Od lat wiadomo, że US Air Force pozyska co najmniej sto bom­bow­ców B-21 Raider. Niektóre analizy mówiły, że liczba ta powinna wzrosnąć nawet do 145. Najnowsze informacje wskazują, że słowo może stać się ciałem. Wprawdzie nigdzie jeszcze nie padły konkretne liczby, ale ujawnione strzępki informacji są obiecujące. Niewykluczone, że ostatecznie przekroczymy nawet próg 145.

Jak informuje serwis The War Zone, Kathy Warden, dyrektorka generalna Northropa Grum­mana, oznajmiła podczas cokwartalnej telekonferencji z inwestorami, że spodziewa się zmiany planów zakupowych USAF-u w następstwie planowanego przeglądu struktury sił. Zwiększenie docelowej liczby Raiderów ma być jedną z opcji najpoważniej rozważanych przez sekretarza sił powietrznych Franka Kendalla.

Paradoksalnie kolejne bombowce miałyby być źródłem oszczędności. Budżet US Air Force jest bowiem gigantyczny, ale nie jest z gumy. Trzeba więc szukać sposobów, aby z określonej kwoty wycisnąć możliwie największy potencjał bojowy.

Właśnie z powodu ograniczeń finansowych program załogowego samolotu bojowego opra­co­wy­wa­nego w ramach programu Next Generation Air Dominance został praktycznie zresetowany. Siły powietrzne na nowo analizują, czego tak naprawdę oczekują po tej maszynie i jak powinna ona realizować te wymagania. Sytuacji nie poprawia napompowany kosztorys innego strategicznie ważnego programu – międzykontynentalnych pocisków balistycznych LGM-35A Sentinel.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1600 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

STYCZEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 87%

Trzeba też pamiętać, że Northrop Grumman wycofał się z jakiejkolwiek rywalizacji w progra­mie NGAD, a uczynił to właśnie dlatego, że ma pełne ręce z B-21. W przyszłości może co najwyżej zostać podwykonawcą. Dzięki temu może się nadal skupiać na rozwoju swojego nowego sztandarowego produktu.

Do tej tej pory Northrop Grumman przekazał siłom powietrznym już trzy egzemplarze przedseryjne (których przed­się­bior­stwo nie chce nazywać prototypami, gdyż nawet one mają reprezentować konfigurację niemal identyczną z docelową). Jeden samolot przeznaczono do prób w locie, dwa – do prób naziemnych. Jeden z tych ostatnich przeznaczony jest do prób zmęcze­nio­wych. Drugi służy zaś przede wszystkim do weryfikacji, czy cyfrowe modele stworzone w toku projektowania pokrywają się z fizycznym rezultatem prac produkcyjnych. O próbach w locie pisaliśmy szerzej tutaj.

Samolot od początku projek­to­wano jako opcjo­nalnie bezza­ło­gowy. Opcja ta nie będzie dostępna w momencie wejścia do służby, ale dzięki wspomnianej otwartej archi­tek­turze będzie można ją zaimple­men­tować w przy­szłości. A skoro wraz z rosnącą skalą produkcji maleją koszty jednostkowe, nie można wykluczyć scenariusza, który na pierwszy rzut oka wydaje się absurdalny: iż Raider zostanie częścią systemu systemów Next Generation Air Dominance.

Raider startuje z kalifornijskiej bazy Edwards.
(US Air Force / Northrop Grumman)

Rzecz jasna, nie zostanie myśliwcem przewagi powietrznej. Do tego mimo wszystko jest za wolny i za mało zwrotny. Mógłby jednak być na przykład nośnikiem pocisków rakietowych powietrze–powietrze albo też dronów uzbrojonych w takie pociski. O tym, że Raider będzie swoistym samolotem matką dla lojalnych skrzydłowych, wiemy od dawna, ale początkowo chodziło jedynie o drony defensywne, wspomagające penetrację nieprzyjacielskiej przestrzeni powietrznej. Ale dlaczego nie miałby zabierać dronów ofensywnych, walczących o przewagę w powietrzu?

Raider mógłby także być nośnikiem szerokiego wachlarza czujników wspierającym działania klasycznych samolotów wczesnego ostrzegania. Tu na jego korzyść przemawiałyby (prawdopodobnie doskonałe) właściwości stealth i duży zasięg.

Oprócz bardziej dalekosiężnych planów dotyczących zwiększenia zamówienia Northrop ma też w kwestii Raidera plany bardziej krótkoterminowe. Jeszcze w tym roku koncern spodziewa się kolejnego zamówienia na produkcję małoskalową. Cena pojedynczego samolotu nie jest znana, ale producent zapewnia, że utrzymuje ją na zakładanym poziomie 550 milionów za sztukę w dolarach liczonych w roku budżetowym 2010, co przekłada się na 793 miliony „dzisiejszych” dolarów, to jest po uwzględnieniu inflacji.

Zdjęcie Raidera ujawnione w marcu tego roku.
(US Air Force)

Nie ma cudów – każdy Raider zawsze będzie kosztował kilkaset milionów dolarów i nawet Amerykanów nie będzie stać na użycie go w roli prostego drona. Ale wizja B-21 skrycie dostarczającego uzbrojenie powietrze–powietrze tam, gdzie przeciwnik się go nie spodziewa, ma w sobie coś kuszącego. A poza tym właściwości stealth działają przecież w dwie strony: pozwalają się zbliżyć, ale pozwalają też bezpiecznie się oddalić, toteż Raider może się cechować wysoką przeżywalnością.

Northrop Grumman zanotował w ubiegłym roku w programie B-21 stratę w wysokości 1,56 miliarda dolarów brutto. Wszystko dlatego, że stosowne kontrakty zawarto jeszcze przed pandemią oraz wynikającymi z niej zakłóceniami dostaw i wyższą inflacją. Niemniej w całym cyklu życia Raidera producent odbije sobie te straty z wielką nawiązką.

Nowy bombowiec ma osiągnąć wstępną gotowość operacyjną w ciągu kilku lat, a około roku 2030 powinna już być gotowa pierwsza kompletna eskadra liniowa. W pierwszej kolejności bombowce trafią do bazy Ellsworth w Dakocie Południowej, gdzie obecnie stacjonuje 28. Skrzydło Bombowe wypo­sażone w B-1B Lancery. Następne dwa miejsca w kolejce zajmują bazy Whiteman (Missouri) i Dyess (Teksas).

US Air Force