„A więc? Będziemy walczyć!” – zawołał Zełenski, witając się z Ołeksandrem Dani­łowem, sekretarzem Rady Bez­pie­czeń­stwa Narodowego i Obrony, gdy ten przybył do kancelarii prezydenta. „Natychmiast stało się oczywiste, że prezydent nigdzie się nie wybiera i pozostanie w Ukrainie, mimo że ryzykował życiem” – wspominał Daniłow. Daniłow zrelacjonował Zełenskiemu najnowsze doniesienia. Z pierwszych raportów, które zaczęły docierać do biura Daniłowa po godzinie 3.40 rano, wyni­kało, że Rosjanie rozpoczęli inwazję od ataku na wieś Myłowe, położoną na granicy rozdzielającej części Donbasu kontrolowane przez Rosjan i Ukraińców. Była wtedy godzina 5 rano. O godzinie 5.30 członkowie Narodowej Rady Bezpieczeństwa i Obrony zagłosowali za ogłoszeniem stanu wojennego.

W pewnym momencie tego poranka Zełenski musiał sobie uświadomić, że płonne były jego nadzieje na ugłaskanie Kremla obietnicami rezygnacji Ukrainy z przystąpienia do NATO. Poprzedniego dnia podczas spotkania z czołowymi ukraińskimi biznesmenami zapewnił, że robi wszystko, co w jego mocy, aby uniknąć wojny. Jeden z biznesmenów, Wadym Nowynski, który pozostawał w bliskich stosunkach z patriarchą mos­kiew­skim, zapewnił prezydenta, że w pełni się z nim zgadza. Do ostatniej chwili istniała nadzieja, że negocjacje prowa­dzone przez szefa sztabu Zełenskiego Andrija Jermaka z doradcą Putina Dmitrijem Kozakiem pozwolą uniknąć wojny. Kozakowi nie udało się jednak przekonać Putina, żeby przyjął zapewnienia Ukrainy dotyczące rezyg­nacji z planów przystąpienia do NATO i tego ranka zadzwonił do Jermaka, domagając się kapitulacji. Jermak zaklął i się rozłączył. Negocjacje dobiegły końca.

Po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa i Obrony Zełenski nagrał krótkie prze­mó­wie­nie do narodu, wzywając do zacho­wania spokoju i zapewniając Ukraińców, że on, rząd i siły zbrojne wykonują swoją pracę. Przemówienie zakończył obietnicą, że będzie na bieżąco w swoich wystąpieniach przedstawiał sytuację. W następnym wystąpieniu, które ukazało się o 7.48 rano, Zełenski nazwał inwazję rosyjską wojną Putina z Ukrainą, rozpętaną z zamiarem znisz­czenia państwa ukraińskiego. Wezwał Ukraiń­ców, żeby uczynili wszystko, co w ich mocy, by wesprzeć ukraińskie siły zbrojne. Zwrócił się także do Ukraińców przebywających za granicą, aby pomogli utworzyć międzynarodową koalicję antyputinowską w celu uratowania Ukrainy i demokracji w ogóle. Zełenski poinformował, że już odbył rozmowę telefoniczną z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem, premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem, prezydentem Polski Andrze­jem Dudą i innymi przywódcami. Oczekiwał od nich wsparcia i „zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Ukrainą”.


Artykuł jest fragmentem książki

ROSJA – UKRAINA. NAJWIĘKSZE STARCIE XXI WIEKU

↓ KUP PONIŻEJ ↓


Przewaga Rosjan w powietrzu stanowiła główną troskę Zełenskiego i jego dowód­ców wojs­ko­wych i ten stan rzeczy miał się utrzymać przez kolejne tygodnie i mie­sią­ce. Komunikacja z narodem i zapew­nie­nie go, że prezydent jest nadal w Kijowie, utrzymując fort bez względu na wszystko, były priorytetami, które Zełenski przyjął pierwszego dnia inwazji. Priorytety te dosłownie zmieniły przebieg wojny. Pierwszego dnia doszło do dwóch dużych niespodzianek. Jedną z nich była zakrojona na dużą skalę inwazja na Ukrainę i bombardowanie jej stolicy, co wstrząsnęło Kijowem. Druga nie­spo­dzian­ka zaskoczyła Moskwę. W przeci­wień­stwie do Janukowycza Zełenski odmówił ucieczki, a Ukraińcy w całym kraju, inaczej niż mieszkańcy Krymu i wielu miesz­kańców Donbasu, odmówili pozos­tania w domu. Postanowili podjąć walkę.

Bitwa o Kijów

Zakrojona na pełną skalę inwazja była zaskoczeniem nie tylko dla polityków i zwykłych obywateli Ukrainy, lecz także dla dowództwa ukraińskich sił zbrojnych. „Nadal sądziliśmy i – można tak rzec – mieliśmy nadzieję, że przeciwnik roz­pocz­nie działa­nia militarne z okupowanych części terytoriów obwodów ługańskiego i donieckiego” – wspominał dowódca ukraińskiego Dowództwa Północnego, ge­ne­rał Dmytro Krasilnikow. Generał dalej stwierdził, że wróg zaatakuje, „używa­jąc ponownie pod­od­działów nielegalnych formacji zbrojnych «Ługań­skiej i Donieckiej Republiki Ludowej», aby ukryć swoje główne zgrupowanie bojowe, składające się z żołnierzy oddelegowanych z armii rosyjskiej, ochotników i najemników, uzupełnione do pewnego stopnia regularnymi oddziałami armii rosyjskiej, być może wspieranymi wyrzutniami dalekosiężnych pocisków rakietowych i lotnictwem. Do końca wierzyliśmy, że nasz wróg nie odważy się podjąć zakrojonych na dużą skalę agresywnych działań, atakując nas na wszystkich frontach i na każdej linii styczności wojsk”.

Ukraińskie siły zbrojne przygotowywały się do trwającej obecnie wojny, a raczej do wojny, którą toczyły w Donbasie od 2014 roku. Mimo coraz bardziej napiętej sytuacji na granicach ukraińskie jednostki wojskowe nie osiągnęły stanów osobo­wych przewidzianych na czas wojny. Okazało się, że zachodnie służby wywiadowcze miały rację, wielokrotnie ostrzegając stronę ukraińską, iż rosyjski atak nie ograniczy się tylko do obszaru Donbasu. Jedno z głównych uderzeń wojsk rosyjskich było wymierzone bezpośrednio w Kijów, który był osłaniany przez wojska obsadzające sektor frontu dowodzony przez generała Krasilnikowa. Drugiego dnia inwazji Siergiej Markow, doradca polityczny zbliżony do Kremla, oświadczył dziennikarzom: „Kijów musi zostać zajęty, żeby nie nadchodziły stamtąd rozkazy zabijania rosyjskich żołnierzy. Takie rozkazy są w chwili obecnej wysyłane. Potrzebujemy w Kijowie człowieka, który będzie wydawał inne rozkazy. Z tego powodu Kijów musi zostać zajęty”.

Wydającym rozkazy ukraińskim od­dzia­łom był główno­dowo­dzący ukraiń­skich sił zbrojnych, generał Wałerij Załużny. Pucoło­waty, o aparycji przypominającej pluszowego misia, 40‑letni generał ani jednego dnia nie służył w Armii Radzieckiej. Należy do nowego pokolenia ukraińskich oficerów, szkolonych zgodnie ze standardami NATO, którzy udowodnili swoją wartość jako dowódcy, walcząc na wschodzie kraju z Rosją i jej satelitami. Załużny i dowódca wojsk lądowych, generał pułkownik Ołeksandr Syrski, który objął dowodzenie obroną Kijowa, przenieśli swoje stanowiska dowodzenia z lokalizacji czasów pokoju w nowe miejsca, położone bliżej granicy z Rosją. Załużny rozkazał także przebazować samoloty i śmigłowce na lotniska zapa­sowe, co utrudniło ich wykrycie i zniszczenie w wyniku zaskakującego ataku. Syrski nakazał utworzenie wokół Kijowa dwóch pierścieni obronnych, a samo miasto podzielił na sektory obronne, powierzając dowodzenie nimi komen­dantom kijow­skich szkół woj­sko­wych. Kroki te przyczyniły się do uratowania nie tylko armii, lecz także stolicy.

Najkrótsza droga, która wojska rosyjskie mogły dotrzeć do Kijowa, wiodła przez obszar czarnobylskiej strefy wykluczenia, miejsca, w którym doszło do największej w historii katastrofy nuklearnej. Przed inwazją na terenie Białorusi zostało rozmieszczonych nieomal 30 tysięcy rosyjskich żołnierzy, którzy wzięli udział we wspólnych rosyjsko-białoruskich ćwiczeniach o kryptonimie „Sojusznicza determinacja”. 24 lutego 2022 roku część tych wojsk opanowała czarnobylską strefę wykluczenia oraz kompleks budynków elektrowni atomowej w Czarnobylu, do którego należy sarkofag zbudowany nad uszkodzonym reaktorem nr 4 i magazynem zużytego paliwa jądrowego. Strzegący elektrowni ukraiń­scy strażnicy, uzbrojeni tylko w lekką broń, zostali otoczeni i poddali się bez walki, ponieważ nie byli przygotowani do stawiania oporu przewa­ża­jącym siłom nieprzyjaciela na terenie obiektu nuklearnego.

Anton Heraszczenko, doradca ukraiń­skiego ministra spraw wewnętrz­nych, umieścił na Facebooku oświad­czenie o zaatakowaniu ukraińskich strażników w czarnobylskiej strefie wykluczenia. Wydał także ogólne ostrzeżenie, że ostrzał elektrowni może doprowadzić do uszkodzenia magazynów, wytwarzając radioaktywną chmurę, która pokryłaby znaczną część obszaru Ukrainy, Białorusi i Unii Europejskiej. Tak się jednak nie stało, ponieważ ukraińscy strażnicy nieczynnej elektrowni w obliczu przewa­ża­ją­cych sił nieprzyjaciela poddali się bez walki, ale rosyjskie czołgi i inne ciężkie pojazdy poruszające się od granicy z Białorusią przez obszar strefy wykluczenia wzbijały w powietrze radio­aktywny pył, będący pozostałością po eksplozji z 1986 roku.

O godzinie 8.30 rano ukraińska Państwowa Inspekcja Regulacji Nukle­arnych utraciła wszelką kontrolę nad wszystkimi urządzeniami znajdu­jącymi się w czarno­bylskiej strefie. Ukraińscy strażnicy elektrowni zostali wzięci do niewoli przez znacznie liczniejsze i lepiej uzbrojone oddziały rosyjskie, a człon­kowie obsługi sarkofagu i pozostałych urządzeń w strefie czarno­bylskiej stali się zakład­nikami sił inwazyjnych. Informacja o ataku obcych sił zbrojnych na elektrownię w Czarno­bylu została przez władze w Kijowie przekazana Między­narodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) z siedzibą w Wiedniu. We wpisie umiesz­czonym na Twitterze Zełenski określił atak na Czarnobyl mianem „deklaracji wojny z całą Europą”, mimo to IAEA, która należy do całej rodziny ONZ-owskich orga­nizacji między­naro­dowych, nie mogła nic uczynić, aby zapobiec zajęciu elektrowni przez siły zbrojne państwa będącego jednym ze stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. Przedsta­wiciele IAEA w swych pierwszych wypowiedziach nie byli w stanie nawet wspomnieć o roli, jaką Rosja odegrała w zaistniałym kryzysie. Agreso­rowi uszło wszystko na sucho, za swoje wyczyny nie został nawet skarcony. Ukraińcy musieli sami poradzić sobie z narastającym na linii frontu kryzysem nuklearnym.

Do pierwszej poważniejszej bitwy w woj­nie rosyj­sko-ukraiń­skiej doszło w okolicach i na obszarze Między­na­ro­do­wego Portu Lotniczego im. Antonowa w mieście Hostomel, położonym 35 kilometrów na północny zachód od Kijowa. Zaletą lotniska w Hostomelu, będącego macierzystym portem lot­ni­czym dla Anto­nowa 225, największe­go samolotu transpor­towego na świecie, jest nie tylko jego lokalizacja w pobliżu ukraińskiej stolicy, ale także to, że jest ono zdolne do przyjmowania wszelkich typów samolotów używanych przez rosyjskie siły powietrzne. Rosyjskie dowództwo planowało opanować port lotniczy w Hostomelu, wyko­rzy­stując względnie niewielkie oddziały wojsk spado­chronowych i sił specjalnych. Opanowanie lotniska miało umożliwić znacznie większym siłom wojsk spado­chro­nowych wylądo­wanie w pobliżu Kijowa, zdobycie mostów na Dnieprze i ograniczenie zdolności manewrowych ukraińskich sił zbrojnych oraz przerzutu wojsk przez kijowski węzeł komu­ni­ka­cyjny. Krążyły pogłoski, że lotnisko w Hostomelu miało być także miejscem, z którego zamierzano przeprowadzić operację pojmania lub zabicia prezydenta Zełenskiego. Zadanie to mieli wykonać prawdopodobnie czeczeńscy bojownicy, lojalni wobec wspieranego przez Rosję przywódcy Czeczenii Ramzana Kadyrowa, którzy do Hostomela mieli dotrzeć drogą lądową po opanowaniu lotniska.

Armada rosyjskich śmigłowców szturmowych z Ka-52 i transportowych śmigłowców Mi-8 ze spado­chro­niarzami na pokładzie, w eskorcie samolotów bojowych, zbliżyła się do hostomel­skiego lotniska około godziny 10.30 rano 24 lutego. Zanim formacja śmigłowców podeszła do celu, rosyjskie lotnictwo i rakiety zdołały zniszczyć stanowiska obrony przeciwlotniczej rozmieszczone wokół lotniska. Pomimo ostrzeżeń dyrektora CIA Williama J. Burnsa, który poinformował prezydenta Zełenskiego, że Rosjanie zamierzają dokonać desantu na lotnisku Hostomel, w okolicy tego strategicznie ważnego portu lotniczego nie było żadnych jednostek ukraińskiej armii, stacjonował tam jedynie uzbrojony w lekką broń pododdział brygady szybkiego reagowania Gwardii Naro­dowej. Większość składu osobowego brygady została wysłana do Donbasu, jednak ci, którzy pozostali – oddział liczący około 300 ludzi, w tym poborowi – stawili twardy opór. Zestrzelili trzy spośród około 35 rosyjskich śmigłowców i uszkodzili trzy kolejne. Pozostałe śmig­łowce Mi-8 zdołały wysadzić znajdujący się na pokła­dach desant żołnierzy, ale pozostawiły ich pod nieprzyjacielskim ostrzałem i bez wsparcia lotniczego.

Dla Rosjan sprawy nie potoczyły się zgodnie z planem. Wprawdzie zdołali utrzymać lotnisko, ale jego pas startowy znalazł się w zasięgu ostrzału ukraińskiej artylerii, co uniemożli­wiło lądowanie na nim ciężkich samolotów transportowych. Do walki wkroczyli z własnymi śmigłow­cami ukraińscy spado­chroniarze z 95. Brygady, do których dołączyli żołnierze 72. Brygady Zmotoryzowanej. Obie jednostki w nadchodzących dniach usiłowały odbić Hostomel z rąk Rosjan. Ich wysiłki uchroniły ukraińską stolicę przed zaskakującym atakiem, a samego Zełenskiego i jego rząd przed wzięciem do niewoli, o ile nie śmiercią. Natarcie na Kijów zostało defini­tywnie powstrzymane, gdy ukraińskie siły zbrojne znisz­czyły zaporę wodną na rzece Irpień, odcinając rosyjskim wojskom w Hostomelu dostęp do Kijowa. Miasto Hostomel i port lotniczy stały się miejscem pierwszej i najdłuższej bitwy stoczonej podczas wstępnej fazy walk, która będzie trwała do kwietnia.

Podjęta przez Rosjan kilka dni później próba opanowania kolejnego strate­gicz­nie ważnego lotniska, w Wasylkowie, położonego około 40 kilometrów na południe od Kijowa, także zakończyła się fiaskiem w wyniku skutecznego oporu stawionego przez jednostki ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Niewielki oddział Rosjan, który zdołał wylądować na lotnisku, został zniszczony przez oddziały ukraińskiej armii. Po związaniu walką sił rosyjskich w Hostomelu i udaremnieniu zajęcia Wasylkowa rosyjska ofensywa na Kijów utknęła w połowie marca w pobliżu położonej na północny wschód od Kijowa wsi Moszczun.


Artykuł jest fragmentem książki

ROSJA – UKRAINA. NAJWIĘKSZE STARCIE XXI WIEKU

↓ KUP PONIŻEJ ↓


Rosyjskie uderzenie na Kijów wyszło nie tylko z terytorium Białorusi i przetoczyło się przez strefę czarnobylskiej katastrofy, ale także z terytorium Rosji, by następnie przejść przez położone na wschód od ukraińskiej stolicy obszary obwodów sumskiego i czernihowskiego. Operujące na tym obszarze, ukraińskie brygady piechoty i czołgów opuściły miejsca stacjo­no­wa­nia, zanim nastąpił rosyjski atak. Dzięki temu zdołały, nie ponosząc strat, przetrwać ataki z powietrza i – wzmocnione rezerwistami – podjąć walkę z rosyjskimi kolumnami nacierającymi na Kijów. „Pierwsze uderzenie wroga, wymierzone w opuszczoną przez nas strefę, okazało się nieskuteczne i udało nam się zachować siłę bojową naszych oddziałów” – wspominał dowódca lewego skrzydła wojsk ukraińskich generał Krasilnikow, dodając: „Podczas póź­niej­szych operacji umożliwiło to nam zadanie przeciwnikowi poważnych strat”. Ukraińcy przekształcili Czernihów, miasto o populacji liczącej ćwierć miliona ludzi, położone w odległości około 150 kilo­metrów na północny wschód od Kijowa, oraz Sumy, regionalny ośrodek miejski, z podobną do Czernihowa liczbą mieszkańców, w prawdziwe twierdze.

Na północnych podejściach do Kijowa rosyjscy dowódcy osiągnęli przewagę liczebną 12 do 1, jednak nie udało się przekuć tej przewagi w zwycięstwo, ponieważ zabrakło im kompetencji taktycznych. Rosyjskie kolumny omijały miasta, poruszając się wąskimi leśnymi drogami, na których ich żołnierze, pojazdy, broń i wyposażenie stawały się łatwym celem dla lotnych oddziałów ukraińskich. Używając Javelinów i ich odpowiedników z czasów radzieckich, wspierane przez miejscową ludność, niszczyły one rosyjskie czołgi i trans­por­tery opancerzone i opóźniały postępy wojsk rosyjskich zbliżających się do Kijowa od wschodu. Na filmach nagra­nych podczas walk na tym obszarze widzimy kolumny wraków rosyjskich czołgów, spalonych w wyniku ostrzału artylerii, oraz uzbrojone w lekką broń lotne oddziały ukraińskich żołnierzy. Rosyjscy oficerowie i żołnierze porzucali sprzęt i pojazdy, często unieruchomione z powodu defektów lub braku paliwa. Najeźdźcom bowiem wydano paliwo i żywność tylko na kilka dni.

Rosyjskie wojska nacierające na Kijów miały zapewnione jedynie ograniczone wsparcie lotnicze. Przewidywana przez zachodnich ekspertów dominacja Rosjan w powietrzu nigdy się nie zma­teria­li­zowała. Rosjanie działali pospiesz­nie; zamiast poprzedzić swój atak długo­trwa­łymi bombardo­waniami z powietrza, co było cechą operacji amery­kańskich w Iraku, połączyli bombardowania lotnicze z działaniami wojsk lądowych w jeden etap. „Niezdolność Rosjan do sparaliżowania lub zniszczenia ukraińskich strate­gicz­nych systemów przeciw­lot­ni­czych w pierwszych dniach konfliktu ograniczyła ich lotnictwu taktycznemu możliwość wspierania działań wojsk lądowych, co przyczyniło się do niepowodzenia ich uderzenia na Kijów” – napisali eksperci brytyjskiego wywiadu, wyjaśniając przyczyny powstrzy­mania rosyjskiej ofensywy na obszarze północnej Ukrainy.

President.gov.ua