Wojna od samego początku była w centrum zainteresowań Czaki. Reformy króla-wojownika całkowicie zmieniły społeczeństwo, nad którym sprawował kontrolę – dotyczyły nie tylko broni, lecz przede wszystkim filozofii walki. Starcia stały się znacznie brutalniejsze; z luźnych, zrytualizowanych potyczek między niewielkimi społecznościami zuluska wojna zmieniła się wojnę totalną, której celem było nie tyle zastraszenie i zepchnięcie przeciwników do defensywy, ile biologiczne zniszczenie. Symbolem tej zmiany była włócznia iklwa.
Zanim jednak Zulusi mogli na dobre rozwinąć ekspansję, spotkali się z siłą, z którą nie mogli rywalizować w wojnie na wyniszczenie – Imperium Brytyjskim. Oczywiście nawet najlepiej zorganizowana i zmotywowana zuluska armia nie mogła pokonać globalnej potęgi. Mimo to opór i wola walki sprawiły, że Zulusów postrzegano jako niezwykle groźnych przeciwników. Ich siła bojowa zbudowana była na solidnym fundamencie wizji Czaki – króla, który chciał zbudować społeczeństwo wojowników idealnych.
Oto kolejny artykuł, który powstał dzięki naszym Subedejom, wspierającym Konflikty na Patronite.pl. Są to:
Alex B • Andrzej N. • Łukasz Paweł • Marcin Ślimak • wertyt wertyt • Patron anonimowy
Serdecznie dziękujemy za wsparcie i zaufanie.
Czytelnicy, którzy chcieliby dołączyć do grona Subedejów (lub którejś innej grupy naszych Patronów), mogą kliknąć tutaj, aby przenieść się na nasz profil na Patronite.pl.
Listopadowy artykuł (to znaczy udostępniony Subedejom w listopadzie i opublikowany dwa tygodnie później) będzie dotyczył kwestii obecności brytyjskiej broni jądrowej u wybrzeży Argentyny podczas wojny falklandzkiej.
Społeczność Zulusów przed epoką Czaki
Przed reformatorskimi rządami Czaki Zulusi byli luźno zorganizowanymi pasterzami, których życie skoncentrowane było na opiece nad bydłem. Krowy stanowiły fundament miejscowej kultury. Z ich skór robiono tarcze, ogonów używano do zdobienia tradycyjnych strojów, z mleka produkowano napój amasi (który miał przywracać siły witalne), a przy okazji ważnych świąt jedzono ich mięso. Były również kluczowym elementem ceremonii ilobolo – wymiany bydła towarzyszącej zaślubinom. Sprzyjające warunki klimatyczne sprawiły, że mimo oparcia gospodarki na ekstensywnej hodowli Zulusi nie byli społecznością nomadyczną. Miejscowe równiny doskonale nadawały się do wypasu ogromnych stad, a obfitość zwierzyny łownej dodatkowo sprzyjała stałemu osadnictwu. Opiekowanie się bydłem było jedynie domeną mężczyzn. Każdy doskonale znał swoje stado i opiekował się nim bardzo troskliwie, ponieważ było ono najważniejszym symbolem bogactwa i statusu wśród innych dorosłych mężczyzn.
Przejście ze stanu dzieciństwa do dorosłości nie było ściśle związana z wiekiem, lecz z wzięciem pierwszej żony. Nieżonaty Zulus nie był uważany za pełnoprawnego mężczyznę, lecz za członka domu swojego ojca. Przejście ze stanu młodzieńczego (insizwa) do dorosłości (indoda) oznaczało wyjście spod władzy ojca i dołączenie do grona dorosłych. Praktykowane było wielożeństwo, a liczbę żon ograniczał wyłącznie majątek, ponieważ w każdym przypadku należało wypełnić wspomnianą ceremonię ilobolo. Panujący w latach 1840–1872 król Mpande kaSenzangakhona mógł pozwolić sobie na posiadanie dwudziestu żon i kilkuset nałożnic. Przeciętnie gospodarstwo domowe było znacznie skromniejsze. Typowy Zulus w tym okresie miał od jednej do trzech żon.
Warto wspomnieć, że Czaka nigdy nie zawarł małżeństwa, mimo że otaczał się licznymi kobietami. Normy obyczajowe były na tyle elastyczne, że mimo formalnego pozostawania kawalerem Czaka cieszył się wszystkimi przywilejami zarezerwowanymi dla dorosłych mężczyzn.
Domy były luźno zorganizowane w większe jednostki, przypominające strukturą klany. Kilka tego rodzaju wspólnot tworzyło wodzostwo. Wszyscy niezamężni mężczyźni odpowiadali na wezwanie wodza (inkosi). Był to jeden ze zwyczajów, które zmienił Czaka. Związując ze sobą obowiązkiem służby wszystkich mężczyzn, złamał podstawy regionalnych wodzostw, sprawiając, że żaden z tradycyjnych szefów klanów nie mógł wystąpić przeciwko władzy centralnej. Przed jego panowaniem mężczyźni zazwyczaj byli wykorzystywani jako gwardia przyboczna podczas bitwy, policja lub bezpłatna siła robocza – wszystko na polecenie i z rozkazu wodza.
Zasadniczo zuluskie społeczeństwo było zorganizowane przez niewielki, ale stosunkowo jasny zestaw praw i reguł. Wyróżniało je bardzo wyraźne poczucie sprawiedliwości. Żyjąc w świecie istniejącym równolegle ze światem duchów, ludzie nie mogli uniknąć bolesnej kary za złamanie zasad. Każde nieszczęście, które spotykało Zulusa, było więc efektem jakiegoś przewinienia. Reguły te ukształtowały społeczeństwo niemal idealnie nadające się do budowy zmilitaryzowanego imperium.
Zuluska obyczajowość była całkowicie niezrozumiała dla Brytyjczyków. Większość informacji pochodziła od działających w Zululandzie misjonarzy, którzy nie starali się przedstawiać lokalnej ludności w dobrym świetle. W 1878 roku sekretarz do spraw kolonii sir Michael Hicks Beach w taki sposób określił relacje panujące w społeczeństwie Afrykanów:
Naszą odpowiedzialnością jest położyć kres systemowi, który zamyka całą męską siłę w przymusowym celibacie uznawanym przez despotę za konieczny dla utrzymania efektywności armii, zagrażającej nam i naszym sprzymierzeńcom.
Tego rodzaju doniesienia miały zmobilizować w brytyjskiej opinii publicznej poparcie dla idei wojny przeciwko Zulusom. Obraz umięśnionego, pełnego seksualnej frustracji wojownika z pewnością działał na wykształconych w wiktoriańskim duchu mieszkańców Wysp Brytyjskich. Nie jest jednak prawdą, że nieżonaci mężczyźni byli zmuszeni do życia w celibacie. Przedmałżeńskie kontakty, określane jako ukusoma, nie były zabronione, a mężczyźni angażujący się w tego rodzaju nieformalne relacje nie spotykali się z ostracyzmem. Społeczeństwo nieprzychylnie patrzyło za to na niezamężne kobiety zachodzące w ciążę.
Znacznie mniej wyolbrzymione były relacje kolonizatorów mieszkających w Afryce Południowej. Ci nie mitologizowali swoich przeciwników, lecz po prostu zdawali sobie sprawę ze stale czyhającego niebezpieczeństwa zuluskiej ekspansji: Zulusi byli okrutną i dobrze zorganizowaną siłą z którą należało się liczyć. Nawet przed reformami Czaki mieszkający w Afryce Południowej Europejczycy rozumieli, że potencjalny zuluski atak powinien wzbudzać obawy.
Wojna była fundamentalną częścią zuluskiego stylu życia. Wojaczka pozwalała młodemu mężczyźnie udowodnić swoją wartość i zyskać szacunek. Ale w społeczeństwie Zulusów nie istniała zorganizowana armia, a samo prowadzenie wojny przed reformami Czaki było dalece zrytualizowane i przypominało bardziej zmagania sportowe niż walkę. Zestaw niepisanych reguł sprawiał, że każda potyczka wyglądała podobnie. Wojownicy tańczyli, ciskali w przeciwnika włóczniami, czasami dochodziło do wymiany ciosów drewnianymi maczugami iwisa. Celem nie było zabicie przeciwników, lecz zdominowanie ich w ramach znanych wszystkim uczestnikom zasad. Ostatecznie jedna ze stron uznawała swoją porażkę i odchodziła. Pokonani gromadzili swoje rodziny i nieniepokojeni przesiedlali się na nowe ziemie. Nie dokonywano eksterminacji rywali ani nie podejmowano próby zniszczenia całych społeczności. To wszystko uległo zmianie wraz z objęciem władzy przez Czakę.
Poszczególne wodzostwa były dość luźno zorganizowane. Przywódcy powoływali pod broń młodych mężczyzn jedynie na krótkie kampanie, po których wracali oni w glorii do swoich domów, aby znaleźć żony i zająć swoje z góry przeznaczone miejsce w społeczeństwie. Dla Czaki taki stan rzeczy był niemożliwy do zaakceptowania. Nowa armia Zulusów miała składać się z twardych i żądnych walki mężczyzn lojalnych tylko wobec swojego króla. Skończył się czas krótkich konfliktów lokalnych. Czaka powoływał swoich wojowników na okres nawet dwudziestu lat. Reorganizacja formy służby otworzyła przed Zulusami drogę do stworzenia lokalnej potęgi mogącej rzucić wyzwanie nie tylko miejscowym społecznościom, ale również, do pewnego stopnia, europejskim kolonizatorom.
Zmiany były radykalne. Szczególny opór budziło to, że Czaka, powołując młodych mężczyzn pod broń, de facto blokował im dostęp do założenia rodzin. Na wskroś przesiąknięta kultem wojownika kultura sprawiła jednak, iż nie było szerokiego społecznego oporu wobec zmian. Wejście młodego chłopca w system amabutho traktowano jako naturalny etap dorastania. Późniejsi władcy znacznie skrócili okres służby, prawdopodobnie widząc w nim zagrożenie dla stabilności społeczeństwa.
Reformator
Tradycyjne rozwiązywanie sporów zaczynało się od wymiany delegacji starających się wynegocjować porozumienie. Jeśli ta metoda okazała się niewystarczająca, strony wysyłały grupę tancerzy. Jeśli rozmowy i pokaz taneczny nie rozwiązały konfliktu, dochodziło do pojedynku wskazanych wojowników. Jeśli i ta metoda zawiodła, przechodzono do ostatniej – obrzucania się włóczniami. Dopiero gdy żadna ze stron nie uznała swojej porażki w tej serii zrytualizowanych starć, dochodziło do konfrontacji.
Dla Czaki była to strata cennego czasu, który mógł zostać przeznaczony na budowę imperium. Obejmując władzę w 1816 roku, dwudziestodziewięcioletni Czaka postanowił od początku zaprezentować się sąsiadom jako potężny wojownik i nieznoszący sprzeciwu przywódca. Zrytualizowane przepychanki i kradzieże bydła musiały ustąpić miejsca impi‑ebomvu, czyli wojnie totalnej, której celem było biologiczne zniszczenie przeciwnika. Zamiast podążać za tradycją i budować sieć sojuszy z sąsiednimi wioskami, Czaka postawił na podbój. Zalecał jednak, aby tych, którzy poddadzą się bez walki, traktować łagodnie oraz obdarzać zaszczytami i prezentami.
Przed jakimikolwiek próbami podboju Czaka musiał przeprowadzić głębokie reformy i upewnić się, że jego oddziały wiedzą, czego od nich oczekuje. Był wprawdzie wizjonerem, jednak nie odrzucał całkowicie zuluskiej tradycji wojennej. Wiele jego pomysłów stanowiło rozwinięcie istniejących sposobów walki. Na wstępie warto wspomnieć, że Zulusi zasadniczo nie używali zbroi. Warunki naturalne Afryki Południowej nie sprzyjają noszeniu ciężkich pancerzy, premiują mobilność i szybkość zamiast długiej walki pozycyjnej czy używania zbroi. O życiu i śmierci decydowała tarcza (isihlangu).
Włócznia i tarcza
W czasach Czaki popularne były duże, owalne tarcze o wymiarach 137 × 76 centymetrów. Wcześniej stosowano mniejsze warianty, jednak z czasem doceniono ochronę, jaką zapewnia większa wersja isihlangu. Rozmiary i kunszt wykonania zuluskich tarcz sprawił, że były one cenną pamiątką przywożoną z Afryki Południowej przez brytyjskich żołnierzy. Zrobiona ze wzmacnianej, twardej krowiej skóry isihlangu zapewniała doskonałą ochronę w bezpośredniej walce na krótkim dystansie, preferowanej przez Czakę. Dolna część tarczy zakończona była ostro, co dawało wojownikowi możliwość aktywnego używania isihlangu jako broni do dźgania w stopy przeciwnika.
Tarczy używano nie tylko do ochrony czy atakowania nóg w walce bezpośredniej. Była również ważnym elementem walki psychologicznej. Według relacji Mayingi, syna Mbekuzany, walczącego bezpośrednio pod rozkazami Czaki, władca nakazywał wojownikom noszenie tarczy pod pachą i niepokazywanie jej przeciwnikowi. Dopiero przed samym starciem wyciągano je, demonstrując pełnię potęgi zuluskiej armii. Strach w sercach przeciwników wlewał również zwyczaj ingomane – rytmiczne uderzanie włócznią o tarczę tuż przed starciem.
Zmiany w tarczach były najważniejsze z perspektywy dowodzenia. Od tej pory na każdej znajdowały się kolorowe znaki pokazujące, do którego oddziału (ibutho, w liczbie mnogiej: amabutho) należy dany wojownik. Znacznie ułatwiało to kierowanie walką i orientację w chaosie bitwy. Jak jednak osiągnięto tak dużą unifikację skórzanych tarcz? Kluczowy był podział łupów. Po zagarnięciu stad bydła zwierzęta rozdzielano tak, aby część trafiła bezpośrednio do zwycięskich wojowników, a część – do amabutho. Dzielono je tak, aby jednostka otrzymała krowy o określonym umaszczeniu, odpowiadającym temu przyporządkowanemu do danej grupy. Część zwierząt będących w dyspozycji władcy pochodziła z danin płaconych ze strony podległych wodzostw. Na koniec warto wspomnieć, że tarcza zawsze uznawana była za własność władcy, nie zaś indywidualnego wojownika. Inaczej wyglądała kwestia włóczni, która należała do użytkownika.
Włócznia była podstawową bronią stosowaną przez wojowników. Tradycyjnie używano długich assegai do miotania. Czaka gardził takim sposobem walki, uznawał go za zachęcający do tchórzostwa i umniejszający męstwu prawdziwego wojownika. Walka powinna być jego zdaniem krwawa, bliska i oparta o brutalną siłę. Stosowane przed erą Czaki włócznie nie nadawały się do takiego sposobu działania. Władca postanowił odgórnie nakazać zmianę stosowanej broni. Broni, która samą nazwą miała wskazywać, do czego służy. Tak powstała iklwa. Słowo to było onomatopeją przypominającą dźwięk wbijania i wyciągania grotu z ofiary.
Grot był dłuższy (46 centymetrów) i szerszy (5 centymetrów), a całość znacznie krótsza (60 centymetrów) niż we wcześniejszych wersjach. Mimo przesunięcia ciężaru walki na zwarcie Czaka nie zrezygnował całkowicie z miotanych włóczni. Nadal używano ich do „zmiękczenia” przeciwnika, nim doszło do właściwego starcia, ale odtąd Zulusi mieli walczyć przede wszystkim w zwarciu. Podczas procesu kucia grotu używano niewielkich ilości węgla, co doprowadzało do powstania niskiej jakości stali – ale nawet ona dawała ogromną przewagę jakościową nad sąsiednimi społecznościami w Afryce Południowej. Zuluski przemysł metalurgiczny upadł w latach 70. XIX wieku, gdy region zalała brytyjska stal, znacznie lepsza pod względem jakości i dostępna na dużą skalę.
Czaka nie zajmował się reorganizacją szkolenia na poziomie pojedynczego wojownika. Nadrzędnym celem było utrwalenie w umysłach podwładnych zasad skoordynowanej walki w dużych grupach. Dużo o sposobie zadawania ciosów włócznią mówią tradycyjne tańce, w których skomplikowanej choreografii widoczny jest wojskowy rodowód.
Poleganie tylko na jednym rodzaju broni byłoby jednak mało praktyczne i, co gorsza, zmniejszałoby elastyczność bojową. Popularna była także iwisa, maczuga wystrugana z jednego kawałka drewna, zwykle wypolerowana i utrzymana w doskonałym stanie. Od połowy XIX wieku wojownicy dodawali warstwy stalowego drutu pozyskiwanego od kupców z Natalu. Używano również lżejszych wersji. Obecność toporów isizenze była elementem ceremoniału, miały one pokazywać status posiadacza. Z powodu niskiego poziomu lokalnej metalurgii ten rodzaj oręża nie upowszechnił się, jednak brak dostępu do stali sprawił, że topory były wysoko cenione.
Wyposażeni w nową broń wojownicy zostali zorganizowani w nowe jednostki. Podział na amabutho odbywał się według klucza wieku. Żonaci wojownicy przed 40. rokiem życia służyli w amaWombe, żonaci między 20. a 30. rokiem życia trafiali do izimPohlo, a młodsi mężczyźni – do uFasimba. Właśnie na nich najbardziej skupiał się Czaka, widząc, że nie przesiąknęli jeszcze starymi ideami i byli gotowi na poznanie wojny według nowych zasad. Do armii włączył również kobiety. Żeńskie jednostki prowadzone przez kobiety-oficerów w zamyśle miały służyć jako siły wsparcia lub osłaniające ewentualną ewakuację głównych oddziałów. Poziomem wyszkolenia i wyposażenia nie ustępowały mężczyznom i stanowiły ważny element zuluskiej machiny wojennej.
Panowanie i reformy Czaki to również czas, gdy do Afryki Południowej na większą skalę zaczyna docierać broń palna. Muszkiety początkowo przyjęto z rezerwą jako dziwaczną ciekawostkę, niemogącą jednak wpłynąć na los bitwy, w której liczyło się męstwo, odwaga i dźganie. Ale w społeczeństwie wojowników walczących włóczniami i łukami takie nowinki musiały robić duże wrażenie. Czaka powołał więc do życia niewielki oddział muszkieterów, jednak ich poziom wyszkolenia i niewielka liczba sprawiały, że była to jednostka bardziej reprezentacyjna niż stanowiąca wartość dodaną w bitwie. Na większą skalę broń palna została przyjęta przez Zulusów dopiero za panowania Cetshwayo i wojny przeciwko Brytyjczykom.
Impondo zankomo – bycze rogi
Zreformowanie i unifikacja sił Zulusów przełożyły się bezpośrednio na zdolności operacyjne. Dążąc do całkowitej rewolucji w sposobie prowadzenia walki, Czaka opracował taktykę zwaną byczymy rogami. Centralna część formacji skupiająca główną część wojowników stanowiła klatkę piersiową (isifuba). Wspierały ją, stanowiące rezerwę i znajdujące się za nią, lędźwie (unuva). Ostatnim elementem były rogi (izimpondo), siły zamykające okrążenie. Nadrzędnym celem było całkowite zdominowanie pola walki, złamanie morale przeciwników oraz ostateczna eliminacja jak największej ich liczby.
W isifuba walczyli doświadczeni wojownicy. Na ich barkach spoczywała główna odpowiedzialność za faktyczną konfrontację z przeciwnikiem. Oczekiwano, że będą bezlitośni i, co najważniejsze, nie złamią szyku. Podczas gdy klatka piersiowa przyjmowała na siebie impet przeciwnika, rogi próbowały zamknąć okrążenie. Izimpondo składało się z młodych mężczyzn, których zadaniem było szybkie przedostanie się na flanki lub tyły i uderzenie na najbardziej odsłonięte elementy formacji przeciwnika. W idealnym scenariuszu wojownicy znajdujący się na końcach rogów spotykali się i wspólnie uderzali na tyły wroga.
Czaka, pewien niezawodności swojej taktyki, nie używał innego ustawienia wojowników. Mała potyczka? Walna bitwa? Ciało byka zawsze ustawiało się tak samo. Pod koniec XIX wieku Brytyjczycy zauważyli, że wojownicy są tak zdyscyplinowani, że nie łamią szyku nawet w biegu. Sukces opierał się na wysokim morale. Od Zulusa oczekiwano niezłomnego ducha walki i gotowości do ruszenia w bój niezależnie od tego, czy wokół świszczą strzały czy kule.
Służący w unuva musieli zachować dystans od pola walki i nie spoglądać w kierunku walczących. Miało to sprawić, że chcący udowodnić swoją wartość młodzi wojownicy nie ruszą do walki bez rozkazu i nie zaburzą planu bitwy. Czaka zorganizował również całą służbę medyczną i rozwinął system obsługi logistycznej pola walki. Młodzi chłopcy (udibi) odpowiadali za opiekę nad rannymi wojownikami, przekazywali wiadomości jako kurierzy i dostarczali broń walczącym, w szczególności włócznie do miotania.
Ale nawet najdoskonalsza taktyka jest niczym bez odpowiedniego przygotowania. Czaka dokładał starań, aby zbudować sieć informatorów obejmującą wszystkie okoliczne wodzostwa. W trakcie kampanii ci sami ludzie służyli jako zwiadowcy, informując Zulusów o tym, gdzie znajdują się zapasy żywności.
Jak powszechnie wiadomo, nawet najlepsza broń i taktyka okazują się niczym bez sprawnej logistyki. W tym aspekcie Czaka również wprowadził radykalne zmiany. Jedną z nich było porzucenie przez Zulusów butów. Skórzane sandały spowalniały marsz i stanowiły niepotrzebny element wyposażenia, nieprzyczyniający się do poprawy efektywności bojowej. Stopa wojownika miała być taka jak reszta ciała: silna, wytrzymała i przystosowana do wypełniania woli dowódcy. To kolejny aspekt obsesji Czaki, którego życiową ambicją było stworzenie wojownika doskonałego. Wyrugowanie jakichkolwiek przejawów słabości było nadrzędnym motywem stojącym za wszystkimi reformami wodza. Dlatego też tak okrutnie obchodzono się z dezerterami i tchórzami.
Wojownik, który okrył się hańbą na polu walki, nie mógł liczyć na litość. W kwaBulawayo w pobliżu siedziby króla znajdował się tak zwany krzak tchórzy (isihlala samagwala), w którym dokonywano tego rodzaju egzekucji. Dezerter otrzymywał pchnięcie włócznią pod pachę i był pozostawiany, aby się wykrwawił. Pogarda dla niegodnych szła w parze z podziwem dla wojowników wyróżniających się w boju. Tym, którzy zabili wroga, przysługiwały tytuły ingwazi (dźgającego) i igawe (bohatera), a także zaszczytne miejsce u boku wodza podczas uczty.
Zuluski imperializm
Budowa zmilitaryzowanego państwa wymagała zmian nie tylko w sposobie prowadzenia walki, ale również w ideologicznych podstawach państwa. Czaka szybko zbudował swoją reputację bezwzględnego wodza, który nie zawaha się złamać żadnego kulturowego tabu, aby poprowadzić swoich wojowników do zwycięstwa. Okrucieństwo nie było jednak celem samym w sobie. Podobnie jak inny wielki przywódca pasterzy-wojowników, budujący swoje imperium 600 lat wcześniej – Czyngis Chan – także Czaka potrafił okazać miłosierdzie wobec grup, które dobrowolnie zrezygnowały z walki, i uczynić z nich element swojej potęgi.
Prowadząc taką politykę wobec podbitych społeczności, władca naraża się na ryzyko buntu. Lojalność tego rodzaju formacji zawsze była wątpliwa, dawni wrogowie rzadko zmieniają się z dnia na dzień w lojalnych przyjaciół. Niejednokrotnie po inkorporacji nowego ludu do imperium tworzono osobne nowe jednostki. Czaka znalazł rozwiązanie tego problemu. Włączeni wojownicy, podobnie jak etniczni Zulusi, byli dzieleni według wieku i zasilali odpowiednie grupy. Wzmacniało to zuluską machinę wojenną, łamiąc jedność podbitych ludów.
Prawdopodobnie z powodu skromnego pochodzenia i związanych z nim trudów Czaka nie darzył zbytnim szacunkiem dziedzicznych tytułów. Podobnie jak wielu wybitnych dowódców przed nim (znów – Czyngis Chan) promował połączenie merytokracji i wierności, dążąc do awansowania tylko najzdolniejszych i najlojalniejszych oficerów.
Reformy nadały kierunek rozwoju zuluskiej sztuce wojennej, jednak po śmierci króla wiele jego pomysłów zmodyfikowano. Zaczęto używać jeszcze mniejszych i lżejszych włóczni, prawdopodobnie z powodu problemów z dostępem do żelaza dobrej jakości, a jednocześnie rozwijano jednostki wyposażone w broń palną. Były to jednak detale wobec szerokiej wizji Czaki, którego życiowym celem było stworzenie zmilitaryzowanego społeczeństwa gotowego na nieograniczoną ekspansję. W warunkach południowoafrykańskich zuluska machina wojenna była nie do powstrzymania. Czaka miażdżył opór wszystkich wrogów i zbudował istne imperium wojowników. Prawdziwą próbą okazała się dopiero konfrontacja z Wielką Brytanią. Chcąc poszerzyć swoje wpływy na kontynencie, Londyn w XIX wieku prowadził ekspansjonistyczną politykę. Starcie z Zulusami było nieuniknione. Sam Czaka nie dożył tej wielkie wojny, która z pewnością zyskałaby jego uznanie.
Czaka w kulturze
Człowiek, mit, legenda… Postać zuluskiego władcy odcisnęła trwałe piętno na kulturze. Król-wojownik fascynował wielu twórców, a jego postać była inspiracją dla niezliczonych dzieł kultury. Od utworów prezydenta Senegalu Leopolda Sédara Senghora aż po najnowszy południowoafrykański serial „Shaka iLembe” – Czaka pozostaje żywy w świadomości wielu Afrykanów. Należy do postaci, które wykorzystywane są jako modele męskości i politycznej determinacji dla młodych działaczy, szczególnie nadal bardzo popularnej idei panafrykanizmu. Powodem jest między innymi to, że kojarzony jest z walką przeciwko europejskiej ekspansji kolonialnej. Jego postać zdaje się nierozerwalnie wiązana w świadomości nam współczesnych z bitwą po Isandlwaną.
Do starcia doszło 22 stycznia 1879 roku, więc pół wieku po śmierci Czaki, jednak w zbiorowej świadomości rozbicie Brytyjczyków przez siły króla Cetshwayo łączone jest z postacią Czaki. Może to być jeden z powodów, dla których warto przypominać o prawdziwych osiągnięciach Czaki – nie tylko po to żeby pamiętać o jego rzeczywistych zasługach, ale również, żeby nie ujmować sukcesów jego następcom.
W obrazie Czaki, który pojawia się poza Afryką, dominują jednak kolonialne naleciałości. Wysoki, muskularny wojownik redukowany był do afrykańskiej wersji Conana Barbarzyńcy (który również podczas wejścia na ekran stracił wiele głębi książkowego oryginału) – osiłka bezrefleksyjnie rozbijającego głowy przeciwników. Niewiele różni się to od postrzegania Zulusów przez Brytyjczyków w XIX wieku. Przykładem może być serial telewizyjny „Shaka Zulu” z 1986 roku, w którym Czaka jest krwiożerczym watażką, wyłącznie potrząsającym włócznią i zabijającym każdego, kto stanie mu na drodze. Wiele podobnych przedstawień Czaki, świadomie lub nie, nawiązuje przede wszystkim do wspomnień Henry’ego Francisa Fynna, którego relacje w dużej mierze ukształtowały sposób postrzegania Zulusów na Zachodzie.
W przeszłości taki sposób przedstawiania Zulusów był wykorzystywany jako element koncepcji „pustej ziemi”. Mfceane, wojny między Zulusami a Ngoni, miały doprowadzić do wyludnienia Afryki Południowej, która miała następnie zostać niemal pokojowo skolonizowana przez Europejczyków. W takiej narracji postać króla, który swoją krwiożerczością i ambicją doprowadził do wygnania lub wymordowania większości społeczności regionu, była niezwykle użyteczna. Obecnie jednak, gdy do głosu coraz częściej dochodzą sami Zulusi, narracja powoli się zmienia, a Czaka staje się postacią z krwi i kości.
Do tej pory większość twórców skupiała się na Czace-wojowniku lub Czace-zdobywcy, zupełnie pomijając Czakę-reformatora. Mimo to w południowoafrykańskim społeczeństwie artyści co jakiś czas powracają do postaci zuluskiego króla. Może to właśnie dzięki zaangażowaniu historyków i ludzi kultury wywodzących się z RPA „Shaka iLembe” stanie się tą produkcją, która przedstawi pełniejszy obraz władcy.
Bibliografia
Patrick Charles Alex i Ken Efeh, Justice and the Zulu Heroic Ideals in Mazisi Kunene’s „Emperor Shaka the Great”, Ahyu: A Journal of Language and Literature, 2022.
Daphna Golan, Inventing Shaka Using History in the Construction of Zulu Nationalism, Lynne Rienner Publishers, 2003.
Carolyn Hamilton, Terrific Majesty: The Powers of Shaka Zulu and the Limits of Historical Invention, Harvard University Press, 1998.
Ian Knight, The Anatomy of the Zulu Army: From Shaka to Cetshwayo, 1818–1879, Frontline Books, 2015.
Ian Knight, Zulu 1816–1906, Osprey Military, 1995.
Ian Knight i Ian Castle, Zulu War 1879: Twilight of a Warrior Nation, Ospery Publishing, 1992.
Mazisi Kunene, Emperor Shaka the Great, African Writers Series, 1979
Donald R. Morris, The Washing Of The Spears: The Rise and Fall of the Zulu Nation Under Shaka and its Fall in the Zulu War of 1879, Random House, 2017.
Manfred F.R. Kets de Vries, Lessons on Leadership by Terror: Finding Shaka Zulu in the Attic, Edward Elgar Publishing, 2005.