W piątek 1 marca 2024 roku w Nairobi podpisano porozumienie między rządami Kenii i Haiti w sprawie wysłania kontyngentu tysiąca kenijskich policjantów jako wsparcia w walce ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, które de facto przejęły władzę w karaibskim kraju. Samo Port-au-Prince zostało opanowane przez gangi, które organizacją i potencjałem bojowym przypominają bardziej organizacje terrorystyczne niż ulicznych bandytów.
Trudno jednoznacznie wyznaczyć, kiedy zaczął się kryzys w Haiti. Przełomem było jednak zabójstwo prezydenta Jovenela Moïse’a w 2021 roku. Moïse, podobnie jak jego poprzednicy i następca, korzystał z poparcia bandytów, którzy wypełnili pustkę po rozmontowanych szwadronach śmierci obalonego rodu Duvalierów.
Władze zdają się całkowicie bezradne wobec wszechwładzy przestępców. W ciągu pierwszych trzech miesięcy 2023 roku odnotowano dwukrotnie więcej ataków gangów, porwań i zabójstw niż w analogicznym okresie rok wcześniej. W normalnych okolicznościach tak drastyczny wzrost aktywności zorganizowanych grup przestępczych doprowadziłby do aktywizacji policji i skierowania dodatkowych sił na ulice. W Haiti jednak nic takiego się nie stanie – policja, politycy i gangsterzy tworzą zawiłą sieć powiązań, w której, jak to zwykle bywa, najbardziej poszkodowani są cywile.
Kenya and Haiti sign agreement on the deployment of 1,000 police officers to the Multi-National Security Support Mission in Haiti. pic.twitter.com/vJtzFoDQ99
— William Samoei Ruto, PhD (@WilliamsRuto) March 1, 2024
Niektórzy nie godzą się jednak na tę sytuację i organizują zbrojny opór. Wiele dzielnic Port-au-Prince zmieniło się praktycznie w strefy wojny. Mieszkańcy sformowali milicje, chwycili za maczety i postanowili zablokować bandytom dostęp do części miasta. Inni szukają drogi ucieczki. Dla wielu ratunkiem do tej pory była możliwość emigracji. Sytuacja na wyspie już doprowadziła do kryzysu uchodźczego obejmującego obszar obu Ameryk. Haitańczycy mogą stanowić nawet 60% wszystkich migrantów znajdujących się obecnie na pograniczu Meksyku i Stanów Zjednoczonych.
Choć trudno to sobie wyobrazić, w ciągu kilku ostatnich dni sytuacja się jeszcze bardziej pogorszyła. Erupcja przemocy ogarnęła między innymi największy zakład penitencjarny w kraju. Dokładny przebieg zdarzeń nie jest znany, ale po całonocnych zamieszkach (czy może raczej bitwie) wczoraj rano więzienie stało praktycznie puste. Uciekło blisko 4 tysiące więźniów. Jedynie kilkudziesięciu zdecydowało się pozostać w celach. Nie wiadomo, jak wiele osób – osadzonych i strażników – zamordowano.
Pierwszym krajem, który zdecydował się na ogłoszenie zamiaru wsparcia Haiti, była Kenia. Minister spraw zagranicznych Alferd Mutua oświadczył, że Nairobi jest w stanie ad hoc wysłać tysiąc policjantów, którzy mieliby wesprzeć swoich haitańskich kolegów w skutecznej walce z przestępczością. Kenijczycy gotowi są wysłać na początek niewielką grupę policjantów, którzy mają ocenić sytuację w Port-au-Prince przed określeniem celów i ram potencjalnej operacji. Oferta spotkała się z poparciem ONZ, Kanady i Stanów Zjednoczonych.
Gangi zapowiadają wojnę
Układ podpisano w trakcie wizyty haitańskiego premiera Ariela Henry’ego, który wygłosił przy okazji przemówienie wzywające społeczność międzynarodową do wsparcia misji. Nie spotkało się ono jednak z entuzjastycznym przyjęciem przez państwa, na które najbardziej liczyli Haitańczycy.
Thousands of inmates escape Haiti’s main prison after gangs storm the facility https://t.co/ztfQZdKBY2 pic.twitter.com/vWI7q9iY0h
— New York Post (@nypost) March 4, 2024
Operację poparła Rada Bezpieczeństwa ONZ w rezolucji 2699. Żadne z państw członkowskich tego gremium nie zadeklarowało gotowości do wysłanie swoich żołnierzy i policjantów na front walki z zorganizowaną przestępczością na Haiti. Na wezwanie odpowiedziało jednak pięć krajów: Bahamy, Barbados, Bangladesz, Benin i Czad. Na potrzeby operacji zgromadzono 10 milionów dolarów. Rzecznik prasowy ONZ Stéphane Dujarric zadeklarował, że misja otrzyma jeszcze 78 milionów dolarów.
Nieoficjalne źródła podają, że kenijscy policjanci mogą zostać wysłani do Haiti w połowie marca. Przeszkodą mogą być jednak kwestie formalne. Sąd najwyższy w Nairobi podał w wątpliwość ramy prawne potencjalnej interwencji. Wysłanie kenijskich żołnierzy ma być niekonstytucyjne. Prezydent William Ruto stwierdził jednak, iż mimo to zamierza odpowiedzieć na haitańskie wezwanie o pomoc, a od wyroku będzie się odwoływać. Chaos formalny może utrudnić postępowanie w przypadku potencjalnych komplikacji, które mogą wystąpić w trakcie prób opanowania sytuacji na wyspie.
Część obserwatorów zastanawia się również, czy kenijscy policjanci są najlepszymi kandydatami do roli stabilizatorów Port-au-Prince. Argumentem podnoszonym najczęściej była brutalność, jaką cechowali się przy wprowadzaniu regulacji w czasach pandemii COVID-19 i w trakcie tłumienia protestów najbiedniejszych mieszkańców Nairobi w czerwcu 2023 roku.
Kolejnym problemem jest stosunkowo małe doświadczenie kenijskiej policji w realizacji misji zagranicznych. O ile wojsko zdobywało szlify między innymi podczas działań w Somalii, o tyle służby porządkowe nie miały okazji uczestniczyć w poważniejszych operacjach poza granicami kraju. Tylko trzydziestu dwóch policjantów brało udział w działaniach pod egidą ONZ.
Kenijsko-haitańskie porozumienie spotkało się z natychmiastową reakcją ze strony przestępców. Stojący na czele jednej z najpotężniejszych grup – zwanej Rodzina G9 i Sojusznicy – były policjant Jimmy Chérizier (pseudonim Barbecue) zapowiedział wojnę na pełną skalę przeciwko państwu. Celem bandytów ma być obalenie premiera Henry’ego i przejęcie pełnej kontroli nad krajem.
Zapowiadana ofensywa może przyczynić się do ostatecznego upadku Haiti. Rząd nie może poradzić sobie z mniej zorganizowanymi uderzeniami ze strony gangów, a co dopiero z pełnoskalową ofensywą. 29 lutego, w przeddzień podpisania układu gangsterzy za cel obrali policję – nie tylko posterunki, ale też akademię policyjną – i stołeczne lotnisko. Trudno nie dopatrywać się w tym wyraźnego sygnału pod adresem ewentualnych zagranicznych przeciwników.
Gang attack at Haiti’s Toussaint Louverture Airport sparks panic https://t.co/TBK4JhdDb3 pic.twitter.com/Ow2UJu883A
— Nancy Roc (@TheNancyRoc) February 29, 2024
Fala zmilitaryzowanej przestępczości
Innym krajem w Ameryce Środkowej i Południowej, który ma podobne problemy, jest Ekwador. Krótka wojna z kartelami obnażyła słabość państwa. Mimo że jeszcze nie upadło, zbliża się ku krawędzi, za którą znajduje się stan permanentnego kryzysu. Rząd stawia na militaryzację służb porządkowych i budowę megawięzień, jednak praktyka pokazuje, że przyjęta strategia może być niewystarczająca.
Przestępcy pokazali, że jak mogą pogrążyć kraj w chaosie, tak potrafią nagle wstrzymać eskalację przemocy. Państwo okazało się najbardziej aktywne po fakcie. Policja i wojsko uderzyły na więzienia, widząc w nich ośrodki, z których koordynowano wydarzenia na ulicach. Należy jednak pamiętać, że dwóch najważniejszych przywódców ekwadorskiego półświatka nadal pozostaje na wolności. Fala aresztowań doprowadziła do zatrzymania ponad 1100 osób podejrzewanych o współpracę z kartelami.
Prezydent Noboa stwierdził, że przyjęcie twardej linii działań jest konieczne, aby „kraj nie stał się narkorepubliką”. Obecne działania mogą nieco utrudnić kartelom codzienne operacje, ale nie przyczynią się do trwałego złamania ich potęgi.
Gangi w Haiti dysponują podobną siłą i możliwościami, jednak w przeciwieństwie do przestępców z Ekwadoru skupiają się na utrzymywaniu permanentnego chaosu. Ofensywa ze strony gangów może zakończyć się krwawą wojną domową, która doprowadzi do katastrofy humanitarnej uderzającej w obie Ameryki.
Zobacz też: Co nowego w świecie szpiegów w NATO i UE