Główne siły armii rosyjskiej skoncentrowane były na umocnionej linii Liaojung-Mukden w Mandżurii, co było spowodowane porażkami odniesionymi w dotychczasowych walkach. Siły rosyjskie w tym rejonie dowodzone osobiście przez generała Kuropatkina liczyły ok. 180.000 żołnierzy dysponującymi 673 działami, z tego jednak ok. 40 % sił znajdowało się w odwodach. Siły japońskie (dowódca marszałek I. Oyama) liczyły łącznie ok. 130.000 żołnierzy dysponującymi 464 działami.
Dalsze klęski armii rosyjskiej – Liaojang (30.08. – 03.09.) (lipiec-wrzesień 1904 rok)
Generał Kuropatkin zamierzał podjąć natarcie w kierunku południowym, aby ponownie przyjść z odsieczą odciętemu Port Artur. Wykorzystując bierność rosyjskiego dowództwa, które nie mogło zdecydować się na przejście do działań zaczepnych, Japończycy z całą konsekwencją przygotowywali się do uderzenia, wszystkimi siłami (1,2 i 4 Armia). W drugiej połowie sierpnia byli już całkowicie gotowi i marszałek Oyama uznał, że nastąpiła pora, by przełamać główny front rosyjski pod Liaojangiem. W ten sposób doszło do kolejnej, największej z dotychczasowych, 5 dniowej i krwawej bitwy.
Japończycy rozpoczęli 30.08.1904 roku ogólne natarcie na 30 kilometrowym froncie. Działania 1 Armii japońskiej (dowódca gen. T. Kuroki) nie miały większego powodzenia, ale nagłe cofnięcie przez Kuropatkina 10 Korpusu na zapasowe pozycje zachwiało obroną rosyjską. Powodzenie 2 Armii japońskiej (dowódca gen. Y. Oku) zmusiło siły rosyjskie do odwrotu. W nocy na 31.08. 1 Armia japońska sforsowała rzekę Tajcy-ho przy zupełnej bierności wojsk rosyjskich i odrzuciła zajmujący w tym rejonie stanowiska 17 Korpus rosyjski. Generał Kuropatkin w obliczu zagrożenia własnego lewego skrzydła zdecydował się skierować główne uderzenie przeciwko 1 Armii japońskiej i wycofał w tym celu część sił z frontu południowego.
Energiczne prowadzone natarcie 2 i 4 Armii (dowódca gen. M. Nodzu) uniemożliwiło generałowi Kuropatkinowi wykonanie tego ambitnego zamiaru. 03.09. dowództwo rosyjskie obawiając się całkowitego okrążenia grożącego ze skrzydeł nakazał ogólny odwrót na Mukden. Wyczerpane dotychczasowymi działaniami wojska japońskie nie ścigały wojsk rosyjskich. Straty w ludziach po obu stronach były znaczne. Rosjanie w 5 dniowych walkach stracili ok. 19.000 ludzi (zabici, ranni i jeńcy), straty japońskie były nieco większe – ok. 24.000 ludzi.
Bitwa pod Liaojang była zaciekła i zażarta przybierając początkowo pomyślny obrót dla Rosjan. Jednak dowództwo rosyjskie wykazało się ponownie brakiem konsekwencji w działaniu i całkowitą niekompetencją. Kuropatkin nie wykorzystał sprzyjającej sytuacji i trochę się zagubił w nadto zawiłych kombinacjach strategicznych. Armia rosyjska musiała się cofnąć w kierunku Mukdenu i zajęła kolejne stanowiska obronne nad rzeką Szahe.
Wątek polski – Roman Dmowski i Józef Piłsudski w Japonii
Do Japonii w lipcu 1904 roku przybyli dwaj specjalni wysłannicy PPS – Józef Piłsudzki i Tytus Filipowicz, którzy 10.07. w Tokio rozpoczęli rozmowy z japońskimi władzami wojskowymi. Od maja przebywał już tam przywódca endeków Roman Dmowski. Japońską podróż polskich przywódców politycznych poprzedzały poufne rozmowy w ambasadach Japonii w stolicach europejskich i w USA. Dla przywódców PPS z Piłsudskim na czele wybuch wojny rosyjsko-japońskiej i zarysowująca się realnie możliwość klęski militarnej Rosji zdawała się stwarzać szansę dla wywołania na ziemiach polskich powstania zbrojnego.
W rozmowach z japońskimi władzami wojskowymi delegaci PPS chcieli uzyskać w Tokio konkretną pomoc dla takiego powstania w postaci broni i wsparcia finansowego. Rozważano także możliwość utworzenia w Japonii legionu polskiego z jeńców Polaków wziętych do niewoli z armii rosyjskiej. W efekcie rozmowy nie były bardzo obiecujące. Japończycy zgodzili się na niewielkie wsparcie pieniężne na zakup broni w zamian za informacje o ruchach wojsk rosyjskich na zapleczu.
[podpis] Roman Dmowski[/podpis]
W pewnym stopniu zaważyło na tym równolegle podjęte działanie Romana Dmowskiego, który przyjechał do Tokio we wręcz odmiennym celu – przekonania Japończyków, iż próby wyzyskania Polaków w akcjach dywersyjnych na zachodnich granicach Rosji bardzo drogo kosztowałyby Polskę, a Japonii nic by nie przyniosły zostałyby, bowiem krwawo stłumione przez Rosjan, najpewniej przy pomocy Niemiec, natomiast groźba takiego powstania będzie stale wiązała duże siły rosyjskie. R. Dmowski przebywał w Japonii 10 tygodni, zostawił dwa obszerne memoriały i odwiedził obóz jeńców polskich. Obaj politycy – R. Dmowski i J. Piłsudzki spotkali się w Tokio osobiście i przeprowadzili długotrwałą rozmowę, w której nie doszli do porozumienia. Dmowski m.in. powiedział Piłsudzkiemu: „Oczerniać was tu nie będę, ale będę wam przeszkadzał”.
Walki nad Szahe (Sza-ho) – „bitwa straconych okazji” (05-17.10.) (październik 1904 rok)
Wkrótce po bitwie pod Liaojang siły armii rosyjskiej na Dalekim Wschodzie zostały poważnie wzmocnione przybyłymi w końcu z europejskiej części Rosji znacznym posiłkom, które zniwelowały dotychczasowe ubytki i straty w szeregach i powiększyły jeszcze stan osobowy do ok. 200.000 żołnierzy i 758 dział. Siły japońskie stojące naprzeciw, również zostały wzmocnione i uzupełnione i liczyły ok. 170.000 żołnierzy oraz 648 dział. Rosyjskie naczelne dowództwo pokrzepione znacznymi posiłkami przybyłymi z głębi kraju zdecydowało się, po raz pierwszy w tej przegrywanej wojnie, na bardziej stanowcze i energiczne działania. Chciano w ten sposób zmazać hańbę dotychczasowych porażek i odwrotów i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Opracowano dość śmiały, odważny i ambitny plan ofensywy, który przy zdecydowanym i konsekwentnym dowodzeniu rokował szansę na powodzenie.
Planowano przystąpić do działań ofensywnych atakując prawe skrzydło sił japońskich, obsadzone przez siły 1 Armii dowodzonej przez generała T. Kuroki. Atak przeważającymi siłami miał doprowadzić do przełamania pozycji japońskich na tym odcinku i do ich oskrzydlenia, a przy sprzyjających okolicznościach do całkowitego ich okrążenia. Doprowadzić to miało do odwrotu reszty wojsk japońskich na południe, co miało w rezultacie doprowadzić do uzyskania ponownego połączenia lądowego z odciętym Port Artur. Z końcem września wojska rosyjskie przystąpiły do realizacji opracowanego planu strategicznego. Jednak wojska japońskie zajmowały dość dogodne pozycje obronne. Generalny atak rosyjski zapoczątkowany został 05.10, co doprowadziło do kolejnej, jeszcze bardziej zaciętej i krwawej, bo 13 dniowej bitwy nad rzeką Szahe (05-17.10.1904).
Początki rosyjskiego natarcia były obiecujące. Znajdująca się na prawym skrzydle 1 Armia japońska znalazła się w poważnych opałach i w pewnym momencie groziło jej nawet oskrzydlenie. Ale dzięki sprawnemu dowodzeniu udało się zażegnać to zagrożenie. Marszałek Oyama chcąc złagodzić nacisk przeciwnika na swym prawym skrzydle postanowił przejść do kontrnatarcia na rosyjskie centrum, które nastąpiło 13.10. Rozgorzały na tym kierunku zacięte walki, a generał Kuropatkin z uwagi na rosnący napór japoński w centrum zaniechał dalszych uderzeń na jego prawą flankę.
Obie strony: japońska w centrum, a rosyjska na prawym skrzydle usiłowała w dniach 16-17.10 ponownie dokonać przełamania, ale bez rezultatu. Dzień później walki zamarły, zarówno Rosjanie jak i Japończycy byli już wyczerpani. W wyniku tych walk część sił japońskich została zmuszona do opuszczenia zajmowanych do tej pory pozycji.
Bitwa nad Szahe okazała się najkrwawszą z do tej pory przeprowadzonych batalii w tej wojnie, pochłonęły po obu stronach dziesiątki tysięcy ofiar. Przy czym znacznie większe straty poniosła atakująca strona rosyjska – 40.000 ludzi, o połowę mniejsze straty ponieśli Japończycy – 20.000. Wojska rosyjskie mimo brawury i poświęcenia żołnierzy nie osiągnęły postawionego im zadania, dowództwo rosyjskie wykazało się w tych zmaganiach dość sprawną organizacją i kierowaniem. Było to jednak za mało, aby odnieść zamierzony sukces. Generał Kuropatkin opracowując ambitny plan ofensywy nie wykorzystał wszystkich jego walorów i w trakcie zaciętych zmagań, nie wykazał się dostatecznie silną wolą, aby go do końca zrealizować. Ponownie górę wzięło jego niezdecydowanie i nie wykorzystał w bitwie wszystkich dostępnych mu sił, które trzymał w defensywie. Tym samym po raz kolejny upadła próba odsieczy Port Artur.
Rosjanie uważali się za zwycięzców, choć biorąc jej końcowe rezultaty należy przyjąć, że pozost
ała ona nierozstrzygnięta. Zwycięstwo było tylko lokalne i taktyczne, strategicznie rzecz ujmując była ona jednak kolejną porażką, bowiem nie osiągnięto w niej żadnych korzyści. Twierdza Port Artur nadal była odcięta i oblężona. Nadchodziła pora jesienna i zimowa i operacje lądowe na większą skalę na froncie mandżurskim musiały ulec zawieszeniu. Tuż po zakończeniu walk nad Szahe, admirał Aleksiejew ustąpił ze stanowiska głównodowodzącego, a naczelne dowództwo objął po nim generał Kuropatkin.
Dalsze działania morskie – bitwy na Morzu Żółtym (28.07. i 10.08.) i w Cieśninie Koreańskiej (01.08.) (lipiec-sierpień 1904)
Nowy (od maja 1904 roku) naczelny dowódca rosyjskiej floty na Dalekim Wschodzie wiceadmirał Skrydłow rezydujący we Władywostoku nie miał dość sił i środków będących w jego dyspozycji, aby moć prowadzić bardziej aktywne i zdecydowane działania morskie przeciw Japonii. Większa bowiem część floty przebywała w zablokowanym Port Artur, a tym samym jej dość znaczna siła bojowa pozostawała bezużyteczna. Aby zmienić taką sytuację postanowiono dokonać deblokady bazy, aby w ten sposób umożliwić przejście tych sił do bazy we Władywostoku, która w wyniku znacznego oddalenia od bezpośredniego teatru działań wojennych, była mniej narażona ze strony floty japońskiej. W wyniku połączenia wszystkich sił w jednym miejscu można było pokusić się o bardziej efektywne i stanowcze działania przeciw liniom żeglugowym przeciwnika.
Aby zrealizować te plany postanowiono siłami stacjonującymi we Władywostoku dokonać dalekiej dywersji, która miała ułatwić okrętom z Port Artur przerwanie blokady i dotarcie do Władywostoku. Obie operacje miały być zsynchronizowane czasowo, czego jednak nie udało się zrealizować, z uwagi na wadliwą łączność i niekompetencje dowództwa rosyjskiego, głównie ze strony dowódcy eskadry zablokowanej w Port Artur. Admirał W. Witheft nie czekając na ustalenie wspólnego terminu rozpoczęcia akcji, wydał 28.07. stojącym w bazie okrętom rozkaz opuszczenia portu. Niedługo po opuszczeniu bazy okręty rosyjskie zostały dostrzeżone przez patrolujące rejon lekkie okręty japońskie, które zaalarmowały natychmiast o tym fakcie główne siły floty admirała Togo, który nie zwlekając wydał sygnał do ataku. Admirał rosyjski na widok zbliżających się sił japońskich obawiając się o los własnych jednostek zrezygnował z dalszego rejsu. Wkrótce wywiązała się walka, która z uwagi na lękliwą i kunktatorską postawę rosyjskiego dowództwa nie trwała długo. Eskadra rosyjska czym prędzej zawróciła do Port Artur.
Krążowniki „Rossija”, „Gromoboj” i „Riurik” pod dowództwem kontradmirała K.P. Jessena wyszły 30.07. z Władywostoku, aby pomóc w przedostaniu się blokowanej w Port Artur eskadrze rosyjskiej do Władywostoku. Cała akcja nie miała już większego sensu, ale jeszcze o tym nie wiedziano. 01.08. rosyjska eskadra niespodziewanie napotkała silny zespół japoński wiceadmirała H.
Kamimury (4 pancerniki i 2 lekkie krążowniki). W obliczu zdecydowanej przewagi przeciwnika, okręty rosyjskie uchylały się od zdecydowanej walki, tym bardziej, że już na wstępie starcia został ciężko uszkodzony ” Riurik”, który wkrótce pozostał osamotniony na placu boju. Po mężnej i bohaterskiej walce, w której poległa większość załogi, ciężko uszkodzony okręt został zatopiony przez resztę ocalałej załogi. Pozostałe dwa krążowniki dotarły 03.08. z powrotem do Władywostoku.
Ponieważ od sierpnia wzmógł się napór wojsk japońskich atakujących Port Artur, który był już ostrzeliwany przez japońską artylerię lądową, co groziło zniszczeniem stojących w porcie okrętów, admirał W. Witheft postanowił ponownie przełamać blokadę i przejść do Władywostoku. 10.08. eskadra rosyjska (6 pancerników, 4 krążowniki, 8 torpedowców) wyszła w morze, kierując się na południe, aby po okrążeniu Płw. Koreańskiego podążyć do Władywostoku. Tak jak za poprzednim razem, manewr ten spostrzegły patrolujące jednostki japońskie, a te niezwłocznie powiadomiły siły główne admirała Togo, który na czele 4 pancerników i 12 krążowników przystąpił do akcji zaczepnej. Rozpoczęła się kilkugodzinna walka artyleryjska, w jej trakcie od celnych japońskich pocisków zginął admirał Witheft wraz z całym sztabem, a sam okręt flagowy rosyjskiej eskadry został uszkodzony. To przesądziło o rezultacie bitwy, dowództwo po poległym dowódcy przejął admirał P.P. Uchtomski, który z uwagi na zamieszanie i chaos w szyku rosyjskich okrętów i na narastający napór ze strony japońskiej zrezygnował z przerwania blokady i zawrócił do bazy w Port Artur, przy czym część okrętów uległa rozproszeniu. Rosjan przed ostateczną zagładą uratowały zapadające ciemności.
Do Port Artur wróciło ostatecznie 5 pancerników, 1 krążownik i 3 torpedowce. Pancernik „Cesarewicz” został internowany w Cingtao, krążownik „Askold” internowano w Szanghaju, a krążownik „Diana” w Sajgonie. Krążownik „Nowik”, ścigany 10 dni przez Japończyków, wyrzucił się ostatecznie na brzeg Sachalinu. Internowane zostały też 4 torpedowce a piąty wpadł na minę i zatonął. W rezultacie eskadra rosyjska przestała odgrywać istotną rolę bojową, bowiem po powrocie do bazy stała w niej niemal bezczynnie. Stopniowo wymontowywano z okrętów coraz więcej dział oraz wyokrętowano marynarzy, aby użyć ich do obrony twierdzy od strony lądu. Był to powolny, ale nieunikniony koniec rosyjskiej eskadry, a jej dalszy los był już całkowicie związany z lądową obroną Port A