Pokojowe status quo

„Ma Pan bardzo ładną mapę Afryki. Jednak na mojej mapie Afryki widać co innego. Na wschodzie leży Rosja, na zachodzie mamy Francję. A my jesteśmy pośrodku. To, proszę Pana, jest moja mapa Afryki”

Tak w roku 1888 ówczesny kanclerz Rzeszy Niemieckiej Otto von Bismarck tłumaczył położenie Niemiec badaczowi czarnego kontynentu i podróżnikowi, Wolfowi. Wolf nie przyszedł do kanclerza na korepetycje z geografii – jak wielu innych poszukiwaczy przygód chciał nakłonić „żelaznego kanclerza” do większego zaangażowania Niemiec w Afryce.

Czy „żelazny kanclerz” Otton von Bismarck nie miał pojęcia o geografii? Oceniał Świat realistycznie – daleko mu było do zachwytu czarnym kontynentem, który ogarnął wtedy podróżników, misjonarzy i przedsiębiorców. Kanclerz był przekonany, że Rzeszy nie potrzebne są problemy w Afryce, skoro w bezpośrednim sąsiedztwie ma ich wystarczająco dużo.

Druga Rzesza Niemiecka swojego istnienia nie rozpoczęła z dyplomatyczną kart blanche – żadne z mocarstw nie zareagowało na nowego sąsiada z wielkim optymizmem.

Po pierwsze, Cesarstwo powstało na zasadzie „krwi i żelaza” czyli jako efekt trzech zwycięskich wojen prowadzonych w tym celu przez Prusy – z Danią o Szlezwik, z Austrią o kształt państwa niemieckiego i wreszcie z Francją o być albo nie być. Wojna niemiecko – francuska 1870/71 została tak naprawdę sprowokowana przez Prusy i miała największe konsekwencje międzynarodowe.

Dobrze zorganizowana armia pruska szybko rozprawiła się z Danią i Austrią. Jednak aby pokonać Francje, konieczne było oblężenie i obstrzeliwanie Paryża, przy czym Prusy zaskoczyły Europę nie tylko sprawną machina wojenną. Kampania zakończyła się klęską Francji a inne mocarstwa z niepokojem przyglądały się, z jaką brutalnością Prusy rozprawiają się z Francuzami. Dodatkowym poniżeniem dla Francuzów był teatralny finał tej wojny w styczniu 1871 – musieli się przyglądać jak niemieccy książęta proklamują w sali lustrzanej Wersalu Rzesze Niemiecką. Ponadto ustalono, że Francja zapłaci nowemu państwu ogromne kontrybucje w wysokości 5 miliardów franków i zrzeknie się dwóch prowincji – Alzacji i Lotaryngi. Były to twarde warunki, zwłaszcza, że pięć lat temu pokonaną Austrię potraktowano bardzo pobłażliwie.<>
Po drugie, w samej Europie nie brakowało antagonizmów. Poprzednik Cesarstwa, Związek Niemiecki, przez 50 lat swojego istnienia nie mieszał się w sprawy międzynarodowe, podobnie jak Prusy. Czasy powstania II Rzeszy Niemieckiej to początek rywalizacji głównych mocarstw europejskich o wpływy na świecie i o kolonie. Ponadto Rosja i Austria konkurowały ze sobą o wpływy na Półwyspie Bałkańskim. Pojawienie się nowego, dużego państwa musiało więc zaniepokoić inne kraje, w których zadawano sobie pytanie, czy aby Niemcy nie będą miały apetytu na włączenie się do wyścigu globalnego.

Cesarstwo powstało w miejscu, gdzie przez kilkaset lat były niezależne państewka oraz księstwa feudalne, które co najwyżej były zajęte wojnami między sobą i które często powiązane były z innymi mocarstwami europejskimi. Od końca Wojny Trzydziestoletniej w 1648 brakowało tutaj jednolitego, silnego organizmu państwowego i narodowego. Nawet Prusy Fryderyka II nigdy nim nie były. Stworzył je właśnie Bismarck. Było to państwo spóźnione, wpierw zakompleksione i nie znające swojego miejsca w „koncercie mocarstw”.

Inne państwa jednak nie miały wątpliwości do tego, jak oceniać nowego sąsiada. Przebieg kampanii francuskiej obnażył militarną oraz polityczną potęgę nowej Rzeszy, która z dnia na dzień stała się najsilniejszym państwem na kontynencie.

Największe wątpliwości zgłaszała Anglia, jednak obawy wypowiadane przez polityków na Wyspach mówiły to, co myślano w każdej stolicy europejskiej. Londyn ostrzegał przed nowym niemieckim „despotyzmem, który wyniósł się na zgliszczach pokonanej Francji.”( Robert Peel, młodszy) Zapowiadał on również, że następnym łupem Bismarcka stanie się Holandia a potem oczywiście Wielka Brytania. Z całą pewnością Bismarck myślał o ataku – tyle że w odwrotnym kierunku. Prześladował go koszmar „antyniemieckiej koalicji” która miała grozić Niemcom od czasów Wojny Siedmioletniej. <>
Głównym problemem dyplomacji niemieckiej w pierwszych latach istnienia cesarstwa pozostawała Francja. Bismarck zdawał sobie sprawę z tego, że Francji wszechobecna jest chęć wzięcia odwetu (dosłownie Revanchismus) i że kraj ten prędzej czy później upomni się o te 2 prowincje, których utraty nigdy nie zaakceptował. „Nigdy nam nie wybaczą naszego zwycięstwa” straszył kanclerz generałów i wcale się mylił.

Francja szybko spłaciła wysokie kontrybucje i już w 1872 wprowadziła ogólną służbę wojskową. Kiedy w 1875 parlament francuski uchwalił ustawę o odbudowaniu sił zbrojnych, w Berlinie dzwoniono na alarm. „Czy wojna jest przewidywana” pytał autor w słynnym artykule, od którego zapożyczono nazwę do kampanii propagandowej, którą miała przygotować Niemców do wojny. W Niemczech publicznie debatowano nad przeprowadzeniem ataku prewencyjnego, przy czym sam Bismarck z jednej strony lał wodę na młyny nacjonalistów, a drugiej strony hamował generalicje. Dziś wiadomo, że kanclerz bluffował a kryzys i tak zażegnano nie Berlinie, a w Moskwie. Car Aleksander II dał wszystkim do zrozumienia, że na następną wojnę niemiecką się nie zgodzi i że nie wyklucza interwencji po stronie Francji. Podobne sygnały nadeszły również z Londynu.

To pokazało, w jak nie komfortowej sytuacji znajdowała się Rzesza – zarówno politycznej jak i geograficznej. Rosja i Anglia wyznaczyły granice jej działania – o dalszym osłabieniu Francji nie mogło być mowy. Był to zimny prysznic dla nowego państwa. Ponadto Bismarck w tym incydencie znalazł potwierdzenie tezy o koalicji zagrażającej Niemcom.

Po tym, jak idea wojny prewencyjnej spaliła na manowcach, dyplomacja niemiecka zmieniła taktykę. Bismarck nie spuszcza wzroku z Francji – jego celem jest teraz odizolowanie Francji. od innych mocarstw, szczególnie od Rosji i ogólne uspokojenie nastrojów Europie. Stara się również zmotywować Francje do zaangażowania w Afryce Północnej, aby tam stała się rywalką Anglii. Sama Rzesza Niemiecka, jak oznajmia kanclerz, należy do Państw „usatysfakcjonowanych” (dosłownie saturiert) Oznaczało to, że Niemcy nie mają żadnych roszczeń ani w Europie, ani nigdzie indziej na świecie.

Ten kurs wynikał z wniosków, jakie Bismarck wyciągnął z pierwszych pięciu lat istnienia Rzeszy. Wiedział że powstanie Cesarstwa Niemieckiego poważnie zachwiało systemem europejskim ustalonym jeszcze na kongresie wiedeńskim w 1815. Dziś wiadomo, że proklamacja Rzeszy wyznaczyła kres układowi polegającemu na równowadze sił między mocarstwami. Jednak w 1871 Bismarck łudził się że w systemie, zwanym pospolicie równowaga sił, jest jeszcze miejsce dla Cesarstwa Niemieckiego. Utopia? Tak widzimy to teraz, kiedy znamy wydarzenia po 1890 r., kiedy polityka zagraniczna Cesarstwa stała się nieobliczalna i Niemcy pędziły pełna parą w kierunku katastrofy. Jednak w roku 1871 wszystko było możliwe, jeżeli Rzesza nie stworzy poczucia zagrożenia dla innych graczy na międzynarodowej scenie politycznej i zacznie wchodzić innym w paradę. W tym celu Bismarck od 1875 r. chciał uprawiać umiarkowaną politykę zagraniczną, której głównym założeniem było utrzymanie pokojowego status quo na kontynencie.

Konkurencja mocarstw

Najważniejszym partnerem, przynajmniej na początku, była Rosja. W latach 1866 oraz 1870/1871, kiedy Prusy czyniły najważniejsze kroki ku państwu niemieckiemu, Rosja zachowała się neutralnie. Rzesza Niemiecka nawiązywała do historycznych tradycji przyjaźni prusko- rosyjskiej i dała temu wyraz podczas konferencji w Londynie w styczniu1871, gdzie podczas obrad na temat neutralności Morza Czarnego Bismarck poparł Cara, kiedy ten, z resztą wykorzystując zamieszanie wywołane wojną we Francji, oznajmił, że Rosja uznaje traktat paryski z 1855 za historię. W rezultacie uczestnicy konferencji (Anglia, Niemcy, Francja, Austrio -Węgry, Turcja i Włochy) zaaprobowali posunięcia rosyjskie i w marcu 1871 podjęto uchwałę o odrzuceniu artykułów traktatu ograniczających prawa Rosji. Odtąd Rosjanie mieli prawo posiadania floty wojennej na Morzu Czarnym oraz wznoszenia obiektów wojskowych na wybrzeżu czarnomorskim, co też uczynili.

Można powiedzieć, że dobre stosunki do caratu była jedną z cech pruskich przeniesionych z do Cesarstwa Niemieckiego. Korzystając z tego, Bismarck chciał doprowadzić do porozumienia również między Austrio – Węgrami a Rosją. Temu miały służyć spotkania Cesarzy Niemiec i Austrio – Węgier z Carem Rosji, (dosł. Drei – Kaiser – Treffen) organizowane przez Bismarcka już w 1872 (wizyta Franciszka Józefa w Berlinie) i 1873. Podpisany w 1873 sojusz Trzech Cesarzy nie był jednak tym paktem, o jakim marzył kanclerz. Miał on charakter tylko konsultatywny i szybko okazało się, że interesy Rosji i Austrio – Węgier są ze sobą nie do pojednania. Oba mocarstwa konkurowały ze sobą o wpływy na Bałkanach, w nadziei by kiedyś przejąć schedę po podupadającym Imperium Osmańskim. Była to pierwsza porażka dyplomacji niemieckiej, jednak udało się wyprowadzić Rzeszę z izolacji, w jakiej tkwiła po proklamacji oraz nagonce w Anglii. Nie udało się nakłonić Rosji oraz Austrio – Węgier do szerszej wspólnej polityki zagranicznej, jak to miało miejsce po Kongresie Wiedeńskim. Te czasy minęły bezpowrotnie. Plan ten nie miał racji bytu w europejskiej rzeczywistości, w której dominowały antagonizmy miedzy mocarstwami i walka o wpływy. Jak nierealistyczny był pomysł Bismarcka, pokazał następny kryzys, tym razem ogólnoeuropejski i o wiele poważniejszy.

W europejskiej części Imperium Osmańskiego, na Półwyspie Bałkańskim coraz wybuchały powstania Słowian. W roku 1875/1876 wybuchło kolejne, tym razem w Bośni i Hercogowinie. W obronie walczących wpierw włączyły się Serbia i Czarnogóra wypowiadając Turcji wojnę, następnie powstanie przeniosło się na Bułgarię. Zarówno w Bośnio jak i Bułgarii Turcy nie przebierali we środkach – brutalność z jaką tłumili ogniska partyzantów szokowała opinie publiczne, szczególnie w Rosji, gdzie głośno mówiono o pomocy dla słowiańskich braci. Mimo wszystko powstania trwało dalej, przy czym Turcy rozgromili wojska serbskie i czarnogórskie. W 1877 Rosja i Rumunia wypowiedziały Turcji wojnę. Po zaciętych walkach wojska Cara pokonały Turcję na dwóch frontach i stały przed Konstantynopolem. Rzeczą jasną było że po tej wojnie Rosja wreszcie powiększy swoje wpływy na Bałkanach i że ponownie poruszy kwestie statusu Dardaneli. <>
W pokoju podpisanym w San Stefano (1878) Rosja zagwarantowała sobie znaczącą cześć zdobyczy. Traktat oznaczał rekonstrukcję układu sił w tej części Europy. Na gruzach tureckich prowincji europejskich Rosja chciała utworzyć plejadę uzależnionych od siebie państw i państewek, z których najważniejszym miało być Wielka Bułgaria, która miała rozciągać się od Morza Czarnego aż do Morza Egejskiego. Poza tym Rosja żądała dla siebie prawa okupowania Besarabii, Karsu, Ardahanu, Bajazetu oraz Batumi. Oznaczyła to de facto wypchnięcie Turcji z Europy.

Rzecz jasna, że takich drastycznych zmian nie mogły przyjąć Austria oraz Anglia, państwa którym nie na rękę była ekspansja rosyjska na Bałkanach i na Morzu Śródziemnym. Anglia, która podczas wojny otwarcie dopingowała Sułtanowi stawiała sprawę na ostrzu noża i żądała rewizji traktatu pokojowego. Groziła eskalacja konfliktu na tle rywalizacji angielsko – rosyjskiej, który w tej konstelacji szybki mógł przemienić się w wojnę europejską.

Była to idealna okazja dla Bismarcka zaprezentowania Rzeszy w roli bezinteresownego mediatora. On sam mówił w tym kontekście o roli „uczciwego maklera”.

Aby zażegnać konflikt, zwołano międzynarodowa konferencje pokojową w Berlinie. Spotkanie na szczycie odbyło się 13 czerwca 1878 i weszło do historii jako Kongres Berliński. Wzięły w nim udział delegacje sześciu mocarstw oraz Turcji. Przedmiotem były zdobycze rosyjskie kwestie na Bałkanach, co już dla Rosjan, którzy przecież pokonali Turków, było afrontem. Dlatego wiele oczekiwali od Niemców. Okazało się jednak że szczyt, miał okazać się dla nich wielką porażką. Ani nie utworzono rosyjskich satelitów na Bałkanach, ani też nie było mowy o zmianie statusu Cieśnin. Bułgarią miał zarządzał turecki gubernator.

Dodatkowym ciosem dla Petersburga było prawo okupowania Bośni i Hercogowiny przez Austrio – Węgry, które nawet nie brały udziału w wojnie i gdzie żyło sporo Słowian. Delegacja rosyjska, z kanclerzem Gorczakowem na czele, spodziewała się od gospodarzy czegoś więcej niż tylko mediacji – według nich dług wdzięczności zobowiązywał Bismarcka do energicznego wstawiania się za postulatami rosyjskimi. Na dworze w Petersburgu panowało przekonanie, że Cesarstwo Niemieckie okaże taką samą lojalność do Caratu jak Prusy przez ostatnie 100 lat. Tak jednak nie było. Owszem, stosunki z Rosją Bismarck uważał za istotne – jednak nie mogło już być mowy o nieodzownym wsłuchiwaniu się w polecenia z Petersburga. Między Cesarstwem a Caratem miało obowiązywać partnerstwo a nie wasalstwo, jak było to dotychczas z Prusami. Ten akt emancypacji niemieckiej kosztował Rosjan większość zdobyczy wojennych. W Europie o szczycie mówiono o tryumfie dyplomacji niemieckiej – Bismarckowi udało się kosztem Rosji i Turcji zażegnać niebezpieczny konflikt i uchronić mocarstwa przed wojną kontynentalna.

W Rosji panowało oburzenie. Car stracił twarz na Bałkanach, gdzie od dawna widział siebie w roli wybawiciela narodów chrześcijańskich, z reguły Słowian, spod panowania Turków. Stracił również okazję do zajęcia strategicznej pozycji na Bałkanach.

Na efekty tej dyplomatycznej potyczki nie trzeba było długo czekać. Porażka w Berlinie była wodą na młyny rosyjskich kręgów panslawistycznych, działających już otwarcie na dworze w Petersburgu oraz wzmocnienia sił antyniemieckich. Relacje Rzeszy z Rosją po szczycie berlińskim mocno się pogorszyły. Niemcom, a szczególnie Bismarckowi rosyjska prasa panslawistyczna nie przebierając w słowach zarzucała stronniczość na korzyść odwiecznej rywalki Rosji, Austrii, której Bismarck w takim układzie zaproponował zwrócił sojuszu defensywny.

Europejski system układów

Podpisane w 1879 Dwuprzymierze z Austrio- Węgrami (1879) zostało przyjęte w Niemczech z ogromnym zadowoleniem. Wielu widziało w nim spełnienia marzeń z 1848, kiedy domagano się Wielkiej Rzeszy, (dosł. Grossdeutschland) w której skład miały wchodzić wszystkie tereny zamieszkałe przez Niemców, z Bałkanami włącznie. Plany te ostatecznie pogrzebano po zwycięstwie Prus nad Austrią w 1866. Rzecz jasna, trzeźwo myślący Bismarck nie widział w tym przymierzu misterium pangermańskiego – miało ono być straszakiem na Rosjan i przekonać Cara o konieczności utrzymywania dobrych stosunków z Rzeszą, co pośrednio przyniosło efekty. <>
Jednak zamiast tymczasową umową Dwuprzymierze miało stać się więzią łączącą oba niemieckie państwa na dobre i na złe. Traktat ten okazał się tragiczny w skutkach nie tylko dla samych sygnatariuszy, ale również dla całej Europy. Z wszystkich sojuszy podpisanych przez Rzeszę tylko ta jedna przetrwała do 1918 roku, będąc jednym z powodów zbliżenia rosyjsko – francuskiego w latach 90. XIX wieku.
Było to umowa o charakterze antyrosyjskim, w którym oba państwa zobowiązywały się do pomocy militarnej w przypadku ataku ze strony Rosji. Nieudanym uzupełnieniem tej umowy było podpisanie Trójprzymierza z Włochami 3 lata później, co nadało traktatowi charakter antyfrancuski. Włochy mianowicie ostro konkurowały z Francją o wpływy w Afryce Północnej.

Bismarck zdawał sobie sprawę z faktu, że monarchia c.k. nie jest idealnym partnerem na sojusznika, nie mówiąc o Włochach. Silne zaangażowanie Austrii na Bałkanach, w tym konflikt z Serbią, nie wróżyło niczego dobrego, dlatego kanclerz próbował ubezpieczyć Rzeszę również w innym kierunku. Nadal wierzył, że Przymierze Trzech Cesarzy jest możliwe i próbował nakłonić Cara oraz Cesarza Franciszka Józefa do powrotu do stołu negocjacyjnego. Reaktywacja traktatu pomiędzy trzema cesarstwami (dosł. Drei Kaiser Bündnis) nastąpiła w 1881, mimo ostrej rywalizacji obu mocarstw na Bałkanach. Nakłaniając Cesarza i Cara do aliansu przekonywał że „wartości monarchistyczne powinny sprzeciw stawić się zachodniemu liberalizmowi” Nie brzmiało to jednak wiarygodnie i następny kryzys europejski wyznaczył kres temu sojuszowi.

Gdyby jednak Bismarckowi udało się stworzyć stały pakt pomiędzy 3 Cesarstwami, powstał by w tej części Europy blok, który skutecznie mógłby odizolować Francje, dla której najzwyczajniej zabrakło by sojusznika. Anglia w tym czasie nie okazywała zainteresowania sprawami na kontynencie – oddalenie Rosji od Morza Śródziemnego w zupełności jej wystarczyło.

Londyn był zaangażowany w podbój Afryki, gdzie angielskie interesy kolidowały z interesami Francji oraz Bliskiego i Dalekiego Wschodu, gdzie już dochodziło do sporów z Rosją ( Afganistan i Persja) Dopóki Niemcy nie zagrażały Imperium, Anglia przyglądała się temu z boku i celem Bismarcka musiało być dążenie do neutralnego nastawiania Anglików do systemu układów proniemieckich. A były ku temu spore szanse.

Dla Anglii najważniejsze było Imperium oraz wolna żegluga do Indii, która prowadziła przez Morze Śródziemne i Kanał Sueski (od 1869). Anglia nie mogła pozwolić na to, aby flota jakiegokolwiek innego mocarstwa miały wolny dostęp do Morza Śródziemnego. W 1887 podpisany między Anglią, Włochami oraz Austrio – Węgrami sojusz śródziemnomorski w celu „ochrony Turcji” przed Rosją nie był bezpośrednio dziełem Bismarcka, jednak wspierał on ten układ dopóki był kanclerzem. Jednak mimo iż Anglia w całej tej układance odgrywała kluczową role, nie udało się doprowadzić ani Bismarckowi a tym bardziej żadnemu z jego następców do porozumienia z Londynem, co czyniło „system układów Bismarcka” bardzo kruchą budowlą. Za przekonanie, że Anglia nigdy nie porozumie się z Rosja i Francją w sprawach kolonialnych i że będzie uzależniona od dobrej woli Rzeszy, Niemcy mieli słono zapłacić.

Do pierwszych zgrzytów na osi Berlin – Londyn doszło, kiedy Niemcy zapragnęli przekształcić swoje posiadłości zamorskie, głównie w Afryce, na kolonie. Były to początki rysującego się konfliktu z Anglią, który dopiero za czasów Wilhelma II miał przybrać dramatycznej dynamiki, dzięki której Londyn znalazł się po stronie wrogów Rzeszy. Trzeba kategorycznie rozróżnić uznanie w rzeczywistości już posiadanych terenów zamorskich za protektoraty a agresywną retoryką imperialistyczną i kolonizacją w okresie Wilhelminizmu.

Bismarck nie był zainteresowany koloniami. Aby nie prowokować Anglii nawet unikał tego słowa, wolał nazywać te tereny protektoratami (dosł. Schutzgebiete) Owszem, wyraził zgodę na podbój Namibii i utworzenie tam kolonii pod nazwą „Deutsch –Südwest-Afrika” ale na tle klasycznych mocarstw kolonialnym jak Anglia, Francja czy Holandia posiadłości Niemców wypadały blado. Oprócz Namibii Cesarstwo posiadało jeszcze Togo, Kamerun, tereny w Afryce Wschodniej, Nową Gwineę oraz tzw. Archipelag Bismarcka na Pacyfiku, wszystkie w większości „nabyte” w latach 1884-1885 podczas konferencji berlińskiej, w której udział brały wszystkie mocarstwa. Jakie powody skłoniły Bismarcka do „incydentu afrykańskiego” – prawdopodobnie zadecydowała polityka wewnętrzna. Faktem jest, że „wzięte pod ochronę” tereny – unikano od dawna były administrowane przez niemieckich kupców – podróżników.
Warto dodać, że Bismarckowi udało się przekonać Anglików, że protektoraty niemieckie nie będą zagrażały flocie brytyjskiej.

Jednak w samej Europie sytuacja nabierała tempa i Niemcy nie mogły sobie pozwolić na to, by stracić Rosję z pola widzenia, tym bardziej że sojusz Trzech Cesarzy już w roku 1886 rozsypał się jak domek z kart. Powód znów leżał na Bałkanach. W Bułgarii doszło wpierw do kryzysu wewnętrznego, potem do wojny z Serbią i zamachu stanu. Zarówno Austria jak i Rosja poważnie zaangażowały się w tą skomplikowaną sytuacje i stanęły ponownie na krawędzi wojny. <<Bułgaria po pokoju z San Stefano i po Kongresie Berlińskim>>
Wtedy Bismarck zdecydował się na spektakularny ruch. Mimo Dwuprzymierza podpisał tajny układ reasekuracyjny z Rosją w 1887, który obowiązywał przez trzy lata. W tej umowie Niemcy przyznały Rosji prawa do rozszerzenia swoim wpływów na Bałkanach (szczególnie w Bułgarii) oraz zobowiązały się wspierać Cara przy staraniu się o Dardanele. Poza tym sygnatariusze zobowiązali się do neutralności w przypadku ataku państw trzecich. Był to pakt istotny dla obu stron – Niemcy jeszcze raz oddaliły niebezpieczeństwo zbliżenia się Francji z Rosją, co oznaczało by „okrążenie”, Car natomiast dostał od Bismarcka przysłowiową wolną rękę do wzmożenia aktywności w europie południowo – wschodniej. Było to „dzielenie skóry na niedźwiedziu”, w końcu chodziło o tereny należące formalnie do Imperium Osmańskiego, ale Bismarckowi wydawało się, że potrafi on kierować ambicjami mocarstw z bezpiecznego środka kontynentu i oddalić punkty sporne na peryferie Europy.

Układ reasekuracyjny był klasyczną zdradą – godził on przecież w interesy Austrio – Węgier i był skrajnym zaprzeczeniem nie tylko Dwuprzymierza z roku 1879, ale nawet ustaleń z Kongresu Berlińskiego. Podpisanie tajnego układu jest dowodem na to, że pomysł Bismarcka na utrzymanie pokojowego status quo poprzez system układów nie zdał próby czasu. Przetrwało tylko Dwuprzymierze – może dlatego że dla Austrio – Węgier w tej sytuacji nie było odwrotu od ekspansji na Bałkanach, co prędzej czy później oznaczało konflikt wojenny z Rosją.

Ale również w samej Rzeszy pociągnięcia Bismarcka były coraz mniej zrozumiałe. Nie wszyscy Niemcy potrafili zrozumieć, dlaczego ich państwo ma być tylko arbitrem w konfliktach międzynarodowych i urządzać kongresy na koszt państwa. Po roku 1871 w społeczeństwie niemieckim zachodziły tutaj znaczące zmiany. Zjednoczenie było marzeniem Niemców od czasu Wojen Napoleońskich – jednak Kongres Wiedeński zezwolił na tylko Związek Niemiecki, który dla patriotów niemieckich był rozczarowaniem. Również następna okazja – rewolucja 1848, okazała się fiaskiem. Dopiero koncepcja Bismarcka zjednoczenia Niemców pod egidą królestwa pruskiego przyniosło zjednoczone państwo niemieckie. Dało to Niemcom bardzo spóźnione poczucie narodowości, które narastało, im bardziej wzrastały sukcesy gospodarcze, polityczne i naukowe.

Bez wątpienia nowe państwo zaczęło odgrywać ważną role w Europie i poczucie rosnącej siły zaczęło przemieniać się w coraz ostrzejszy ton wobec zagranicy. Szybko pojawiły się głosy, że Zjednoczone Cesarstwo to dopiero początek drogi narodu niemieckiego i że w przyszłości Niemcy powinny odgrywać ważniejszą rolę również poza granicami Cesarstwa i że to właśnie Niemcom przypada rola lidera w Europie. Było to sprzeczne z tezą usatysfakcjonowanego państwa, które uznaje status quo w Europie oraz hegemonię Anglii na oceanach.

Jednak im mocniejsze stawało się Cesarstwo w samej Europie, tym bardziej kwestjonowano bierną politykę zagraniczną Bismarcka. Boom gospodarczy z pierwszych lat istnienia Cesarstwa był wodą na młyny jego krytyków. Coraz częściej pojawiały się opinie, według których Niemcom jak każdemu innemu mocarstwu należą się posiadłości zamorskie i flota, która by gwarantowała wolny dostęp do kolonii oraz surowców. Coraz głośniej zadawano pytanie, dlaczego Niemcy miały by podporządkowywać się porządkowi, który nie pozwala Niemcom zająć miejsca, które im się należy.

Było jednak trochę za późno na stawianie większych żądań terytorialnych – w czasie kiedy Niemcy z opóźnieniem weszły w dobę imperializmu, Świat był w zasadzie już podzielony. Wiedział o tym Bismarck, wiedział jeszcze jego następca Leon von Caprivi. Jednak kanclerze po nich kompletnie dali się ponieść retoryce imperialistycznej.

Bibliografia:

1. Marc Ferro, Historia kolonizacji, Warszawa 1997
2. Sebastian Haffner, Von Bismarck bis Hitler – Ein Rückblick, Monachium 1987
3. J. Hartmann, Das Geschichtsbuch, Frankfurt n. Menem, 1955
4. Maria Wawrykowa, Historia powszechna, Warszawa 1998