Trzej Amerykanie – Jim Kennard, Roger Pawlowski i Roland Stevens – odnaleźli wrak dwusilnikowego C-45. Badacze natknęli się na samolot podczas wyprawy na dno jeziora Ontario, używając do tego sonaru. Maszyna znajduje się na głębokości ponad 45 metrów (150 stóp) w prawie nienaruszonym stanie. Zniszczeniu uległa szklana część osłaniająca kokpit. Poza tym samolot nie ma części lewego skrzydła.

Okoliczności zaginięcia samolotu transportowego C-45 znano już od dłuższego czasu. Wątpliwe było jednak miejsce spoczywania wraku. 11 września 1952 roku piloci odbywali rutynowy lot z Bedfordu (stan Massachusetts) do wojskowej bazy lotniczej Griffis w stanie Nowy Jork. Przyczyną problemów była awaria jednego z silników. C-45 leciał jeszcze przez godzinę, zanim uszkodzeniu uległ drugi silnik. Pilot, biorąc pod uwagę to, że maszyna może się rozbić na obszarach zamieszkanych, podjął decyzję o jak najszybszej ewakuacji trzech członków załogi i dwóch cywilów. Przed wprowadzeniem jej w życie włączył autopilota. Gdy samolot zaczął gwałtownie obniżać lot, wyposażeni w spadochrony uczestnicy feralnego lotu wyskoczyli na wysokości 760 metrów i po chwili znaleźli się bezpieczni na ziemi.

C-45 poleciał dalej, zwiększając jednocześnie pułap lotu. Zmienił kurs, kierując się na otwarte wody, po czym spadł do jeziora Ontario, dwa kilometry od Oswego. Dwudniowe poszukiwania prowadzone przez straż przybrzeżną i samoloty amerykańskich wojsk lotniczych nie dały pozytywnych wyników.

(stripes.com)