Generał brygady John Rafferty, szef programu Extended Range Cannon Artillery (ERCA), zapowiedział 29 września, że wojska lądowe Stanów Zjednoczonych zmuszone zostały do rezygnacji z opracowania automatu ładowania dla systemów artyleryjskich wydłużonego zasięgu. Proces wyposażania nowej platformy w to urządzenie miał rozpocząć się w 2024 roku.

Od początku jednak podkreślano, że automat ładowania nie jest priorytetem, gdyż US Army koncentruje się na poprawieniu platformy, na której osadzona będzie haubica M109A7 (a właściwie powstała w wyniku modernizacji nowa platforma: M109A8 kalibru 155 milimetrów). Automat ładowania miał zwiększyć szybkostrzelność do 6–10 strzałów na minutę i pozwolić na ograniczenie liczebności załogi. Już w kwietniu Rafferty podkreślał, że jest to jednak dość skomplikowana technologia i jej zintegrowanie z platformą zajmie dużo czasu.

– Wyzwaniem związanym z integracją były problemy z mobilnością i wytrzymałością, a wyniki testów na poligonie Yuma Proving Ground po przejechaniu ponad 4800 kilometrów jasno dawały do zrozumienia, że istnieje kłopot ze środkiem ciężkości – powiedział Rafferty. – Łatwo było powiedzieć, że nie możemy tego zrobić.

Zamiast automatu ładowania US Army poszukuje innego rozwiązania i duże nadzieje pokłada w grupie sześciu spółek, z którymi wcześniej współpracowano w programach dotyczących amunicji artyleryjskiej. Mają to być przedsiębiorstwa Actuate, Apptronik, Carnegie Robotics, Hivemapper, Neya Systems i Pratt Miller. Chociaż Rafferty nie ujawnił szczegółowych informacji na temat przyszłych działań, zauważył, że poprawa zdolności może wcale nie odbywać się poprzez automat ładowania. Priorytetem jest zwiększenie szybkostrzelności.

– Przekazałem, że nie obchodzi mnie, czy w załodze będzie strzelec czy nie, jeśli jesteśmy w stanie osiągnąć szybkostrzelność na poziomie od sześciu do dziesięciu pocisków na minutę – konkludował Rafferty.

Zobacz też: Northrop Grumman zaprojektuje nowy pocisk balistyczny GBSD

(janes.com)

US Army / Spc. Gregory Gieske