Nie tylko Kania i Mizzi. Miłosne przygody Polaków w służbie c.k. armii
Któż nie pamięta sceny przy fortepianie z filmu „C.K. Dezerterzy” Janusza Majewskiego? Któż wraz z Józefem Szwejkiem nie udał się na łazęgę po sanockich burdelach w poszukiwaniu podporucznika Duba? Takie rzeczy nie uchodzą uwadze. Dziś „momenty” w kinie, teatrze czy literaturze na nikim nie robią większego wrażenia, tym bardziej jeśli dzieła są osadzone we współczesności. O czym myślimy, gdy zestawiamy pojęcia „erotyzm/erotyka” i „początek XX wieku”? Pruderia? Przyzwoitka? Barchany? Ludzie „tego” nie robili, a już na pewno nie dla przyjemności? Że o domach publicznych pisał tylko degenerat Hašek?