Rumuński rząd rozpoczął prace przy rozbudo­wie 57. Bazy Lotni­czej imienia Mihaila Kogălni­ceanu. Kosztem 2,5 miliar­da euro do 2040 roku ma na obszarze 2800 hektarów powstać kom­pleks o powierzchni dwa razy większej niż słynna baza Ramstein w Niemczech. Rumuńska baza będzie zdolna przyjąć około 10 tysięcy żołnierzy oraz dużą liczbę samolotów i zaopa­trze­nia. Całość będzie sfinan­so­wana przez rząd rumuński. Warto przy tym zauważyć, że chociaż o sprawie rozpisują się media na całym świcie, nie jest to wiadomość zaskakująca. O pla­nach rozbudowy bazy dokładnie według powyższych założeń informowaliśmy już w 2019 roku. Teraz tylko ruszyły prace budowlane.

Prace rozpoczęto od rozbudowy oko­licz­nego układu drogowego i dopro­wa­dzenia nowych linii ener­ge­tycznych. W dalszej kolejności zostanie rozbudowana część lotnicza. Pojawi się drugi pas startowy, nowe drogi kołowania, płyty postojowe, magazyny paliw, części zamiennych i amu­nicji oraz infra­struk­tura szkole­niowa. Docelowo na terenie bazy powstanie całe miasteczko wojskowe z lokalami miesz­kal­nymi, przedszkolami, szkołami, skle­pami i szpitalem, obsługujące nie tylko jednostki lotnicze, ale również wojsk lądowych.



Rozbudowa będzie właściwie rozszerzoną kontynuacją prac rozpoczętych już w 2015 roku. Wtedy to Komitet Inwes­ty­cyjny NATO (NATO Invest­ment Com­mittee) zatwierdził plany renowacji bazy. Miał je realizować rumuński rząd w koordynacji z innymi instytucjami NATO i państwami partnerskimi, które wyko­rzys­tują bazę w misji NATO Air Policing wspierającej obronę powietrzną Rumunii i Bułgarii. Rozpoczęte w 2015 roku prace podzielono na cztery etapy, których realizacja ma potrwać dwadzieścia lat. Już wtedy informowano o rozbudowie dróg kołowania, zaplecza technicznego i socjalnego dla żołnierzy.

Modernizacja drogi kołowania w 57. Bazie Lotniczej.
(Aeronautica Militare)

Baza będzie wykorzystywana na potrzeby zarówno rumuńskich sił zbrojnych, jak i wojsk sojuszniczych. Niemal od samego początku rumuńskiej obec­ności w NATO baza imienia Mihaila Kogălniceanu, lub MK, jak jest w skrócie nazywana zwłaszcza przez Amerykanów, jest inten­sywnie wykorzystywana zwłaszcza przez wojska amerykańskie. Jej położenie nad Morzem Czarnym w pobliżu portu w Konstancy było wielo­krot­nie wyko­rzys­ty­wane do przerzutu wojsk na Bliski Wschód. W trakcie amerykańskiej obecności w Afganistanie w bazie na stałe stacjonowało kilkanaście samolotów transportowych C-17 Globe­mas­ter III reali­zu­ją­cych most powietrzny z tym azjatyckim krajem. Z kolei port morski służy jako miejsce wyładunku ame­ry­kań­skich oddziałów płynących bezpośrednio ze Stanów Zjednoczonych.

Na co dzień baza jest domem dla 863. Eskadry Śmigłowców rumuńskich sił powietrznych, wyposażonej w śmigłowce wielo­zada­niowe IAR-330L. W ramach misji NATO Air Policing rotacyjnie stacjo­nują tam myśliwce z różnych państw NATO, szczególnie często z Kanady, Wielkiej Brytanii i Włoch. Ponadto baza jest wykorzystywana do szkolenia wojsk rumuńskich i sojusz­ni­czych. Najnowszą informacją jest utworzenie w bazie między­naro­dowego ośrodka szkole­nio­wego dla pilotów F-16 pomyślanego jako miejsce szkolenia ukraińskich lotników, ale nie tylko. Inicjatywę firmują rządy Holandii i Rumunii oraz koncern Lockheed Martin.



Strategiczne znaczenie

Chociaż planowana od dawna, teraz rozbudowa bazy nabiera jeszcze większego znaczenia. Efekty nie będą widoczne z dnia na dzień, ale rozbudowa przyczyni się do zwiększenia bezpie­czeń­stwa Rumunii i całej wschodniej flanki NATO oraz zwiększy zdolności operacyjne sojuszu w regionie Morza Czarnego. Pozwoli także zmniejszyć zależność od węgierskiej bazy Pápa, która jest wyko­rzys­ty­wana jako hub dla lotnictwa transportowego i baza Heavy Airlift Wing, wykorzystującego Globemastery w ramach między­naro­dowej inicjatywy Strategic Airlift Capability. Jak wiadomo, Węgry utrzy­mują politykę pro­ro­syj­ską i odmawiają współ­pracy przy pomocy Ukrainie.

W kwietniu 2016 roku do bazy MK czasowo przebazowano myśliwce F-22A Raptor.
(USAF / Tech. Sgt. Ryan Crane)

Rumunia dla odmiany buduje tak zwaną Autostradę Mołdawską, która połączy Bukareszt z ukraińską granicą w Serecie. Dzięki całodobowej pracy tysięcy pracow­ników roboty mają się zakończyć w trzecim kwartale tego roku i z jednej strony pozwolą na utworzenie nowej drogi zaopatrzeniowej do Ukrainy, a z drugiej – na wywożenie z Ukrainy towarów i eksportowanie ich przez port w Konstancy. Baza MK będzie mogła wtedy odgrywać rolę podobną jak lotnisko Rzeszów-Jasionka. Rozbudowana baza pozwoli również na szybkie przyjęcie dużych sił wzmocnienia w razie zagro­żenia atakiem ze wschodu.

Amerykańska strategia dla Morza Czarnego

Chociaż rozbudowa bazy będzie finan­so­wana przez rząd rumuński i powstaje z myślą o całym NATO, nie da się ukryć, że będzie miała szczególne znaczenie dla Stanów Zjednoczonych. Rumunia od dawna jest traktowana przez Amery­ka­nów jako przedsionek i baza wypadowa do operacji na Kaukazie i Bliskim Wschodzie. Zwłaszcza wobec powta­rza­jącej się niepewności i napięciach w stosunkach z Turcją.



O jej znaczeniu świadczy również zbu­do­wanie na terytorium Rumunii bazy Aegis Ashore. Instalację zbudowano w bazie Deveselu kosztem 800 milionów dolarów. W skład infrastruktury wchodzi radar AN/SPY-1, trzy ośmiokomorowe wyrzutnie Mk 41 VLS dla dwudziestu czterech pocisków przeciwbalistycznych SM-3 Block IB, stanowisko dowodzenia, a także zaplecze komunikacyjne i sterujące. Baza osiągnęła gotowość w 2016 roku.

Ćwiczenia oddziałów US Army na terenie bazy MK w styczniu 2024 roku.
(US Army / Sgt. 1st Class Jonathan Hornby)

Poważną amerykańską obecność w MK można datować na 2007 rok, gdy na stałe przebazowano tam oddział wydzielony 40. Mobilnego Batalionu Konstrukcyjnego US Navy. Popularne „morskie pszczoły” miały za zadanie przygotować bazę do przyjmowania oddziałów wojsk lądowych i sił powietrznych, które korzystały z baz w celach treningowych. Była to część amerykańskiego planu przekształcenia obecności wojskowej w Europie po zakończeniu zimnej wojny i zmniejszenia obecności w Niemczech.

Dzięki dołączeniu do NATO państw Europy Środ­kowo-Wschod­niej Ame­ry­ka­nie zaczęli wykorzystywać do ćwiczeń tamtejsze bazy i poligony, ponieważ pozwalały one na używanie większej ilości sprzętu i cięższych bomb, były bardziej dostępne i miały mniej ograniczeń związanych z hałasem czy ochroną środowiska. Ponadto baza MK leży bliżej Bliskiego Wschodu, Afryki czy Bałkanów, które na początku dwu­dzies­tego pierwszego wieku bardziej zajmowały Amerykanów niż Europa Środ­kowa, gdzie już zawsze miał panować pokój.



O rosnącym znaczeniu regionu dla Amerykanów świadczą prowadzone przez rząd prace nad Strategią Bezpieczeństwa Morza Czarnego (Black Sea Security Strategy). Będzie oparta na pięciu filarach: zwiększonym zaangażowaniu bilateralnym i multi­late­ralnym, współ­pra­cy obronnej wzmocnionej większą obec­noś­cią NATO, współ­pracy gospodarczej, bezpieczeństwie ener­ge­tycz­nym i wspie­ra­niu demokracji. Szczególną rolę planuje się dla sektora energe­tycz­nego. Azerbej­dżan jest ważnym dostawcą gazu i ropy. Stabili­zacji regionu może pomóc wyrwa­nie się Armenii z rosyjskiej strefy wpływów, choć z drugiej strony taka próba może się również zakończyć jakąś formą rosyjskiej agresji na to państwo. W samej Rumunii Development Finance Corpo­ration i Export-Import Bank of the United States pracują nad zbudowaniem małych modułowych reaktorów jądrowych. Bułgaria, Rumunia i Turcja rozwijają także morskie projekty energetyczne.

W tym kontekście baza MK może mieć do spełnienia ważną funkcję. O ile bez­po­średni atak rosyjski na któregoś z czarnomorskich członków NATO jest mało prawdopodobny, o tyle duże zna­czenie całego regionu, przez który przebiegają korytarze transportowe, zwłaszcza energetyczne, z Azji do Europy może stanowić dla Kremla pokusę do prowadzenia wojny hybrydowej. Od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej na Morzu Czarnym zniszczono już blisko sto dryfujących min morskich. One i inne działania morskie mogą stanowić zagrożenie dla systemów przesyłowych, bezpieczeństwa żeglugi czy wspomnianej infrastruktury offshore. Floty Bułgarii i Rumunii są względnie słabe, a wobec obowiązywania Konwencji z Montreux wprowadzenie na ten akwen ame­ry­kań­skich sił morskich jest obecnie niemoż­liwe. Tu po raz kolejny może się przydać rozbudowana 57. Baza Lotnicza, w której mogłyby stacjonować samoloty, śmig­łowce i bez­pi­lo­towce wyko­rzys­ty­wane do moni­to­ro­wania i ochrony infra­struk­tury kry­tycznej.

US Army