Wzmocnienie współpracy wojskowej z sąsiednim Czadem i szereg operacji wojskowych sprawiły, że Republika Środkowoafrykańska ogłosiła gotowość do przeprowadzenia lokalnych wyborów. Byłoby to pierwsze tego rodzaju wydarzenie od 36 lat. Według ostrożnych szacunków rządu w Bangi będzie to możliwe już 29 grudnia, „o ile zajdą sprzyjające okoliczności”. Problem w tym, że prawdopodobnie sytuacja niewiele się zmieni, a głosowanie znów zostanie odsunięte w nieokreśloną przyszłość. Mimo to współpraca z Czadem daje Republice Środkowoafrykańskiej wymierne korzyści w zakresie polityki bezpieczeństwa.

Lepsze zabezpieczenie liczącej 1200 kilometrów granicy jest kluczowe dla ustabilizowania północnego pogranicza. Dzięki gęstemu zalesieniu i słabo rozwiniętej infrastrukturze obszar ten doskonale nadaje się do prowadzenia działań partyzanckich. Dobrze znający lokalne szlaki bojownicy są wymagającym przeciwnikiem dla żołnierzy, którzy w przypadku sił Republiki Środkowoafrykańskiej nie różnią się zbytnio wyszkoleniem ani wyposażeniem od rebeliantów. Dlatego większa obecność wojskowa Czadu ma kluczowe znaczenie.

Czadyjczycy nie tracili czasu na zabawy w chowanego z bojownikami w buszu, lecz uderzyli wprost w ich zaplecze organizacyjne. Przecinając szlaki zaopatrzeniowe, odcięli rebeliantów od dostaw nie tylko broni i amunicji, ale również żywności i leków. Nie jest to jednak wojna na wyniszczenie. Należy pamiętać, że w Republice Środkowoafrykańskiej uruchomionych jest wiele programów skierowanych do bojowników, którzy dobrowolnie oddadzą się w ręce władz. Ich długofalowa skuteczność jest kwestionowana, jednak działania ze strony Czadu mogą skłonić wielu partyzantów do przynajmniej tymczasowego zaprzestania walki.

Podobne sukcesy odnoszone są również na południu kraju. Dzięki operacjom sił rządowych doprowadzono do poddania się dużych grup bojowników Zjednoczenia dla Pokoju w Republice Środkowoafrykańskiej (L’Unité pour la paix en Centrafrique — UPC), czyli jednej z wielu grup paramilitarnych działających przy granicy z Demokratyczną Republiką Konga. W samym Bambari w ręce władz oddało się 105 członków UPC. Wielu partyzantów złożyło broń dzięki strategii atakowania szlaków zaopatrzeniowych. Bez żywności, leków i amunicji woleli poddać się niż zginąć z głodu w dżungli.

Chaos w Republice Środkowoafrykańskiej. Na zielono w południowej części kraju oznaczono tereny kontrolowane przez UPC.
(Borysk5, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Programy rozbrojeniowe

Rozbrojenie działających w Republice Środ­ko­wo­af­ry­kań­skiej grup zbrojnych stanowiło priorytet dla społeczności między­naro­dowej. Było to niezwykle ambitne założenie, ponieważ wojna ma podłoże religijne. Mimo to początkowo odnoszono niewielkie sukcesy. Rozpo­częty w 2015 roku program został trzy lata później przejęty przez rząd, który miał nad­zo­ro­wać dalsze reintegrowanie byłych party­zantów.

Akcja cieszyła się uniwersalnym popar­ciem. Chociaż do „punktów obsługi” zgłaszało się mniej bojowników, niż oczekiwano, nadal przeznaczano znaczne sumy na konty­nu­owa­nie przedsięwzięcia. Bank Światowy przekazał pomoc w wysokości 30 milionów dolarów do 2017 roku i zadeklarował zwiększenie finansowania do poziomu 90 milionów dolarów do 2028 roku. Również Stany Zjednoczone przekazały 3,5 miliona dolarów, jednak zapowiedziały zakończenie wsparcia, chcąc przesunąć ten ciężar na Bangi.

Problemem programu nie jest finansowanie, lecz brak holis­tycz­nego podejścia do reintegracji bojowników. Przykładowy partyzant, który zgłosił chęć skorzystania z oferty, otrzymywał cotygodniowe stypendium o równowartości 35 dolarów i możliwość uczestnictwa w kursie z podstaw przedsiębiorczości, po którym miał wrócić do cywilnego życia. Sęk w tym, że nikt na niego nie czekał.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie. Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują.

Konfliktom nie grozi zamknięcie, jeśli jednak nie dopniemy budżetu tą drogą, będziemy musieli w przyszłym miesiącu na pewien czas przywrócić reklamy Google.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

GRUDZIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 89%

Życie w Republice Środkowo­afry­kańskiej jest szczególnie trudne. Byli bojownicy nie mają często do czego wracać. Rodziny nie chcą mieć nic do czynienia z weteranami walk w dżungli, bo widzą w nich tykające bomby zegarowe. Niestety w realiach Republiki Środkowo­afry­kań­skiej nie można mówić o żadnej pomocy psychologicznej dla osób cierpiących na zespół stresu pourazowego. Wsparcie w tym zakresie pozostaje jednym na najczęściej pomijanych aspektów współ­czesnych konfliktów w Afryce.

Rząd w Bangi szacuje, że nawet 15% wszystkich bojowników, którzy zade­kla­ro­wali złożenie broni, wraca do walki. Jest to i tak bardzo konserwa­tywne zało­żenie. Przedsta­wiciele ONZ utrzymują, że nawet 70% uczestników rządowych programów zwyczajnie znika. Nikt nie śledzi ich dalszych losów, dlatego można spo­dzie­wać się, że część wraca do organizacji zbrojnych. Niektórzy zgłaszają się do lokalnego oddziału Grupy Wagnera.

Doszło do rozwinięcia się skom­pli­ko­wa­nego systemu wzajemnych powiązań między rosyjskimi najemnikami a środkowoafrykańskim rządem. Bangi ma rekrutować zdemobilizowanych bojowników, a następnie przekazywać ich jako kandydatów do pracy z Wagnerowcami. Pojawiły się doniesienia o formowaniu z uczestników programu demobilizacyjnego bojówek mających wspierać siły rządowe.

Gołąbek pokoju z karabinem

Porozumienie między Republiką Środkowoafrykańską a Czadem jest ogromnym sukcesem dyplomatycznym Rosji, która aktywnie zachęcała afrykańskich partnerów do wypracowania porozumienia w zakresie wspólnej ochrony granicy. 22 maja w Sido (departament Grande Sido) doszło do historycznego spotkania i podpisania umowy, której owocami są obecne sukcesy na północy Republiki Środkowoafrykańskiej.

Oprócz wzmożonych patroli ogłoszono wówczas ponowne otwarcie przejść granicznych. Od 2013 roku oficjalnie granica pozostawała zamknięta z powodu niestabilności politycznej i trwającej w Republice Środkowoafrykańskiej wojny domowej. Wydarzenia ostatnich lat pokazały, że zagrożenie nadciągało nie z południa, lecz z północy. Terytorium Czadu okazało się niezwykle wygodnym miejscem na założenie baz wypadowych przez bojowników przeprowadzających ataki na terytorium Republiki Środkowoafrykańskiej.

Ustabilizowanie sytuacji w Bangi jest bardzo ważne dla rosyjskich interesów w regionie. Skala zaangażowania militarnego, zarówno na szczeblu państwowym, jak i za pośrednictwem prywatnych firm wojskowych, jest ogromna, co było szczególnie jaskrawo widoczne podczas reorganizacji związanej z marszem Wagnerowców na Moskwę w czerwcu 2023 roku. Doszło wówczas do globalnej rotacji najemników, która odbiła się szerokim echem od Syrii po Afrykę Środkową. Władze w Bangi stwierdziły, że wydarzenia w Rosji nie zmieniają porozumienia między państwami i że jeśli najemnicy zostaną wycofani na dłuższy okres, rząd oczekuje zastąpienia ich innym personelem. Wagnerowcy zaangażowani byli w nielegalny handel drewnem egzotycznym i obrót złotem wydobywanym częściowo w niezarejestrowanych kopalniach.

Waszyngton ostrzegał, że konieczna jest ściślejsza kontrola nad handlem metalami szlachetnymi wydobywanymi w Afryce Subsaharyjskiej. Handel złotem obecnie stanowi jedno z najważniejszych źródeł dochodu dla grup destabilizujących region. Od organizacji przestępczych kontrolujących szlaki przerzutu kamieni szlachetnych w Mozambiku przez nielegalne kopalnie w Burkina Faso aż po handel krwawym kobaltem z Demokratycznej Republiki Konga – eksploatacja afrykańskich złóż pozostaje nierozerwalnie związana z przemocą i destabilizacją.

Przy okazji działań Grupy Wagnera należy wspomnieć o zacieśniającej się współpracy między rosyjskimi najemnikami a działającymi w Afryce firmami z Chin. Pekin doskonale radzi sobie na polu gospodarczym, uzależniając słabsze ekonomicznie państwa ofertami ogromnych inwestycji i pożyczek. Wpadając w pułapkę zadłużenia i niekorzystnych kontraktów, wczorajsi partnerzy stają się jutrzejszymi klientami.

Zupełnie inaczej wygląda działanie w zakresie bezpieczeństwa. Chińskie firmy wojskowe nie mają doświadczenia w operacjach zagranicznych i słyną z problemów w komunikacji międzykulturowej. Z tych powodów personel pracujący przy chińskich inwestycjach musi prosić o wsparcie zagranicznych najemników. Na początku lipca 2023 roku w mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia o ewakuacji Chińczyków pracujących w Dimbi – dużym projekcie górniczym w Republice Środkowoafrykańskiej. Nie wiadomo, co się stało, ale w obliczu konieczności nagłego wywiezienia pracowników w bezpieczne miejsce skorzystano z pomocy najemników z Grupy Wagnera.

US Army / Sgt. Derek Hamilton