Mamy słuszne prawo narzekać na niezdecydowanie europejskich rządów w obliczu marszu Armii Czerwonej na zachód. Niemniej jednak, zauważmy, że opieszałość rządzących elit starali się nadrobić ciągnący pod polskie sztandary z najróżniejszych stron świata zaprawieni w bojach ochotnicy, spieszący ratować „wolność naszą i waszą”. Wśród nich znalazł się dwudziestojednoletni Kaarlo Sakari Kurko, zapalony żołnierz i nieprzejednany wróg bolszewizmu.
Młody wiarus
Pokolenie urodzonego 10 października 1899 roku Kaarla Kurko dorastało w atmosferze odradzającego się ducha narodowego, w którym coraz śmielej odzywały się głosy domagające się niepodległości. Rewolucja lutowa i październikowy bolszewicki zamach stanu zdestabilizowały sytuację wewnątrz Imperium Rosyjskiego, pogrążając kraj w otchłani wojny domowej. Tymczasem zdominowany przez konserwatystów fiński Senat ogłosił 6 grudnia 1917 roku deklarację niepodległości państwa fińskiego. Narodziny suwerennej Finlandii doprowadziły do rywalizacji pomiędzy niepodległościową prawicą a lewicą radykalizującą się na modłę bolszewicką.
W efekcie obie strony zaczęły tworzyć własne formacje zbrojne, potocznie zwane, zależnie od stron, Czerwoną bądź Białą Gwardią. Burzliwa sytuacja wewnętrzna i międzynarodowa doprowadziła do wybuchu z początkiem stycznia 1918 roku otwartej wojny domowej.
Energiczny i politycznie uświadomiony licealista z Pieksämäki przyłączył się do ochotniczych jednostek rządowych. W bratobójczych walkach z „czerwonymi” wspieranymi przez towarzyszy rosyjskich wyróżniający się młodzieniec osiągnął stopień starszego sierżanta. Zwycięska dla sił niepodległościowych, choć okupiona znaczną daniną bratniej krwi wojna zagwarantowała samostanowienie Kraju Tysiąca Jezior.
Ukształtowanemu ideowo antykomuniście, jakim stał się młody żołnierz, zapach prochu tak posmakował, że postanowił ruszyć w świat, aby dopomóc innym narodom wydostać się z czerwonego ucisku.
Syn Północy
Fiński rząd przychylnie odnosił się do kwestii dążącej do suwerenności Estonii, dlatego też przy życzliwym stosunku opinii publicznej rozpoczął rekrutację ochotników, mających wspomóc kształtujący się naród estoński w walce z rosyjskimi bolszewikami. Żądny wojennych przygód starszy sierżant jako jeden z pierwszych zgłosił się do formowanych przez pułkownika Hansa Kalma oddziałów określanych mianem „Synów Północy”.
Dzięki wydatnej pomocy zaprawionych w walce Finów armia estońska powstrzymała w styczniu 1919 roku siły bolszewickie, a przechodząc do kontrnatarcia, zdobyła między innymi Narwę. Finowie poza zasługami przy zdobyciu Narwy przysłużyli się również wspólnej sprawie, walcząc terenach zajętej przez oddziały estońskie północnej Łotwy. Wiosenna stabilizacja frontu umożliwiła częściowy powrót fińskich posiłków do ojczyzny, niemniej spora grupa, w tym Kurko, kontynuowała estońską kampanię, walcząc z Sowietami w okolicach Narwy.
Rozpoczęte w grudniu 1919 roku rozmowy nad traktatem pokojowym skłoniły niespokojnych Finów do poszukiwań kolejnej krainy żołnierskiego szczęścia.
Z ziemi estońskiej do Polski
W takich oto słowach wspominał po latach zarysowującą się nową szansę walki z wojującym komunizmem: „Wspaniałe wieści dochodzą z Polski! Słyszeliśmy, że marszałek Piłsudski i jego ukraińscy sojusznicy planują wielką ofensywę przeciw Rosji. Kto by nie chciał wziąć udziału w takiej historycznej kampanii? Ci z fińskich ochotników, którzy nadal przebywają w Estonii i Łotwie, są pełni entuzjazmu na myśl o nowej okazji do walki ze znienawidzonymi Moskalami, i to w Polsce, kraju znanym naszym przodkom. Musimy się dostać do Polski, to absolutnie konieczne”.
Pełen entuzjazmu żołnierz postanowił nie tracić czasu. Niestety zapał jego i jemu podobnych spotkał się z brakiem akceptacji ze strony rządowej, która świadoma kruchych podstaw niepodległości, absolutnie nie mogła sobie pozwolić na kolejną wojenną awanturę.
Jesienią 1919 roku do Warszawy przybył co prawda twórca armii fińskiej, generał Carl Gustaf Mannerheim, (spotkał się tam między innymi z Józefem Piłsudskim), ale jako że nie pełnił wówczas żadnych funkcji publicznych, jego wizyta nie przyniosła znaczących skutków, a rząd fiński wprowadził zakaz rekrutacji obywateli Finlandii w szeregi wojsk „białych”, co dotyczyło również zaciągu do Wojska Polskiego.
Mimo oficjalnych zakazów mieszania się Finów w sprawy rosyjskie znalazła grupa osób, która z różnych przyczyn chciała kontynuować antybolszewicką krucjatę. Na śmiałków czekały rozliczne trudności – legalna podróż morska do Gdańska była utrudniona przez fińskich konsulów w Rydze i Tallinie, którzy niechętnie przyznawali paszporty, doskonale znając rzeczywiste powody wyjazdu rodaków do Polski. Równie liczne trudności przedstawiała wizja podróży lądem. Granica polsko-litewska była, z powodu sporu o Wilno, zamknięta i pilnie strzeżona, z kolei pogranicze polsko-łotewskie stanowiło strefę wojenną, a sam Dyneburg znajdował się pod władzą sowiecką. Niemożność przybycia do Polski zorganizowaną grupą spowodowała, iż każdy ochotnik musiał na własną rękę (i kieszeń) szukać drogi do wymarzonej wojaczki.
Starszy sierżant Kurko nie marnował czasu. Granicę łotewsko-litewską przekroczył z pomocą poznanego w drodze Niemca, powracającego do domu z długiej rosyjskiej niewoli. W Kownie zetknął się z grupą „białych” Rosjan, którzy pomogli mu uniknąć litewskich pograniczników i szczęśliwie znaleźć się po polskiej stronie granicy. Gdy napotkał strzegących jej polskich żołnierzy, zadeklarował chęć walki z bolszewikami u ich boku. Polacy uwierzyli w szczere i pełne gorliwości słowa przybysza z dalekiej północy i pozwolili mu spokojnie jechać do Warszawy.
Pod rozkazami Batki Bałachowicza
Kurko dotarł do Warszawy w lutym 1920 roku, kiedy to na czas negocjacji polsko-sowieckich wstrzymano walki na froncie. Polska stolica stała się skupiskiem wszelkiej maści stronnictw politycznych narodów ciemiężonych przez bolszewicki reżim.
Już pierwszego dnia pobytu w stolicy Kurko spotkał dwóch rodaków, służących u twórcy „Ochotniczej Sprzymierzonej Armii” generała Stanisława Bułak-Bałachowicza, którego kwatera mieściła się w hotelu Savoy. Dowódca, weteran estońskiej wojny o niepodległość, miał wyrobione wysokie mniemanie o fińskich ochotnikach, dlatego z wielką chęcią witał ich w swojej jednostce. Młody Fin nie zamierzał długo się zastanawiać i śladem ziomków zaciągnął się do formowanej w Brześciu nad Bugiem dywizji ochotniczej. Skierowano go do oddziału konnego zwiadu i awansowano do stopnia porucznika.
W składzie sił Bałachowicza znajdowała się fińska kompania pod dowództwem majora Stenberga i porucznika Hagmana, zaś większość jej żołnierzy stanowili weterani walk z bolszewikami. Jak wspomina w swych relacjach sam Kurko, liczba Finów wynosiła osiemdziesięciu, w tym trzynastu oficerów. Z czasem sięgnęła dwustu żołnierzy, w zdecydowanej większości zwerbowanych z oddających się w niewolę jeńców z rozbitych formacji Armii Czerwonej. Sam szef sekcji wywiadu Sulo Nykänen wizytował obozy jenieckie, nakłaniając rodaków do zaciągu w szeregi armii sprzymierzonej.
Reprezentacja fińska w szeregach sił propolskich stanowiła pełną paletę ludzkich charakterów, zaś najliczniejszą grupę stanowili mężczyźni kochający wojaczkę, tacy jak porucznik Kurko.
Z nadejściem kwietnia 1920 roku oddziały generała Bułak-Bałachowicza wyruszyły w pole. Kurko w warunkach frontowej niedoli wykazywał znaczny entuzjazm, a przystosowaniu do nowych warunków z pewnością pomogło to, że sposób prowadzonej walki nie odbiegał od realiów poprzednich kampanii. Ze znacznym dystansem w późniejszych wspomnieniach odnotowuje relacje o bolszewickim terrorze i cierpieniach ludności, nie pomijając akcji odwetowych ze strony polskiej – rozstrzeliwań agentów Czeki bądź czerwonych komisarzy.
Nie ucieka od odpowiedzialności i przedstawia okropności wojny ze swoim udziałem.
W ogniu wojny nie zatracał się – poruszał go los pomordowanych, zgwałconych i wygnanych. W strefie przyfrontowej pomógł Ukraińcom – dwóm kobietom i chłopcu – dotrzeć do siedziby Czerwonego Krzyża, zaś pewnego razu w tłumie uchodźców odnalazł rodaczkę, wdowę po „czerwonym” fińskim oficerze, która przedarła się na polską stronę. Czując się zobowiązany do pomocy, zaopatrzył ją w pieniądze i żywność, która pozwoliła kobiecie dotrzeć do Warszawy i rozpocząć tam nowe życie.
Służba w dywizji Bałachowicza nie przeszkadzała mu też krytycznie wyrażać się o białoruskim ruchu narodowym. Z miesiąca na miesiąc, obserwując postępującą apatię działaczy i brak zrozumienia ze strony ludu, tracił wiarę w ideę niepodległej Białorusi, którą podsumował jako „iluzję i sen, które istniały tylko w głowach kilku patriotów, pełnych oddania, ale bezsilnych”. Wraz z upadkiem nadziei co do sprawy białoruskiej rósł jego szacunek względem Polaków, u których doceniał potencjał duchowy i materialny niezbędny do przeciwstawienia się agresywnemu sąsiadowi. Nie mógł się dość nachwalić polskiej organizacji i hartu ducha, podziwiał dyscyplinę i umiejętności polskich towarzyszy broni. Podziwiał też marszałka Piłsudskiego, którego zobaczył w powozie na ulicy Marszałkowskiej w czasie urlopu spędzonego w Warszawie.
Dywizja generała Bałachowicza podczas wielkiej kontrofensywy znad Wisły toczyła zacięte walki z bolszewicką kawalerią w okolicach Lublina. Wspomnienia Kurko oddają przejmujący obraz pola bitwy, gdzie żołnierz usiłuje strach stłumić wódką. W relacjach porucznik odsłania naturę żądnego adrenaliny żołnierza, którego „karabin maszynowy miarowo trajkotał, posyłając ludzi Budionnego na spotkanie z ich przodkami”.
Po powstrzymaniu sowieckiego marszu na zachód fińscy ochotnicy Bałachowicza 26 września wzięli udział śmiałym manewrze mającym na celu wyzwolenie Pińska.
Zawarty w październiku rozejm polsko-sowiecki nie zniechęcił Bułak-Bałachowicza do porzucenia walki o wolną Białoruś. Kurko i jego rodacy pozostali w dywizji uczestniczyli w rajdzie na Mozyrz i w bitwie nad Prypecią, gdzie Sowieci rozbili ich zasadnicze oddziały, po czym niedobitki musiały się salwować ucieczką na polską stronę granicy.
Rozbrojenie przez nie tak dawnych sojuszników nie zakończyło antybolszewickiej krucjaty fińskich wiarusów – wstąpili do ochotniczej Rosyjskiej Ludowej Armii „białego” generała Peremykina, który po rozejmie polsko-sowieckim postanowił kontynuować walkę z komunistami, starając się przebić przez Ukrainę do armii Wrangla. Zuchwałe przedsięwzięcie nie miało szans – Kurko wspominał ze zgrozą, jak wielu żołnierzy zwracało się przeciwko zwierzchnikom, przechodząc na stronę czerwonych już w pierwszej bitwie. Kurko z pobratymcami zdołał schronić się za rumuńską granicą.
Od wojaka do literata
Z końcem 1920 roku dzielny wojak wrócił do ojczyzny, gdzie nie potrafił się odnaleźć w cywilnym życiu. Żądza żołnierskiej przygody przyodziała go w mundur Legii Cudzoziemskiej, w którym spędził dziesięć lat, służąc w fortach Afryki Północnej i Indochin. W 1931 roku poczuł się żołniersko spełniony i postanowił w końcu się ustatkować. Po powrocie do ojczyzny podjął funkcję kierownika w akademickim biurze ds. cyrkulacji powietrza (1936–1937) i szefa Departamentu Organizacji Obrony Cywilnej w latach 1938–1942.
Gdy zamienił karabin na pióro, rozpoczął udaną karierę pisarską. Wspomnienia z wojny polsko-bolszewickiej zamieścił w książce „Z Polakami przeciw bolszewikom”, które pierwsze wydanie ukazało się w 1933 roku, drugie zaś tuż przed wybuchem II wojny światowej. W wspomnieniach z kampanii polskiej poruszył wiele istotnych a zapomnianych kwestii, dotyczących chociażby historycznego znaczenia bitwy warszawskiej i honorowego długu Europy wobec Polski, która ocaliła osłabiony Stary Kontynent przed czerwoną zarazą, a u końca lat 30. XX wieku znalazła się w trudnej sytuacji geopolitycznej. Jego prywatne archiwum spłonęło w trakcie radzieckich nalotów na Helsinki w 1944 roku, niemniej i po wojnie Kurko kontynuował działalność pisarską, którego dorobkiem stało się czternaście książek zawierających jego wojenne doświadczenia.
Porucznik Kaarlo Sakari Kurko dożył początku rozpadu systemu z którym walczył nieprzejednanie całą młodość – zmarł 20 czerwca 1989 roku w Helsinkach w sędziwym wieku dziewięćdziesięciu lat.
Bibliografia:
Jussi Jalonen „Przypadki porucznika Kurko”, Tygodnik Powszechny, 12.08.2008
Pantalejmon Simanskij, Kampania białoruska Rosyjskiej Armii Ludowo-Ochotniczej gen. S. Bułak-Bałachowicza w 1920 r., w: „Bellona”, t. XXXVII, 1931 Zbigniew Karpus, Wschodni Sojusznicy Polski w wojnie 1920 roku. Oddziały wojskowe ukraińskie, rosyjskie, kozackie i białoruskie w Polsce w latach 1919-1920, Toruń 1999.