W Stoczni Bałtyckiej w Sankt Petersburgu zwodowano 25 maja trzeci lodołamacz o napędzie atomowym projektu 22220. Jednostka otrzymała imię Urał. Ma wejść do służby za trzy lata.
Zainicjowany w roku 2013 program budowy atomowych lodołamaczy, podobnie jak wiele innych ambitnych programów, napotyka liczne trudności. Prototypowa Arktika miała wejść do służby pod koniec roku 2017, obecnie mówi się o czerwcu tego roku. Również o dwa lata opóźnione są prace nad drugim lodołamaczem, nazwanym Sibir (na zdjęciu).
Budowa Urała ruszyła w lipcu 2016 roku. Jednostka miała pierwotnie zostać przekazana użytkownikowi w roku 2020. Termin ten następnie przesunięto na rok 2021, a ostatnio na 2022. W planach jest budowa jeszcze dwóch lodołamaczy.
Mimo opóźnień lodołamacze atomowe projektu 22220 robią duże wrażenie. Przy wyporności rzędu 33 tysięcy ton będą mogły kruszyć lód o grubości do trzech metrów. Rosyjskie plany zakładają do roku 2035 budowę trzynastu ciężkich lodołamaczy, z których dziewięć ma otrzymać napęd atomowy.
Tak ambitne plany związane są z rosnącą obecnością Rosji na Dalekiej Północy. Chodzi tutaj nie tylko o kontrolę nad złożami ropy naftowej i gazu ziemnego, ale także nad dostępną w coraz większym stopniu Północną Drogą Morską. Moskwa konkuruje tutaj nie tylko ze swoimi tradycyjnymi rywalami z NATO, ale również ze zwiększającymi aktywność w regionie Chinami.
Zobacz też: Arktyczne kłopoty NATO
(reuters.com)