Amerykańskie siły powietrzne poszukują sposobów na zwiększenie liczby szkolnych pilotów. Proponowanym rozwiązaniem jest zlecenie części szkolenia przedsiębiorstwom prywatnym. Rozważane są również zmiany w sylabusie szkolenia lotniczego. O możliwych zmianach dyskutowano w czasie dwóch dni dla przemysłu zorganizowanych przez 19. Armię Lotniczą (19th Air Force) podlegającą dowództwu do spraw szkolenia – Air Education and Training Command.

USAF wystosował do przemysłu pięć zapytań o informacje na temat tego, co firmy mają do zaoferowania. Jeśli wszystkie pięć pomysłów sił powietrznych zostanie wprowadzonych w życie, pozwolą one szkolić 200 dodatkowych pilotów rocznie przez pięć lat. Wdrożenie poniższych pomysłów nie będzie się wiązało z żadną likwidacją jednostek lub ograniczeniem szkolenia przez siły powietrzne. Ma to być ich uzupełnienie i zwiększenie możliwości. W konsultacjach wzięło udział czterdzieści firm.



– Naszym pomysłem jest zwrócenie się do przemysłu, żeby zobaczyć, jak każdy z was może nas wesprzeć i jakie macie pomysły, oraz pozyskać informacje, które pomogą nam sformułować konkretne plany i wykonać kolejny krok naprzód – powiedział generał dywizji Craig Wills.

Zapytania o informacje oczekiwane przez siły powietrzne dotyczą:

  • zakontraktowania szkolenia części uczniów wyznaczonych do latania na samolotach wielosilnikowych – wybrana firma musiałaby posiadać własne samoloty tej klasy;
  • zakontraktowania cywilnych instruktorów i personelu naziemnego, który do szkolenia wykorzystywaliby należące do sił powietrznych samoloty T-6A Texan II w formule Government Owned Contractor Operated;
  • zakontraktowania cywilnych instruktorów do prowadzenia zajęć na symulatorach;
  • nowego programu szkolenia wstępnego Initial Flight Training (IFT) 2.5, w którym zwiększyłaby się liczba godzin koniecznych do wylatania przez kandydatów przed rozpoczęciem bardziej zaawansowanych etapów szkolenia;
  • zakontraktowania wstępnego szkolenia śmigłowcowego przy wykorzystaniu symulatorów i śmigłowców Bell 206 lub ich odpowiedników.

W szkoleniu wstępnym wciąż są wykorzystywane Cessny T-41, chociaż coraz częściej są zastępowane przez DA20.
(USAF)

Jeszcze w 2018 roku siły powietrzne nie były zainteresowane zaangażowaniem prywatnych przedsiębiorstw w szkolenie pilotów. Jednak trwająca od lat sytuacja niedoboru pilotów w służbie czynnej zmusiła je do rewizji poglądów i poszukania nowych możliwości kształcenia większej liczby uczniów. Przez sześć ostatnich lat USAF nie był w stanie wypełnić wszystkich wakatów.



Nie chodzi o jakieś liczby. W 2020 roku budżetowym w amerykańskich siłach powietrznych brakowało 1925 pilotów na 21 tysięcy dostępnych stanowisk. Największe braki są odczuwane wśród pilotów myśliwców i samolotów transportowych. Załamanie nastąpiło w 2016 roku budżetowym, kiedy przybyło 700 wakatów w porównaniu z rokiem poprzedzającym. W kolejnych latach budżetowych niedobory pilotów wynosiły odpowiednio: 2000 – w 2017 roku, 1937 – w 2018 roku i 2100 – w 2019 roku budżetowym. Przewiduje się, że w na koniec tego roku budżetowego będzie brakowało 1480 pilotów.

Podporucznik Brenna Larson i jej instruktor, a prywatnie także ojciec, Bruce Mason, w kabinie samolotu szkolnego T-1 Jayhawk.
(USAF / Taylor Crul)

Paradoksalnie do poprawy sytuacji przyczyniła się pandemia COVID-19. W obliczu załamania rynku komercyjnych przewozów lotniczych wielu pilotów, którzy myśleli o zakończeniu służby i przejściu do linii lotniczych, postanowiło przedłużyć kontrakty z wojskiem. Zauważono już wyższe wydatki budżetowe z tytułu premii za przedłużenie kontraktu, ale nie ma jeszcze szczegółowych danych dotyczących specjalizacji tych pilotów. Program premiowania wprowadzono w 2017 roku, a pilot, który postanowi przedłużyć służbę, może dostawać do 35 tysięcy dolarów premii rocznie przez trzynaście lat.



Dowódca Air Combat Command, generał Mark Kelly, wyraził przekonanie, że jeśli dojdzie do prywatyzacji części szkolenia lotniczego, jego poziom zostanie utrzymany.

– Wiem, że Air Education and Training Command będzie to realizować w mądry sposób – powiedział Kelly. – Utrzymają jakość szkolenia naszych pilotów.

Kapitan Kyle Maloney testuje symulator T-6 wykorzystujący gogle rzeczywistości wirtualnej.
(USAF / Tyler McQuiston)

Jeśli chodzi o zmiany w systemie szkolenia, w 2018 roku siły powietrzne zainicjowały program Pilot Training Next, w którym położono większy nacisk na wykorzystanie najnowszych zdobyczy techniki, takich jak rzeczywistość wirtualna czy symulatory najnowszych generacji.

Częścią programu jest Undergraduate Pilot Training 2.5, w którym uczniowie rozpoczynają naukę szybciej. Nie czekają na pobranie papierowych książek pierwszego dnia szkolenia, ale zaraz po zakwalifikowaniu na szkolenie otrzymują dostęp do zasobów szkoleniowych przez internet – kilka miesięcy przed rozpoczęciem właściwego kursu. Podobne zmiany wprowadzono też w szkoleniu śmigłowcowym, a teraz mają być wprowadzone w szkoleniu wstępnym.

Zobacz też: Czechy odebrały 20 Pandurów II w konfiguracjach KOVVŠ i KOVS

(military.com)

US Air Force / Tech. Sgt. Jeffrey Allen