Amerykańska marynarka wojenna i Korpus Piechoty Morskiej spierają się o liczbę dużych okrętów desantowych. To część batalii o przyszły kształt floty i podział ograniczonych funduszy. US Navy chce zmniejszyć liczbę okrętów desantowych i zaoszczędzone w ten sposób fundusze przeznaczyć na inne cele, w tym nowe jednostki bojowe i bezzałogowe. Piechota morska jest oczywiście przeciw i przedstawia konkretne argumenty dla poparcia swojego stanowiska. Jeden z nich związany jest z toczącą się wojną w Ukrainie.

Podczas wystąpienia przed podkomisją do spraw sił morskich senackiej komisji sił zbrojnych 26 kwietnia generał broni Karsten Heckl, zastępca dowódcy USMC do spraw rozwoju i integracji walki, przytoczył przypadek z czasu krótko przed wybuchem wojny. Dowództwo sił amerykańskich w Europie (EURCOM) zwróciło się do Korpusu z prośbą o rozmieszczenie na Starym Kontynencie jednostki ekspedycyjnej marines (MEU) i amfibijnej grupy gotowości (ARG) jako zabezpieczenia na wypadek rozlania się konfliktu.

–REKLAMA–

Piechota morska nie mogła spełnić prośby z braku dostępnych okrętów desantowych. 22. MEU i ARG skupiona wokół śmigłowcowca desantowego USS Kearsarge (LHD 3) typu Wasp i okrętu desantowego-doku USS Arlington (LPD 24) typu San Antonio wyruszyła do Europy z Norfolku dopiero 16 marca. Trzecia z wchodzących w skład grupy jednostek, okręt desantowy-dok USS Gunston Hall (LSD 44) typu Whidbey Island, wyruszyła jeszcze później, 28 marca, i dotarła do Narwiku dopiero 22 kwietnia.

Generał Heckl otwarcie stwierdził, że w obecnej sytuacji Korpus nie jest w stanie odgrywać przewidzianej dla niego roli sił reagowania kryzysowego. Bez odpowiedniej liczby jednostek desantowych, nie tylko śmigłowcowców i okrętów desantowych-doków, marines nie mogą być tam, gdzie są potrzebni. Heckl podkreślił, że przy typowym sposobie rozmieszczania okrętów MEU powinna być na miejscu i być dostępna dla dowódcy kierującego operacją. W przypadku 22. MEU tak się nie stało.

USS Gunston Hall (LSD 44).
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class John Stratton)

USMC za niezbędne minimum uważa trzydzieści jeden dużych jednostek desantowych: dziesięć śmigłowcowców i dwadzieścia jeden okrętów desantowych doków. Tyle właśnie znajduje się obecnie w linii. Marynarka wojenna ogłosiła jednak w połowie kwietnia długoterminowy plan rozwoju, w którym już w roku fiskalnym 2024 liczba dużych desantowców ma spaść do dwudziestu czterech.

Tarcia między piechotą morską i US Navy są widoczne w projektach przyszłorocznego budżetu Departamentu Obrony. Marynarka wojenna chce zakończyć budowę jednostek typu San Antonio Flight II na trzech jednostkach. Ostatnia zostałaby zamówiona właśnie w roku budżetowym 2023. Tymczasem USMC jest gotów z góry przeznaczyć 250 milionów dolarów na budowę czwartego okrętu tego typu. Jednostki desantowe w propozycji budżetu złożonej przez marines znalazły się wyżej niż zakup kolejnych F-35B i F-35C, a także pojazdów JLTV. Dodajmy, że pierwotnie planowano zamówić trzynaście jednostek San Antonio Flight II.



Już w marcu tego roku, w rozmowie z serwisem USNI News generał Heckl ostrzegał, że zakończenie budowy San Antonio Flight II i wycofanie ze służby jednostek typu Whidbey Island na pięć lat ograniczy liczbę dużych desantowców do dwudziestu pięciu. Do tego marynarka wojenna planuje zamówić kolejny śmigłowcowiec, oznaczony LHA 10, dopiero w roku fiskalnym 2031. Oznacza to, że między LHA 9 i LHA 10 będzie od ośmiu do nawet dziesięciu lat przerwy. Dodatkowo pogłębi to problemy w utrzymywaniu jednostek w linii, a tym samym gotowości operacyjnej MEU. Długie przerwy w budowie dużych jednostek desantowych mogą spowodować także osłabienie związanych z nimi umiejętności w stoczniach.

USS Arlington (LPD 24) widziany z pokładu okrętu zaopatrzeniowego USNS Arctic (T-AOE 8).
(US Navy)

Uczestniczący w tym samym posiedzeniu senackiej podkomisji co generał Heckl zastępca sekretarza marynarki do spraw badań, rozwoju i zakupów Frederick Stefany zastrzegł, że studium zapotrzebowania na okręty desantowe zostało dopiero ukończone i trwa proces jego oceny. Rezultaty tych prac znajdą się w Force Structure Assessment, które będzie połączone z nową Strategią Obrony Narodowej.

Duże jednostki to niejedyny obszar tarć między USMC i US Navy. Kolejny to poszukiwane przez piechotę morską lekkie okręty desantowe LAW (Light Amphibious Warship), które oprócz przewożenia marines mają również zapewniać wsparcie logistyczne w ramach działań ekspedycyjnych w bazach wysuniętych i rozproszonych operacji morskich. Sprawa jest tym istotniejsza, że wokół LAW mają być skupione pułki piechoty morskiej do działań w strefach przybrzeżnych (Marine Littoral Regiment). Formowanie pierwszej jednostki tego rodzaju przebiega sprawnie. Grupa żołnierzy z 3rd Marine Littoral Regiment uczestniczyła już w ćwiczenia „Balikatan 22” na Filipinach.

Transporter opancerzony LAV-25 przygotowuje się do zjazdu na plażę z poduszkowca desantowego LCAC.
(US Marine Corps / Cpl. Robert J. Reeves)

Generał Heckl nieco prowokacyjnie stwierdził, że w obliczu formowania kolejnych pułków do działań w strefach przybrzeżnych potrzeba będzie coraz więcej lekkich okrętów desantowych. Jeżeli szybko nie uda się wybrać odpowiedniego projektu i zamówić pierwszych jednostek, Korpus będzie zmuszony dzierżawić jednostki desantowe lub razem z marynarką wojenną szukać „kreatywnych rozwiązań”. USMC chce osiągnąć cenę LAW rzędu 150 milionów dolarów za jednostkę.



Relatywnie niska cena może okazać się argumentem zachęcającym Kongres do spojrzenia przychylnym okiem na lekkie okręty desantowe. Nie oznacza to złych wieści dla większych jednostek. Kongres sceptycznie odnosi się do pomysłu zakończenia budowy San Antonio Flight II na trzech jednostkach. Zdaniem Joego Courtneya, demokraty z Connecticut, dowódca USMC, generał David Berger, i generał Heckl w ostatnich tygodniach przedstawili szereg mocnych argumentów, aby przychylić się do koncepcji floty desantowej lansowanej przez marines.

Wszystko jak zwykle rozbija się o pieniądze. Jest to jedna z przyczyn, dla której w ciągu pięciu lat wycofane zostaną krążowniki typu Ticonderoga. Idea utrzymania silnej i, co ważniejsze, licznej floty staje się jednak powoli obiektem ponadpartyjnego konsensusu. Dotyczy to także postrzeganiu Chin jako głównego wyzwania dla bezpieczeństwa narodowego. Deputowana Elaine Luria, demokratka z Wirginii i przewodnicząca Komisji Sił Zbrojnych, wskazała, że w bataliach budżetowych problemem nie jest szukanie przez Kongres oszczędności, ale konieczność przezwyciężenia uświęconego tradycją podziału środków między rodzaje wojsk.

Zobacz też: Tak wygląda gotowy w połowie prototyp śmigłowca Bell 360 Invictus

US Navy / Photographer's Mate Airman Sarah E. Ard