Alexander Watson – Twierdza. Oblężenie Przemyśla i korzenie skrwawionych ziem Europy
W ostatnich latach znacząco wzrosło zainteresowanie anglosaskich historyków frontem wschodnim pierwszej wojny światowej. Zaczęło …
W ostatnich latach znacząco wzrosło zainteresowanie anglosaskich historyków frontem wschodnim pierwszej wojny światowej. Zaczęło …
Setna rocznica wybuchu pierwszej wojny światowej przyniosła pewną zmianę ilościową na rynku książek historycznych. …
Gdy przed kilkoma miesiącami dowiedziałem się, że wydawnictwo Replika przygotowuje się do wydania biografii …
Niniejszy szkic to opowieść z pogranicza historii i językoznawstwa. Dotyczy grupy słów funkcjonujących dawniej …
Wydana w związku z setną rocznicą bitwy pod Limanową książka Wacława Polakiewicza jest zdecydowanie …
Trudno ocenę tak obszernej książki zamknąć w jednym zdaniu czy nawet akapicie. Ma ona …
Autor głośnych „Polaków w Wehrmachcie” zabiera nas w podróż w jeszcze odleglejsze i nieporównanie bardziej zapomniane czasy. Przywraca pamięć o pokoleniu kilkuset tysięcy Górnoślązaków, Wielkopolan, Pomorzan i Mazurów, którzy na fronty pierwszej wojny światowej wyruszyli w mundurach armii cesarza Wilhelma II.
Trudno zgodzić się z twierdzeniem Autora, że jego baza źródłowa jest na tyle bogata, iż pozwala wyciągnąć reprezentatywne wnioski. Jakżeż inaczej przeżywano pierwszą wojnę światową na wschodzie, gdzie dużo dłużej trwała wojna manewrowa i większość wojujących państw miała skomplikowaną strukturę narodowościową! Niewzięcie pod uwagę państw wielonarodowościowych bardzo razi w wywodach Neiberga we wstępie (strona 14) i w podsumowaniu (strona 291). Obserwacje na podstawie analizy materiału z Europy Zachodniej nie są na tyle uniwersalne, aby można je było odnieść do społeczeństw Europy Środkowej.
Mimo że w ciągu niecałego roku Łańcut aż czterokrotnie przechodził z rąk do rąk walczących armii, nie doszło tu do długotrwałych walk pozycyjnych zazwyczaj kojarzonych z pierwszą wojną światową. Każda próba przełamania zastygłego frontu prowadzona z użyciem artylerii oznaczałaby zagładę wspaniałych zabytków miasta. Na galicyjskim teatrze działań wojennych taki los spotkał wiele miejscowości podgórskich czy położonych nad rzekami – nie wspominając o miejscach, w których powstały fortyfikacje stałe czy polowe. Z perspektywy historyka wojskowości istnieje więc niewiele źródeł mówiących o latach Wielkiej Wojny w Łańcucie.
Któż nie pamięta sceny przy fortepianie z filmu „C.K. Dezerterzy” Janusza Majewskiego? Któż wraz z Józefem Szwejkiem nie udał się na łazęgę po sanockich burdelach w poszukiwaniu podporucznika Duba? Takie rzeczy nie uchodzą uwadze. Dziś „momenty” w kinie, teatrze czy literaturze na nikim nie robią większego wrażenia, tym bardziej jeśli dzieła są osadzone we współczesności. O czym myślimy, gdy zestawiamy pojęcia „erotyzm/erotyka” i „początek XX wieku”? Pruderia? Przyzwoitka? Barchany? Ludzie „tego” nie robili, a już na pewno nie dla przyjemności? Że o domach publicznych pisał tylko degenerat Hašek?