Amerykańska Rada Broni Nuklearnej wybrała termonuklearną głowicę W80-1 na uzbrojenie nowego pocisku manewrującego (Long-Range Standoff, LRSO) dla USAF, który ma wejść do służby w 2027 roku. Obecnie głowice te są na wyposażeniu pocisków ALCM, ale przejdą modernizację wydłużającą ich żywotność i powrócą do służby pod oznaczeniem W80-4.
W80-4 będzie piątą modyfikacją głowicy W80. Pierwsza stanowiła uzbrojenie odpalanych z okrętów Tomahawków i została wycofana w 2011 roku. Druga odmiana W80-2 stanowi aktualne uzbrojenie pocisków ALCM. Pozostałe dwie odmiany były modernizacjami poprzednich, ale nie weszły do służby.
Szacowany koszt programu budowy nowego pocisku to dziesięć do dwudziestu miliardów dolarów, co przyciągnie fundusze, które według wielu powinny być wydane na pilniejsze programy broni konwencjonalnych. Mimo że Stany Zjednoczone posiadają tysiące rakiet balistycznych z głowicami nuklearnymi oraz pracują nad nowym bombowcem strategicznym dowódcy USAF uważają, że potrzebują także nowego pocisku manewrującego.
Poza W80-1 rozpatrywano także kandydatury głowic B61 i W84. Pierwsza stanowiła bazę dla szerokiej rodziny głowic, które aktualnie wykorzystywane są w rodzinie bomb atomowych, a także stanowiła bazę dla stworzenia głowicy W85, w którą wyposażone były rakiety Pershing II. Po ich wycofaniu głowice przemianowano na B61-10 i wykorzystano w bombach. Głowica ta nie została wybrana dla LRSO z powodu obaw o niedostateczną bezawaryjność, ponieważ jest ona bazą dla zbyt wielu różnych odmian. Natomiast W84 była na wyposażeniu Tomahawków bazowania lądowego, które zostały wycofane ze służby na mocy traktatów rozbrojeniowych. Głowice od 2008 roku pozostawały w magazynach i przedstawiono je jako kandydaturę dla LRSO, a o ich odrzuceniu zdecydowała zbyt mała ilość posiadanych głowic tego typu.
(fas.org, fot. USAF)