W Stanach Zjednoczonych pojawiają się głosy wzywające Japonię do zwiększenia potencjału sił podwodnych. Związane jest to przede wszystkim z kurczeniem się amerykańskiej floty okrętów podwodnych, która musi liczyć się ze stale rosnącą liczbą chińskich jednostek.
Budowane pod koniec zimnej wojny okręty typu Los Angeles zaczynają być stopniowo wycofywane ze służby, a liczba zastępujących je jednostek typu Virginia jest niewystarczająca. W efekcie liczba atomowych myśliwskich okrętów podwodnych z obecnych pięćdziesięciu dwóch spadnie w latach 2027–2028 do czterdziestu dwóch.
Dla porównania: Marynarka Wojenna Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej posiada obecnie około siedemdziesięciu myśliwskich okrętów podwodnych, w tym dwanaście atomowych. Również w Chinach najstarsze jednostki są systematycznie wycofywane, jednak w przeciwieństwie do USA liczba nowo budowanych jest nieznana.
Wyjściem z tej sytuacji zdaje się większe zaangażowanie regionalnych sojuszników i powtórzenie w Azji Wschodniej mechanizmu znanego z okresu zimnej wojny, gdy sojusznicy z NATO skutecznie równoważyli radziecką przewagę liczebną. W tych planach szczególną rolę odgrywa Japonia, której okręty podwodne były bardzo aktywne w latach 70. i 80., skutecznie monitorując ruchy floty Związku Radzieckiego.
Ronald O’Rourke z Congressional Research Service, instytutu badawczego Kongresu, wystąpił z propozycją nakłonienia Japonii do zwiększenia floty podwodnej z obecnych dwudziestu dwóch do trzydziestu jednostek. Według niego w tym celu nie trzeba budować nowych okrętów, a jedynie wydłużyć czas służby z dwudziestu dwóch lat do trzydziestu, analogicznie jak w US Navy. W podobnym duchu wypowiadał się przed Kongresem były szef operacji morskich, admirał Gary Roughead.
Działania podwodnego komponentu Morskich Sił Samoobrony od samego początku owiane są tajemnicą, a informacje o nich praktycznie nie przedostają się do opinii publicznej. Niemniej japońskie siły podwodne cieszą się bardzo wysoką renomą i poważaniem, tak ze strony Amerykanów, jak i Chińczyków. Również japońskie okręty podwodne są wysoko oceniane, a najnowszy typ Sōryū zaliczany jest do najlepszych konwencjonalnych jednostek na świecie.
Pomysł O’Rourke’a ma jednak liczne wady, wychodzące poza ewentualny opór Tokio. Wydłużenie okresu służby i zwiększenie liczby okrętów wymagałoby poważnej reorganizacji zaplecza technicznego i logistycznego Morskich Sił Samoobrony. Do tego Japonia będzie mieć poważne problemy ze skompletowaniem dodatkowych załóg i personelu technicznego związane ze starzeniem się społeczeństwa i malejącą liczbą chętnych do służby wojskowej.
Zobacz też: Royal Navy: Za mało marynarzy, fregat i niszczycieli
(forbes.com)