Administracja Joego Bidena zgodziła się na dostarczenie pocisków systemu Patriot do Arabii Saudyjskiej. Stało się to na wyraźne żądanie Rijadu w ramach pilnej potrzeby operacyjnej mimo niezbyt ciepłych stosunków między obu państwami. Dostawy mają na celu zapewnienie Saudom odpowiedniego zaopatrzenia w systemy defensywne, potrzebne do odparcia ataków za pomocą amunicji krążącej i pocisków balistycznych z sąsiedniego Jemenu.

Według strony amerykańskiej proces decyzyjny zajął kilka miesięcy z powodu dużego popytu na broń ze strony innych sojuszników Stanów Zjednoczonych i konieczności przeprowadzenia stosownej weryfikacji. Nie miało to nic wspólnego z celowym opóźnianiem dostaw przez Biały Dom. Sprzęt wysłany do Arabii Saudyjskiej pochodzi z zapasów kilku innych krajów Zatoki Perskiej i został przekazany przez nie na prośbę Waszyngtonu. W regionie Patriotami dysponują Bahrajn, Kuwejt i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Nie wiadomo jednak, ile dokładnie pocisków trafi w ręce Saudów.

Mimo stopniowego przeorientowywania się na Daleki Wschód i do Azji Południowo-Wschodniej Waszyngton nie zdecydował się na pozostawienie Arabii Saudyjskiej samej sobie. Przypomnijmy, że we wrześniu 2021 roku Waszyngton wycofał część zestawów Patriot i system obrony przeciwrakietowej Terminal High Altitude Area Defense (THAAD) z bazy lotniczej Al-Amir Sultan w Arabii Saudyjskiej.



Rijad próbował łatać dziury w obronie powietrznej. Z pomocą przyszły Ateny, co skutkowało rozmieszczeniem w Arabii Saudyjskiej greckiego systemu przeciwlotniczego PAC-3. O wiele trudniejsze – jak można było się spodziewać – negocjacje toczono z Izraelem. Rijad rozważał zakup izraelskich systemów obrony przeciwrakietowej: krótkiego zasięgu Kipat Bar’zel i średniego/dalekiego zasięgu Barak-8ER.

Oficerowie z różnych krajów przy wyrzutni systemu Patriot w bazie Al-Amir Sultan.
(US Air Force / Staff Sgt. Cary Smith)

Z tego powodu już pod koniec ubiegłego roku zdecydowano się na rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie powrotu Patriotów. Wielokrotnie podkreślano, że zapasy pocisków są na wyczerpaniu. Stosunki saudyjsko-amerykańskie pozostają napięte od czasu zabicia dziennikarza Washington Post Dżamala Chaszukdżiego w 2018 roku. Po objęciu urzędu Biden opublikował raport amerykańskiego uznający saudyjskiego księcia Muhammada ibn Salmana za osobę, która zatwierdziła plan schwytania lub zabicia dziennikarza.

Administracja Bidena stała się niełatwym przeciwnikiem przy stole negocjacyjnym, o czym świadczył fakt usunięcia Hutich z listy ugrupowań terrorystycznych, na którą wciągnął je Donald Trump. Według saudyjskich polityków taki ruch ośmielił bojowników Ansar Allah do coraz odważniejszych ataków. Relacji nie ułatwiała wzajemna antypatia amerykańskiego prezydenta i księcia Muhammada, de facto przywódcy kraju.

Ćwiczenia ogniowe systemu Patriot ze 108. Brygady Artylerii Przeciwlotniczej US Army gdzieś na Bliskim Wschodzie.
(US Army / Sgt. Kyle Fisch)

Decyzja o przekazaniu pocisków to jedynie część wysiłków administracji Bidena zmierzających do odbudowania relacji z Rijadem. Już po objęciu przezeń urzędu pojawiła się informacja o możliwości zwiększenia amerykańskiej obecności w Arabii Saudyjskiej w obliczu potencjalnego konfliktu z Iranem. W grę wchodziło wykorzystanie portu Janbu nad Morzem Czerwonym i dodatkowych dwóch baz lotniczych, które miałyby być udostępniane na zasadzie doraźnej potrzeby operacyjnej. Powrót dyplomacji w sprawie irańskiego programu nuklearnego wystudził jednak zapał Pentagonu do intensywnych negocjacji i praktycznych studiów nad rolą obiektów w regionie.



Po inwazji Rosji na Ukrainę Amerykanie mają nadzieję, że Arabia Saudyjska będzie pompować więcej ropy na światowy rynek, aby złagodzić gwałtownie rosnące ceny surowca. Źródłem pomocy dla Saudyjczyków jest więc zimna kalkulacja polityczno-ekonomiczna, nie zaś gest dobrej woli. Dostawy z pewnością nie rozwiążą wszystkich problemów monarchii, gdyż ataki Hutich bynajmniej nie są rzadsze.

Ostatnie przeprowadzono 19-20 marca, kiedy z Jemenu nadleciały pociski i drony, uderzając w infrastrukturę odsalania wody Al-Szaghegh, zakład przetwarzania skroplonego gazu ziemnego w Janbu, elektrownię w Zahran al-Dżanub i rafinerię państwowego giganta paliwowego Aramco w Dżizanie. Po raz kolejny celem stało się również miasto Chamis Muszajt. Źródła rządowe podały, że nie było ofiar ani nie zakłócono dostaw surowców. Ucierpiały w zamian pojazdy cywilne i okoliczne domy. Oficjalna saudyjska agencja prasowa zamieściła zdjęcia wozów strażackich gaszących pożary. Poziom zagrożenia jest bardzo wysoki, a już w ten weekend kolejne Grand Prix Arabii Saudyjskiej.

Według rzecznika Ansar Allah ataki były odpowiedzią na saudyjską agresję przeciwko Jemenowi i jego obywatelom. Uderzenia w obiekty przemysłu naftowego nie ustają i nadal stanowią ogromne zagrożenie, angażując bardzo duże siły i środki. W odwecie za uderzenia przeprowadzone w weekend koalicja zatopiła statek handlowy wyładowany irańskim uzbrojeniem. Jednostka znajdowała się na Morzu Czerwonym niedaleko jemeńskiego wybrzeża, na wysokości miasta Al-Hudajda. Iran – negocjujący warunki nowej umowy w sprawie programu nuklearnego – nie odpuścił i nadal wspiera rebeliantów.

Żołnierze US Army obsługujący amerykańską wyrzutnię systemu THAAD broniącą bazy Al-Amir Sultan w Arabii Saudyjskiej.
(US Air Force / Master Sgt Benjamin Wiseman)



– Huti przeprowadzają ataki terrorystyczne z pomocą Iranu, który dostarcza im komponenty do pocisków i amunicję krążącą, zapewnia szkolenia i wiedzę specjalistyczną – powiedział Jake Sullivan, prezydencki doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego.

Wycofanie zestawów Patriot i THAAD stworzyło niemały problem w pokryciu saudyjskiego nieba wokół stolicy. Przestrzeń powietrzna nad Rijadem musiała być chroniona, co tworzyło problemy w innych miejscach. Zwiększona liczba ataków doprowadziła niemal do wyczerpania zasobów. Z pewnością Saudowie będą ponawiać prośby o wsparcie poprzez dostawy pocisków. Na początku marca pojawiły się niepotwierdzone jeszcze doniesienia, że izraelski Rafael zamierza produkować Patrioty w zakładach w Arabii Saudyjskiej. W tym aspekcie są w całości zależni od amerykańskich dostaw. Dopiero w następnym roku Saudyjczycy rozpoczną odbiór własnych THAAD-ów, ale do tego czasu będą musieli się sporo nagłowić, jak ochronić infrastrukturę krytyczną.

Zobacz też: US Army rozmieści baterię Iron Dome na Guamie i przetestuje obronę przed Koreą Północną i ChRL

Tech. Sgt. Michelle Larche