Północnoamerykańskie dowództwo obrony powietrznej – NORAD – poinformowało o poderwaniu do lotu na przechwycenie myśliwców z Joint Base Andrews, odpowiedzialnej między innymi za ochronę nieba nad Waszyngtonem. Podejrzanym samolotem był bizjet Cessna 560 Citation V (rejestracja N611VG), który nie reagował na wywoływanie przez radio.

Jako że Cessna zbliżała się do strefy zastrzeżonej otaczającej amerykańską stolicę, kontrolerzy Wschodniego Obszaru Obrony Powietrznej (EADS) nakazali myśliwcom przekroczenie prędkości dźwięku nad lądem. Wzbudziło to zamieszanie w stolicy, lokalna policja otrzymała wiele zgłoszeń o możliwej eksplozji bomby. Siły powietrzne oficjalnie potwierdziły, że był to grom dźwiękowy, dopiero godzinę później.



Cessna wystartowała z lotniska w Elizabethton w stanie Tennessee. Punktem docelowym było nowojorskie lotnisko Long Island MacArthur. Po dotarciu nad Nowy Jork z nieustalonych powodów zawróciła i skierowała się w stronę Waszyngtonu.

Do przechwycenia zadysponowano myśliwce z dwóch jednostek: ze 113. Skrzydła Lotniczej Gwardii Narodowej Dystryktu Kolumbii i 177. Skrzydła Lotniczej Gwardii Narodowej stanu New Jersey z Atlantic City. To pierwsze rutynowo wystawia pary dyżurne w Andrews. Z kolei Atlantic City leży mniej więcej w połowie drogi między Nowym Jorkiem a Waszyngtonem (i trochę na wschód).

Samoloty z Atlantic City posługiwały się znakiem wywoławczym COSMIC 01–02. Maszyny z Andrews działały jako BRAVE 01–02.

Przechwycenie nastąpiło około godziny 15.20 czasu lokalnego. Pilot Cessny wciąż nie reagował na wezwania przez radio ani na flary odpalane przez myśliwce. Samolot rozbił się kilkanaście minut później w górach opodal miasta Staunton w Wirginii, około 200 kilometrów na południowy zachód od Waszyngtonu. W ostatnich sekundach lotu opadał spiralą w tempie 4000 metrów na minutę.

Natychmiast zarządzono poszukiwanie wraku, ale przez co najmniej kilka godzin – ze względu na gęstą mgłę i nisko wiszące chmury – niemożliwe było użycie śmigłowca i do akcji zaangażowano wyłącznie samochody. Poszukiwania utrudniało również to, że samolot rozbił się najpewniej z braku paliwa, co w konsekwencji oznacza brak pożaru, a więc i brak dymu, który mógłby dokładnie wskazać położenie wraku. Śmigłowiec pojawił się na miejscu dopiero około godziny 20.00 i wkrótce zlokalizował szczątki.

Nie wiadomo, dlaczego pilot Cessny nie odpowiadał na wezwania, nie wiadomo również, dlaczego samolot się rozbił. Washington Post ustalił jednak, iż Cessna nie została zestrzelona i nic nie wskazuje na to, że obecność myśliwców mogła w jakikolwiek sposób doprowadzić do katastrofy. Według ABC News piloci Fighting Falconów meldowali, że pilot się nie porusza i że wygląda, jakby stracił przytomność.

Samolot należał do florydzkiej firmy Encore Motors. Jej właściciel, John Rumpel, w rozmowie z dziennikarzami Washington Post, potwierdził, że był to jego samolot, i dodał, że na pokładzie znajdowała się jego córka ze swoim dzieckiem i niania.

Zachowanie samolotu sugeruje, że wszystkie cztery osoby w samolocie padły ofiarą hipoksji, czyli niedoboru tlenu. Historia lotnictwa zna wiele takich przypadków. W Stanach Zjednoczonych najsłynniejszy przykład to katastrofa Learjeta 35 w październiku 1999 roku, pamiętana szczególnie ze względu na to, że wśród sześciu ofiar znalazł się gwiazdor golfa Payne Stewart. Przyczyn rozszczelnienia kabiny nie udało się ustalić. Nie wiadomo również, dlaczego instalacja tlenowa nie zapewniła pilotom dostępu do tlenu.

Z kolei na naszym kontynencie najgłośniejsza była katastrofa Boeinga 737 linii Helios Airways w Grecji. Śmierć poniosło 121 osób. W tym przypadku winą obarczono pilotów, którzy nie zauważyli, że system regulujący ciśnienie w kabinie był przestawiony na tryb manualny.

Aktualizacja (20.50): Według informacji podawanych przez The Washington Post poderwano myśliwce nie tylko z Andrews i Atlantic City, ale także z bazy McEntire w Karolinie Południowej. Stacjonuje tam 169. Skrzydło Myśliwskie Gwardii Narodowej. Według podpułkownika Devina Robinsona ze służby prasowej Pentagonu przechwycenie nastąpiło około 20 mil (32 kilometrów) na północny wschód od portu lotniczego imienia Reagana, czyli gdzieś między Waszyngtonem a Baltimore, nad rezerwatem przyrody Patuxent, ale taka lokalizacja nie zgadza się z publicznie dostępnym zapisem lotu. O 15.20 Cessna była już za Waszyngtonem.

Trudno jednak sobie wyobrazić, żeby EADS pozwoliło podejrzanej maszynie tak po prostu przelecieć nad stolicą bez weryfikacji. Bardziej prawdopodobne jest, że miejsce przechwycenia wskazano poprawnie, natomiast myśliwce – te z Atlantic City, a nie z Andrews – pojawiły się na miejscu wcześniej.

Aktualizacja (6 czerwca, 3.00): Nowe informacje podane przez NTSB wskazują, że kontrolerzy utracili kontakt z feralną maszyną o godzinie 13.28 czasu lokalnego, a więc już piętnaście minut po starcie z Elizabethton. Oznacza to, że samolot bez (przytomnego) pilota leciał sobie jakby nigdy nic przez półtorej godziny, zanim w końcu poderwano myśliwce. Taka opieszałość podaje w wątpliwość nasze wnioski z poprzedniej aktualizacji. Może jednak Cessna przeleciała nad stolicą bez eskorty?

Dale Coleman, GNU Free Documentation License, Version 1.2