Marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych pracuje nad uzbrojeniem okrętów podwodnych w lasery bojowe. Sprawie przyjrzał się portal Popular Mechanics i okazało się, że wbrew pozorom pomysł ma sens.
Zważywszy na prawa fizyki i kiepskie rozchodzenie się światła w wodzie, użycie laserów pod wodą wydaję się ekstrawaganckim, żeby nie powiedzieć: kiepskim, pomysłem. Zasięg komunikacji laserowej jest ograniczony do maksymalnie tysiąca metrów, a wykorzystanie systemów bojowych praktycznie nie wchodzi w grę. Jedyną zaletą wydaje się jądrowy układ napędowy, dostarczający odpowiednią ilość energii.
Niemniej już od roku 2011 w jawnych dokumentach rządowych pojawia się idea wyposażenia w bojowe lasery dużej mocy okrętów podwodnych typu Virginia. Z dostępnych materiałów wynika, że urządzenie ma zostać zintegrowane z masztem optronicznym. W roku 2017 zainicjowano prace nad systemem zasilania pozwalającym przesyłać odpowiednie ilości energii do urządzenia umieszczonego na szczycie teleskopowego masztu. Parce mają zostać zakończone w najbliższych miesiącach, jeśli nie tygodniach.
W tym roku zainicjowano kolejny projekt, zmierzający do stworzenia lasera bojowego o mocy 200 kilowatów. To znacznie więcej niż w przypadku urządzeń instalowanych na niszczycielach typu Arleigh Burke czy okrętach klasy LCS. Do tego nowy laser ma wykorzystywać fale o większej niż dotychczas długości, co ma zaowocować wiązką o dłuższym zasięgu i trudniejszą do wykrycia.
Są to istotne wskazówki, sugerujące, że okręty typu Virginia mają wykorzystywać nową broń do zwalczania celów nad powierzchnią wody. Oczywistym rozwiązaniem staje wówczas użycie laserów do zwalczania samolotów i śmigłowców ZOP, a także dronów. Byłoby to rozwiązanie problemu zapewniania okrętom podwodnym środków obrony przeciwlotniczej. Wcześniejsze rozwiązania w postaci wyrzutni pocisków rakietowych i działek nie zapewniały odpowiedniego stopnia skrytości.
Tak uzbrojone jednostki mogłyby też stanowić wysuniętą linię obrony grup lotniskowcowych w przypadku ataków rojów nawodnych i powietrznych bezzałogowców. W grę wchodzi też zwalczanie pocisków manewrujących i przeciwokretowych. Okręty podwodne stają się wówczas cennym środkiem, zwiększającym szanse obrony przed atakiem saturacyjnym.
Amerykańskie dokumenty wspominają także o udziale w tajnych operacjach. Na myśl przychodzą skryte ataki na wrogie instalacje brzegowe, wymagałoby to jednak operowania bardzo blisko brzegu, a tym samym stwarzałoby większe ryzyko dla jednostki. Możliwe więc, że SOCOM wpadł na jakiś niekonwencjonalny pomysł. Niezależnie od tego, zważywszy na harmonogram modernizacji okrętów typu Virginia, pierwsze jednostki uzbrojone w lasery pojawią się najwcześniej za trzy lata.
Zobacz też: USAF chce przechwytywać pociski balistyczne za pomocą F-35
(popularmechanics.com)