W ostatnich dniach następuje coraz intensywniejszy przerzut przez Turcję syryjskich bojowników z muhafazy Idlib i Aleppo do ogarniętej wojną Libii. Mają oni dołączyć do około 2 tysięcy Syryjczyków już walczących po stronie rządu w Trypolisie.

Rekrutacja bojowników trwa na terytoriach kontrolowanych przez proturecką Syryjską Armię Narodową. W znacznej części wywodzą się oni z etnicznych Turkmenów, ale także organizacji islamistycznych, w tym tak zwanego Państwa Islamskiego. Syryjczycy po odbyciu szkolenia w obozach na terenie Turcji są przerzucani do Libii, na tereny kontrolowane przez Rząd Jedności Narodowej (GNA). Ankara planuje wysłać tam blisko 6 tysięcy Syryjczyków.

Każdy z nich ma według dziennika Asia Times otrzymywać 2 tysiące dolarów miesięcznie. W przypadku śmierci rodzina ma otrzymać sumę 50 tysięcy dolarów. Za trwałe, ciężkie obrażenia ciała suma ma wynosić 35 tysięcy dolarów. Wszyscy mają także otrzymać tureckie obywatelstwo.

Nie wszyscy członkowie syryjskiej zbrojnej opozycji popierają udział w wojnie w Libii. Część z nich odrzuciła wezwanie do udziału w walkach, argumentując, że nie są najemnikami i ich celem jest walka z reżimem Baszszara al-Asada. Pojawiły się także informację, jakoby część z przybyłych do Libii bojowników usiłowała zbiec przez tamtejsze porty do Europy.

Tymczasem w Libii pomimo ogłoszonego rozejmu co jakiś czas dochodzi do starć między wspieranymi przez Turcję oddziałami GNA a Libijską Armią Narodową (LNA).

Coraz dotkliwsza staje się blokada terminali do eksportu ropy naftowej ogłoszona przez LNA. Według słów Mustafy Sanallaha prezesa National Oil Corporation, produkcja spadła z 1,3 miliona baryłek dziennie do niecałych 400 tysięcy. Jeżeli sytuacja się utrzyma, prognozowane są dalsze spadki. Już teraz mówimy o poziomach najniższych od czasu obalenia Mu’ammara Kaddafiego w 2011 roku.

Zobacz też: Najemnicy z RPA przeciwko Boko Haram

(asiatimes.com, libyaobserver.ly, middleeastmonitor.com)

Voice of America