postanowił więc, spoglądając jednym okiem przez ośmiocentymetrową dziurę w wiatrochronie, doprowadzić Tomcata z powrotem na macierzysty okręt.
Przed lądowaniem wykonał jeszcze przelot obok Eisenhowera, aby dać załodze znać, co się stało (radio przestało działać w momencie awarii). Po dwóch próbnych podejściach, dwadzieścia minut od chwili, w której myśliwcowi odpadł nos, Edwards wykonał wzorowe podejście i zaczepił hak o linię hamującą numer 2 – tę najlepszą, w którą powinien celować każdy pilot amerykańskiego lotniskowca. „To najbardziej niesamowity wyczyn, jaki widziałem w czasie pokoju czy wojny”, mówił potem dowódca grupy lotniczej Eisehnowera, komandor Jim Sherlock.
Edwardsa czym prędzej zabrano śmigłowcem do szpitala w Bahrajnie na operację oka. Udało się usunąć wszystkie odłamki szkła i wkrótce Edwards wrócił do służby operacyjnej (wylatał w sumie około czterech tysięcy godzin i zaliczył ponad sześćset pięćdziesiąt lądowań na lotniskowcach), a w 1994 roku zgłosił się do NASA jako kandydat na astronautę. W styczniu 1998 roku odbył ośmiodniowy lot w kosmos jako pilot wahadłowca Endeavour. Zakończył służbę 30 kwietnia 2000 roku w wieku czterdziestu dwóch lat i podjął pracę w sektorze prywatnym.
Zarówno Joe Edwards, jak i Scott Grundmeier otrzymali za wyczyn w okaleczonym samolocie Zaszczytne Krzyże Lotnicze. Tomcata numer 161433 wyremontowano, latał potem aż do 2004 roku. Jako przyczynę zdarzenia wskazano awarię zatrzasku blokującego owiewkę anteny radiolokacyjnej w pozycji zamkniętej.
Opracowano na podstawie:
Dario Leone, F-14 Tomcat could land on carrier with missing radome, damaged wing. theaviationist.com, 6 listopada 2013. Dostęp: 6 czerwca 2015.
Nabila Megalli, U.S. Navy Pilot Lands on Carrier with Broken Shoulder, Eye Injury. AP News Archive, 15 listopada 1991. Dostęp: 6 czerwca 2015.
Brian Nicklas, The Grumman Cats: Just under nine lives that created a company legend. airspacemag.com, wrzesień 2006. Dostęp: 6 czerwca 2015.
Crash landing a crippled Tomcat, f-14association.com. Dostęp: 6 czerwca 2015.
Zdjęcie tytułowe: US Navy