Porucznik Christopher Hanes czuł, że coś tu nie gra, jak tylko przekroczył próg piekarni w Mosulu. Piec był nieużywany, zbiornik na wodę stał pusty, betonowy pojemnik wypełniony był pyłem, który według dwójki pracowników służył do chłodzenia ciast, a w workach na mąkę znaleziono narzędzia. Hanes wraz z towarzyszącymi mu żołnierzami przesunęli zbiornik, a pod spodem znaleźli wejście do długiego na piętnaście metrów tunelu prowadzącego w kierunku pobliskiego budynku rządowego. Pracownicy „piekarni” tłumaczyli, że kopali otwór do podłączenia rury wodociągowej. Później na ich dłoniach znaleziono drobiny ładunków wybuchowych. Obaj zostali aresztowani, już po raz drugi.
Prawdopodobnie planowano zdetonowanie ładunków wybuchowych pod ścianami, co zagroziłoby życiu co najmniej 250 pracujących tam Irakijczyków, nie liczących tych, którzy odwiedzają budynek w celu załatwienia własnych spraw. Tunel odkryto dzięki donosowi dnia 1 września, w pierwszym dniu świętego miesiąca Ramadan. Okazał się być bardzo dobrze przygotowany, a przede wszystkim zabezpieczony przed zawaleniem.
Wiadomość, którą to zdarzenie wysłało amerykańskim i irackim siłom w tym rejonie, jest jasna – ekstremistyczni bojownicy wciąż nie zostali pokonani. Mimo zadanych im ciężkich strat wciąż gotowi są podejmować odważne i nader groźne operacje.
Saperzy US Army zalali tunel betonem.
(military.com)