Amerykańskie siły powietrzne coraz intensywniej przygotowują się do hipotetycznego starcia z równorzędnym przeciwnikiem – co jeszcze niedawno oznaczało Rosję lub Chiny, ale teraz w gruncie rzeczy przede wszystkim Chiny. Rzecz jasna, rozbudowa i modernizacja w dziedzinie techniki wojskowej, wprowadzanie do służby nowych typów uzbrojenia, nie wystarczy. Trzeba zadbać także o sprawność czynnika ludzkiego, a to można uczynić tylko jedną drogą: szkoleniami i ćwiczeniami.
I tak niespełna trzy miesiące temu w Nellis Air Force Base odtworzono 65. Eskadrę „Agresorów”, która będzie latać na Lightningach II i skupi się na odwzorowaniu zagrożenia stwarzanego przez chińskie Chengdu J-20. Według USAF-u należy szkolić pilotów w walce przeciw samolotom piątej generacji szybciej, niż takie samoloty znajdą się w uzbrojeniu potencjalnych przeciwników. Oczywiście nie udało się w pełni zrealizować tego zamierzenia, ale J-20 to wciąż rzadkość w Siłach Powietrznych Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, a Chińczycy wciąż się uczą, jak z niego optymalnie korzystać.
—REKLAMA—
Kolejną dziedziną szkolenia, w której Amerykanie szykują się do przeskoku generacyjnego, są cele latające. Kilka dni temu pisaliśmy o Zombie Viperach, czyli o opcjonalnie bezzałogowych QF-16 FSAT. Boeing właśnie zakończył swoją część dostaw tych pełnowymiarowych celów latających i zamknął jedną z dwóch istniejących linii, na których prowadzono prace modyfikacyjne. Druga (w bazie Davis–Monthan w Arizonie) wciąż istnieje i będzie wypuszczać kolejne QF-16, ale ich kariera na dobrą sprawę zbliża się już do końca. Podobnie jak w przypadku „agresorów” – potrzebne jest rozwiązanie mogące symulować samoloty bojowe piątej generacji.
USAF już od dawna planuje pozyskanie celów latających nowej generacji. Poza szkoleniem pilotów w służbie liniowej przydałyby się one choćby w programie rozwoju pocisku rakietowego powietrze–powietrze nowej generacji AIM-260 Joint Advanced Tactical Missile. W ubiegłym miesiącu w rządowym serwisie System for Award Management pojawiły się wreszcie dokumenty (można je zobaczyć tutaj) stanowiące prośbę o informację od potencjalnych wykonawców kontraktu. W ubiegłym tygodniu dokumenty zaktualizowano.
Next Generation Aerial Target (NGAT), czyli cel latający nowej generacji, ma być modułowym dronem mogącym rozwijać prędkość naddźwiękową, Jako pułap praktyczny wskazano 50 tysięcy stóp (15 200 metrów). Jako wyznacznik zwrotności podano wartość 16,9° na sekundę przy prędkości Mach = 0,9 na wysokości 15 tysięcy stóp (4600 metrów). Konstrukcja ma być zintegrowana z wyrzutnikiem flar i pasków aluminiowych AN/ALE-47, mieć wewnętrzną komorę na 227 kilogramów wyposażenia oraz dodatkowo zdolność przenoszenia 204 kilogramów ładunku pod każdym skrzydłem, a jako całośc ma „zapewnić odpowiednio wierne odwzorowanie zaawansowanych samolotów przeciwnika (J-20, Su-57 itd.) w określonych scenariuszach testowych”.
近距离拍摄歼20急转大仰角穿云
专业术语好像是叫大仰角拉升不共轴横滚720度🤔 pic.twitter.com/94ImP7zHmN
— 東風 EastWind (@eastwind6699) August 27, 2022
Cele latające takie jak QF-16 czy mniejszy poddźwiękowy BQM-167 Skeeter są wykorzystywane do prób uzbrojenia powietrze–powietrze i przeciwlotniczego, w tym także stacji radiolokacyjnych i innych czujników czy systemów samoobrony. Trzeba jednak mieć na uwadze, iż większość lotów nie kończy się zniszczeniem celu latającego. Nawet jeśli scenariusz ćwiczenia zakłada odpalenie pocisku, zazwyczaj jest on pozbawiony głowicy bojowej (w jej miejsce instaluje się pakiet aparatury telemetrycznej) i „zestrzelenie” jest weryfikowane na podstawie obliczenia, czy w rzeczywistej sytuacji bojowej doszłoby do porażenia celu.
Docelowo USAF chciał wprowadzić do służby 126 QF-16 obok trzydziestu siedmiu istniejących BQM-167. Paradoksalnie to te pierwsze dużo częściej są niszczone w toku strzelań ćwiczebnych. NGAT w założeniu ma należeć do tej samej kategorii co QF-16 – ma być na tyle tani i łatwy w produkcji, aby nie żal było go zestrzelić, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale też aby nadawał się do bezproblemowego wielokrotnego wykorzystania. Trzeba mieć na uwadze, że Pentagon w ostatnich dwóch latach zaczął patrzeć z ukosa na konwersję starych F-16 do roli celów latających, a skazanie na ten los maszyn reprezentujących młodsze Blocki – maszyn, które można by na przykład sprzedać co uboższym sojusznikom – będzie mieć jeszcze mniej zwolenników.
Dokument opublikowany przez USAF zakłada następujący profil 120-minutowego lotu testowego:
- Autonomiczny start i wznoszenie na nakazaną wysokość przelotową;
- Autonomiczny lot z prędkością przelotową po zaplanowanej lub wskazywanej komendami trasie około 45 minut / około 250 mil morskich od miejsca wylotu;
- Autonomiczne krążenie w zaplanowanym lub wskazanym komendą miejscu z prędkością ekonomiczną przez 10 minut;
- Autonomiczny (po wydaniu komendy) przelot ze strefy oczekiwania do zaplanowanej lub wskazanej komendami strefy ćwiczeń z dwuminutowym sprintem z prędkością naddźwiękową;
- Uruchomienie na komendę wybranych zdolności WRE;
- Przyspieszenie do prędkości minimum Mach = 1,2 na minimum dwie minuty;
- Powrót do punktu oczekiwania z prędkością ekonomiczną i oczekiwanie w trybie autonomicznym przez 10 minut;
- Powtórzenie na komendę punktów 4.1. i 4.2. w celu drugiego przelotu testowego;
- Powrót autonomiczny na komendę do strefy odzyskiwania po trasie zaplanowanej lub wskazywanej komendami;
- Autonomiczne podejście do lądowania, przyziemienie i hamowanie.
Zasadniczo producent będzie miał wolną rękę co do tego, jak NGAT będzie startować i lądować. Może więc być klasycznym samolotem z normalnym podwoziem, ale może też na przykład startować z wyrzutni z pomocą przyspieszaczy rakietowych (jak BQM-167) i lądować ze spadochronem albo na brzuchu. Dopuszczono zarówno konstrukcje całkowicie nowe, jak i propozycje oparte na modyfikacjach już istniejących płatowców, pod warunkiem że spełnią wszystkie warunki przetargu. Konstrukcje opcjonalnie załogowe zasadniczo nie wchodzą w grę. Zwycięski producent miałby dostarczy od dwóch do pięciu latających prototypów w ciągu pięciu lat od przyznania kontraktu.
USAF podkreśla, że na razie nie stawia żadnych wymagań co do ceny ani też liczby lotów (czy liczby godzin w powietrzu), które musiałby wykonać NGAT, nim zostanie przeznaczony do zestrzelenia. W przypadku QF-16 resurs wynosi około 300 godzin przy cenie za konwersję wynoszącej poniżej 2 milionów dolarów. Modułowość konstrukcji ma też umożliwić przystosowanie NGAT do odwzorowywania hipotetycznych przyszłych samolotów bojowych nieprzyjaciela.
Przyszłość pokaże, czy w przypadku NGAT słowo stanie się ciałem. To już trzecie podejście od 2019 roku. Najpierw na przeszkodzie stanął brak funduszy (rzecz niebywała w US Air Force, co dowodzi, że decydenci nie przywiązywali do tego programu należytej wagi), za drugi razem mieliśmy do czynienia raczej z sondowaniem rynku aniżeli programem z prawdziwego zdarzenia. Wydaje się, że teraz USAF bierze się do roboty na poważnie, ale wciąż kwoty przeznaczane na program są symboliczne – 99 tysięcy dolarów na miniony rok budżetowy.
Hipotetyczną furtką do sukcesu NGAT może być opracowanie go jako konstrukcji spełniającej więcej zadań niż tylko celu latającego. W latach sześćdziesiątych tą właśnie drogą amerykański Ryan BQM-34A Firebee stał się jednym z najpowszechniej używanych odrzutowych UAV-ów wszech czasów. Skromny cel latający dziesięć lat po pierwszym locie zyskał wersję rozpoznawczą (Ryan Model 147 Lightning Bug). Z czasem powstały także konfiguracje walki radioelektronicznej, rozpoznania w spektrum elektromagnetycznym (nosząca uroczą nazwę Lucy Lee), a nawet walki psychologicznej.
Współcześnie NGAT mógłby wyewoluować z (albo: w) lojalnego skrzydłowego. Na przykład w marcu tego roku Blue Force Technologies otrzymała kontrakt na rozwój samolotu bezzałogowego mającego odgrywać rolę „agresora” – wizja tej maszyny na ilustracji tytułowej. Bardziej zaawansowana wersja mogłaby stać się latającym skrzydłowym dla samolotu bojowego powstającego w programie NGAD, tymczasem prostsza mogłaby być celem latającym NGAT.
W grę wchodzi także współpraca między rodzajami sił zbrojnych. US Army stara się – wciąż bez powodzenia – opracować własny cel latający piątej generacji, który pomógłby w usprawnieniu organicznej obrony przeciwlotniczej wojsk lądowych. Wydawało się, że konstrukcja zaproponowana przez Sierra Technical Services ma duże szanse na sukces w programie 5GAT, ale wypadek w dziewiczym locie jesienią 2020 roku błyskawicznie (i chyba przedwcześnie) pogrzebał te szanse. W kwietniu tego roku wystosowano nową prośbę o informacje. I w tym wypadku czas pokaże, czego, i czy czegokolwiek, się doczekamy.
Zobacz też: Jak świecący plankton może pomagać w wykrywaniu okrętów podwodnych