Jednym z trendów w rozwoju lotnictwa bojowego jest zwiększanie zabieranego zapasu środków rażenia. Receptą na to miały być zwykle zwiększanie udźwigu, belki wielozamkowe lub specjalny układ komór bombowych. Jest jednak do tego jeszcze inna droga, polegająca na miniaturyzacji uzbrojenia, wskazana zwłaszcza w przypadku broni precyzyjnych i stosunkowo małych nosicieli, jakimi są bezpilotowce.
Serwis The Drive przyjrzał się jednemu z takich rozwiązań – opracowanym w 2012 roku przez Orbital ATK miniaturowym bombom naprowadzanym o nazwie Hatchet (topór). W przeciwieństwie do większości dostępnych na rynku rodzajów uzbrojenia bomby te miałyby być podwieszane nie równolegle ani szeregowo, ale zrzucane ze specjalnych zasobników. Producent proponuje dwa takie rozwiązania.
Jedno przewidziane jest dla bezzałogowców MQ-1C Gray Eagle, używanych przez US Army. Mająca skromny udźwig maszyna mogłaby przenosić w czterech 57-kilogramowych zasobnikach po dwanaście Hatchetów. Pod większe MQ-9B Reapery (na zdjęciu), w służbie US Air Force, można byłoby podwieszać wyrzutniki rewolwerowe ważące po 227 kilogramów (tyle co bomba Mk 82) i zawierające po pięćdziesiąt cztery bomby.
It's actually a pretty cute…bomb > Orbital ATK Gears Up for Launch of 'Hatchet' Smart Munition https://t.co/MYJ8wxFcAm via @Militarydotcom
— Oriana Pawlyk (@Oriana0214) 25 stycznia 2018
W ten sposób operatorzy dronów w trakcie wielogodzinnych misji nie musieliby oszczędzać broni z obawy, żeby nie zabrakło jej przed końcem patrolu. Do tego w bombach Hatchet można użyć różnego rodzaju czujników, naprowadzać je według wskazań GPS i układów nawigacji bezwładnościowej, pasywnie w termowizji, półaktywnie laserowo lub za pomocą radaru pracującego na falach milimetrowych.
To jednak dopiero początek, gdyż – zdaniem Northropa Grummana, który obecnie prowadzi projekt – naprawdę silny efekt mogłoby dać użycie Hatchetów na bombowcach strategicznych. Przykładowo: B-52 mógłby przenosić w dziewięciu zasobnikach aż 490 takich bomb, dając współczesny odpowiednik bombardowania dywanowego, lecz z zaprogramowaną precyzją rażenia każdego indywidualnego celu.
Na razie są to jednak tylko modele i wizje zaprezentowane na początku października na spotkaniu Association of the US Army koło Waszyngtonu. Aby zostać wybrany przez siły zbrojne, Hatchet musi stawić czoła swojej konkurencji: małym bombom naprowadzanym Fury, oferowanym przez Textrona, i podobnym bombom Pyros, opracowanym przez Raytheona, zrzucanym z klasycznych belek wielozamkowych.
Zobacz też: Amerykanom może zabraknąć bomb i pocisków
(thedrive.com)