W trakcie wizyty prezydenta Republiki Korei Moon Jae-ina w Waszyngtonie ogłoszono zniesienie obowiązującego od 1979 roku traktatu ograniczającego zasięg i masę głowic południowokoreańskich pocisków balistycznych. Oznacza to otwarcie zupełnie nowych perspektyw przed krajowym programem rakietowym, ale też stwarza nowe wyzwania dla równowagi sił w regionie. Do tej pory najbardziej skorzystały południowokoreańskie koncerny zbrojeniowe, których akcje poszły w górę.

– Zakończenie porozumienia dotyczącego pocisków rakietowych jest symbolicznym i znaczącym działaniem, które reprezentuje silny sojusz Republiki Korei i Stanów Zjednoczonych – mówił Moon w Waszyngtonie. – Po zapewnieniu sobie suwerenności rakietowej będziemy mogli wysyłać w kosmos nasze satelity za pomocą własnych rakiet nośnych, co utoruje drogę do rozwoju naszego przemysłu lotniczego i kosmicznego.

Ograniczenie zasięgu pocisków balistycznych do 800 kilometrów było poważnym ograniczeniem dla rosnących ambicji kosmicznych Seulu. W lipcu ubiegłego roku Korea Poludniowa umieściła na orbicie swojego pierwszego wojskowego satelitę komunikacyjnego Anasis-II. Satelitę wystrzelono z Centrum Kosmicznego Johna F. Kennedy’ego na Florydzie, jednak wykonawcą była nie NASA, ale SpaceX Elona Muska. Satelitę wyniosła rakieta nośna Falcon 9 Block 5. Taką decyzję można traktować jako sygnał chęci uniezależnienia się od Waszyngtonu, aczkolwiek istotną rolę odegrały zapewne również koszty.



Korea Południowa chce zbudować własny, niezależny od Amerykanów system łączności satelitarnej, ale ma być to jedynie pierwszy krok. Zrzeszenie Koreańskiego Przemysłu Obronnego (KDIA) oświadczyło, ze jego członkowie liczą na nowe kontrakty rządowe i rozwój programu kosmicznego. W grę wchodzą projektowanie i budowa komercyjnych satelitów, również komercyjne ich umieszczanie na orbicie, a nawet stworzenie własnego systemu nawigacji satelitarnej.

Prezes KDIA Ahn Sang-nam stwierdził, że zniesienie ograniczeń zasięgu i nośności rakiet jest zachętą do rozwijania i wdrażania własnych technologii kosmicznych wychodzących poza sektor wojskowy. Niejako na potwierdzenie tych ambicji Korea Południowa przystąpiła do kierowanego przez Stany Zjednoczone programu eksploracji księżyca Artemis.

W ciągu tygodnia od anulowania traktatu wartość akcji głównego południowokoreańskiego producenta pocisków rakietowych, LIG Nex1, wzrosła o prawie 14%. Hanwha Aerospace zanotowało 11-procentowy wzrost, zaś akcje KAI zyskały na wartości 7,6%. Zdaniem analityków giełdowych może to być początek dłuższego trendu wspieranego przez stale rosnące wydatki na obronę.



Tegoroczny budżet ministerstwa obrony wynosi 52,84 biliona wonów (174,4 miliarda złotych), co oznacza wzrost o 5,4% w stosunku do roku poprzedniego i jest zarazem najwyższym wynikiem w historii. Z tej sumy 16,98 biliona wonów (około 57,7 miliarda złotych) przeznaczono na modernizację sił zbrojnych. W tej kategorii mieszczą się między innymi zakupy nowego sprzętu i finansowanie prac badawczo rozwojowych. Zdaniem LIG Nex1 w kolejnych latach siły zbrojne mogą spodziewać się jeszcze hojniejszego finansowania. Firma oczekuje, że do roku 2025 wydatki będą rosnąć w tempie średnio 7,2% rocznie, aczkolwiek nie podaje, na czym opiera swoje prognozy.

Co dalej?

Trudno stwierdzić, w jakim stopniu decyzja o zniesieniu ograniczeń dla pocisków balistycznych Korei Południowej związana jest z wypowiedzeniem przez Stany Zjednoczone w roku 2019 Układu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu (INF). Niewątpliwie zgoda Waszyngtonu jest dużym sukcesem południowokoreańskiej dyplomacji. Z drugiej strony Seul ogłosił, że nie zamierza rozwijać ani wdrażać pocisków balistycznych o zasięgu przekraczającym traktatowe 800 kilometrów.

Hyunmoo-1.
(Defense Media Agency)

Powód tak wstrzemięźliwego podejścia jest prosty: Korea chce uniknąć rakietowego wyścigu zbrojeń w Azji Wschodniej. Przy zasięgu 800 kilometrów pociski balistyczne Hyunmoo-2C, czyli prawdopodobnie głęboko zmodyfikowane rosyjskie Iskandery (warto pamiętać, że pociski przeciwlotnicze systemu KM-SAM bazują na rosyjskich pociskach 9M96 systemu S-350E), mogą porazić dowolny cel na terenie Korei Północnej. Takie zdolności są dla południowokoreańskich planistów priorytetem. W zasięgu Hyunmoo-2C znajdują się jednak także zachodnia Japonia i część Chin. Pociski manewrujące Hyunmoo-3C mają zasięg 1500 kilometrów i na chwilę obecną ich potencjał odstraszania jest uznawany za wystarczający.



Panuje świadomość, że rozwój i wprowadzenie pocisków balistycznych średniego zasięgu może spowodować reakcję Chin i Rosji. Byłby to też niewątpliwie argument dla japońskiego ministra obrony Nobuo Kishiego, postulującego pozyskanie przez Siły Samoobrony zdolności uderzenia na wrogie bazy zagrażające bezpieczeństwu kraju.

Zniesienie ograniczeń wywołało oczywiście krytykę ze strony Pjongjangu. Koreańska Centralna Agencja Prasowa oskarżyła Seul i Waszyngton o stymulowanie wyścigu zbrojeń na Półwyspie Koreańskim i dążenie do utrudnienia rozwoju Korei Północnej. Komunistyczny reżim może obawiać się kosztownego wyścigu zbrojeń, którego nie będzie w stanie udźwignąć.

O traktacie słów kilka

Amerykańsko-południowokoreański traktat ograniczający parametry pocisków balistycznych wszedł w życie w roku 1979. Ograniczał on zasięg rakiet do 180 kilometrów. Stanom Zjednoczonym chodziło wówczas o ograniczenie Korei Południowej możliwości atakowania celów na północ od Pjongjangu, a tym samym deeskalację napięcia na Półwyspie. Założenia te przestały być aktualne wraz z rozwojem północnokoreańskiego programu rakietowego, jednak samo porozumienie renegocjowano dopiero w roku 2001. Zasięg południowokoreańskich pocisków balistyczny zwiększono wówczas do 300 kilometrów, przy zachowaniu maksymalnej masy głowicy bojowej na poziomie 500 kilogramów.



Tak naprawdę główną bolączką planistów wojskowych w Seulu był ten drugi parametr. Uznano, że półtonowa głowica nie zapewni odpowiednich możliwości zwalczania północnokoreańskich schronów i instalacji podziemnych. Stąd też w kolejnej rundzie negocjacji Korea Południowa domagała się zwiększenia zasięgu pocisków do tysiąca kilometrów, a masy głowic bojowych – do jednej tony. Administracja prezydenta Baracka Obamy wyraziła jednak zgodę jedynie na zwiększenie zasięgu do 800 kilometrów. Dopiero w roku 2017 prezydent Donald Trump przystał na zwiększenie masy głowic do tysiąca kilogramów.

Korea Południowa nie zrażała się. Ograniczenie zasięgu udało się obejść, wprowadzając nieobjęte traktatem pociski manewrujące rodziny Hyunmoo-3. Wiadomo również, że wspomniane już pociski rodziny Hyunmoo-2 mogą przenosić tysiąckilogramowe głowice, co jednak zmniejsza ich zasięg. Według niepotwierdzonych informacji rozwijany obecnie pocisk Hyunmoo-4 może przenosić głowicę o masie nawet 2 tysięcy kilogramów.

Zobacz też: Rakietowa Ukraina. Sytuacja nad Dnieprem wobec końca INF

(asia.nikkei.com, yna.co.kr, thediplomat.com)

Teukwonjae707, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International