Z pojawiających się w internecie informacji wynika, że doszło do udanego ataku na rosyjski chemikaliowiec Sig (IMO: 9735335). 141-metrowa jednostka została poważnie uszkodzona i unieruchomiona, ale na chwilę obecną nie grozi jej zatonięcie.

Ukraińcy zaatakowali Siga w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej, używając prawdopodobnie bezzałogowego aparatu latającego – jak wynika z przechwyconych transmisji radiowych – lub pojazdu nawodnego. Nikomu z załogi nic się nie stało, ale wiadomo, że woda wlewająca się do kadłuba przez dziurę w burcie zalała maszynownię.

Sig to jednostka dobrze znana obserwatorom rosyjskiego „wkładu” w wojnę domową w Syrii. W 2019 roku został wpisany na listę sankcyjną wraz z czterema innymi statkami należącymi do petersburskiego Transpietroczartu za wożenie paliwa lotniczego do Syrii.

Z wiadomości nadanej przez załogę Siga wynika również, że statek nie przewoził żadnego ładunku (co najpewniej jest prawdą, gdyż jest w trakcie rejsu powrotnego do Rosji) i że marynarze czekają na instrukcje od szefostwa.

Na Telegramie pojawiły się już pierwsze zdjęcia pokazujące uszkodzenia na pokładzie chemikaliowca. Sugerują one, że atak mógł być przeprowadzony za pomocą dwóch pojazdów bezzałogowych – jednego latającego (to on spowodowałby uszkodzenia nadbudówki) i jednego nawodnego (uszkodzenie kadłuba i zalanie maszynowni). Z drugiej strony – eksplozja mogła być po prostu na tyle silna, aby fala uderzeniowa ogarnęła nadbudówkę.

Około 23.10 z Noworosyjska wyszedł holownik-pchacz Mierkurij (IMO: 7391692), który ruszył Sigowi na pomoc. Później agencja TASS poinformowała, że na miejscu pojawił się także drugi holownik. Prawdopodobnie wspólnie będą próbowały doprowadzić Siga właśnie do Noworosyjska, odległego o mniej więcej siedemdziesiąt kilometrów.

Przypomnijmy, że rosyjskie ministerstwo „obrony” oświadczyło, iż od 20 lipca wszystkie statki wchodzące do ukraińskich portów będą uznawane za przewożące uzbrojenie. Ukraina odpowiedziała pięknym za nadobne: potępiła najeźdźców za atakowanie prawa wolności żeglugi i zapowiedziała, że od 21 lipca wszystkie jednostki zmierzające do rosyjskich portów czarnomorskich, a także do portów ukraińskich okupowanych przez Rosję, mogą być uznane za transportujące ładunki o przeznaczeniu wojskowym „ze wszystkim odpowiednim ryzykiem”.

Także na samej Cieśninie Kerczeńskiej nie było tej nocy spokoju. W pobliżu Mostu Krymskiego również pojawiły się nawodne bezzałogowce. Rosjanie twierdzą, że zniszczyli kilka dronów, nie wiadomo, czy któremukolwiek z nich udało się dosięgnąć mostu.

To już drugi udany atak na rosyjski cel nawodny w ciągu dwóch dni. Minionej nocy jeden dron nawodny uderzył w okręt desantowy projektu 775 Oleniegorskij gorniak w Noworosyjsku. Jednostka należy do Floty Północnej, ale została skierowana na Morze Czarne w fazie przygotowań do napaści na Ukrainę, co pod względem symbolicznym czyni ją jeszcze smakowitszym celem.

Zdjęcia, które później pojawiły się w internecie, nie pozostawiają wątpliwości: Oleniegorskij gorniak został uszkodzony, nabrał wyraźnego przechyłu na lewą burtę i również potrzebował wsparcia holowników.

Operację przeprowadziły wspólnie ukraińska marynarka wojenna i służba bezpieczeństwa. Według oficjalnych informacji dron przenosił głowicę bojową o wagomiarze 450 kilogramów. Torpeda z taką głowicą uderzająca poniżej linii wodnej przełamałaby okręt w pół.

Aktualizacja (10.05): Ukraińcy ujawnili nagranie z ataku na Siga.

Aktualizacja (13.50): Ukraiński wywiad wojskowy zapewnia, że nie ma szans, aby Oleniegorskij gorniak został wyremontowany. To pokłosie nie tylko poważnych uszkodzeń, ale także zagranicznej proweniencji samego okrętu. Wszystkie jednostki projektu 775 budowano w Stoczni Północnej w Gdańsku.

P.Fisxo, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International