Brytyjskie ministerstwo obrony poinformowało o podniesieniu z dna Morza Śródziemnego wraku rozbitego samolotu bojowego F-35B. 17 listopada maszyna wpadła do wody przy starcie, podczas którego – z nieustalonych jeszcze przyczyn – nie zdołała rozpędzić się do wystarczająco dużej prędkości. Pilot zdążył się katapultować i nie odniósł obrażeń, natomiast w kwestii wraku natychmiast pojawiły się obawy, że jako pierwsi mogą go znaleźć (i zabrać) Rosjanie.

Według jednego z brytyjskich brukowców poszukiwania zatopionego Lightninga trwały dwa tygodnie, a kolejny tydzień zajęła operacja podniesienia go z dna. Miejsce upadku do wody było wprawdzie dokładnie znane, ale ponieważ samolot miał (niewielką) prędkość postępową, „leciał” dalej niczym podwodny szybowiec.

Pojawiły się też nowe informacje w sprawie nagrania z wypadku, które wyciekło do internetu pod koniec listopada. Serwis UK Defence Journal dowiedział się, że w związku z tą sprawą aresztowano marynarza z załogi Queen Elizabeth. Aresztanta przewieziono już na ląd. Nie wiadomo na razie, jakie dokładnie konsekwencje mu grożą, nie wiadomo zresztą nawet, czy jest to człowiek ten jest podejrzany o wykonanie filmu czy też o wypuszczenie go do internetu. Co ciekawe, UKDJ pisze, że filmik był „dobrze znany na pokładzie, zanim trafił do mediów społecznościowych”.



Nie wiadomo na razie, co mogło doprowadzić do wypadku. Według brytyjskiej prasy zawiniła osłona przeciwdeszczowa pozostawiona na samolocie przed startem i zassana do silnika. Oznaczałoby to, że decydującą rolę odegrał czynnik ludzki: przeoczenie ze strony tak personelu technicznego, jak i samego pilota, który przed startem musi wykonać obchód maszyny. Jako że nie wprowadzono zakazu lotów Lightningów, można przypuszczać, iż Royal Navy i Royal Air Force rzeczywiście nie podejrzewają usterki technicznej.

Podniesienie wraku było kwestią najwyższej wagi. Nawet poważnie uszkodzony F-35 stanowiłby łakomy kąsek dla służb wywiadowczych potencjalnych przeciwników, gdyż pozwoliłby uzyskać informacje z pierwszej ręki na temat zarówno awioniki, jak i struktury płatowca. Lightning spadł do wody z wysokości około dwudziestu metrów z minimalną prędkością postępową. Będzie więc w stosunkowo dobrym stanie, na pewno dużo lepszym niż japoński F-35A rozbity dwa lata temu, wokół którego krążyło tyle obaw.



– Jesteśmy świadomi rosyjskich zdolności podwodnych – powiedział dwa dni temu doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego, sir Stephen Lovegrove, członkom Komisji Obrony Izby Gmin. – Mają państwo rację, mówiąc, że są z najwyższej półki. Środki ostrożności i działania, które obecnie podejmujemy, obliczone są przynajmniej w części na zagwarantowanie, że technika F-35B pozostanie tak tajna, jak byśmy tego chcieli. Kwestie bezpieczeństwa zajmują najważniejsze miejsce w naszych rozważaniach. Z tego co mi wiadomo, eksperci mają świadomość, gdzie znajduje się samolot.

Na pokładzie Queen Elizabeth: amerykański F-35B przygotowuje się do startu, za nim lądują dwa brytyjskie Lightningi, a w tle widoczny jest śmigłowiec Merlin HM.2 w konfiguracji wczesnego wykrywania i kontroli Crowsnest z kopułą radaru Thales Searchwater 2000 na lewej burcie.
(USMC / 1st Lt. Zachary Bodner)

Jak pisaliśmy w poprzednim artykule na temat tego wypadku, rosyjski Główny Zarząd Badań Głębinowych (Gławnoje uprawlenije głubokowodnych issledowanij) posiada flotę załogowych i bezzałogowych pojazdów podwodnych uznawaną za największą na świecie. Na szczęście dla NATO większość „arsenału” GUGI znajduje się w Arktyce. Nie wiadomo niestety, gdzie znajduje się swoisty okręt flagowy urzędu – 108-metrowy Jantar projektu 22010 Kriujs. Rosjanie klasyfikują go jako jednostkę oceanograficzną, w praktyce jest jednak okrętem zwiadowczym, dysponującym bogatą aparaturą dwojakiego – wojskowego i cywilnego – zastosowania i zdolnym do szukania obiektów na dnie morskim.

W skład jego wyposażenia wchodzą dwa duże autonomiczne pojazdy podwodne, zdolne do wykonywania zdjęć dna morskiego i infrastruktury podmorskiej w wysokiej rozdzielczości, a także do podejmowania przedmiotów z dna. Cztery lata temu Władimir Putin zaproponował władzom argentyńskim skierowanie Jantara do udziału w poszukiwaniach zaginionego okrętu podwodnego ARA San Juan. Akcję ratunkową przerwano, zanim Jantar zdołał dotrzeć na południowy Atlantyk. Również w 2017 roku Jantar podniósł z dna Morza Śródziemnego wraki myśliwców pokładowych Su-33 i MiG-29KR, które rozbiły się w toku operacji lotniczych nad Syrią.



HMS Queen Elizabeth ma jutro wejść do Portsmouth po siedmiomiesięcznym dziewiczym rejsie operacyjnym, który zawiódł lotniskowiec na Morze Śródziemne i Daleki Wschód. W skład grupy bojowej (Carrier Strike Group 21) wchodziły dwa niszczyciele typu 45 (HMS Defender i HMS Diamond), fregata typu 23 HMS Kent oraz okręty zaopatrzeniowe RFA Fort Victoria i RFA Tidespring. Przejściowo do ugrupowania dołączały również amerykański niszczyciel USS The Sullivans, holenderska fregata Zr.Ms. Evertsen i wielozadaniowy okręt podwodny HMS Artful typu Astute.

Na Queen Elizabeth zaokrętowana była grupa lotnicza obejmująca osiemnaście F-35B i komponent śmigłowcowowy. Osiem maszyn pochodziło z 617. Eskadry Royal Air Force „Dambusters” (jeden z tych F-35B się rozbił), a dziesięć – z 211. Eskadry Myśliwców Uderzeniowych „Wake Island Avengers” amerykańskiej piechoty morskiej z MCAS Yuma. Amerykańskie samoloty opuściły lotniskowiec zgodnie z planem 24 listopada. Wykonały w sumie 1278 samolotolotów (w tym czterdzieści cztery bojowe w ramach operacji przeciwko islamistom) i spędziły w powietrzu 2200 godzin. 21 listopada na lotniskowiec przybyła również para włoskich F-35B z lotniskowca Cavour.

Zobacz też: Nowa nadzieja dla modernizacji niemieckiej obrony przeciwlotniczej

LPhot Unaisi Luke / UK MOD © Crown copyright 2021