– Amerykanie twierdzą, że powstrzymali Iran od wejścia w posiadanie broni nuklearnej. Wiedzą, że jest to nieprawda. To fatwa zabrania nam dysponowania nią, broń nuklearna jest religijnie zakazana na mocy prawa islamskiego – mówił Chamenei cztery dni po osiągnięciu porozumienia w sprawie ograniczenia irańskiego programu nuklearnego. Przemowa Najwyższego Przywódcy Iranu okraszona była dobrze znanymi hasłami „Śmierć Ameryce” i „Śmierć Izraelowi”. Podobne slogany pojawiały się podczas demonstracji wyrażającej poparcie dla sprawy palestyńskiej. Chamenei dodał, że Iran nie będzie już negocjować ze Stanami Zjednoczonymi w żadnej kwestii dotyczącej problemów regionalnych i międzynarodowych. Wyjątkiem może być jedynie program jądrowy, a rozmowy z Amerykanami mają służyć interesom Teheranu. Postawił więc sprawę jasno: Iran nie będzie zachowywał się jak poddany Wielkiego Szatana, wbrew temu, czego chcą amerykańscy przywódcy.
Chamenei wygłosił przemowę tuż po ogłoszeniu, że zgromadzeni w wiedeńskim hotelu dyplomaci siedmiu państw i Unii Europejskiej podpisali porozumienie kończące serię zmagań dyplomatycznych w sprawie irańskiego programu nuklearnego. Sygnowany dokument ma charakter umowy kompleksowej regulującej wszystkie drażliwe kwestie (Joint Comprehensive Plan of Action, JCPOA). Porozumienie, choć ważne, nie oznaczało jednak natychmiastowego rozwiązania wszelkich problemów. Wręcz przeciwnie: umowa wyznaczała plan działań na przyszłość, który stopniowo usunąłby potencjalne zagrożenie ze strony Iranu.
W obliczu powyższego pojawiły się nawet stwierdzenia, że po spełnieniu tych przyrzeczeń czas, w którym Iran mógłby wyprodukować broń atomową, wydłużył się z roku do dziesięciu lat. Zwolennikiem takich poglądów był Barack Obama, który stwierdził również, że po wypełnieniu postanowień porozumienia ramowego Iran nie będzie mieć szans na szybkie i bezproblemowe wejście w posiadanie broni nuklearnej.
Ostateczne porozumienie?
14 lipca 2015 roku obie strony zgodziły się na ustalenia, które po części zawarto już w listopadzie 2013 roku i kwietniu 2015 roku. Tym samym jego wyjątkowość nie odnosiła się do samych ograniczeń, ale do ich wiążącego charakteru. Iran zobowiązał się do demontażu więcej niż dwóch trzecich zainstalowanych wirówek pierwszej generacji, noszących oznaczenie IR-2. Innymi słowy: zgodził się zmniejszyć liczbę wirówek wzbogacania izotopu uranu z 19 tysięcy zainstalowanych do 6104, w tym tylko 5060 stale używanych do wzbogacania izotopu uranu. Ta liczba miałaby utrzymywać się przez dziesięć lat. Ponadto w irańskich zakładach wzbogacania uranu wykorzystywane miały być tylko wirówki pierwszej generacji, zaś nowsze i, co za tym idzie, bardziej wydajne IR-2M z ośrodka w Natanzie miały być złożone do magazynów, przechowywane przez dziesięć lat i monitorowane przez inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Obiekt w Natanzie stanowiłby jedyny ośrodek wzbogacania izotopu uranu na irańskim terytorium przez następne piętnaście lat. Badania nad nowymi rodzajami wirówek i ich unowocześnianie wstrzymano osiem lat.
Iran zgodził się na tak zwane komercyjne wzbogacanie uranu do poziomu 3,67% czystości, czyli odpowiedniego do elektrowni atomowych i celów badawczych, ale nijak nadającego się do zastosowania w głowicach nuklearnych. Zapasy nisko wzbogaconego izotopu uranu miały ulec zmniejszeniu o 98%, z 10 tysięcy do 300 kilogramów. Zmiana była kolosalna, w lipcu Iran miał bowiem na stanie jeszcze 7154 kilogramów. Cały zaś zapas wykraczający poza granicę trzystu kilogramów miał być odsprzedany z zamian za uran o poziomie czystości wydobywanej kopaliny. Rosjanie zgodzili się na odkupienie zbędnej jego ilości. Część izotopu uranu miała być przeznaczona do reaktora badawczego w Teheranie po uprzedniej konwersji w pręty paliwowe. Zapasy pierwiastka wzbogaconego do 20% miały być całkowicie zneutralizowane po wejściu w życie JCPOA. Przed jego zawarciem Iran dysponował prawie 200 kilogramami.
Ograniczeniu miała ulec również jedna z najbardziej drażliwych kwestii w ostatnim czasie, czyli prace badawczo-rozwojowe. Iran zgodził się wreszcie na ich zaprzestanie w ośrodku wzbogacania uranu w Fordo na okres piętnastu lat. Podziemny obiekt miał zmienić przeznaczenie i stać się zakładem o charakterze naukowym i doświadczalnym. W Fordo miały znaleźć się łącznie 1044 wirówki połączone w dwie kaskady. Prace badawczo-rozwojowe miały być prowadzone jedynie w Natanzie. Podobne ustalenia powzięto w sprawie reaktora w Araku, który przy międzynarodowej pomocy miał stać się reaktorem badawczym bez plutonu. Jego zbędne ilości Iran zobowiązał się do wyeksportowania.
MAEA zachowała również prawo do monitorowania prac w irańskich ośrodkach i dokonywania wcześniej uzgodnionych inspekcji wybranych ośrodków przez dwadzieścia pięć lat. Kontroli podlegać będą również zapasy uranu wydobywanego w kopalniach i transportowanego do obróbki.
Warto wspomnieć, że obie strony zgodziły się powołać wspólną komisję odpowiadającą za monitorowanie kanału zamówień materiałów potrzebnych do utrzymywania przy życiu programu nuklearnego. Pozwoli to Iranowi legalnie nabywać pożądane materiały zgodnie z wytycznymi ustanowionymi przez międzynarodowe systemy zaopatrzenia, takie jak Grupa Dostawców Jądrowych (Nuclear Suppliers Group, NSG). Po piętnastu latach wszystkie ograniczenia fizyczne dotyczące wzbogacania przestaną obowiązywać, w tym ograniczenia dotyczące rodzaju i liczby wirówek, zapasów wzbogaconego izotopu uranu posiadanego przez Iran, a także lokalizacji ośrodków, w których irańscy naukowcy będą go wzbogacać.
Rozszerzono postanowienia dotyczące monitorowania irańskiego programu nuklearnego. Irańska dyplomacja zgodziła się na wdrożenie zmodyfikowanego tak zwanego kodu 3.1 i ratyfikowanie Protokołu dodatkowego do porozumienia o zabezpieczeniach. Teheran podpisał „Plan działań na rzecz wyjaśnienia przeszłych i obecnych problemów”, traktujący przede wszystkim o środkach, które mają doprowadzić do ostatecznego pozbycia się wątpliwości na temat natury irańskiego programu nuklearnego, w tym potencjalnego militarnego charakteru.
W zamian za wywiązywanie się z postanowień po okresie próby złagodzeniu bądź zniesieniu miały ulec sankcje ekonomiczne Unii Europejskiej, sankcje ekonomiczne i finansowe wprowadzone przez Stany Zjednoczone, a także te ustanowione przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. Już kwietniowe ustalenia z Lozanny negatywnie odnosiły się do likwidacji ograniczeń w transferze materiałów nuklearnych i techniki rakietowej. Tak zwane historyczne porozumienie wprowadziło embargo na dostawy ofensywnej broni konwencjonalnej do Iranu przez najbliższe pięć lat i jednocześnie zakazało eksportu do tego kraju pocisków zdolnych do przenoszenia głowic nuklearnych.
Problemowa ratyfikacja
Umowa z Iranem zawarta 14 lipca musiała jednak doczekać się ratyfikacji przez Kongres Stanów Zjednoczonych. W tym celu już pięć dni po podpisaniu administracja Obamy przesłała wszystkie potrzebne dokumenty władzy ustawodawczej, rozpoczynając bieg sześćdziesięciodniowego terminu na rozpatrzenie.
20 lipca Rada Bezpieczeństwa ONZ jednomyślnie podjęła uchwałę zatwierdzającą umowę i stwarzającą szanse na zniesienie wprowadzonych przez siebie sankcji (oprócz związanych z embargiem na zakup uzbrojenia i technologii pocisków balistycznych). Stworzyła swoisty wentyl bezpieczeństwa: gdyby Iran złamał umowę, sankcje miały być automatycznie przywrócone. Porozumienie stało się częścią prawa międzynarodowego. Oenzetowski organ ustanowił również system monitorowania programu nuklearnego Iranu. Rezolucja numer 2231 będzie w przyszłości przedmiotem sporów po teście międzykontynentalnego pocisku balistycznego Emad, Iranowi zarzucano bowiem złamanie nakazu powstrzymywania się od jakichkolwiek działań mających związek z produkcją czy testowaniem pocisków balistycznych mogących przenosić głowice nuklearne.
Bezpośrednio po głosowaniu w Radzie Bezpieczeństwa amerykańska ambasador przy ONZ Samantha Power oświadczyła, że zniesienie sankcji będzie możliwe dopiero po pozytywnej weryfikacji złożonych wyjaśnień. Zażądała również natychmiastowego zwolnienia więzionych w Iranie Amira Hekmatiego, Saeeda Abediniego i Jasona Rezaiana, a także udzielenia informacji w sprawie Roberta A. Levinsona, zaginionego w azjatyckim kraju.
Tego samego dnia, którego Rada Bezpieczeństwa przegłosowała rezolucję numer 2231, zebrała się Rada do spraw Zagranicznych Unii Europejskiej w Brukseli. Podczas obrad zatwierdziła ona porozumienie z Iranem, torując drogę do zniesienia unijnych sankcji, w tym zakazujących kupowania irańskiej ropy, oprócz tych związanych z prawami człowieka i zakazujących sprzedaży technologii pocisków balistycznych.
15 sierpnia MAEA potwierdziła, że Iran przedłożył dokumenty i wyjaśnienia dotyczące nierozwiązanych dotychczas problemów i przeszłych działań, które mogły być związane z rozwojem broni nuklearnej. Nie oznaczało to jednak końca problemów, we wrześniu bowiem inspektorzy orzekli, że przedstawiony materiał nie daje odpowiedzi na stawiane przez nich pytania. i wnieśli o przesłanie dodatkowych wyjaśnień.
Problem ratyfikacji w Stanach Zjednoczonych urósł do rangi wielkiej debaty politycznej. Departament Stanu określił porozumienie z 14 lipca 2015 roku nie jako umowę międzynarodową czy porozumienie na poziomie przywódców, ale jako porozumienie polityczne. Tym samym z prawnego punktu widzenia był to dokument niewiążący i tym samym niewymagający ratyfikacji. Rola Kongresu została więc zmarginalizowana. Niemniej jednak amerykańskie prawo wewnętrzne niezależnie od kategorii aktu zmusiło Departament Stanu do przesłania do Kongresu dokumentów. W terminie sześćdziesięciu dni amerykańscy ustawodawcy musieli zapoznać się z dokumentem i uchwalić rezolucję zatwierdzającą lub odrzucającą albo nie podjąć żadnego działania. Amerykański prezydent od razu zapowiedział, że nie można zaprzepaścić wypracowanego porozumienia i w przypadku uchwalenia rezolucji odrzucającej zawetuje ją.
Kluczem do sukcesu byli demokraci, którzy później stali się niejako ofiarą lobbingu politycznego. Ich głosy liczyły się najbardziej, bo wiadomo było, że republikanie zagłosują przeciw. Nawet gdyby prezydent skorzystał z prawa weta, do jego przełamania potrzebne byłoby 2/3 głosów w obu izbach Kongresu. Idąc dalej tym tokiem rozumowania: 146 głosów w Izbie Reprezentantów i 34 w Senacie pozwoliłoby utrzymać prezydencki sprzeciw w stosunku do rezolucji odrzucającej porozumienie. Republikanie chwytali się wszystkich środków, aby storpedować implementację, zarzucając administracji prezydenckiej między innymi nieprzesłanie niektórych dokumentów porozumienia do Kongresu. Senator Ted Cruz stwierdził, że okres sześćdziesięciu dni nie powinien płynąć od 19 lipca i należałoby dać więcej czasu Kongresowi na rozpatrzenie. Niemniej jednak zabiegi te spełzły na niczym.
Głosowanie wyznaczono na 11 września 2015 roku, czternaście lat po atakach terrorystycznych na wieże World Trade Center i Pentagon. Poprzedzającą debatę Barack Obama nazwał największą od czasów tej przed interwencją Stanów Zjednoczonych w Iraku. Dzień wcześniej przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner zagroził nawet wszczęciem procesu sądowego przeciwko prezydentowi, twierdząc, że użyje wszystkich dostępnych środków, aby wstrzymać implementację JCPOA. Cztery miesiące później Republikanie zarzucili ostatecznie ten pomysł.
Mimo że głosowanie nie miało żadnego znaczenia dla implementacji dokumentu, Kongres odrzucił umowę z Iranem. 162 kongresmanów było za jej przyjęciem, zaś 269 oddało głosy przeciw. Republikanie głosowali jednomyślnie, a demokraci nie byli tak zgodni; dwudziestu pięciu przyłączyło się do republikańskich kolegów. Ponadto z inicjatywy Boehnera doszło do dwóch osobnych głosowań. Pierwsze z nich zarzuciło administracji Obamy, że nie przesłała do Kongresu tak zwanych sekretnych umów zawartych przez Iran i MAEA, drugie zaś negatywnie odnosiło się do zniesienia sankcji przeciw Iranowi. Spotkało się to z szybką odpowiedzią Białego Domu, który zaprzeczył istnieniu „tajnych porozumień” i przyznał, że sankcje zostaną zniesione dopiero wówczas, gdy Teheran sprosta nałożonym obowiązkom.
Również Irańczycy postanowili dogłębnie zapoznać się z porozumieniem z 14 lipca, tworząc komisję parlamentarną i wyznaczając osiemdziesięciodniowy termin w celu zbadania dokumentu. Podobnie jak Kerry i Moniz bronili JCPOA przed senacką komisją do spraw zagranicznych i siostrzanym organem Izby Reprezentantów, Zarif i Salehi dwoili się i troili, aby wyjaśnić jego zalety irańskiemu Madżlisowi. Szef irańskiej dyplomacji stwierdził, że przez dwanaście lat wielkie mocarstwa próbowały zapobiec irańskiemu programowi nuklearnemu, a dzisiaj zobowiązały się tolerować tysiące pracujących wirówek i prace badawczo-rozwojowe. – To pokazuje naszą siłę – podsumował.
Zgodnie z konstytucją Islamskiej Republiki Iranu parlament mógłby zdecydować o odrzuceniu porozumienia, choć i tak ostatnie słowo należało do przywódców duchownych. Wstępnie irański ustawodawca zadecydował, że nie będzie spieszył się z podjęciem decyzji i zaczeka na rozwój wypadków na Wzgórzu Kapitolińskim. W ten sposób Madżlis nie chciał utracić twarzy i wyjść na słabeusza, jeśli Amerykanie opowiedzieliby się przeciw JCPOA. Najzagorzalszym zwolennikiem ratyfikacji porozumienia był nie kto inny jak sam prezydent Hasan Rouhani.
Dalej posunęła się tylko Najwyższa Rada Bezpieczeństwa Narodowego, wysyłając do redakcji największych gazet w Iranie „tajną” dyrektywę postępowania wobec porozumienia. „Tajną” w cudzysłowie, ponieważ dwustronicowy dokument znalazł się w Internecie, dostępny dla nieograniczonej rzeszy odbiorców. W kontekście charakteru reżimu treść nie była zaskakująca: wzywała do prezentowania jedynie zalet porozumienia, aby nie wzbudzać niepokoju i wątpliwości w społeczeństwie. Poza tym była narzędziem do zmniejszenia wpływów twardogłowych, którzy przez pierwsze tygodnie po finalizacji rozmów w Wiedniu niechętnie odnosili się do rzekomego osiągnięcia irańskiej dyplomacji. Umiarkowane opcje skupione wokół prezydenta Rouhaniego obawiały się reakcji przeciwników porozumienia, którzy zajmowali wysokie stanowiska, w tym w Korpusie Strażników Rewolucji Islamskiej. Do zagorzałych przeciwników należeli były prezydent Mahmud Ahmadineżad, były szef irańskiej Organizacji Energii Atomowej Fereydun Abbasi i były szef irańskich negocjatorów Said Dżalili. Celem przesłania dyrektyw postępowania było również zatarcie wrażenia rozłamu na najwyższych szczeblach władzy.
20 września 2015 roku dyrektor generalny MAEA Yukiya Amano wraz ze swoim zastępcą Terem Varjorantą i grupą inspektorów odwiedził obiekt wojskowy Parczin w Iranie. Pobrano wówczas próbki środowiskowe, które trafiły później do laboratoriów w celu testów.
13 października irański parlament przegłosował zatwierdzenie porozumienia nuklearnego z mocarstwami. Zgodnie z prawodawstwem republiki teokratycznej uchwała musiała jednak uzyskać akceptację przywódców duchownych. Irańscy ustawodawcy początkowo obawiali się skutków podjętej decyzji, twierdząc, że umowa nakłada na Iran zbyt dużo obowiązków, a co więcej, nakazuje umożliwić inspektorom MAEA dostęp do terenów wojskowych. Mimo tych obaw 161 deputowanych Madżlisu (liczy ogółem 250 deputowanych) opowiedziało się za dalszym rozwojem programu nuklearnego w zgodzie z porozumieniem atomowym. 59 głosowało przeciwko uchwale, zaś 13 wstrzymało się od głosu. Głosowanie zostało poprzedzone ostrą dyskusją między frakcjami konserwatywnymi i umiarkowanym stronnictwem Rouhaniego.
Zatwierdzenie przez parlament oznaczało tylko tyle, że osiągnięto połowiczny sukces. Jak już wspomniano, zgodnie z reżimem ustrojowym Islamskiej Republiki Iranu akt prawny takiej rangi, aby mógł wejść w życie, wymaga zatwierdzenia przez przywódców duchownych. Jakkolwiek porozumienie nazywane jest przełomowym, to należy stwierdzić, że nie jest to koniec sporów na tle przyszłego dostępu do ośrodków nuklearnych. Każda międzynarodowa inspekcja w irańskich obiektach nuklearnych obwarowana będzie bowiem wyrażeniem zgody przez Najwyższą Radę Bezpieczeństwa Narodowego.
Obiekcje niepocieszonych
Największym adwersarzem podpisanego dokumentu był premier Izraela Binjamin Netanjahu. – Jest to kapitulacja i błąd o historycznym znaczeniu – grzmiał w lipcu ubiegłego roku. Według Netanjahu Iran otrzymał źródło wielkiej korzyści, z którego będzie czerpał garściami. Miliardy dolarów spływające do Teheranu będą używane do finansowania terroryzmu i destabilizacji regionu. Premierowi wtórowali były minister spraw zagranicznych Awigdor Lieberman i minister obrony Mosze Jaalon. Ten ostatni określił porozumienie jako zbudowane na bazie „irańskiego kłamstwa i podstępu”, Lieberman nazywa je zaś „poddaniem się terrorowi”1. Minister edukacji i przewodniczący ugrupowania Żydowski Dom Naftali Bennett stwierdził, że podręczniki historii zostaną napisane na nowo, a zbliżający się okres będzie niebezpieczny.
Ponad tydzień po zawarciu porozumienia pojawiły się pierwsze, aczkolwiek ciche, głosy poparcia. Aprobatę wyraził były szef Mosadu Efraim Halewi, krytykując Netanjahu za sianie strachu zamiast działania dla nadziei. Określił osiągniętą zgodę jako wyjątkową w negocjacjach z Iranem, który zgodził się na bezprecedensowe ograniczenia, zaś Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej uzyskała wyjątkowe możliwości monitorowania programu. To z kolei daje przynajmniej dekadę spokoju dla Izraela, który z jednej strony będzie mógł poświęcić mniej uwagi zagrożeniu egzystencjalnemu ze strony irańskiej broni nuklearnej, z drugiej zaś – zamiast narzekać na swoiście rozumianą uległość Zachodu wobec Iranu, będzie mógł zwrócić działania w kierunku tak zwanego państwa Islamskiego, Hamasu i Hezbollahu jako aktorów dezorganizujących środowisko bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie2.
Ammichaj Ajjalon, były szef Szin Betu, twierdził, że Netanjahu nie może deprecjonować roli układu dla bezpieczeństwa Izraela. Przed podpisaniem dokumentu Iran potrzebował około dwóch miesięcy, aby wyprodukować ilość wzbogaconego izotopu uranu potrzebną do budowy broni nuklearnej. W tydzień po sygnowaniu tak zwanego historycznego porozumienia liczba tych miesięcy zwiększyła się do dwunastu. Przestrzegał również przed wrogą postawą wobec amerykańskiego prezydenta i działaniami zakulisowymi na Kapitolu. Podkreślał, że tak jak Carter w Camp David w 1979 roku zminimalizował zagrożenie ze strony Egiptu, podobnie Obama w Wiedniu ograniczył niebezpieczeństwo, które mogło nadejść z Teheranu.
Netanjahu nie dawał jednak za wygraną, twierdząc, że porozumienie jest tymczasowe i zamiata problem pod dywan, nie rozwiązując jego sedna. W tej retoryce wspomaga go członek lewicującej Partii Pracy Jicchak Herzog, niegdyś zwolennik polityki Obamy zmierzającej do pokojowego rozwiązania problemu irańskiego programu nuklearnego. Obecnie twierdzi, że obawia się o swoje państwo, jego granice, a także o swoją rodzinę. Zdaniem Herzoga układ doprowadzi to tego, że w ciągu dekady Iran – imperium zła i nienawiści, które rozszerzać będzie na cały region – stanie się państwem progowym i wejdzie w posiadanie broni nuklearnej, a pieniądze uzyskane w wyniku złagodzenia sankcji będą inwestowane w broń i wsparcie dla Hamasu i Hezbollahu.
Kończąc te rozważania nad temat izraelskiego niezadowolenia, należy wspomnieć, że zdaniem Halewiego najgorszym wyjściem byłoby odejście od stołu negocjacyjnego bez wypracowania porozumienia, nawet najgorszego. Karta i tak pozostaje po stronie partnerów negocjacyjnych, w tym Stanów Zjednoczonych, które niebawem czeka zmiana przywództwa. Obiekcje Izraela wynikają z doświadczenia historycznego i przeświadczenia, że nadal żyją w oblężonej twierdzy. Stąd chociażby porównywanie porozumienia z Iranem do układu monachijskiego z 1938 roku i nazywanie tego amerykańską polityką appeasementu.
Twardogłowi kontra reformatorzy
Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, tak zwane historyczne porozumienie w Iranie było różnie postrzegane przez różne stronnictwa. Do szczególnie ważnego sporu doszło między obozem skupionym wokół prezydenta Hasana Rouhaniego a konserwatystami z Sajedem Mohammadem Alim Chameneiem. Ten ostatni traktował zawarcie porozumienia jako zło konieczne. Zachował się jednak bardzo przyzwoicie: wysłał do prezydenta list, w którym pogratulował wszystkim odpowiedzialnym za wynegocjowanie porozumienia, jednak apelował o uważny i dokładny przegląd podpisanych dokumentów, według niego bowiem pogwałcenie zapisów może być dokonane również przez państwa Zachodu. Zdaniem Hamidrezy Taraghiego, analityka usytuowanego blisko irańskiego przywódcy, reakcja Chameneia była chłodna, nie było gratulacji z okazji zwycięstwa, pojawiły się zaś słowa uznania z racji wykonanej pracy. Prezydent Iranu i Najwyższy Przywódca poróżnili się również w sprawie przedkładania porozumienia do dyskusji parlamentarnej. Ten pierwszy był przeciwnikiem wypowiadania się przez parlament na temat umowy, ale duchowo-polityczny przywódca Irańczyków uznał, że konieczne jest zbadanie porozumienia przez deputowanych. Rouhaniemu zależało nie tylko na czasie, ale również na tym, aby dokument nie został poddany pod szeroką dyskusję różnych ugrupowań. Uznawał to za zagrożenie dla bytu umowy.
List Chamaneia dodał odwagi twardogłowym i rozwiązał im języki. Do tej pory raczej nie bawili się w otwartą krytykę negocjacji z Zachodem. Podczas zwołanej naprędce konferencji zwolennicy twardej linii stwierdzili, że tekst musi zostać dogłębnie zbadany, aby podstępne zachodnie mocarstwa nie podsunęły zapisów, które dla Iranu mogą okazać się zgubne. W czasie kilkudniowej euforii w Iranie twardogłowi nie poddawali się ogólnej radości, ale skrzętnie wczytywali się w tekst, szukając zapisów mogących potwierdzić ich punkt widzenia. Zarzucali niekonsekwencję nawet samemu Chameneiowi, który miał być zbyt uległy i pozwolić na przekroczenie tak zwanych nieprzekraczalnych czerwonych linii. Osobiście stwierdził on, że nie ma mowy, aby doszło do długoletniego ograniczenia irańskiego programu nuklearnego. Niewykonalne miało być przekroczenie terminów dziesięciu i dwunastu lat dla ograniczeń we wzbogacaniu izotopu uranu. Ustalono, że w większości postanowień będzie to 10 lat, ale w przypadku ograniczeń dotyczących wzbogacania w podziemnym ośrodku w Fordo termin ustalono na piętnaście lat. Podobnie regulacje dotyczyły budowy reaktora na ciężka wodę w Araku i gromadzenia zapasów ciężkiej wody. Pojawiło się dużo więcej rozbieżności, na przykład dotyczących weryfikacji i kontroli przeprowadzanych przez MAEA. Dla Chameneia było to niewyobrażalne, zaś samo stwierdzenie, że agencja stwierdzi zgodność wypełniania postanowień umownych i zadecyduje o implementacji porozumienia oraz da zielone światło dla zniesienia sankcji było po prostu absurdalne. Ogółem osiemnaście i pół z dziewiętnastu czerwonych linii Najwyższego Przywódcy zostało przekroczonych. W porozumieniu nie zawarto jedynie decyzji o zamknięciu ośrodka w Fordo, ale w zamian pozbawiono Irańczyków możliwości wzbogacania w nim izotopu uranu.
Wstrzymanie demontażu wirówek
18 października 2015 roku wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Federica Mogherini i minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif wydali wspólne oświadczenie, w którym zagwarantowali dążenie do wypełniania postanowień porozumienia z 14 lipca. Rozpoczęła się implementacja postanowień umownych, między innymi ograniczenia liczby wirówek w Natanzie i w Fordo oraz przekształcenia tamtejszego reaktora w badawczy. Madżlis zachował jednak prawo do zawieszenia ograniczania programu nuklearnego w przypadku ponownego nałożenia sankcji na Iran przez Zachód. W beczce pełnej miodu pojawiła się jednak łyżka dziegciu, choć początkowo nic nie wskazywało na nawet najmniejsze perturbacje.
W pierwszym tygodniu listopada Irańczycy rozpoczęli usuwanie nieczynnych wirówek w głównych centrach wzbogacania izotopu uranu: Natanz i Fordo. Już 13 listopada irańskie media państwowe poinformowały jednak, że Teheran wstrzymał deinstalację wirówek. Decyzja o przerwie w demontażu zapadła, kiedy grupa konserwatywnych posłów Madżlisu wystosowała oficjalne pismo do prezydenta Hasana Rouhaniego. Autorami byli twardogłowi, posłowie sprzeciwiający się historycznemu porozumieniu z Zachodem. Wiodącym argumentem było wykonywanie prac w tych ośrodkach w sposób niezgodny z wolą Najwyższego Przywódcy i zbyt szybki proces demontażu.
Jednocześnie sekretarz Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Iranu Ali Szamchani oświadczył, że proces demontażu wirówek został wstrzymany i ma to stanowić ostrzeżenie. Nie określił jednak, co przez to rozumie. Szef komisji parlamentarnej do spraw porozumienia nuklearnego Alireza Zakani potwierdził tę wersję i powiedział, że wstrzymaniu uległa likwidacja wirówek, która odbywa się wbrew woli Chameneia. Decyzja ta miała w pewien sposób utemperować prezydenta Rouhaniego, niezmiennego zwolennika budowy wzajemnego zaufania miedzy Iranem a Zachodem i forsującego szybkie wypełnianie ustaleń porozumienia z lipca. Jeszcze przed 18 października opowiadał się za deinstalacją wirówek bez czekania na zniesienie pierwszych sankcji.
W tym czasie Chamenei podniósł bowiem argument, że usuwanie wirówek nie może dalej postępować bez wyjaśnienia kwestii militarnego wymiaru irańskiego programu nuklearnego. W związku z tym demontaż nie musi być realizowany w pośpiechu. Obecnie nie ma żadnych komentarzy ze strony Zachodu. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej zaplanowała ogłoszenie końcowych wniosków na temat możliwego wymiaru militarnego do 15 grudnia 2015 roku. Zdaniem twardogłowych zależnie od ich treści Iran będzie mógł powrócić do likwidacji kaskad wirówek w ośrodkach wzbogacania izotopu uranu.
Iran przestaje być pariasem
16 stycznia bieżącego roku Mohammad Dżawad Zarif i Federica Mogherini odczytali wspólne porozumienie, informując o wejściu w życie kompleksowego porozumienie Iranu z państwami P5+1. Dzień stanowił kolejny punkt zwrotny w stosunkach z Iranem. Otworzył to państwo na świat i stworzył szansę na wyjście z grona pariasów.
Na spotkaniu w Wiedniu John Kerry, mając pełnomocnictwo Obamy, zapowiedział zniesienie amerykańskich sankcji wobec Iranu. Weszły również w życie postanowienia Rady do Spraw Zagranicznych UE i Rady Bezpieczeństwa ONZ z lipca 2015 roku. Zniesiono sankcje integralnie związane z programem nuklearnym, co prowadzi do systematycznego wzrostu produkcji i eksportu oraz zmniejszenia bezrobocia i towarzyszącej mu biedy. Coraz więcej państw i przedsiębiorstw zainteresowanych jest odbudową irańskiej gospodarki.
Na fali ocieplenia stosunków i euforii doszło do wymiany więźniów politycznych między Iranem a Stanami Zjednoczonymi. Do domu powrócili aresztowani w połowie 2014 roku Jason Rezaian i trzech innych mężczyzn oskarżonych o szpiegostwo – były żołnierz amerykańskiej piechoty morskiej Amir Hekmati, chrześcijański pastor Saeed Abedini i Irańczyk Nosratollah Chosrawi-Rudsari, były współpracownik FBI, który wyjechał do Iranu w 2013 rok i tam został aresztowany. Ponadto Teheran zwolnił piątą osobę, studenta Matthew Trevithicka. Do Iranu przez Szwajcarię wróciło siedem osób zatrzymanych w Stanach Zjednoczonych z powodu łamania sankcji.
Irańskie banki ponownie mogły nawiązać współpracę z europejskim systemem finansowym, a prywatne firmy – prowadzić interesy z zachodnimi kontrahentami. Centralny Bank Iranu i inne instytucje finansowe z powrotem połączono w sieci instytucji finansowych w ramach Stowarzyszenia na rzecz Światowej Międzybankowej Telekomunikacji Finansowej. W sumie 100 miliardów dolarów zamrożonych aktywów miało zostać przekazanych Iranowi w najbliższym czasie.
Historyczne porozumienie z Iranem miało szereg konsekwencji ekonomicznych, dyplomatycznych i innych. Zniesienie sankcji otworzyło irański sektor paliwowy na świat i miało mieć duże znaczenie dla gospodarki irańskiej, a także rynku globalnego. Państwo to dysponuje dziesięcioprocentowym udziałem w światowych rezerwach ropy naftowej i osiemnastoprocentowym – w światowych rezerwach gazu ziemnego. Już w czerwcu 2015 roku przedstawiciele zachodnich koncernów Royal Dutch Shell, Eni i Total pojawili się w Wiedniu, gdzie odbyli spotkanie z irańskim ministrem do spraw ropy naftowej Bijanem Namdarem Zanganehem. Ponownie spotkali się z irańskimi urzędnikami w styczniu 2016 roku. Iran zaprezentował szereg nowych lukratywnych kontraktów naftowych o wartości dziesiątków miliardów dolarów, aby przyciągnąć inwestycje zagraniczne.
Już w styczniu, bezpośrednio po wejściu w życie porozumienia, nastrój w Teheranie był bardzo optymistyczny. Indeks giełdowy wzrósł do najwyższego poziomu od osiemnastu miesięcy. Agencja Reutera poinformowała, że aż trzynaście irańskich tankowców było w pełni załadowanych i gotowych wypłynąć do Indii i Europy. W kwietniu produkcja ropy w Iranie osiągnęła 3,5 miliona baryłek dziennie, z czego 2 miliony przeznaczone na eksport. Prognozy są jeszcze bardziej optymistyczne, do końca bieżącego roku wydobycie wzrośnie do czterech milionów dziennie, co pozwoli na eksport około 2,5 miliona baryłek dziennie. Wzrośnie także sprzedaż gazu ziemnego poza granice kraju .
Barack Obama zniósł również funkcjonujący od dekady zakaz sprzedaży cywilnych samolotów pasażerskich do Iranu. Flota maszyn cywilnych jest przestarzała, awaryjna i wymaga naprawy bądź wymiany. Niedawno minister transportu Abbas Akhoundi stwierdził, że w ciągu dziewięciu kolejnych lat Iran będzie potrzebował aż 551 samolotów. W styczniu bieżącego roku linie lotnicze Iran Air i Airbus zawarły kontrakt na dostawę 118 maszyn.
Z drugiej strony pierwszy dzień po implementacji nowego porozumienia rozpoczął się od nałożenia przez Waszyngton nowych sankcji na przedsiębiorstwa i osoby fizyczne – dostawców technologii i materiałów dla państw trzecich z pominięciem oficjalnych kanałów dostaw. Przynajmniej pięć osób było stale związanych z nielegalnym dostarczaniem części potrzebnych do produkcji pocisków balistycznych w ramach irańskiego programu rakietowego. Ogółem do amerykańskiej czarnej listy dodano jedenaście podmiotów z siedzibami w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i chińskiej Republice Ludowej. Adam Szubin, podsekretarz do spraw terroryzmu i wywiadu finansowego w Departamencie Skarbu USA, wyraźnie stwierdził, że irańskie dążenia wbrew postanowieniom rezolucji Rady Bezpieczeństwa numer 2231 spotkają się z kolejnymi sankcjami.
W październiku ubiegłego roku przeprowadzono pierwszy test rodzimego pocisku balistycznego Emad, wersji pochodnej pocisku Shahab-3. Iran przeprowadził próby mimo ograniczeń nałożonych przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. Organ ten obwarował umowę Iranu z sześcioma mocarstwami zakazem pozyskiwania przez Teheran technologii rakietowych z jakiegokolwiek źródła poza oficjalnymi kanałami. Bezpośrednio po teście władze w Iranie zaznaczyły, że w przyszłości zlekceważą zakaz podejmowania jakichkolwiek działań, które wiązałyby się z uzyskaniem głowic nuklearnych do pocisków balistycznych, właśnie takich jak Emad.
Efektem było utrzymanie na globalnej liście sankcyjnej SDN (Specially Designated Nationals List) niektórych irańskich instytucji finansowych, w tym banków Ansar, Saderat, Saderat PLC i Mehr Iran. W mocy utrzymano sankcje związane ze wspieraniem terroryzmu, łamaniem praw człowieka i zakazem zakupu oraz prowadzenia badań nad pociskami balistycznymi. Unia Europejska również zdecydowała utrzymać te ograniczenia.
Dominujący wydźwięk ekonomiczny nowego porozumienia przyćmił skutki dyplomatyczne. W sierpniu 2015 roku po prawie czterech latach ponownie rozpoczęła funkcjonowanie brytyjska ambasada w Teheranie, zamknięta została po ataku protestujących w 2011 roku i decyzji reżimu ajatollahów o wydaleniu dyplomatów w reakcji na wsparcie Wielkiej Brytanii dla antyirańskich sankcji. Brytyjski minister spraw zagranicznych Philip Hammond oświadczył wówczas, że jest to wielki przełom i mimo że stosunki brytyjsko-irańskie poprawiały się stopniowo, to podpisanie porozumienia nuklearnego miało decydujący wpływ na wznowienie prac przez dyplomatów Jej Królewskiej Mości w Teheranie.
Słabe fundamenty
W styczniu przyszłego roku Barack Obama nie będzie już prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zmieni się władza wykonawcza, zmianie ulegnie również postrzeganie zawartego z Iranem porozumienia. Obecny amerykański prezydent twierdzi, że dyplomacja podjęła morderczy wysiłek i udało się doprowadzić do końca negocjacje z Iranem, powstrzymując to państwo przed wejściem w posiadanie broni nuklearnej. W przytoczonej na wstępie wypowiedzi ajatollah Chamenei nie podziela jednak zdania Amerykanina i większości przedstawicieli państw całego świata, którzy wypowiedzieli się na temat podpisanego porozumienia.
W decyzji o bezproblemowej implementacji postanowień nie przeszkodził nawet incydent w pobliżu wyspy Farsi w Zatoce Perskiej, na irańskich wodach terytorialnych. Jednostki marynarki Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej zatrzymały wówczas dwie amerykańskie jednostki patrolowe z załogami. 13 stycznia 2016 roku amerykański Departament Obrony wydał oświadczenie, w którym zaznaczył, że marynarka wojenna utraciła kontakt z dwiema niewielkimi jednostkami, które płynęły z Kuwejtu do Bahrajnu. Na krótko przed zerwaniem łączności dowódca zdążył zasygnalizować usterkę techniczną sprzętu i poinformować przełożonych o konieczności wpłynięcia na wody terytorialne Iranu w pobliżu wyspy Farsi. Wielkie mocarstwo po raz kolejny zostało upokorzone, gdy w sieci pojawiły się zdjęcia amerykańskich wojskowych rozbrojonych i przetrzymywanych przez żołnierzy Korpusu Strażników. Pod koniec stycznia ujawniono, że tego samego dnia w czasie operacji abordażu amerykańskich jednostek pływających irański dron wykonywał operację rozpoznawczą nad lotniskowcem USS Harry S. Truman na międzynarodowych wodach Zatoki Perskiej. Okręt miał wykonywać prowokacyjne manewry na morzu, zaś z jego pokładu startowały myśliwce. Demonstracja miała trwać około czterdziestu minut.
Niepewna przyszłość
Skala prowokacji sięgnęła zenitu, ale z kolei Waszyngton nie sięgnął po inne środki niż opisane wcześniej utrzymanie w mocy niektórych sankcji. Nie sposób jednak przewidzieć polityki zagranicznej w stosunku do Iranu tuż po wyborach w Stanach Zjednoczonych. Zacznijmy od tego, że zależna będzie od ich zwycięzcy. Jeżeli wygra Hilary Clinton, pokojowa koegzystencja obu państw będzie zagrożona. W niebezpieczeństwie byłyby również słabe fundamenty historycznego układu. 3 lipca 2015 roku w Dartmouth College Clinton powiedziała, że Iran stanowi egzystencjalne zagrożenie dla Izraela, najważniejszego sojusznika Stanów Zjednoczonych. Wyraziła nadzieję, że przyszłe porozumienie z państwem ajatollahów poważnie ograniczy program nuklearny, ale zachowała sceptycyzm, twierdząc że Iran i tak pozostanie źródłem wielu problemów. Przyczyna jest prozaiczna: Teheran nadal będzie wspierał terroryzm, w szczególności Hezbollah, którego zadaniem jest osłabianie rządów państwowych, w tym administracji amerykańskiej. Dla Clinton organizacją terrorystyczną jest również Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. Wypowiada się zdecydowanie, że w przypadku irańskiego ataku na Izrael Stany Zjednoczone powezmą wszelkie możliwe środki odwetowe, aby sojusznika obronić. – Chcę, aby Irańczycy wiedzieli, że jeśli zostanę prezydentem i w ciągu najbliższych dziesięciu lat dokonają agresji na Izrael, będziemy w stanie ich całkowicie zniszczyć – zakończyła Clinton.
Wiedeński układ nie znajduje zwolennika w drugim kandydacie na prezydenta. Donald Trump, przemawiając na ostatniej konferencji American Israel Public Affairs Committee w marcu 2016 roku, potępił porozumienie. – Największy na świecie sponsor terroryzmu dostaje 150 miliardów dolarów, zaś Stany Zjednoczone kończą z niczym – powiedział republikanin. Trump po dojściu do władzy będzie chciał zapobiec negatywnym skutkom decyzji Baracka Obamy, który odsunął w czasie problem irańskiego programu nuklearnego. Kandydat partii republikańskiej stwierdził, że największym problemem są terminy, które kiedyś zdejmą z Iranu ograniczenia, a wówczas świat będzie musiał zmierzyć się z państwem dysponującym przemysłową zdolnością do budowy broni nuklearnej. Iran nie wyzbył się chęci uzyskania broni nuklearnej i nie porzuci takich myśli. Świadczyć mają o tym chociażby testy pocisków balistycznych, które mają być zdolne do przenoszenia głowic nuklearnych. Iran po odbudowaniu gospodarki będzie jeszcze silniejszy, a wtedy powróci do programu nuklearnego.
Zdaniem Trumpa porozumienie z 14 lipca stanowi błąd, a z biegiem czasu okaże się, że uczyni Iran silniejszym. W podobnym tonie wypowiedział się 4 kwietnia podczas spotkania w La Crosse w stanie Wisconsin: przed przyszłym amerykańskim prezydentem stoi zadanie renegocjowania katastrofalnego porozumienia. Jedyne dobre rozwiązanie to podwojenia, a nawet potrojenie sankcji, co niechybnie zmusi Irańczyków do uległości. Trump ma odmienne zdanie niż Obama, krytykuje go za to, że nie potrafił odejść od stołu negocjacyjnego, ale upierał się przy osiągnięciu jakiegokolwiek porozumienia, nawet katastrofalnego. Układ z Iranem nie został ratyfikowany przez Kongres i nie stanowi prawa wewnętrznego, a więc nowy prezydent będzie mógł traktować go na zasadzie swobodności. Trump przekonuje, że z układem Obamy nie da się dalej żyć. Gdy już zasiądzie w Gabinecie Owalnym, postara się odwrócić bieg wydarzeń tak, aby zmarginalizować Teheran, z powrotem wpychając go do grona pariasów.
Bibliografia
Jordain Carney, Cruz wants delay in Iran review period because of 'side deals’, thehill.com, 31 lipca 2015 [dostęp 21 października 2016].
Saeed Kamali Dehghan, Sanctions against Iran lifted after compliance with nuclear deal, theguardian.com, 16 czerwca 2016 [dostęp 29 czerwca 2016 r.].
Saeed Kamali Dehghan, Iran releases Washington Post journalist Jason Rezaian in prisoner swap with US, theguardian.com, 16 stycznia 2016 [dostęp 28 czerwca 2016].
C. Eugene Emery Jr., Donald Trump says Iran military will have nuclear weapons as soon as enrichment limits expire, politifact.com, 24 marca 2016 [dostęp 21 października 2016].
Robin Emmott, Francesco Guarascio, Europe backs Iran nuclear deal in signal to U.S. Congress reuters.com, 20 lipca 2015 [dostęp 21 października 2016].
Thomas Erdbrink, Iranian Hard-Liners Say Nuclear Accord Crosses Their Red Lines, nytimes.com, 16 lipca 2015 [dostęp 21 października 2016].
Jeffrey Goldberg, Israeli Opposition Leader: Iran Deal Will Bring Chaos to the Middle East, theatlantic.com, 16 lipca 2016 [dostęp 21 października 2016].
Stephen Lendman, Hillary Clinton: “If I’m President, We Will Attack Iran… We would be Able to Totally Obliterate Them.”, globalresearch.ca, 5 lipca 2015 [dostęp 21 października 2016].
Dariusz Malinowski, W Iranie szybko rośnie produkcja ropy, wnp.pl, 17 kwietnia 2016 [dostęp 21 października 2016].
Andrew C. McCarthy, Does Trump Know What His Position on Obama’s Iran Deal Is? nationalreview.com, 28 kwietnia 2016 [dostęp 21 października 2016].
Carol Morello, Karen DeYoung, Historic deal reached with Iran to limit nuclear program, washingtonpost.com, 14 lipca 2015 [dostęp 21 października 2016].
Kasra Naji, Iran nuclear: Media ordered to be positive about deal, bbc.com, 26 lipca 2015 [dostęp 21 października 2016].
Laurence Norman, Jay Solomon, Tehran and West Agree on Parameters of Deal for Iran’s Nuclear Program, wsj.com, 2 kwietnia 2015 [dostęp 26 czerwca 2016].
David Sanger, and Michael Gordon, „Deal Reached on Iran Nuclear Program; Limits on Fuel Would Lessen with Time, nytimes.com, 14 lipca 2015 [dostęp 21 października 2016].
Somini Sengupta, U.N. Moves to Lift Iran Sanctions After Nuclear Deal, Setting Up a Clash in Congress, nytimes.com, 20 lipca 2015 [dostęp 21 października 2016].
Ishaan Tharoor, Donald Trump is right about tearing up the Iran deal — says a leading Iranian hard-liner, washingtonpost.com, 4 kwietnia 2016 [dostęp 21 października 2016].
Ayatollah Ali Khamenei criticises 'arrogance’ of the United States following nuclear deal, telegraph.co.uk, 18 lipca 2015 [dostęp 26 czerwca 2016].
British embassy in Tehran reopens four years after closure, bbc.com, 23 sierpnia 2015 [dostęp 21 października 2016].
Iran needs 551 airplanes by next 9 years: minister, tehrantimes.com, 22 czerwca 2016 [21 października 2016].
Joint Statement by EU High Representative Federica Mogherini and Iranian Foreign Minister Javad Zarif, eeas.europa.eu [dostęp 28 czerwca 2016].
Security Council, Adopting Resolution 2231 (2015), Endorses Joint Comprehensive Agreement on Iran’s Nuclear Programme, un.org [dostęp 27 czerwca 2016].
Verification and Monitoring in the Islamic Republic of Iran in light of UNSC Resolution 2231 (2015), isisnucleariran.org, 26 lutego 2016 [dostęp 21 października 2016].
zdjęcie tytułowe: Bundesministerium für Europa, Integration und Äusseres, Creative Commons Uznanie autorstwa 2.0