Dowództwo Systemów Morskich amerykańskiej marynarki wojennej poinformowało o wykryciu utajonej wady projektowej w skomplikowanym mechanizmie przekładni Littoral Combat Shipów typu Freedom. Za wadę odpowiada producent, co oznacza, że naprawa podzespołów spadnie na barki koncernu Lockheed Martin. Przedstawiciele US Navy poinformowali Lockheeda, że wstrzymują przyjmowanie Freedomów do czasu usunięcia usterki.

Wadę wykryto w następstwie dwóch awarii – na USS Detroit (LCS 7) i USS Little Rock (LCS 9). Znajduje się ona w systemie łożysk sprzęgła przekładni, która łączy turbiny gazowe Rolls Royce MT30 z silnikami wysokoprężnymi Fairbanks Morse Colt-Pielstick PA6B STC napędzającymi główny wał napędowy. Analizą zajął się zespół specjalistów US Navy, Lockheeda Martina i producenta przekładni – Renk AG. Z biegiem czasu łożyska zużywają się szybciej, niż przewidywano, i powodują awarię przekładni.



Koncern utrzymuje, że opracowano już poprawkę i stosowne elementy są już w produkcji. Następnie zostaną przeprowadzone testy fabryczne (które mają rozpocząć się już wiosną) i morskie. Lokalizacja usterki i pokonanie barier technologicznych poprzez opracowanie niewadliwych części to jednak tylko wierzchołek góry lodowej.

USS Detroit (LCS 7) podczas prób odbiorczych.
(US Navy / Lockheed Martin / Michael Rote)

Prawdziwym wyzwaniem będzie opracowanie sposobu na uzyskanie dostępu do mechanizmu przekładniowego głęboko w kadłubie okrętu, usunięcie starych komponentów i zastąpienie ich nowymi. Doświadczenie nabyte podczas napraw USS Detroit i USS Little Rock daje nadzieje, że naprawa odbędzie się bez konieczności umieszczania okrętów w suchym doku. Zamiast tego stocznia remontowa mogłaby postawić koferdam wokół części kadłuba, aby móc się dostać do siłowni okrętowej, a następnie przejść przez orurowanie i okablowanie do przekładni.

Lockheed Martin testuje również opracowane przez inżynierów rozwiązanie, które umożliwiłoby naprawę bez wycinania otworu w kadłubie i pozwoliłoby zaoszczędzić wiele miesięcy prac. Rozwiązanie to zakłada umożliwienie obrotu kół zębatych w przekładni niezależnie od pozostałych jej elementów, co pozwoli na wymianę łożysk.



W czasie testów na morzu poprawność działania nowych elementów sprawdzona zostanie na dwóch innych okrętach – USS Minneapolis-Saint Paul (LCS 21) i USS Cooperstown (LCS 23) – które już zakończyły testy odbiorcze w zeszłym roku, ale pozostaną w Wisconsin (gdzie znajduje się stocznia Marinette Marine) do czasu, gdy problemy z łożyskami zostaną w pełni zażegnane. Ten pierwszy miał podnieść banderę w maju tego roku.

Wodowanie USS St. Louis (LCS 19) w Marinette w stanie Wisconsin.
(US Navy)

Co istotne, wcześniejsze problemy Freedomów z napędem miały inną naturę. Przyczyną uszkodzenia zespołu napędowego USS Milwaukee (LCS 5) w 2015 roku był skutkiem wad oprogramowania. Jeszcze inaczej wyglądała sprawa awarii na USS Fort Worth (LCS 3) w sierpniu 2016 roku w Singapurze. Tam zawiódł czynnik ludzki: załoga nie stosowała się do procedur podczas kontrolowania pracy siłowni okrętowej.

Docelowo US Navy chce mieć szesnaście okrętów typu Freedom. Stępkę pod piętnasty – przyszły USS Beloit (LCS 29) – położono w lipcu ubiegłego roku. Budowa szesnastego, który ma otrzymać nazwę Cleveland, jeszcze się nie zaczęła.



Na tle Freedomów okręty drugiego typu LCS-ów – Independence – wypadają dużo lepiej. Są one produktem General Dynamics i Austal USA, a ich napęd stanowią turbiny gazowe General Electric LM2500 i silniki dieslowskie MTU Friedrichshafen. Wprawdzie producentem przekładni również jest Renk AG, ale ponieważ cały układ napędowy jest inny, inne są też przekładnie – i wszystko wskazuje, że są pozbawione wad występujących na okrętach typu Freedom. Należy podkreślić, że nikt nie ma zastrzeżeń do jakości produkcji. Wada dotyczy samego projektu, a nie technologii.

W tle USS Freedom (LCS 1), na pierwszym planie – USS Independence (LCS 2).
(US Navy / Lt. Jan Shultis)

Pozostające w służbie okręty typu Freedom działają zgodnie z ograniczeniami dotyczącymi napędu, które pozwalają załogom utrzymywać względną gotowość operacyjną. Mogą poruszać się z prędkością do 35 węzłów, przy której łożyska nie są tak podatne na uszkodzenia. Prędkość maksymalna jednostek tego typu wynosi około 40 węzłów. Nie określono na razie kosztów rozwiązania problemu na wszystkich okrętach.

Nie wiadomo też, czy konieczność tak rozległych napraw w jakikolwiek sposób wpłynie na plany zwiększania zdolności bojowych LCS-ów. US Navy planowała testować na nich broń laserową, trwają również prace nad uzbrojeniem ich w pociski przeciwokrętowe NSM, które pozwoliłyby na atakowanie celów nawodnych w odległości ponad stu mil morskich.

Zobacz też: US Navy ma wycofać dwa lotniskowce i dogonić Chiny

(news.usni.org, defensenews.com)

US Navy / Lockheed Martin