Amerykańska marynarka wojenna ogłosiła, że samolot bojowy F/A-18E Super Hornet, który 8 lipca spadł z pokładu lotniskowca USS Harry S. Truman (CVN 75) w głębiny Morza Śródziemnego, został podniesiony z dna. Operację przeprowadzono 3 sierpnia. Maszyna spoczywała na głębokości 9500 stóp, czyli 2900 metrów.

Przypomnijmy: samolot został zdmuchnięty do wody, kiedy okręt dopadło niespodziewane pogorszenie pogody – porywisty wiatr i ulewny deszcz. Do wypadku doszło, kiedy Truman szedł obok okrętów zaopatrzeniowych USNS Robert E. Peary (T-AKE 5) i USNS Supply (T-AOE 6) oraz że kiedy doszło do wypadku, operację zaopatrywania lotniskowca natychmiast – i bezproblemowo – przerwano. W kabinie samolotu nikogo nie było.

—REKLAMA—

Do podniesienia samolotu z dna zaangażowano przedsiębiorstwo Maritime Construction Services i należący do niego statek MPV Everest wyspecjalizowany do prowadzenia różnorodnych prac głębinowych. Udział wzięło także przedsiębiorstwo ratownictwa morskiego Phoenix International. Na początku roku pomagało ono w wydobyciu z dna Oceanu Spokojnego myśliwca F-35C Lightning II, który rozbił się i wypadł za burtę w styczniu na lotniskowcu USS Carl Vinson (CVN 70).

W operacji wykorzystano robota podwodnego CURV-21 (Cable-controlled Undersea Recovery Vehicle), który zaczepił do Super Horneta olinowanie, a do niego – hak. Dzięki temu samolot podniesiono na pokład Everesta. CURV-21 to stosunkowo duże urządzenie: waży 2900 kilogramów. Jest sterowany przewodowo za pomocą światłowodu, dysponuje sonarem z falą ciągłą z modulacją częstotliwości, może zejść na głębokość do 6100 metrów i rozwinąć prędkość 2,5 węzła.

Roboty tego typu są regularnie wykorzystywane w podobnych przedsięwzięciach, uczestniczyły między innymi w wydobyciu wspomnianego F-35C czy (w ubiegłym roku) śmigłowca MH-60S Seahawk spoczywającego na rekordowej głębokości ponad 19 tysięcy stóp (5800 metrów). To zresztą zasłużona rodzina. Protoplasta obecnej generacji robotów – CURV-1 – podniósł bombę termojądrową, którą Amerykanie zgubili wskutek katastrofy lotniczej nad Palomares.



Wydobytą maszynę przetransportowano do nieujawnionej bazy lotniczej w Europie, skąd ma zostać zabrana do Stanów Zjednoczonych. Prawdopodobnie owym nieujawnionym miejscem była Sigonella, gdyż wiadomo, że w tych samych dniach Everest wszedł do portu niedaleko tej sycylijskiej bazy.

Bezpośrednio po wypadku spekulowano, czy US Navy będzie chciała podnosić samolot. Super Hornet jest oczywiście konstrukcją mniej zaawansowaną niż Lightning II, więc gdyby zamiast Amerykanów wydobyli go Rosjanie, teoretycznie byłby to stosunkowo niewielki problem. W praktyce jednak Pentagon nie mógł sobie pozwolić na to, aby myśliwiec wpadł w ręce potencjalnego przeciwnika. Uchronienie radiolokatora AN/APG-79 samo sobie byłoby wystarczającym powodem dla zorganizowania operacji ratowniczej.

Zabezpieczanie myśliwca na pokładzie Trumana.
(US Navy / Mass Communication Specialist Seaman J. Pacheco)

Żadnych dalszych informacji o możliwych przyczynach wypadku na razie nie ujawniono. Nie wiadomo nawet, do której eskadry należała pechowa maszyna.

Truman wraz ze swoją eskortą i skrzydłem lotniczym przebywa na Morzu Śródziemnym od marca. Sekretarz obrony Lloyd Austin przedłużył rejs operacyjny grupy uderzeniowej, aby zabezpieczać państwa członkowskie NATO przed ewentualną dalszą agresją Kremla. Miejsce Trumana pod egidą European Command zajmie być może jeszcze e tym miesiącu USS George H.W. Bush (CVN 77).

Zobacz też: Czego można się spodziewać po przyszłym brytyjskim okręcie podwodnym?

US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Crayton Agnew